piątek, 31 marca 2017

Imaginy z gifami #28

1. Podczas nagrywania teledysku.
Harry:


Ty: Kochanie wiesz, że to tylko piórka?
Harry: Coś ty powiedziała?


Ty: To są piórka Skarbie.
Harry: Nie śpisz dzisiaj ze mną!

W domu Harry zrzuca z łóżka pościel i sam zajmuje cały materac.




2. Chłopcy w czasie koncertu:
Nial: To kto szuka?
Harry: A teraz czas na seksi Hazzę.
Zayn: Zróbmy tą fajną choreografię!
Liam: Masz serce po lewej stronie.
Louis: Nie bo po lewej i prawej.




3. Chłopcy przychodzą na zajęcia taneczne, które prowadzisz.
Harry: Dzisiaj my prowadzimy zajęcia.
Ty: Chyba żartujecie.
1D: Nie!
Ty: To udowodnijcie, że się nadajecie.











Ty: Nie mam pytań.

4. Jesteś modelką. Dzisiaj odbywa się pokaz mody organizowany przez Victoria's Secret. Bierzesz w nim udział, a w pierwszym rzędzie siedzi twój chłopak Harry.
Harry kiedy przechodzisz obok niego w skąpym koronkowym komplecie:



5.  Młodsza siostra Zayn'a poszła dzisiaj na randkę. Chłopak stoi w oknie i patrzy na pożegnanie pary przed domem rodzinnym Malik'a:



Ty: Kochanie chodź tu.
Zayn: (zero reakcji)
Ty:No przecież nic się jej nie stanie. Jest już przed domem. Za raz tu przyjdzie. Chodź do mnie Miśku.
Zayn: A dostanę buziaka?


Ty (z szerokim uśmiechem): Dostaniesz. Chodź.
Zayn: To idę.



6. Chłopcy w czasie gali, gdzie odbierają nagrodę:
Niall: Brawo, brawo. Ale możemy już iść. Głodny jestem.
Louis: Patrzcie jaką mam nagrodę!
Harry: To dla was nasi fani!
Zayn: Długo jeszcze tutaj będziemy?
Liam: Też was bardzo kocham.




7. Ty: Niall pójdziesz ze mną do sklepu?
Niall: Nie widać, że jem?



Ty: Lou, pójdziesz ze mną?
Louis: Idziemy!


Ty (w stronę Niall'a): (wystawiasz język)

8. Ty: Liam pomożesz mi przynieść zakupy z samochodu?
Liam: Kochanie, jakoś tak mnie ręka boli .


Ty: Dobra nie idź. Ale nie licz na coś wieczorem. Aha i nie gotuję obiadu.
Liam: No dobra, idę.




9. Chłopcy są w klubie i nabijają się z Niall'a.
Harry: Udowodnij, że nie jesteś nieśmiały.
Niall: No ale.
Zayn:No weź Horan. Będzie fajnie.
Harry: Idź do tej dziewczyny, która wpadła ci w oko.
Niall:Nie.......Albo dobra idę.....Albo nie....


Louis: No idźże!
Niall: No to idę.

Horan podchodzi do ciebie. 

Niall: Cześć, jestem Niall. Bardzo mi się spodobałaś. Dałabyś mi swój numer?


Ty: Jasne. Trzymaj
Niall: Wielkie dzięki. Na pewno zadzwonię.
Ty: Będę czekać.

Horan wraca do chłopaków.

Niall: I kto tu jest Bogiem?




**************************************************************************
Hej

Dawno nie było gifów, a coś mnie natchnęło więc i jest :D

Czasem pod imaginami zadajecie mi różne pytania. Zastanawiałam się nad osobnym postem, w którym bym na nie odpowiedziała? Co wy na to? Macie już jakieś pytania? Jeśli tak to piszcie pod spodem ;)

LiwiaLila

środa, 29 marca 2017

54. Friends with benefits ~ Liam/Niall #8

- Nie mamy o czym rozmawiać (T.I.). - powiedział łamiącym się głosem i wyszedł, trzaskając drzwiami. W domu rozległ się głośny huk i dopiero wtedy zaczęło do mnie docierać, co się właśnie stało. Spojrzałam na Liama, któremu chytry uśmieszek nie schodził z twarzy.
- Nigdy ci tego nie wybaczę. - rzuciłam wściekła i pobiegłam za blondynem. Zostałam zraniona wielokrotnie, z mniejszymi lub większymi skutkami, ale to co zrobił Liam nie mieściło się w głowie. Nie spodziewałam się po nim, że będzie próbował zniszczyć mi życie tylko dlatego, że nam nie wyszło. W ostatnim czasie bardzo się zmienił, kiedyś by się tak nie zachował w żadnym wypadku..
Zareagowałam na wyjście Nialla zbyt późno, bo zdążył zniknąć z mojego pola widzenia. Nie wiedziałam nawet, w którą stronę pobiec. Byłam bezradna, dlatego koniec końców udałam się do swojego mieszkania. Znalezienie chłopaka i tak nie było najlepszym pomysłem, bo z pewnością nie należałam do osób, z którymi chciałby rozmawiać. Zmyłam resztki rozmazanego od płaczu makijażu, włosy niedbale związałam w kucyk, a eleganckie ubrania zamieniłam na luźne dresy. Przeszłam z łazienki do kuchni w celu zrobienia melisy. Kiedy jednak znalazłam się w pomieszczeniu, przypomniałam sobie o pierwszym pocałunku z Niall'em. Straciłam ochotę na herbatę. Wróciłam do sypialni i położywszy się na łóżku, pozwoliłam łzom spokojnie moczyć pościel.

Obudziłem się z powodu ogromnego bólu pleców. Ku mojemu zdziwieniu, znajdowałem się na kanapie w salonie. Nie pamiętałem nawet jak się tu znalazłem. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę 3:48. Pokój nie wyglądał jak pobojowisko, co zazwyczaj ma miejsce po imprezie. W takim razie dlaczego zasnąłem na kanapie? Zauważyłem na s pustą butelkę po whiskey. Niemożliwe, żebym sam ją opróżnił, piję tylko na imprezach. Poczułem nieprzyjemne drapanie w gardle. Postanowiłem napić się wody, ale kiedy tylko podniosłem się z łóżka, strasznie rozbolała mnie głowa.
Wygląda na to, że naprawdę się upiłem.. Ale dlaczego? Nie miałem siły się nad tym zastanawiać. Zignorowałem ból i poszedłem do kuchni po coś do picia. Na wszelki wypadek wziąłem butelkę wody do swojej sypialni. Zasnąłem niemal od razu, gdy tylko ułożyłem głowę na poduszce.
Pukanie do drzwi zmusiło mnie do otworzenia oczu.
- Proszę. - wychrypiałem zaspanym a zarazem skacowanym głosem.
- Masz zamiar dzisiaj wstać? Już po dwunastej. - zaśmiał się melodyjnie Harry. Spojrzałem na niego zdziwiony, biorąc do ręki telefon w celu sprawdzenia godziny. Faktycznie, zegarek wskazywał 12:03.
- Taa, daj mi chwilę. - mruknąłem, nakładając kołdrę na głowę, by odciąć dopływ światła.
- Liam.. Pokłóciłeś się z Niall'em? Nie wrócił na noc, a w salonie na sole stało whiskey. Puste. - powiedział niepewnie. Ostatnio świetnie się dogadywałem z brunetem. Myślę, że najlepiej z nich wszystkich. Tego samego nie mogę powiedzieć o Niall'u.
- Pewnie jest u (T.I.). - odparłem ironicznie, a chłopakowi zrobiło się przykro widząc moją obojętność. Martwił się o blondyna.

Przepłakałam prawie całą noc. Udało mi się zasnąć dopiero nad ranem, dlatego wstałam też stosunkowo późno. Sprawdziłam telefon w nadziei, że Niall dzwonił albo przynajmniej wysłał wiadomość. Niestety nie miałam żadnych powiadomień. Rzuciłam komórkę na poduszkę leżącą obok mojej głowy. Planowałam zostać w łóżku cały dzień. Straciłam apetyt i siły do stawienia czoła całej sytuacji. Potrzebowałam czasu, żeby utrzymać emocje na wodzy, a jednocześnie ułożyć jakiś plan działania. Miałam nadzieję, że chłopak ochłonie i zrozumie dlaczego nic mu nie powiedziałam, a przede wszystkim, że nie był dla mnie pocieszeniem.

Nie pamiętałem za wiele z poprzedniego wieczoru, tym bardziej sądziłem, że nie mam nic wspólnego ze zniknięciem Niall'a. Miał zabrać (T.I.) nad jezioro, więc jeśli coś się stało, to z pewnością nie między mną a którymś z nich. Nie byłem zachwycony tą randką, dlatego otworzyłem butelkę z alkoholem. Kieliszek po kieliszku musiała zniknąć cała butelka, ale tego już nie pamiętałem. Harry przez cały dzień odchodził od zmysłów, przez co zaniepokoił również Zayna i Louisa. Postanowiłem wyjaśnić tę sprawę za nich i zadzwoniłem do (T.I.). Dużo mnie to kosztowało, ale tylko tak mogłem uspokoić przyjaciół. Byłem pewien, że blondyn jest u dziewczyny. Nie odebrała. Zadzwoniłem drugi raz. Znowu poczta. Powtórzyłem czynność jeszcze cztery razy z równie marnym skutkiem. Wysłałem wiadomość z pytaniem czy jest u niej Niall, i czy byli wczoraj w domu, bo nic nie pamiętam z ubiegłego wieczoru. Po kilku minutach telefon zaczął wariować na skutek dużej ilości otrzymanych wiadomości. Wszystkie zostały wysłane przez (T.I.).
Jeszcze masz czelność do mnie wydzwaniać?!
Mało ci po wczorajszym występie?
Gdybyś tyle nie wypił to nie miałbyś tego problemu.
Nie udawaj, że nie wiesz co się stało!
To wszystko twoja wina.
Wszystko zniszczyłeś.
Jesteś z siebie zadowolony?
Nigdy ci nie wybaczę, nawet jeśli Niall to zrobi.
Zaufałam ci, a ty to wykorzystałeś.

Czytałem wszystkie oskarżenia z niedowierzaniem. Co ja do cholery narobiłem?

*********************************************
Pierwszy raz od dawna zdążyłam w terminie! :D Jak oceniacie tą część? Jak myślicie, co się stanie w następnej? Może podsuniecie mi jakiś pomysł :)
Dziękuję za wszystkie miłe słowa pod poprzednią częścią  💕 11 komentarzy = następna część Wierze, że dacie radę :)
littlegirl

46. Sketch Tower Bridge #15 + SOLO Harry'ego

Harry jadąc do szpitala złamał prawdopodobnie wszystkie zakazy poruszania się po drodze. Nie obchodziło go to jednak w tamtej chwili. Najważniejsza była (TI), która właśnie walczyła o życie kiedy on był ciepłym domu. Zaparkował samochód na parkingu i wybiegł z niego. Wpadł do szpitala jak szalony i pobiegł na dobrze znane mu piętro wiedząc, że znajdzie tam pielęgniarkę, która do niego dzwoniła. Wbiegał po schodach po dwa schodki, prawie wywracając się na zakrętach. Szybko znalazł się na dobrym oddziale i zaczął biec po korytarzu zapominając o zakazie. Podbiegł do drzwi pokoju pielęgniarek z twarzą zalaną łzami.
-Co z nią? - zapytał szybko. Kobieta na jego widok wstała i podeszła do mężczyzny.
-Doszło do krwawienia i lekarze z obawy o jej stan zabrali ją na blok. Nic jednak więcej nie wiem. Zaprowadzę pana pod salę. - powiedziała z bólem i poprowadziła Styles'a w głąb korytarza. Tuż za zakrętem Harry ujrzał wielkie drzwi z tabliczką SALA OPERACYJNA. Na sam widok zrobiło mu się nie dobrze. Złapał się dłonią za serce, a drugą wsparł o plastikowe krzesełko.
-Wszystko w porządku? - zapytała pielęgniarka podtrzymując chłopaka. - Panie Styles? - kontynuowała, jednak on wpatrzony był nadal w drzwi przed sobą. Usiadł na krzesełku i schował twarz w dłoniach. Płakał. Czuł, że źle postąpił wracając do domu. Mógł tu zostać. Może nic by się nie stało. - Proszę, nich pan to weźmie. - powiedziała kobieta kucając przed nim z kubkiem wody i tabletką. Chłopak wziął kubeczek, jednak z tabletki zrezygnował. Wypił zawartość plastikowego naczynia "na raz" i włożył w wyciągniętą dłoń pielęgniarki. - Wszystko będzie dobrze. - powiedziała kładąc dłoń na jego ramieniu i odeszła. Harry pozostał sam. Sam na krześle w białym korytarzu, oczekując na zakończenie operacji. Bał się, kto by się nie bał. Czy dobrze postąpił, że wrócił do domu? Myśli nie pozwalały mu normalnie myśleć. Było jeszcze gorzej, jak w momencie gdy odebrał telefon.



Loving and fighting / Kochać i walczyć
Accusing, united / Oskarżać, zjednoczyć
I can't imagine a world with yoy gone / Nie wyobrażam sobie życia kiedy odejdziesz
The joy and the chaos, the deomons we're made of / Radość i chaos, demony które stworzyliśmy
I'd be so lost If you left me alone / Będę taki zagubiony jeśli zostawisz mnie samego


Powolnym ruchem wyciągnął z kieszeni kurtki komórkę i odblokował ją. Nawet tapeta urządzenia postanowiła wbić kolejny sztylet w jego krwawiące serce. Ich wspólne zdjęcie... Chłopak pociągnął nosem i wybrał numer przyjaciela. Coś w środku mówiło mu żeby to zrobił. Nie będzie wtedy tutaj sam.
Odebrał po kilku sygnałach.
-Halo? - usłyszał zaspany głos przyjaciela. Może nie powinien jednak dzwonić?
-Louis - powiedział ochrypłym od płaczu głosem.
-Harry? - Tomlinson ożywił się w ciągu sekundy - Co się stało?
-(TI) - pociągnął nosem - Operują ją.........jest źle.........proszę przyjedź - powiedział i rozłączył się. Kolejna fala łez zalała jego policzki. Harry wstał i kopnął stojące obok krzesło po czym podszedł do ściany. Uderzył w nią pięścią i zsuną się. Skulił się i płakał jak małe zagubione dziecko. Ale czy właśnie nie był takim dzieckiem?
-Harry - wybudził go głos przyjaciela. Uniósł do góry czerwone od płaczu oczy, z których bez przerwy wypływały łzy. Zauważył, że Louis nie jest sam. Jest i Liam, Niall oraz Zayn. Wszyscy jego bracia. - Nie mogli mnie puścić samego. - wskazał dłonią na resztę chłopaków, po czym kucnął przed chłopakiem. - Co się stało? - zapytał spoglądając w jego oczy. Straciły ten blask, tą iskrę radości.
-Ona.....Ja pojechałem tylko do domu - głos drżał mu niemiłosiernie - A ona.....Zadzwonili do mnie....ja spałem...nie powinienem......ona krwawiła - powiedział i zamilkł na chwilę po czym chwycił się za głowę i potrząsnął nią jakby chciał wyrzucić z niej całe zło, które się zdarzyło.
-Już, spokojnie Harry. Wszytko będzie dobrze. - powiedział Louis biorąc chłopaka w męski uścisk. Wiedział, że Styles potrzebuje teraz wsparcia. Bo inaczej wyląduje w sali oddział niżej nich. Do uścisku przyłączyła się pozostała trójka. Liam i Zayn pomogli Harry'emu wstać i posadzili go na krzesełku. Niall podał kolejny kubeczek zimnej wody, jednak przyjaciel go nie przyjął.
-Dziękuję że tu jesteście. - powiedział cicho z lekką chrypą. Pociągnął nosem i przetarł dłonią policzki.
-To nasz obowiązek - odezwał się Liam. Harry pociągnął nosem. Nie pozwoli na to, aby (TI) go zostawiła. Samego bez świata do życia.



Hold on, I still want you / Trzymaj się, pragnę Cię
Come back, I still need you / Wróć nadal cię potrzebuję
Let me take your hand, I'll make it right / Pozwól mi wziąć twoją dłoń, zrobię to dobrze
I swear to love you all my life / Przysięgam kochać Cię całe moje życie
Hold on, I still need you / Trzymaj się, potrzebuję Cię


Żaden z nich nie liczył czasu. Żaden z nich nie wiedział ile czasu już tutaj spędzili. Ale chyba sporo, bo dało się słyszeć rozmowy z końca korytarza. Może rozmawiali o nich? O Harrym? O (TI)? Niall przysypiał z głową opartą o ramię Zayn'a, któremu udało się zasnąć kilka minut temu. Liam siedział na ziemi oparty o kolana Mulata i drzemał, a Louis wstrząśnięty całą sytuacją udał się do łazienki. Pewnie za raz wróci. Za to Harry siedział kolejną już godzinę z szeroko otwartymi oczyma, z których wypływały łzy. Łzy strachu, bólu, tęsknoty. Dlaczego kiedy wszytko zaczęło się układać, coś musiało się zepsuć?
Harry wstał zrezygnowany i zaczął chodzić niespokojnie po korytarzu. Kopnął nogą w krzesło przez co jego przyjaciele się obudzili.
-Nie zostawiaj mnie (TI)! - krzyknął i podbiegł do drzwi sali operacyjnej. Zaczął szarpać za klamkę, jednak Liam i Zayn odciągnęli go od drzwi i posadzili obok siebie. Harry był już na skraju załamania. Niczego nie rozumiał. Chciał jedynie wziąć (TI) w ramiona i zabrać ją do domu.



I pace back and fourth as you lay still / Chodzę w tę i z powrotem podczas, gdy ty leżysz nieruchomo
I pull you in to feel your heartbeat / Wciągam cię żeby poczuć bicie twojego serca
Can toy hear me screaming "pleas don't leave me" / Słyszysz mnie kiedy krzyczę "proszę nie zostawiaj mnie"


Nagle wszyscy jak jeden mąż podnieśli się na dźwięk otwieranych drzwi sali operacyjnej. Louis wychodząc z oddalonej toalety widząc to przybiegł prawie przewracając się na mokrej podłodze. Przez drzwi wyszedł lekarz ubrany z niebieski strój, z maską opuszczoną na szyję. Jego twarz nie wyrażała nic dobrego. A może to po prostu zmęczenie? 
-Panie Styles - zaczął lekarz podchodząc do chłopaka - Kilka minut po 3:40 u pani (TI) doszło do krwawienia z jamy brzusznej. Zabraliśmy ją na blok. Na szczęście udało nam się zatamować źródło upływu krwi i zdrowiu pana ukochanej już nic nie zagraża. - Harry słysząc te słowa oparł się o Louis'a, a chłopak podtrzymał go nie pozwalając Styles'owi upaść. Chłopaki posadzili przyjaciela na krzesełku, a ten ponownie się rozpłakał. Tym razem ze szczęścia. Jego ukochanej już nic nie zagraża. Będzie mógł ją znowu przytulić. Może zdobędzie się na odwagę powiedzieć o swoich uczuciach względem niej? 
-Panie doktorze, ja dziękuję panu bardzo. - powiedział cichym głosem w stronę starszego mężczyzny. Uratował jej życie.
-Nie ma za co panie Styles. To mój obowiązek. - uśmiechnął się.
-Czy ja....będę mógł do niej wejść? - zapytał.
-Tak. Ale będzie pan musiał poczekać około godziny, aby personel mógł przygotować salę i wykonać podstawowe czynności z pacjentką po operacji. Bardzo panów przepraszam, ale obowiązki wzywają. - powiedział i odszedł od nich. Harry przetarł dłonią włosy i zaśmiał się. Chłopcy spojrzeli na niego. Jeszcze kilka minut temu był na skraju załamania. A teraz śmieje się.
-Udało się - powiedział cicho i uniósł wzrok - Udało się - zaśmiał się - Boże. - powiedział nie wierząc w to.
-Mówiłem Harry. - Louis objął przyjaciela, a w jego ślady poszła pozostała trójka. Nagle z sali wyszła pielęgniarka, a Harry zerwał się z krzesełka.
-Przepraszam panią. Kiedy będą wywozić (TI)?
-Zawieziono ją już na sale kochanie. - powiedziała kobieta po czterdziestce. - Z sali operacyjnej jest specjalna droga do sal. Nie chcemy aby pacjenci patrzyli na innych tuż po operacji. - powiedziała z uśmiechem.
-Zaprowadzi mnie pani do niej? - zapytał z nadzieją.
-Oczywiście. - powiedziała i ruszyła przodem, a za nią piątka chłopaków. Na tym oddziale Harry'ego znali wszyscy. To normalne, że kobieta powiedziała do niego kochanie. Podobno jej dzieci zamieszkały na innych kontynentach i widują się jedynie na święta. Przynajmniej tyle Harry wywnioskował z rozmów personelu.
Kobieta zaprowadziła chłopaków w całkiem inną cześć oddziału. Było tu przeraźliwie biało. Podeszła do drzwi z niewyraźną strukturą szyby.
-To tutaj. Usiądźcie sobie. - wskazała na krzesła i weszła do ciemnej sali. Chłopcy zajęli miejsca i bez problemu mogli stwierdzić, że były one stokroć wygodniejsze od tych poprzednich. Długo nie czekali. Pielęgniarka wróciła do nich po chwili.
-Gdy tylko personel wykona wszystkie podstawowe czynności zawołają was. Ale będziecie musieli wchodzić pojedynczo. Muszę iść do moich obowiązków. - powiedziała i odeszła w głąb korytarza oświetlonego pojedynczymi lampami. To oczywiste było, że Harry wejdzie pierwszy. Nie było innej możliwości.

Po 3 godzinach drzwi sali wreszcie się otworzyły. Wyszła z nich kobieta podobna do poprzedniej pielęgniarki. Jednak była z pewnością starsza. Na korytarzu zastała śpiących Liam'a, Niall'a i Louis'a opartych o siebie i Zayn'a próbującego wmusić w Styles'a odrobinę wody. Gdy Harry tylko ujrzał pielęgniarkę wstał szybko, powodując iż Mulat prawie wylał zawartość kubeczka.
-Zakładam, że to pan Styles. - zaśmiała się - Proszę to ubrać. - powiedziała i podała mu niebieską narzutkę. Chłopak założył materiał na plecy i wszedł do sali posyłając delikatny uśmiech Malik'owi. Pielęgniarka postanowiła wyjść z pomieszczenia, aby dać chłopakowi większą swobodę. Sala była ciemna. Jedynym źródłem światła była lampa w rogu sali i jasność bijąca od ekranów urządzeń. Chłopak spojrzał na łózko w głównej części pomieszczenia. Leżała tam. Blada jak ściana, podłączona do różnych urządzeń. Wydawała się taka malutka w porównaniu z całym łóżkiem. Harry usiadł na krzesełku obok i przyglądnął się dziewczynie. Nie mógł uwierzyć, że mógł stracić (TI). Już wystarczająco długo nie słyszał jej głosu i śmiechu.
-Kochanie - dotknął jej malutkiej dłoni, w której znajdował się wenflon. - Tak bardzo cię przepraszam, że nie było mnie przy tobie. Martwiłem się o ciebie, wiesz. Chłopcy tu przyjechali. - mówił pociągając nosem. Kolejna fala łez nadciąga. - Czekają na korytarzu. Liam, Niall i Lou zasnęli. Zayn pewnie też zaśnie. Ale nie martw się. Przyjdą tutaj. Lubisz ich. - mówił i założył jej kosmyk włosów za ucho. - Nawet nie wiesz jak bardzo mi ciebie brakuje. - powiedział i położył głowę delikatnie na jej nogach, nie puszczając dłoni. - I nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham. - powiedział i zmorzył go sen.

Nie wiedział ile spał. Ale wiedział, że potrzebował tego snu. Nie śniło mu się nic szczególnego, oprócz małej dziewczynki w różowej sukience i lokach biegnącej po łące. Tuż za nią biegł mniejszy chłopczyk, również z lokami. Chyba niedawno nauczył się chodzić, bo jeszcze co jakiś czas się wywracał. Biegli i śmiali się. A może to będzie proroczy sen?
Nie wiedział tego. Ale wiedział, że chce zabrać (TI) do domu. Wiedział coś jeszcze. To że snu wybudziło go pocieranie jego dłoni.


I don't wanna let go / Nie chcę odpuścić
I know I'm not that strong / Wiem, że nie jestem tak silny
I just wanna hear you / Chcę cię tylko usłyszeć
Saying baby, let's go home / Kiedy mówisz, chodźmy do domu
Let's go home / Chodźmy do domu
Yeay, I just wanna take you home / Tak, chcę Cię zabrać do domu






**************************************************************************
Witajcie!

Jak kolejna część?
Komentarzami dajecie mi wielką motywację i jak widzę, nie tylko ja płakałam przy poprzedniej części.
Wierzę, że jesteście w stanie przekroczyć limit komentarzy ! :*

W imaginie wykorzystałam fragmenty piosenki ,,Hold on" - Chord Overstreet <3


Dodatkowo, nie wiem czy wiecie ale 7 kwietnia pojawi się pierwsze SOLO Harry'ego. Wiemy to że świetnego spotu(?) do oglądnięcia, którego zachęcam (jak ja kocham oczka Harry'ego 💜😍). Natomiast 15 kwietnia Harry wystąpi na żywo w znanym programie Saturday Night Live <3





9 komentarzy = następna część 

LiwiaLila

poniedziałek, 27 marca 2017

57. I Hate You I Love You #2

-Czyżby pani (TN) nie podobał się układ? - powiedział piszcząc kiedy wróciliśmy do naszej garderoby. Wzięłam głęboki wdech i usiadłam przy toaletce. Wyciągnęłam puder oraz pędzelek i przystąpiłam do nakładania kosmetyku.
-Jeśli nie pasuje ci moja obecność to zawsze możesz zrezygnować. Eric na pewno nie będzie płakać. - pociągnął teatralnie nosem i zrobił smutną minę.
-Widzę, że humor dopisuje panie Malik. - powiedziałam zgryźliwie chowając do torebki swoje rzeczy.
-Dobra, spadam. - powiedział zapatrzony w telefon.
-Jakby mnie to interesowało. - burknęłam.
-To do zobaczenia Miśku. - wycedził głośno każde słowo i wyszedł trzaskając drzwiami. Ja z nim nie wytrzymam nerwowo. Szybko ubrałam się i wyszłam z teatru. Spojrzałam na zegarek. 19:45. Szybko ruszyłam na parking i wsiadłam do mojego czarnego samochodu. Nie był wysokiej klasy, ale mi wystarczał w zupełności. Wyjechałam z parkingu i włączyłam się do ruchu. Nie było korków, więc już o 20 byłam pod moim blokiem. Zostawiłam samochód i weszłam do budynku. Mieszkałam na 6 piętrze, a kilka dni temu zepsuła się winda. Także czeka mnie dobijająca wspinaczka. Udało mi się dotrzeć przed drzwi i szybko je otworzyłam. Już miałam wchodzić do mieszkania, gdy usłyszałam głos mojego sąsiada, jednocześnie przyjaciela o wielkim sercu.
-Cześć (TI). - powiedział radośnie.
-Hej Harry. Co u ciebie? - zapytała opierając się o framugę.
-Dobrze. Mama jest już w domu i czuje się bardzo dobrze, więc same pozytywy. - kilka tygodni temu mama chłopaka trafiła do szpitala. Podejrzewali nowotwór. Na szczęście przypuszczenia okazały się błędne i jak widać już wróciła do domu.
-To świetnie. - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem - Wiesz co Harry. Jestem zmęczona dzisiejszym dniem, ale jutro wieczorem możemy się gdzieś wybrać i pogadamy. Co ty na to? - zapytałam kiedy chłopak przeczesywał dłonią brązowe loki. Styles szeroko się uśmiechnął, a w policzkach pojawiły się urocze dołeczki.
-Z wielką chęcią. Nie będę ci więc przeszkadzał. Miłej nocy i do jutra. - puścił mi oczko i zniknął w swoim mieszkaniu. Ten chłopak potrafi poprawić humor nawet kilkuminutową rozmową. Weszłam do mieszkania i zamknęłam cicho drzwi. Zdjęłam buty i kurtkę, po czym rzuciłam się na kanapę w salonie. Nie miałam na nic siły, nawet na przeczytanie intrygującego mnie scenariusza. Informacja o naszym "zadaniu" na najbliższy tydzień wyssała ze mnie duszę. Nie jestem w stanie wytrzymać kilku minut w jego towarzystwie, a mam grać jego dziewczynę, chodzić za rękę, przytulać się i zapewne całować. O zgrozo. Ale te jego usta. Całkiem ponętne. STOP (TI)! On już mnie wykańcza... Wszystkie te myśli przeniosły się na mój sen, kiedy to przyśnił mi się pan Zayn Największy Dupek Świata Malik.


Obudziłam się, gdy promienie słońca wpadające przez nie zasłonione okno padły na moją twarz. Usiadłam i przetarłam dłonią twarz. Ze zmęczenia zasnęłam na kanapie. A nie należy ona do najwygodniejszych mebli w moim mieszkaniu. Wstałam i ruszyłam w swojej sypialni. Z szafy wyciągnęłam czystą bieliznę oraz ubrania i ruszyłam do łazienki. Brudne rzeczy wrzuciłam do kosza na pranie, a sama weszłam pod prysznic. Ciepła woda omywała moje ciało, a lawendowy płyn w stu procentach odprężał. Po dość długim prysznicu wyszłam z kabiny i wysuszyłam ciało ręcznikiem, a następnie ubrałam przygotowane ubrania. Komplet czarnej bielizny, czarne getry i duży szary sweter. Na nogi założyłam szare skarpetki w białe kropki, a włosy spięłam w koka. Gotowa na dzisiejszy dzień udałam się do kuchni, gdzie po szybkim śniadaniu zabrałam się za przeglądanie scenariusza. A więc mamy dwie rodziny. Ich jedyni potomkowie to ja i Dupek. Nasi rodzice nie godzą się na nasz związek, więc uciekamy. W międzyczasie wychodzi, że mam anemię i potrzebuję jakiś leków. Wyjeżdżamy na drugi koniec kraju, a tam ląduję w szpitalu. Dalsze czytanie przerwał mi dzwonek telefonu. Zaczęłam szukać komórki, jednak nigdzie nie mogłam jej znaleźć. W końcu zauważyłam ją na komodzie schowaną za ramką ze zdjęciem. Spojrzałam na ekran. Numer prywatny. Że co?
-Halo? - odezwałam się niepewnie.
-Witam, witam. - to są jakieś jaja! - Co tam Kwiatuszku?
-Skąd masz mój numer? - zapytałam zaciskając dłoń w pięść. I tak byś go nie uderzyła...
-John to skarbnica wiedzy. - zaśmiał się - Rozumiem, że nie zamierzasz zrezygnować z roli?
-Nie. A ty?
- Głupie pytanie. - zaśmiał się ponownie - A więc będziemy musieli poprawić nasze relacje. Dzisiaj o 18:00 przyjadę po ciebie. Idziemy na kolację, więc ubierz się ładnie. - powiedział szybko, ale wyraźnie. On chyba żartuje myśląc, że z nim gdziekolwiek pójdę.
-Pieprz się Malik. - wysyczałam.
-Z tobą zawsze Kochanie. Do zobaczenia Miśku. - właśnie awansował z Dupka na Pojeba.





*********************************************************************
Hej

Bardzo się cieszę, że to opowiadanie przypadło Wam do gustu! Nie spodziewałam się, aż tylu komentarzy pod poprzednią częścią. Bardzo Wam dziękuję i dzisiaj poprzeczka 5 komentarzy. Ale i tak wiem, że dacie radę napisać więcej.

Miłego dnia :*


5 komentarzy = następna część


LiwiaLila

sobota, 25 marca 2017

Liam został tatą!

Moje drogie nasz Liam został TATĄ! Z postu Cheryl z Instagrama możemy dowiedzieć się, że Cheryl urodziła 22 marca chłopczyka! Nie znamy jeszcze imienia jednak mam nadzieję, że poznamy je szybko.

Gratulacje Cheryl i Liam! <3



czwartek, 23 marca 2017

54. Friends with benefits ~ Liam/Niall #7

- Musimy jechać – oznajmiła dziewczyna. Jej dłonie drżały z nerwów.
- Co się stało? - dopytywałem, bo sam zacząłem się niepokoić.
- Nie wiem dokładnie, Liam nie powiedział mi o co chodzi.. - wyznała, na co odpowiedziałem prychnięciem. Byłem przekonany, że nie dotyczyło to niczego ważnego. Kumplowi ewidentnie przeszkadzał nasz związek. Gdybym nie znał go na wylot, pomyślałbym nawet, że próbuje go rozbić. Pojawia się w momentach, w których próbuję zbliżyć się do (T.I.) albo posyła jej niezrozumiałe spojrzenia. Pewnie myśli, że tego nie widzę.
- Znam go i potrafię rozpoznać, czy dzieje się coś złego. Jego ton na to wskazywał, dlatego chcę wrócić do domu. - dodała po chwili poirytowana dziewczyna.
- Jak uważasz. Pójdę tylko po rzeczy. - powiedziałem zły. Od dawna planowałem ten dzień. Miało być idealnie, w końcu tyle na to czekałem. Z drugiej strony, jeśli (T.I.) ma rację i naprawdę stało się coś poważnego? Nigdy bym sobie nie wybaczył, że zlekceważyłem telefon przyjaciela. Wrzuciłem koc i przekąski na tylne siedzenie, a sam zająłem miejsce za kierownicą. Dziewczyna już od dawna siedziała w samochodzie gotowa do drogi.
- Wiesz, że będziemy w domu dopiero za godzinę? - zapytałem troskliwie. Nadal cała się trzęsła, a ja nie wiedziałem jak ją pocieszyć.
- Wiem. - szepnęła. Położyłem rękę nieco powyżej jej kolana i posłałem ciepłe spojrzenie. Tylko tyle mogłem zrobić.
- Co konkretnie mówił Liam? - spytałem, kiedy zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle.
- Był bardzo niespokojny, przez co mamrotał coś niezrozumiale. Jedyne co udało mi się wyłapać to prośba, żebyśmy przyjechali jak najszybciej. - oznajmiła. Odniosłem wrażenie, że nie mówi całej prawdy, ale nie chciałem drążyć. Reszta drogi minęła nam w przytłaczającej ciszy. (T.I.) nie wykazywała chęci do rozmowy, co sprawiło mi przykrość. Tym bardziej, że kilka godzin wcześniej miała świetny humor. Chyba za bardzo naskoczyłem na dziewczynę, mogła to źle odebrać. Wszystko jej wyjaśnię na spokojnie, kiedy tylko dowiemy się co z Liam'em. Ledwo co zaparkowałem pod domem, blondynka wyskoczyła z samochodu jak poparzona. Wbiegła do budynku nie czekając nawet na mnie. Niezbyt pospiesznym krokiem przeszedłem przez próg mieszkania, gdzie zostawiłem buty i czarną bomberkę. Usłyszałem krzyki (T.I.), więc momentalnie znalazłem się w salonie.
- Jesteś całkowicie schlany! - wytknęła Liam'owi, który próbował wstać z kanapy. Marnie mu to wychodziło.
- Aaa taam – brunet machnął niedbale ręką i zaśmiał się, czym wzbudził jeszcze większy gniew blondynki.
- Liam, co się stało? - zapytałem nerwowo, gdyż takie zachowanie było zupełnie nie w jego stylu.
- Coś się stało? - spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Z jakiegoś powodu nas tu ściągnąłeś. - powiedziałem z grymasem.
- Aaa o to chodzi.. Chciałem tylko zobaczyć moją kochaną (T.I.) - mamrotał niezrozumiale, podchodząc do dziewczyny, żeby się przytulić. Poczułem jak gotuje się we mnie ze złości. Chłopak przyciągnął ją do siebie i zamknął w żelaznym uścisku. Znają się najdłużej z nas wszystkich i przyjaźnią od lat, dlatego nie miałem prawa protestować. Zareagowałem dopiero w chwili, kiedy dłonie Liama znalazły się na pośladkach blondynki.
- Stary nie zapędzasz się? - wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Miałem ochotę dać mu w twarz. Nic nie poradzę na to, że kocham (T.I.) i jestem o nią zazdrosny. Zresztą nie wiem czy jakiś chłopak na moim miejscu by nie był w takiej sytuacji.

Całe te zajście śmiało mogę uznać za jedno wielkie nieporozumienie. Nie rozumiałam zachowania Liama. Nigdy nie popierał picia alkoholu poza większymi okazjami. Tym bardziej upijanie się w ciągu dnia było do niego niepodobne. Z jednej strony cieszyłam się, że nie chodziło o nic poważnego, a z drugiej denerwowała mnie myśl, że straciłam szansę na spędzenie cudownego popołudnia w towarzystwie mojego chłopaka. Przynajmniej miałam nadzieję, że taki będzie. Jego obojętna reakcja na telefon Liam'a zirytowała mnie, przez co nie miałam ochotę na rozmowę z blondynem. Gdyby naprawdę coś się stało sam by sobie tego nie wybaczył. Liam i Niall są przyjaciółmi, powinni stawiać się nawzajem na pierwszym miejscu.
Woń alkoholu bijąca od bruneta była odrzucająca, jednak starałam się o tym nie myśleć. Mimo wszystko czułam się dobrze w jego ramionach. Spodziewałam się, że Niall jest wściekły, ale chciałam mu pokazać jak ważni są dla mnie przyjaciele. Albo po prostu zrobić mu na złość. Niespodziewanie Liam zjechał dłońmi z wysokości talii na pośladki. Poczułam się nieswojo, chociaż doskonale pamiętałam jego dotyk, którego czasem mi brakowało. Musiałam jednak wyprzeć takie myśli ze świadomości, przecież wybrałam Niall'a.
- Stary nie zapędzasz się? - syknął blondyn. Ton wystarczył, żeby poznać jak bardzo jest zdenerwowany. Chciałam wyswobodzić się z uścisku, jednak wtedy Liam przyciągnął się do siebie jeszcze mocniej.
- Ona była, jest i zawsze będzie tylko moja. - wybełkotał pijany. Mimo to wiedziałam, że mówi szczerze, a na trzeźwo nie zdobyłby się na takie wyznanie.
- Liam puść mnie. - powiedziałam stanowczo, a chłopak posłuchał. Spojrzałam na blondyna, którego czerwona twarz mówiła wszystko.
- Co miałeś na myśli? - warknął.
- (T.I.) nie powiedziałaś swojemu ukochanemu o tym, że ze sobą sypialiśmy? - zaśmiał się ironicznie Liam. Zamurowało mnie. Jak on mógł?!
- Że co kurwa?! - krzyknął Niall. Spojrzałam w jego błękitne oczy pozbawione charakterystycznego blasku. Dostrzegłam w nich ogromną złość, ale też wielkie rozczarowanie.
- Liam mówi prawdę, ale to przeszłość i nie ma nic wspólnego z nami. Porozmawiajmy spokojnie. - poprosiłam, a moim policzku spłynęła samotna łza.
- Nie mamy już o czym rozmawiać (T.I.).



**********************************************
Jeeest, w końcu jest 7 część! :D Podoba Wam się? Co myślicie o zachowaniu Liam'a, a co powinien zrobić Niall? Przepraszam za przekleństwo, zazwyczaj ich unikam w opowiadaniach, ale tam akurat pasowało :) Byłoby mi przemiło, gdyby pod tym postem pojawiło się magiczne 10 komentarzy ♥️
littlegirl

środa, 22 marca 2017

46. Sketch Tower Bridge #14

-Cześć kochanie. - powiedział i ucałował jej czoło. Następnie usiadł obok na krześle i zamknął w uścisku jej drobną dłoń, do której podłączone były różne kabelki. - Nie masz mnie przypadkiem dosyć? - zapytał wpatrzony w jej nieruchomą twarz. - Ta kawa z automatu jest okropna. Musisz się obudzić, bo tylko ty potrafisz zrobić przepyszną kawę. Nikt inny. Nawet Louis nie potrafi. - zaśmiał się, na myśl o przyjacielu - Wiesz jaki dzisiaj mamy dzień? - zrobił chwilę przerwy dobrze wiedząc, że (TI) mu nie odpowie - Środę. Już piąty dzień nie słyszę twoje cudownego głosu. Nie słyszę twojego śmiechu. Nie poprawiasz mi włosów, kiedy spadają na oczy. Tęsknię za tobą. Tak bardzo za tobą tęsknię. - przyłożył jej dłoń do swojego policzka i wtulił się w nią jak w poduszkę. Tak bardzo tęsknił. Nie bał się do tego przyznać. Nie bał się uronić kilka łez. Cały jego świat, jego sens wyparował. - Pamiętasz jak byli tu rano chłopcy? - pociągnął nosem - Louis świrował i nie chciał wracać, a Zayn z Niall'em wyprawiali się już żeby znaleźć tego kto sprawił, że leżysz tutaj. Na szczęście Liam był z nimi. Ogarnął ich i wrócili do domu. Podobno planują nasze wspólne wakacje. Zastanawiają się tylko gdzie pojedziemy. Może na Majorkę, albo na Seszele. Chociaż Niall chciał nas zabrać do Irlandii. Ciągle się sprzeczają. Ale nie martw się, zawsze kończy się to bitwą na poduszki albo wspólną grą w Fifę. Ja i tak wiem, że decyzję o wyjeździe podejmiesz ty. Pojedziemy razem w piękne miejsce. Będziemy spacerować, pokaże ci wszystko co najpiękniejsze, dam ci wszytko co najlepsze. Zajmę się tobą. Będziesz jeździła z nami w trasy koncertowe. Przedstawimy cię fanom. Pokochają cię. Kupię ci twoje wymarzone zwierzątko. Sprawię, że będziesz najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Dla ciebie rzucę wyścigi. Tylko proszę, obudź się. - mówił wpatrzony w jej bladą twarz, zalewając się łzami. Tak bardzo chciał żeby otworzyła oczy. Obudziła się, wróciła do niego. Dla niego...

Każdy dzień wyglądał podobnie. Rzadko wracał do domu. Od kiedy ją tutaj przywieźli był tylko raz w domu, żeby wziąć dla siebie jakieś rzeczy, a także dla niej z nadzieją, że gdy się obudzi przebierze się i będzie mógł ją zabrać do ogrodu obok szpitala. Miał tą nadzieję. Mówią, nadzieja matką głupich. Ale Harry nie był głupi. Jego wielka wiara nie pozwalała dopuścić do siebie myśli, że (TI) może się nie obudzić, może odejść od niego na zawsze. 

-Panie Styles - usłyszał cichy głos i poczuł delikatne szarpnięcie. Potrząsną głową i przetarł dłonią twarz.
-Tak? - odwrócił się w stronę skąd dobiegał głos. Pielęgniarka.
-Niech pan pójdzie do domu. Nic pan tutaj nie zdziała, a muszę przyznać, że wygląda pan nieciekawie i z pewnością przyda się prysznic i porządny sen. - powiedziała sprawdzając urządzenia, do których podłączono jego skarb. Automatycznie spojrzał na jej twarz, a łzy same pojawiły się w jego oczach i spłynęły po policzkach. Patrzył na nią niepewnie. Może i ta pielęgniarka ma racje. Ale co jeśli się coś stanie, a jego nie będzie przy niej? Ona zawsze była przy nim w chwilach jego słabości.
-Panie Styles, zadzwonię gdyby coś się działo. - powiedziała stając obok mężczyzny. Harry spojrzał na nią chcąc upewnić się, że kobieta nie rzuca słów na wiatr. - Obiecuję. - powiedziała kładąc dłoń na sercu i podeszła do drzwi. Harry jeszcze chwilę się wahał, jednak wstał. Pochylił się na (TI) i ucałował jej chłodne czoło i dłoń. Tak bardzo chciał pocałować jej usta. Lecz nie mógł. Chciał by pamiętała ich pierwszy pocałunek. Zabrał telefon, ubrał kurtkę i ze łzami w oczach wyszedł z sali. Nie chciał wychodzić mimo iż nienawidził szpitali. W tej sytuacji musiał je polubić, "mieszkała" tu jego ukochana. Wyszedł na świeże powietrze, a w jego ciało uderzyła fala zimna. Po ciele przeszedł dreszcz, jednak po wejściu do samochodu zrobiło mu się ciepło. Tak dobrze pamiętał jak kilka dni wcześniej, na siedzeniu obok siedziała (TI), a oni jechali szczęśliwi na urlop. Sama myśl o tamtym dniu przywołała kolejną falę łez. Harry oparł głowę o kierownicę i próbował unormować oddech. Zamknął na chwilę oczy i oddychał głęboko. Dopiero po kilku minutach fala ustąpiła. Westchnął głęboko i po przetarciu policzków ruszył w stronę domu.


Było tu pusto. Nie było nikogo. Nie było czuć tego ciepła i delikatnych perfum (TI). Harry wszedł do swojego domu, jak do oddanego do mieszkania przed chwilą budynku. Nienaturalnie czysto, nienaturalny zapach. Wszystko było inne. Zdjął kurtkę i buty i ruszył do łazienki. Oparł dłonie o zlew i spojrzał w lustro. Nie wyglądał jak 5 dni temu. Oczy czerwone od łez, a pod nimi wory od braku snu. Przetłuszczone włosy, a oczy pozbawione iskry. Zdjął ubrania. Schudł... Wszedł pod prysznic i włączył letnią wodę. Uniósł twarz w stronę dyszy, a woda zalewała ją przez co nie widać było uronionych łez. Harry oparł się o ścianę i stał. Długo. Nie przejmował się sobą. Myślał o swoim Słoneczku cierpiącym w szpitalu.

Wyszedł z łazienki jak się później okazało po 40 minutach. Nie wiedząc co ze sobą zrobić położył się na łóżku. Na poduszce wyczuwalny był lekki zapach jej perfum. Spała tu ostatniej nocy przed ich wyjazdem. Harry przytulił poduszkę, która po kilku sekundach była mokra. Nie wiedział nawet kiedy zmorzył go sen.


-Jest źle! Szybko krew! - dało się usłyszeć zza drzwi. - Harry podniósł się i zaczął krążyć po korytarzu. 
-Tracimy ją! - usłyszał z sali, gdy jakaś kobieta wybiegła stamtąd. Słowa były jak miecz przebijający jego serce. Podbiegł do drzwi i pchnął je do przodu. Krótkim korytarzem szybko wbiegł do małego pomieszczenia, gdzie przez okno widać było zdenerwowanych lekarzy, biegające dookoła pielęgniarki i ją. Leżącą pośród nich. Spokojnie, wyglądała jakby spała. A tymczasem walczyła o życie. Harry uderzył pięścią w okno, a poliki pokryły się łzami. Uderzeniem zwrócił uwagę personelu na sali operacyjnej. Jedna z pielęgniarek wybiegła do chłopaka. 
-Nie może tu pan być. Proszę wyjść. - mówiła zdenerwowana. Nie dość, że trudna sytuacja z pacjentką, to jeszcze on nie chciał stąd wyjść. 
-Proszę mnie zostawić.  - odpychał skutecznie ręce kobiety.
-Panie Styles - usłyszał głos pielęgniarza - Proszę wyjść. 
-Tam jest moje Słoneczko. - mówił zapłakany wskazując na widok za oknem. Mężczyzna pokręcił zrezygnowanie głową i próbował wyciągnąć chłopaka z pomieszczenia siłą, gdy pielęgniarka wróciła do reszty. Harry stawiał się. Skutecznie. Jego mięśnie napinały się, chciał być tu z nią. Nagle jego ciało stało się wiotkie, a kolana ugięły się. Zacisnął oczy i jedną dłonią złapał się za serce, a drugą podparł ściany. Zjechał po niej na ziemię i zaczął szybko oddychać. 
-Godzina zgonu 4:30. 


Harry usiadł na łóżku zlany potem. Przetarł twarz i ponownie się rozpłakał. Proszę tylko niech to nie będzie proroczy sen... Chłopak wziął w dłonie telefon i spojrzał na wyświetlacz. Zdjęcie przedstawiało jego i (TI). Zrobił je w dzień gdy byli na plaży. Na górze ekranu widniała godzina. 3:50. Nagle jego telefon zadzwonił, a na wyświetlaczu pojawił się numer prywatny.
-Pan Harry Styles? - usłyszał cichy, kobiecy głos.
-Tak, to ja. - odpowiedział pociągając nosem.
-Tu Natalie, pielęgniarka ze szpitala St Thomas' Hospital. - Harry momentalnie się spiął, a jego serce przyśpieszyło. - Jest źle. Operują panią (TI). - powiedziała, a chłopak poczuł ukłucie w sercu.
-Za raz będę. - rzucił wstając z łóżka i rozłączył się. Szybko się ubrał, złapał telefon i klucze i wybiegł z domu, nie zawracając sobie głowy zamknięciem drzwi. Wbiegł do samochodu i ruszył.
Proszę tylko niech to nie będzie proroczy sen...







****************************************************************************
Witajcie

Bardzo trudno pisało mi się tą część i wielokrotnie się przy niej popłakałam. A jakie są Wasze opinie o tej części? Jak myślicie, czy sen Harry'ego był proroczy?



9 KOMENTARZY = NASTĘPNA CZĘŚĆ


LiwiaLila

poniedziałek, 20 marca 2017

57. I Hate You I Love You #1

- Jesteś taki sam ja inni faceci! - krzyknęłam opierając się dłońmi o stół.
- Mogłabyś dać mi spokój. - powiedział od niechcenia przechadzając się przede mną.
- Zrozum, że tu nie chodzi tylko o twoje życie! - uderzyłam pięścią w stół, aż dłoń zrobiła się lekko czerwona.
-Daj mi już spokój. - powiedział machając dłonią.
-Zabrakło ci śmiałości do rozmowy ze mną? - stanęłam przed nim. Mimo, że byłam dużo niższa nie przeszkadzało mi to.
-Mam dosyć ciebie i tej dziecinady wokół tego bachora! - krzyknął składając dłonie w pięści.
-Koniec na dzisiaj! Do zobaczenia jutro! - krzyknął reżyser w stronę ekipy, która w ciągu kilku sekund ulotniła się z sali. - Świetna robota moi drodzy. Tak dalej. - powiedział John klepiąc mnie po ramieniu. - Mam dla was niespodziankę, dlatego proszę żebyście się ogarnęli i za pół godziny zapraszam do mojego gabinetu. - powiedział rozradowany i wyszedł z pomieszczenia. Fuknęłam niezadowolona. Miałam dzisiaj wyjść wcześniej i wybrać się na zakupy, w poszukiwaniu wygodnych butów. Udałam się w stronę naszej garderoby i weszłam do niej zamykając chłopakowi za mną drzwi przed nosem. Usiadłam zmęczona na kanapie i wypiłam trochę wody z butelki stojącej na stoliku. Zawód aktora to nie przelewki, jak się wydaje większości. To nie tylko nauka tekstu i wystąpienie na scenie, czy ekranie. Ale wiele godzin prób, nauka emisji głosu, wczucie się w rolę, nauka tekstu. A co dopiero kiedy jesteś wraz z największym dupkiem tego świata uważana za najlepszych w teatrze? Masz po prostu przesrane. Każda rola dla was. Dzięki Bogu, nie ma żadnych ról, w których musielibyśmy grać parę, małżeństwo czy coś podobnego. Chyba bym wtedy umarła. Mi jest trudno z nim rozmawiać, a co dopiero udawać zakochanych!
- Mogłabyś tak nie krzyczeć. Ogłuchnę. - powiedział oschle rzucając się na pufę w rogu garderoby. Mówiłam, że dupek!
-Taką mam rolę. - powiedziałam próbując utrzymać nerwy na wodzy.
-To trzeba było jej nie brać jeśli masz uszkadzać innym słuch. - odrzekł pewny siebie nie odrywając oczu od ekranu telefonu. Prychnęłam na jego słowa i usiadłam przy wielkim lustrze. Wyjęłam z kosmetyczki podstawowe kosmetyki i poprawiłam makijaż.
-Choćbyś nałożyła tego tonę i tak nic nie da. Dalej będziesz brzydka. - dodał nadal wpatrzony w telefon. Udałam, że tego nie usłyszałam i popsikałam się perfumami. Zauważając, że zbliża się godzina spotkania ruszyłam w stronę drzwi, Wychodząc wyłączyłam światło, jednak chłopak nie wzruszony tym nadal szperał w czarnym iPhone'ie .
-Idziesz czy mam przysłać list? - rzuciłam.
-Adres znasz. - powiedział pewny siebie i wyszedł z garderoby. Udusić to mało! Zamknęłam drzwi i ruszyłam z Mulatem w stronę gabinetu John'a. Szliśmy korytarzem, na ścianach którego znajdowały się zdjęcia z różnych sztuk oraz podobizny sławnych absolwentów naszego teatru. Będąc tuż przy drzwiach gabinetu w oczy rzuciło mi się pewno zdjęcie. Moje. John powiesił je tutaj rok temu, kiedy świętowaliśmy rocznicę stworzenia teatru.
-(TI), Zayn jak cudownie, że już jesteście. Siadajcie. - mówił rozradowany mężczyzna. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Musiało się stać coś poważnego.
-O co chodzi John? - zapytał Mulat siadając na wygodnym fotelu, a ja zajęłam miejsce na drugim po jego prawej stronie.
-Odwiedził nas dziś ktoś bardzo, bardzo ważny. I ma do was pewną sprawę. - powiedział i wziął w dłoń czarny telefon.
-Victoria, proszę przyślij do mnie naszego gościa. - powiedział nienaturalnie wesołym tonem. Ciekawe o kogo mu chodzi? Co to za gość. I po co chciał się z nami spotkać?
Po chwili usłyszeliśmy pukanie w drzwi, a John podniósł się zapinając marynarkę na guzik.
-John! - usłyszałam nieznany mi męski głos. Odwróciłam głowę i zamarłam. Przede mną stał sam Eric Richardson. Największy i najlepszy reżyser na świecie. I wcale nie przesadzam. Tylko co on tutaj robi?
-Eric, jak miło cię widzieć. - odezwał się John i objął po męsku gościa. To oni się znają?!
-A to pewnie twoi niesamowici podopieczni. - odezwał się pan Richardson i podszedł do mnie i Malik'a. - Eric Richardson. - przedstawił się całując wierz mojej dłoni. Jaki gentlemen.
-(TI)(TN) - przedstawiłam się i z uśmiechem usiadłam na poprzednim miejscu.
-Zayn Malik - Zayn Wielki Dupek Malik chyba. Malat usiadł ponownie, a Eric zajął miejsce naprzeciwko nas. Teraz zauważyłam, że John się ulotnił.
-Moi drodzy. Słyszałem, że jesteście świetnymi aktorami, a John tylko mnie w tym utwierdził pokazując fragment waszej próby. Obiecałem sobie, że kiedyś chcę was widzieć w moim filmie. Nadeszła teraz taka okazja. - powiedział i wyjął dwa skoroszyty z czarnej teczki - To scenariusze. Po jednym dla każdego. - chwyciłam jeden w dłonie i zaczęłam kartkować. Dużo bohaterów... -  Film opowiada historię dwójki młodych ludzi, którzy uciekają z domu. W międzyczasie wychodzą ich tajemnice z przeszłości itd. Reszty dowiecie się jak przeczytacie scenariusz. Chciałbym waszą dwójkę w głównych rolach- powiedział z uśmiechem mężczyzna. Bez czytania scenariusza podjęłam decyzję, że zagram w tym filmie. To niezwykła okazja. Mogę się wybić, a to że będę główną bohaterką w filmie samego Richardson'a dokłada swoje.
-Ja się zgadzam - powiedziałam pewnie zakładając nogę za nogę.
-Ja również. - nie spodziewałam się tego po nim. Myślałam, że skoro ja się decyduję to Zayn nie będzie chciał ze mną grać. Ale skoro się zgodził, to liczę na to, że będzie dużo scen kłótni i nienawiści wobec siebie.
-Bardzo się cieszę. Jesteście moimi perełkami. Wyniosę was na wyżyny. Cały Hollywood, Cały świat będzie o was mówił. O (TI)(TN) i Zayn'ie Malik'u! - krzyknął uradowany niczym John kilkanaście minut wcześniej. - W takim razie myślę, że możemy przejść na "ty". Będzie wygodniej. - dodał. Potwierdziłam skinieniem głowy, podobnie jak Malik.
-Mam dwie umowy. Myślę, że moglibyśmy je dziś podpisać. - mężczyzna wyjął z teczki kilkanaście kartek pospinanych w dwa dokumenty. Jeden posunął mi, a drugi dupkowi. Dokładnie przeczytałam każdą linijkę, aby sprawdzić czy nie ma tam czegoś pisanego "drobnym druczkiem". Na szczęście niczego takiego nie zastałam. - Moi drodzy witam was w mojej produkcji. - powiedział z wielkim uśmiechem, gdy oboje z dupkiem złożyliśmy swoje podpisy na umowach.  Eric podszedł do nas i objął mnie, a następnie Zayn'a. Richardson jest bardzo sympatycznym gościem. Czuję, że świetnie będzie się nam pracowało.
-Pierwsze zdjęcia odbędą się w poniedziałek za dwa tygodnie. - powiedział uśmiechnięty rozsiadając się w fotelu John'a. Oddałam uśmiech i przysunęłam się w stronę biurka, przypadkowo trącając nogą Zayn'a.
-Mogłabyś się ogarnąć. - rzucił mi wraz ze złowrogim spojrzeniem. Nawet w takiej chwili nie potrafi się pohamować.
-Uspokój się. Nie zrobiłam tego celowo. - broniłam się. Nagle tak jakby Eric i jego obecność w tym samym pomieszczeniu uleciała z mojej świadomości.
-Już to widzę. Nigdy niczego nie robisz celowo. - prychnął. Miałam mu odpowiedzieć coś bardzo elokwentnego, lecz przerwał mi Eric.
-Chyba zapomniałem o najważniejszym. - podrapał się po karku wyraźnie zawstydzony. - W moim filmie macie grać parę. Więc macie tydzień na poprawienie swoich relacji, co najmniej do stopnia koleżeństwa. W końcu będziecie udawać zakochanych.
-Co! - krzyknęliśmy jednocześnie. Chyba się przesłyszałam. Ja i Zayn mamy grać parę?!





****************************************************************************
Hej

Witam Was w nowym imaginie tym razem z Zayn'em. Liczę, na wasze komentarze i rady ;D


3 komentarze = następna część

LiwiaLila

niedziela, 19 marca 2017

56. Imagin Niall + wyjaśnienie littlegirl

Leżałam na beżowej kanapie, przykryta grubym kraciastym kocem. W jednej ręce trzymałam kubek z gorącą herbatą malinową, w drugiej pilot od telewizora. Szukałam jakiegoś filmu do obejrzenia, najlepiej dramatu. Niestety, nic z tego. O tej porze na wszystkich kanałach można natknąć się jedynie na filmy familijne. Niechętnie wstałam z kanapy i poszłam do pokoju po książkę. Wróciłam z kryminałem w ręce i z powrotem ułożyłam się wygodnie pod ciepłym kocykiem. Wydawało mi się, że minęło kilkanaście minut, kiedy w całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Zimą zmrok zapada tak szybko, że określenie godziny, patrząc przez okno staje się niemożliwe. Przejrzałam się w lustrze, odgarnęłam z twarzy kosmyki włosów, które jeszcze chwilę temu związywałam w luźny kucyk i poszłam zobaczyć kto stoi za drzwiami. Otwarłam je na szerokość kilkunastu centymetrów, ale kiedy upewniłam się już, że to właściwa osoba, moje ruchy stały się pewniejsze. Wciąż nie czułam się w pełni bezpiecznie sama w, jakby nie patrzeć, nowym domu. Wpuściłam średniego wzrostu blondyna do środka i szybko zamknęłam drzwi, żeby odciąć dopływ zimnego powietrza.
- Cześć skarbie, jak się czujesz? - zapytał, całując mnie w czoło, po czym zdjął kurtkę i buty.
- Trochę lepiej, ale ciągle kaszlę i boli mnie głowa. Dobrze, że przynajmniej temperaturę mam już w normie. - uśmiechnęłam się blado.
- Chociaż tyle.. - odpowiedział z równie delikatnym uśmiechem. - Wstąpiłem do sklepu wracając z pracy. Pomyślałem, że kupię twoją ulubioną czekoladę, ale potem doszedłem do wniosku, że może zrobimy razem coś dobrego, co ty na to?
- Jeśli będzie słodkie i czekoladowe, nie mam nic przeciwko! - powiedziałam radośnie, a chłopak jedynie przytaknął z uśmiechem. Wziął do ręki torbę z zakupami i skierowaliśmy się w stronę kuchni. Śmiało mogę stwierdzić, że to najładniejsze, zaraz po sypialni oczywiście, pomieszczenie w tym domu. Wszystkie blaty, wysepka na środku oraz różne półki pokryte drewnem w ciepłym, pomarańczowym odcieniu, natomiast szafki, ściany nad drewnianymi płytami i lodówka - czarne. Na początku nie mogłam przekonać się do takich ciemnych, przytłaczających kolorów. Nie trzeba było jednak dużo czasu, żebym zmieniła zdanie i stwierdziła, że to bardzo przytulna i ciepła kuchnia.
Chłopak postawił na stole mąkę, jajka, mleko, kakao i banany, ja w tym czasie zrobiłam nam herbatę. Kątem oka spojrzałam na produkty, a w moim oczach pojawiły się iskierki.
- Czekoladowe muffinki z bananami?! - prawie krzyknęłam z zachwytu, czego zaraz pożałowałam, bo poczułam okropne drapanie w gardle.
- Wiedziałem, że się ucieszysz. - powiedział dumie, obejmując mnie w talii. Odwróciłam się przodem do niego i pocałowałam w policzek.
- Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie. - stwierdziłam radośnie, co wyraźnie go usatysfakcjonowało. Przybliżył się, chcąc mnie pocałować, ale w ostatniej chwili się odsunęłam. - Kochanie, nie chcę, żebyś się zaraził. Daj mi jeszcze kilka dni, tak na wszelki wypadek.
- Zwariuję do tego czasu. - zaśmiał się, opierając swoje czoło o moje. Staliśmy tak przez chwilę, dopóki nie przypomniałam sobie o babeczkach i wzięliśmy się do pracy. Wrzuciłam wszystkie składniki do miski i zmiksowałam na gładką masę, przy okazji brudząc całą kuchnię. Chłopak cały czas uważnie mi się przyglądał.
- Jesteś piękna, a z tą mąką na policzkach wyglądasz uroczo. - stwierdził z powagą. Zarumieniłam się lekko. Blondyn odstawił kubek z herbatą i ręką delikatnie starł proszek z mojej twarzy.
Po godzinie siedzieliśmy już w salonie szukając filmu do obejrzenia. Na talerzu znajdowała się muffinkowa wieża, która znikała w szybkim tempie. Pod względem słabości do słodyczy byliśmy idealnie zgraną parą.
- Niall? - zapytałam po chwili, kiedy chłopak walczył z DVD próbując uruchomić w końcu jakąś komedię.
- Sekunda skarbie, zaraz mi się uda. - odpowiedział skupiony. - O, już. Teraz powinno już się włączyć.
- Zostaw to i usiądź obok mnie. Chciałabym ci coś powiedzieć.
- Coś się stało? - zapytał zajmując miejsce na kanapie i przytulając mnie do siebie.
- Nie, nic. To znaczy nic poważnego. Po prostu cieszę się, że się tu przeprowadziłam. No wiesz, że sam coś takiego zaproponowałeś. Naprawdę dużo to dla mnie znaczy. Nie chodzi tylko o wspólne mieszkanie. Cieszę się, że traktujesz mnie i to co nas łączy poważnie. - spojrzałam w jego niebieskie jak ocean tęczówki. Zawsze gdy to robiłam, traciłam kontakt z rzeczywistością. Po prostu odlatywałam.
- Kocham cię najmocniej na świecie - szepnął i musnął delikatnie moje wargi.
- Ja ciebie też kocham Niall.
- Nie obchodzi mnie czy się od ciebie zarażę, czy nie. Nie wytrzymam już dłużej. - powiedział i wpił się w moje usta. Całował mnie delikatnie, z czułością i ogromną tęsknotą. Mi również tego brakowało, dlatego oddawałam pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Wsunęłam dłonie w jego miękkie włosy i leciutko zacisnęłam pięści. Poczułam jak się unoszę, chłopak niósł mnie na rękach do sypialni, a później powoli położył na łóżku jakbym była z porcelany. Uwielbiałam kiedy był wobec mnie taki delikatny, opiekuńczy i czuły. Po chwili odsunął się ode mnie na odległość kilku centymetrów, tak, że znowu patrzeliśmy sobie w oczy.
- Pewnie jesteś zmęczona i chcesz się już położyć. - powiedział wstając z łóżka.
- Chyba żartujesz! Gdzie idziesz? - zapytałam zdezorientowana. Myślałam, że ten wieczór inaczej się skończy.
- Muszę coś załatwić. Wrócę późno, więc nie czekaj na mnie. Kocham cię - musnął szybko moje usta, wyszedł z pokoju i tyle go widziałam. Postanowiłam zrobić tak jak poprosił, zamknęłam oczy i prawie natychmiast zasnęłam.
Obudził mnie dopiero hałas dobiegający z parteru. Uspokoiłam się trochę, bo to znaczyło, że Niall już wrócił. Leniwie otworzyłam powieki i doznałam szoku. Wcale nie znajdowałam się w naszej sypialni, tylko w swoim starym pokoju. Zdezorientowana zeszłam na dół, nadal nie mogąc zrozumieć jak znalazłam się w rodzinnym domu. Zamiast blondyna w kuchni zastałam mamę smażącą naleśniki.
- Hej kochanie, w końcu wstałaś. Musiałaś się dobrze bawić na tej imprezie, bo przespałaś cały dzień! - uśmiechnęła się do mnie.
- Jaka impreza? Przecież ja miałam grypę.. Gdzie Niall? - zapytałam jeszcze bardziej zbita z tropu.
- Grypa? Przecież ty w ogóle nie chorujesz. Nie znam też żadnego Nialla.. Oh (T.I.), chyba miałaś bardzo realistyczny sen. - powiedziała mama z troską. Czułam zbierające się w moich oczach łzy, zerwałam się z krzesła i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, rzuciłam się na łóżko i rozpłakałam jak mała dziewczynka. Nie docierało do mnie, że cała ta historia była jedynie wytworem mojej wyobraźni. Przeglądałam listę kontaktów w telefonie, wszystkie wiadomości i konta na portalach społecznościowych. Ani śladu po znajomości z Niallem. Nigdy nie poznałam osobiście całego zespołu, nie zostałam dziewczyną jednego z członków, nawet nie byłam w Londynie.. To wszystko mi się śniło. Do końca dnia nie wyszłam z pokoju. Słuchałam w kółko Teenage Dirtbag - moim zdaniem najlepszego coveru 1D, co jakiś czas czując jak łzy spływają po moich policzkach.


************************************************
Cześć misie! Dawno mnie tu nie było i wyjaśnienie właśnie tego dotyczy. Chcę Was przeprosić. Głupio mi zarówno przed Wami, jak i pozostałymi pisarkami, że tak rzadko coś wstawiam, ale marzec to zdecydowanie jeden z trudniejszych dla mnie miesięcy. Nauka, praca konkursowa do napisania, grypa i różne "wydarzenia towarzyskie" przez które nie mam wolnych weekendów sprawiają, że nie daję rady pisać na 2 blogi co tydzień nowej części. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach pojawi się część 7 Friends with benefits. Pamiętacie jeszcze o nim? :D
littlegirl

PS. Imagin wyżej pojawił się kiedyś na drugim blogu, gdzie mam zaszczyt pisać, dlatego może niektóre z Was już je czytały :) Ostatnio dużo tu Niall'a, ale pisałam je w grudniu i nie chciałam teraz zmieniać ;)

piątek, 17 marca 2017

45. Louis ~ część IX - ostatnia

-Louis! - krzyknęłam kiedy zbliżałam się do drzwi. Chłopak odwrócił twarz w moją stronę i gdy mnie tylko zobaczył szybko wszedł do budynku. Oj Loulou...
Chciałam za nim pobiec, jednak przypomniałam sobie, że mam na stopach wysokie szpilki. Ruszyłam więc powoli uważając na kałuże po południowym deszczu. Podeszłam do szklanych drzwi i popchnęłam je do przodu. W holu panowały istne ciemności. Weszłam w głąb korytarza, gdzie dało się już słyszeć dźwięki muzyki. Nagle światła się zaświeciły, a zza rogu wyszedł Louis.
-Widzę, że jednak mnie posłuchałaś co do przyjścia. - zaśmiał się. Wyglądał cudownie i cholernie seksownie. Dopasowany garnitur i włosy w artystycznym nieładzie. Mój seksiak...
-Mam zasadnicze pytanie. Czy te rzeczy są od ciebie? - zapytałam podrzucając kawałek sukni i pokazując fragment szpilek. Chłopak przez chwilę nic nie mówił, tylko uśmiechał się podstępnie. Czyli od niego...
-Pięknie wyglądasz. - powiedział omijając moje pytanie.
-Dziękuję, ale Louis. Nie możesz wydawać na mnie pieniędzy. Oddam ci jak tylko wrócę do domu. Masz dużo sióstr, na pewno któraś z nich będzie zadowolona z niej. - powiedziałam pocierając ramiona.
-Żadnego oddawania. To jest prezent, a chyba nie chcesz żebym był smutny. - powiedział z miną zbitego psiaka. On wie jak podejść kobietę. 
-Och Lou - powiedziałam przeciągle.
-(TI) chodź potańczyć. Będziemy się świetnie bawić. Nie pozwolę aby Rachel, ani nikt inny nie zepsuł tego wieczoru. Naszego wieczoru. - mówił Tomlinson zbliżając się do mnie. Nagle światło zgasło, a ja pisnęłam przestraszona. - Spokojnie tylko żarówki się przepaliły. - poczułam ciepłe ramiona otulające moje drobne ciało. - Tam jest już jasno. Widzisz? - zapytał wskazując na koniec korytarza i przekręcając głowę w moją stronę. Przytaknęłam, jednak nie zamierzałam się ruszać z tej pozycji. Było mi tak dobrze..
-Pójdziemy tam i porozmawiamy okey? - przytaknęłam i dałam się prowadzić. Będąc w połowie korytarza zdałam sobie sprawy z tego, że zbliżamy się do sali gdzie grała muzyka, a uczniowie dobrze się bawili. Zatrzymałam się nagle, a Louis spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nie daj się prosić. Będę smutny. - mówił ze smutną miną. W przyszłości zostanie aktorem. Mówię wam! - Wrócisz do domu i zmarnujesz okazję połamania mi palców podczas tańca? - zaśmiał się, a ja wraz z nim. Może Lou ma rację. To prawdopodobnie ostatni bal w moim życiu. Mam okazję pokazać się w przepięknej kreacji i spędzić ten wieczór w towarzystwie niezwykłego chłopaka. Ale jest i Rachel.
Nagle Louis zrobił coś czego się po nim nie spodziewałam. Stanął naprzeciwko mnie i zaczął śpiewać!

Tear it up, tear it down / Zniszczmy to, zdemolujmy to
Gettin' lost in the sound of our hearts beatin' / Zagubmy się w dźwięku naszych bijących serc
Take me here, take me now / Weź mnie tam, weź mnie teraz
Gettin' lost in a crowd with you / Chcę z tobą zgubić się w tłumie

All, all night / Całą, całą noc
I waited for you all my life / Czekałem na ciebie całę moje życie
Hold my hand and keep me close / Chwyć moją dłoń i trzymaj mnie blisko
I'll never let you go / Nigdy nie pozwolę ci odejść
No not tonight / Nie w tę noc


Louis patrzył na mnie wyczekująco. Dobrze wiedział, że znam tę piosenkę i wiem, że pozostał jeden wers. Wers, który wypowiedziany przeze mnie znaczyłby jednoznacznie moje pozostanie tutaj. Tutaj z nim... Wątpliwości i negatywne scenariusze rodzące się w mojej głowie nie pozwalały mi tutaj zostać. Rachel, jej brat i ich przyjaciele. Przeze mnie zniszczą i Louis'a. Spojrzałam na chłopaka. Jego dłoń była wyciągnięta w moją stronę, a na ustach gościł szeroki uśmiech. Oczy emanowały szczęściem, nadzieją i wielką miłością. Ja też cię kocham Lou...
Chyba przyszedł czas na wielkie zmiany. Podobno trzeba je robić małymi kroczkami. Ale ja będę nieszablonowa. Zacznę nowe życie. Życie tylko z nim. Z Louis'em. 

Podałam chłopakowi dłoń i uśmiechnęłam się do niego szeroko. 


Keep me by your side / Trzymaj mnie przy twoim boku


Zaśpiewałam wywołując uśmiech na twarzy Tomlinson'a. Lou zaczął się śmiać, a ja wraz z nim. Szybko porwał mnie w ramiona i niosąc mnie w stylu panny młodej ruszyliśmy w stronę sali gimnastycznej. 
-Kocham cię (TI), a mówiąc kocham mam na myśli też to, że razem pokonamy wszystkie przeszkody...
-Kocham cię Lou



***************************************************************************
Hej!!

Imagin z Lou dobiegł końca! Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam. Dziękuję bardzo wszystkim za komentarze i czytanie mojego dzieła. Jesteście wielcy!

W przyszłym tygodniu startuje nowy imagin! Pytanie tylko z kim? Kogo sobie życzycie w roli głównej? Harry'ego, Zayn'a, Niall'a, Liam'a czy Lou? 


* Piosenka wykorzystana w imaginie to piosenka Jonas'a Blue - ,,By Your Side" <3

LiwiaLila



czwartek, 16 marca 2017

55. Niall Część XI

                                                          Część I 
                                                          Część II
                                                          Część III
                                                          Część IV
                                                          Część V
                                                          Część VI
                                                          Część VII
                                                          Część VIII
                                                          Część IX
                                                          Część X





Walenie do drzwi postawiło nas na nogi......
Z Przerażeniem spojrzałam na Zoe i powoli stawiałam kroki na schodach. Odsłaniając delikatnie firanę w przedpokoju, na podjeździe ujrzałam samochód Harrego. Bez wątpienia to on dobijał się do mojego domu. Prze kluczyłam zamek i pociągnęłam za klamkę.
-Harry ? - Zapytałam cicho.
-Wpuścisz mnie ? - Wyszeptał, roniąc kilka łez.
-Wejdź.. Do góry je...- Nim zdążyłam oznajmić, że jego dziewczyna znajduję się u mnie zaczął monolog.
-Zdradziła mnie. Zdradziła mnie ! - Krzyczał płacząc.
-Nie bardzo wiem o kim mówisz Harry - Zmieszana podrapałam się po karku.
-Jak to o kim !? O Zoe... Wtedy nad morzem.. Ty wiesz co się stało prawda ? Powiedz mi Aśka ! Powiedz prawdę ! - Chodził po pokoju w kółko.
-Wiem Harry. Ale myślę, że to Zo powinna Ci to opowiedzieć - Spojrzałam w stronę schodów, gdzie stała zapłakana szatynka.
Styles napięcie obrócił się w tą samą stronę. Rozkleił się jak małe dziecko.
-Zrobię Wam herbaty.. - Spuściłam głowę i pozostawiłam zakochanych w samotności.
Weszłam do kuchni i zastanawiałam się jakim cudem loczek się o tym dowiedział. Przecież tylko my z Katy znałyśmy prawdę. Jak to możliwe ? Wstawiłam wodę, a do drzwi ponownie rozległo się pukanie.
-Kto do cholery o 01:36 zawraca mi tyłek ?! - Powiedziałam głośno podkreślając godzinę.
W korytarzu zeszłam się równo z zapłakanymi nastolatkami. Spojrzałam na nich, wzdrygnęłam ramionami i otwarłam drzwi.
-Co Ty tutaj robisz ? - Wycedziłam przez zaciśnięte zęby
-Jak to co ? Przyjechałem Cię odwiedzić - Szyderczo się zaśmiał.
-To ciekawe, że w nocy postanowiłeś mnie odwiedzić ? To Twoja sprawka ! To Ty powiedziałeś o tym Harremu ! Sam ją do tego zmusiłeś ! - Wykrzykiwałam.
Szarpnęłam za kurtkę kuzyna i wepchnęłam go do domu. Zoe widząc jego postać rozpłakała się jeszcze bardziej, a Styles zaciskał mocno szczękę.
-Czego od nas chcesz śmieciu ?! - Krzyknął loczek.
-Grzeczniej, nie jesteś u siebie - Prychnął.
-Ty też nie ! - Podkreśliłam.
-Ktoś umarł czy co,że wszyscy tacy zaryczeni ? - Wzdrygnął ramionami,
-Posłuchaj mnie uważnie ! Opuścisz mój dom natychmiast ! I lepiej zostaw mnie i moich przyjaciół w spokoju ! Bo gorzko tego pożałujesz - Zagroziłam palcem.
-Chcesz mnie nastraszyć ? - Założył ręce na klatce piersiowej.
-Ja tylko ostrzegam ! - Wypchnęłam go za próg i zatrzasnęłam drzwi,
-Harry to nie tak ! Ja tego nie chciałam, zmusił mnie ! Powiedział, że jak tego nie zrobię to i tak powie Ci o wszystkim, Myślałam, że da spokój jeżeli tak postąpię, przepraszam ! Ja tak strasznie Cię kocham ! Oddałabym za Ciebie życie ! - Zoe krztusiła się własnymi łzami,
-Cicho słońce, już dobrze, Przepraszam, że nie zwróciłem się z tą sprawą od razu do Ciebie - Chłopak objął szatynkę ramionami,
-Chodźcie do pokoju gościnnego, zrobię Wam łóżko, zostaniecie na noc, porozmawiacie - Spokojnie odparłam.
-Nie będzie kłopotu ? - Styles zwrócił się w moją stronę.
-Oszalałeś - Zachichotałam i przeszłam na piętro.

Oczami Nialla
Przez te całą sytuację nie mogłem spać. Włóczyłem się bez celu po mieście, mijając kolejne ulice. Sam nie wiem kiedy podjechałem pod dom Asi. To co zobaczyłem zdziwiło mnie jeszcze bardziej. Dlaczego samochód Harrego też tu był ? Tysiące myśli krążyło mi po głowie, a w szczególności ta, że mój przyjaciel może sypiać z moją dziewczyną. Nie powstrzymałem złości i wybiegłem z auta. Na samą myśl, że mogą mieć romans robiło mi się niedobrze. Światło w kuchni się świeciło, co dodało mi odwagi do naciśnięcia dzwonka. Po chwili w drzwiach ujrzałem zaskoczoną Asie. Była w piżamie, a raczej coś, co zawsze nią nazywała - zwykły biały t-shirt, mój t-shirt. sięgający jej idealnych pośladków. Zlustrowałem ją od góry do dołu i gdyby nie Harry zjawiający się na schodach robiłbym to dalej.
-Niall ? - Zapytała niepewnie.
-We własnej osobie ! Co Ty tu robisz ?! - Skierowałem do kumpla.
-Ja... - Zawahał się z odpowiedzią.
-Jak mogłeś ! Wiesz jak bardzo ją kocham, a Ty co ? Sypiasz u mojej dziewczyny !? A Ty Aśka ? Pocieszasz się po rozstaniu ? - Wtedy pożałowałem, że wgl się odezwałem.
Poczułem zgrabną dłoń, na swoim policzku. Zapiekło i odruchowo złapałem się za bolące miejsce.
-Jak śmiesz ? Przychodzisz tu w nocy i robisz mi awanturę, że rzekomo sypiam z Twoim przyjacielem,! Nie jestem łatwą laską, a nigdy w życiu nie umówiłabym się z kumplem mojego chłopaka. Nie wydzieraj się, bo Zoe właśnie zasnęła i nie przerywaj mi kiedy mówię ! Jesteś żałosny. Nie wiem jak wgl mogłeś pomyśleć o takich rzeczach - Wypowiedziała na jednym tchu, a po chwili odeszła na piętro domu.
-Stary chodź, usiądziemy - Przeszliśmy do salonu,
Po 15 minutach, dowiedziałem się, co było przyczyną wizyty Harrego.
-Jestem totalnym idiotą ! Przepraszam, że pomyślałem wgl o tym iż spotykasz się z Asią - Spuściłem głowę.
-Rozumiem Cię, sam bym miał tysiące głupich myśli. A teraz Niall jedź do domu, idź spać, bo jutro będziesz nieprzytomny - Loczek poklepał mnie po ramieniu.
Pożegnałem się z nim i odjechałem do domu. Było mi strasznie wstyd...

Oczami Asi
Przepłakałam do rana. Jak on mógł ? Tymi słowami zranił mnie mocniej niż tym swoim głupim zakładzie, o którym prawie zapomniałam. Spoglądając na zegarek stwierdziłam, że 20 minut snu jest bezsensu i zwlekłam się z łóżka. Przeszłam do łazienki i wystraszyłam się swojego odbicia. Podkrążone, czerwone oczy, gdzie nie gdzie resztki tuszu i nieład na głowie. Przeszłam pod prysznic, puszczając zimny strumień wody. Ciesz osaczyła całe me ciało, a ja poczułam chwilową ulgę i błogość. Umyłam włosy i okryta ręcznikiem wróciłam do pokoju. Wybrałam luźne ciuchy na dzisiaj. Nie miałam ochoty się malować, więc bezpośrednio zeszłam do kuchni. Szybkie śniadanie, torba i opuściłam dom. Dopiero na zewnątrz przypomniałam sobie, że Zoe i Harry u mnie nocowali.Wróciłam do środka, wykładając na komodę zapasową parę kluczy. Pozostawiłam im krótki liścik i ponownie opuściłam mieszkanie. Podjechałam pod szkołę - 7:35 - o tej godzinie była jeszcze pusta. Usiadłam na ławkę przed samochodem i w oddali zobaczyłam jadącego Andrew'a.
-Hej blondi - Pomachał.
-Cześć - Odparłam.
-Jak się czujesz ? - Wyciągnął z kieszeni spodni paczkę miętowych papierosów.
-Poczęstujesz mnie - Totalnie zlałam jego pytanie.
Przecież doskonale widział jak wyglądam, tym samym podobnie się czułam.
-Emm, trzymaj - Posłał blady uśmiech.
Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się od niepamiętnych czasów.
-Ty palisz ? - Zdziwił się.
-Paliłam. - Zgasiłam peta pod butem i odeszłam pod klasę.
[...]
-Aśka, Zoe dzisiaj nie będzie ? -Dopytywała Katy.
-Nie. Spała z Harrym u mnie dzisiaj. Chyba nie dojadą. Nie wiem - Upiłam łyk wody.
-A czemu ja nic o tym nie wiem ? - Zaśmiała się
-To długa historia. Wybacz, ale nie najlepiej się czuje - Wyminęłam ją i poszłam do dyrektora.
[...]
-Dziękuje bardzo panie dyrektorze. Wiele to dla mnie znaczy. Te oceny mogą pomóc mi znaleźć pracę, zanim skończę szkołę - Posłałam blady uśmiech i pożegnałam pedagoga.
[...]
Omijałam Nialla dziś jak ognia i prawie się udało. Właśnie prawie. Zaparkował koło mnie i ewidentnie czekał aż się zjawię.
-Część - Pośpiesznie wymamrotałam i już otwierałam drzwi, gdy ten złapał mnie za ramię.
Tak bardzo tęsknie za jego dotykiem, a ten sprawił, że przeszedł mnie dreszcz. Nie dając nic po sobie poznać obróciłam się.
-Coś nie tak ? - Wyszeptałam, wpatrując się w błękit jego oczu.
-Możemy porozmawiać ? - Zapytał głośniej niż ja.
-Wybacz Niall ale trochę się śpieszę. Nie dzisiaj - Wsiadłam do samochodu i odjechałam w stronę domu.....
-Cześć miśki ! - Krzyknęłam
-Kuchnia ! - Wydarli się oboje.
-Mmm Co tu tak ładnie pachnie ? - Zaśmiałam się
-Zrobiliśmy obiad dla Ciebie - Harry rozkładał talerze.
-Dziękuję to bardzo miłe ale nie mam ochoty na jedzenie. Poza tym muszę iść się szykować. Za 1,5h muszę być na spotkaniu o pracę, a wyglądam strasznie. Smacznego - Puściłam oczko i wbiegłam na piętro.
Ponownie dzisiejszego dnia wzięłam prysznic. Tym razem nałożyłam makijaż, zakrywający mój ból wewnętrzny. Spięłam włosy w koka i ubrałam się. Zeszłam na dół i czułam, że kawa to jedyna rzecz, która uratuje mnie przed zaśnięciem. Szybkie latte i gotowa udałam się do centrum.
Dotarłam pod wieżowiec.. Oczywiście problem w mieście - brak miejsca parkingowego. Objechałam biurowiec wkoło i wjechałam na podziemny parking.
-Ha ! Jest ! - Pisnęłam i podjechałam bliżej.
Zaparkowałam !
Zgrabnie opuściłam moje kochane audi i udałam się do windy. Spojrzałam setny raz na wizytówkę od Zayna. Wjechałam na 8 piętro.
-O matko - Wyszeptałam.
Całe piętro doświetlone było szybami od podłogi po sam sufit. Obym nie dostała posady sprzątaczki. Dotarłam do odpowiedniego biura, przechodząc przez kilka korytarzy.
-Dzień dobry - Przywitałam sekretarkę.
-Dzień dobry - Odparła.
-Czy zastałam pana Zayna... ? - Spytałam.
-Pan Malik jest zajęty. - Westchnęła bez entuzjazmu.
-Ja byłam umówiona - Zaznaczyłam.
-Pani godność ? - Otwarła notes.
-Adamska - Posłałam uśmiech
-Przykro mi. Nie ma pani na liście - Trzasnęła zeszytem.
-Ech.. Dziękuję - Odeszłam na bok.
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer z wizytówki.
-Dzień dobry. Z tej strony Joanna Adamska. Spotkaliśmy się w kawiarni, mówił pan, że gdyby sekretarka nie chciała mnie wpuścić to mam zadzwonić - Wypowiedziałam
-Witam, już po panią idę - Rozłączył się.
-Zapraszam - Gestem ręki przepuścił mnie w drzwiach.
-Dzięuję - Skinełam.
-A więc to jest wykaz moich ocen, opinia wychowawcy i dyrektora - Podałam kartki.
Zayn bacznie lustrował każde słowo. Wyraźnie był zszokowany. Czyżby moje oceny były zbyt niskie na te posadę ? Zaczęłam się denerwować. Kolana mi się trzęsły, a przez gardło przeszła wielka gula.
-Spokojnie - Zaśmiał się - Jestem pod wrażeniem. Jesteś niesamowicie utalentowana - Spojrzał na mnie.
-Dziękuję - Zarumieniłam się.
-Panno Jay, poproszę o przygotowanie umowy na engineer payot - Nacisnął guzik na telefonie.
-Na prawdę !? - Pisnęłam - Dziękuję
-Uwierz, że już w kawiarni wiedziałem o Twoim etacie. Rozumiem, że będziesz przyjeżdżała po szkole ? - Wstał, nalewający wody do szklanek.
-Dziękuję, Tak, codziennie kończę o 14:00. Ze szkoły mam do biura 15 minut - Upiłam łyk.
-Doskonale - Usiadł przy biurku.
Strasznie zrobiło mi się niedobrze, a jedyne co pamiętam to rozmazany Zayn i upadek z krzesła...


   
                  xxx Zuza ;)
Hej, hej !
Jak podoba się kolejna część ? Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim wpisem ! Jesteście niesamowite <3
Pozdrawiam :*