środa, 15 lutego 2017

46. Sketch Tower Bridge #10

-Harry – zaczęłam niepewnie, kiedy siedzieliśmy w czystym salonie i oglądaliśmy bajki na dziecięcych kanałach. – Wczoraj wieczorem powiedziałeś mi coś. 
-Chyba nie wspominałem ci o tym jak całowałem kafelki w łazience? – zapytał przerażony.
-Nieeee –przeciągnęłam niepewnie. – Wczoraj powiedziałeś, że w tym notesie masz zapisane swoje zwycięstwa. Czy ty bierzesz udział w nielegalnych wyścigach? Może nie powinnam się mieszać, ale chcę wiedzieć czy mam się martwić o twoje życie, kiedy będziesz wieczorami znikał z domu? - Harry spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczyma i głośno przełknął ślinę. 
-(TI) ja.... - umilkł. 
-Nie chcę wnikać w to co robisz. Po prostu powiedz mi czy mam się martwić o twoje życie? - powiedziałam i zamknęłam jego dłoń w moich. Gładziłam kciukiem jego miękką skórę, chcąc dodać mu otuchy.
-Chciałbym żebyś była w moim życiu obecna. Zależy mi na tym i chyba powinnaś wiedzieć o tym wszystkim. - powiedział tak cicho, że prawie nie słyszałam. Spojrzałam na jego oczy. Pełne niepewności i strachu. - To co powiedziałem wczoraj to prawda. Biorę udział w tych wyścigach, jest to niebezpieczne. Ale uwielbiam adrenalinę, a dodatkowo to świetny sposób na rozładowanie emocji. - mówił lekko załamującym się głosem. - Wiem, że po tym pewnie odejdziesz. I również po tym co stało się wczoraj w gabinecie. Ale mi naprawdę zależy na tob - nie dokończył, gdyż przerwałam mu wpijając się w te malinowe wargi. Przez chwilę był osłupiały, lecz szybko oprzytomniał i zaczął oddawać pocałunek z podwójną siłą. Zatraciliśmy się w sobie zupełnie. Byliśmy tylko my. I nawet dzwoniący w oddali telefon nie był w stanie nam przeszkodzić. 


Miesiąc później 

- Jak się cieszę, że już zdjęli mi to. - powiedziałam radośnie usadawiając się na kanapie. Kilka dni po naszej rozmowie z miłym akcentem wybraliśmy się na prześwietlenie i do lekarza. Doktor stwierdził iż mam uraz kolana i potrzebuję operacji. Tuż po niej założono mi okropny niebieski opatrunek, przez który nie mogłam nic robić. Na szczęście dzisiaj pozbyłam się uciążliwego bagażu i mogę w pełni funkcjonować. 
-Pamiętaj, że jeśli coś by cię bolało. Nawet o 3 nad ranem, masz mnie obudzić i mi powiedzieć, dobrze? - powiedział po raz dziesiąty tego dnia Harry siadając obok mnie. Przez ostatni miesiąc moje kontakty z chłopakiem uległy znacznej poprawie. Chłopcy mówią, że zachowujemy się jak para, na co zwykle prychamy. Może i jest w tym trochę racji, znaczące spojrzenia, buziaki i pocałunki, wspólne wieczory filmowe w swoich objęciach. Ale Harry nigdy by mnie nie chciał. Przecież on jest kimś, a ja tylko dziewczyną z ulicy. 
-Mówisz to po raz dziesiąty. - zaśmiałam się cichutko i wtuliłam w rozgrzany tors Loczka. Chłopak okrył nas kocem i włączył w telewizji film. Średnio wiem o czym był gdyż zdecydowanie ciekawsze od niego było przytulanie się i zaśnięcie na torsie chłopaka. 


-Błagam cię uważaj na siebie. - mówiłam zapłakana przytulając Harry'ego. Dzisiaj miał odbyć się wyścig. Chciałam tam iść, żeby mieć pewność że będzie wszytko okey jednak zarówno on, jak chłopaki mi nie pozwolili. 
-(TI) proszę nie płacz. Wszytko będzie dobrze miśku. - mówił spokojnym głosem gładząc mnie po włosach i plecach. - Muszę już iść. Liam się tobą zajmie. Jesteś pod świetną opieką. - mówił z uśmiechem odsuwając się ode mnie. Mimo widoku najpiękniejszego uśmiechu na świecie nie byłam w stanie powstrzymać łez. Stał właśnie przede mną w specjalnym czarnym stroju, wysokich butach i kaskiem w ręce. Nie mogę go stracić...
-Miśku, wszytko będzie dobrze, tak? - skinęłam głową i otarłam dłonią łzy. Chłopak podszedł do mnie i wpił się w moje usta. Nie wiem dlaczego towarzyszyło mi uczucie, że jest to nasz ostatni pocałunek. Po chwili Harry osunął swoją twarz posłał mi szeroki uśmiech i skierował się do drzwi. Wychodząc puścił mi oczko i zniknął za brązową powłoką. 
-Chodź może oglądniemy jakiś film? - usłyszałam spokojny głos Liam'a, a po chwili jego dłoń spoczęła na moim ramieniu. - Nie martw się. Harry jest świetnym kierowcą i nic mu nie będzie. - powiedział, a ja posłałam mu wymuszony uśmiech. Nie będzie spokojny i myśli, że ja również jestem. 


Harry


-Jest ten skurwiel Todd. - powiedział Zayn prawie wkładając głowę do mojego samochodu przez szybę. Todd to największy idiota jaki chodzi po tym świecie. Ściga się tylko po to, żeby mnie pokonać. To jest jego życiowym celem. Jak na razie postępów brak. 
-Mam nadzieję, że go nie spotkam przed i po starcie, a na trasie nie będzie zachowywał się jak zwykle. - odparłem mając w głowie obrazy z ostatniego wyścigu, który przez niego mogłem przegrać i w dodatku wylądować w szpitalu, jeśli nie w kostnicy. 
-Za raz zaczynamy. - obok Malik'a pojawił się Louis, a tuż po nim Niall. Wszyscy życzyli mi powodzenia i zaczęli odchodzić. 
-Zayn - szepnąłem w stronę odchodzącego Mulata zwracając jego uwagę. Szybko podbiegł do mnie i ponownie nachylił się prawie wkładając głowę do samochodu przez szybę. 
-O co chodzi? 
-Gdyby coś mi się stało - zacząłem lekko załamanym głosem. Nigdy nie myślałem o czarnych scenariuszach, ale teraz mam kogoś o kogo muszę zadbać i zapewnić jej dobre życie gdyby coś było ze mną nie tak - Zaopiekuj się (TI). Spraw by była szczęśliwa. Jesteście ze sobą najbliżej i dlatego ciebie o to proszę. 
-Harry, nic ci się nie stanie i za góra 4 godziny będziesz ją przytulał na waszej sofie. - westchnął i przeczesał dłonią czarne włosy. - Ale obiecam ci to. Jesteś moim przyjacielem i - zamilkł na chwilę - uważaj na siebie. - zakończył posyłając mi uśmiech. 
-Jasne. - przybiliśmy sobie żółwika po czym każdy z nas ruszył na swoje miejsca. Zająłem miejsce na linii startu, a mój wzrok pokierował się na czarny kask na fotelu pasażera. Nigdy go nie zakładam, ale zabrałem specjalnie dla (TI) aby mniej się martwiła. Nie mogę dopuścić do tego, żeby martwiła się z mojego powodu. Mam nadzieję, że Liam ją czymś zajął. 
-Witam wszystkich! - z transu wybudził mnie gruby głos organizatora wyścigu wzmocniony dzięki mikrofonowi i głośnikom. - Trasa jest stała i wyświetla się na waszych GPS-ach. Pamiętajcie, że wygrywa pierwszy i proszę o w miarę sprawiedliwy wyścig. A teraz zaczynamy odliczanie! - złapałem mocno za kierownice, druga dłoń spoczęła na sprzęgle, a noga skierowała się na pedał gazu. - 3....2.....1.....START! - krzyknęła skąpo ubrana dziewczyna, a my ruszyliśmy przed siebie. Mój GPS zaczął migać i po chwili pojawiła się trasa. - Za 800 metrów skręć w prawo. - powiedział charakterystyczny głos, a ja skupiłem się na poleceniach i drodze. 


-Meta za 1000 metrów. - powiedział głos i jestem pewien, że w moich oczach pojawiły się iskierki. Docisnąłem pedał gazu i skupiłem się na drodze. Nagle w lusterku zobaczyłem samochód z charakterystycznym wężem na masce. Todd! Depczący mi po piętach idiota podział na mnie jak czerwona płachta na byka. Robisz to dla (TI) - usłyszałem w głowie i byłem pewny, że zrobię wszytko aby wygrać ten wyścig. Jechałem z maksymalną prędkością, gdy ktoś przemknął obok mnie. Zobaczyłem tylko węża. Pierdolony Todd! Tracąc nadzieję na wygraną przypomniałem sobie słowa Louis'a ,,W kryzysowej chwili kliknij niebieski na panelu". Szybko odszukałem przycisk i niepewnie go wcisnąłem. Nagle mój samochód przyśpieszył co mogło znaczyć jedynie o silniku z wysokim napędem, który kiedyś chciałem kupić, lecz nie chciano go wykonać specjalnie do tego modelu samochodu. A jednak udało się. Muszę podziękować Tommo. Jadąc tak szybko ujrzałem pojazd mojego wroga i w oddali kolorowe światła, które świadczył o mecie. Docisnąłem mocniej pedał gazu. ,,Raz kozie śmierć". Szybko wyrównałem się z samochodem Todd'a po czym szybko zajechałem mu drogę. W lusterku zobaczyłem, że jego samochód kierował się w stronę rowu. Dobrze mu tak! Teraz zwycięstwo należy do mnie i (TI)! Majestatycznie przekroczyłem metę i zatrzymałem samochód w odpowiednim miejscu. Ledwo wyszedłem z samochodu, a ktoś rzucił się na mnie. Jasna czupryna? Niall. 
-Spokojnie chłopie. - powiedziałem rozbawiony odsuwając od siebie przyjaciela. 
-Harry, wygrałeś! - krzyknął i zaczął biegać dookoła mnie. 
-Stary widzę, że posłuchałeś starszego! - usłyszałem głos osobie dzięki, której dzisiaj zająłem to miejsce na podium a nie inne. 
-Tommo! Dzięki stary. Gdyby nie ty to nie wygrałbym. - powiedziałem i objąłem chłopaka ,,po męsku".
-Mówiłem, że wszystko będzie dobrze. - powiedział radośnie Zayn i również mnie uścisnął. 
-Dzięki chłopaki. Gdyby nie wy i wasze zaangażowanie nie udałoby mi się to. Jestem wam bardzo wdzięczny i zapraszam was jutro do siebie na wieczór z procentami. - powiedziałem będąc w świetnym humorze. 
-Procentów nigdy się nie odmawia. - zaśmiał się Lou, a ja przybiłem z nim żółwika na znak solidaryzacji.
-TY! - usłyszałem za sobą dobrze znany i znienawidzony przeze mnie głos. Odwróciłem się spokojnie. Przydałby się pocałunek (TI)... - Przez ciebie przegrałem! - krzyknął i podszedł do mnie. Mimo tego, że górowałem nad nim wzrostem nie przejmował się i dalej mi ubliżał. - Jeśli ty zniszczyłeś mi wszystko co dla mnie cenne - zaczął swoją głupią i dziecinną gadkę i wyciągnął coś z kieszeni - To ja zniszczę wszytko co jest cenne dla ciebie - powiedział i rzucił mi pod nogi kartkę. - Do zobaczenia Srajles! - zaśmiał się złowieszczo i odszedł. O co mu chodzi? Schyliłem się po kartkę i gdy ją podniosłem przeżyłem szok. Było to zdjęcie (TI). Ten skurwiel chce jej coś zrobić! 
-Harry jesteś blady, co się stało? - zapytał Zayn zauważając mój stan. 
-Dzwoń do Liam'a. - powiedziałem szorstko i zacząłem kierować się do samochodu, gdzie zostawiłem komórkę. 
-Ale co się sta
-Czego nie rozumiesz w poleceniu dzwoń do Liam'a! - ryknąłem głośno na chłopaka, który przerażony zaczął szukać telefonu po kieszeniach. Może trochę przesadziłem, ale tu chodzi o życie (TI). Otworzyłem energicznie drzwi i zacząłem szukać komórki, która akurat teraz postanowiła się "schować". Wkurzony wyszedłem z samochodu i trzasnąłem drzwiami. 
-I co? - spytałem Mulata próbując uspokoić głos. 
-Poczta głosowa. - powiedział dwa słowa, które sprawiły, że moje serce zamarło...




*******************************************************************************************
Hej

Jest i kolejny rozdział. Wróciłam do szkoły po feriach i nie mam tak dużo czasu na pisanie jednak postaram się pisać systematycznie. A co myślicie o Todd'zie? Jak myślicie co się stanie? I co zrobi Harry? A może nic nie zrobi? 



                                                5 komentarzy = kolejna część

LiwiaLila

9 komentarzy:

  1. O mój boże to jest zajebiste pisz jak najszybciej nexta 😘😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ten imagin! <3 Todd dopiero się pojawił a już go nienawidzę :D Czekam na kolejną część! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiemy że możesz nie mieć czasu na pisanie, poczekamy na kolejną część tyle ile trzeba ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowna część, nie mogę się doczekać następnej :) <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg *.* Jak ja kocham ten imagin ��

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny imagin <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten imagin jest jednym z najlepszych jakie czytałam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko, co za emocje! Przez cały czas czytania imaginu przytuliłam mocno poduszkę :D Świetna część, czekam na kolejną :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham to! <3

    OdpowiedzUsuń