czwartek, 29 września 2016

Niall Horan wydał pierwsze SOLO!

Hej

Dzisiaj ukazał się pierwszy solowy kawałek Niall'a. Jestem nim oczarowana. 😍😘🎶🎼🎧
Piosenka dostępna w linku powyżej.


 Wiecie, że Zayn zgolił brodę?  Podoba Wam się? 😃

LiwiaLila

poniedziałek, 26 września 2016

Małe newsy!

Hej

Dzisiaj chcę Wam przedstawić małego newsa. Mianowicie ostatnio Harry udzielił solowego wywiadu i wystąpił w trzech wersjach okładki magazynu Another Man. Okładka zapowiada obszernym wywiad ze Styles'em. Cały numer ukaże się pod koniec października tego roku ( chyba wiadome 😂).

Która z okładek podoba Wam się najbardziej? Mi trzecia :) 😍




niedziela, 25 września 2016

Tweety #35

1. twój tweet: Holmes chapel nadjeżdżamy!
@Harry_Styles :*


2. tweet Louis'a: Nigdy w życiu nie pomyślał bym, że w wieku 29 lat będę ojcem trzech cudowny księżniczek i mężem pięknej królowej @(twój username) 😍😘


3. tweet Niall'a: @(twój username) nie wydzwaniaj już do nas. Ja i @Real_Liam_Payne już wracamy. Nie bój się nie ukradnę ci chłopaka #zazdrosnadziewczynaliama


4. twój tweet: Oto drodzy państwo nieudacznik @Harry_Styles podczas sesji zdjęciowej!


tweet Harry'ego:  @(twój username) zapomniałaś, że słodki i przystojny nieudacznik. No i twój
twój tweet: @Harry_Styles jeszcze czego?
tweet Harry'ego: @(twój username) kocham cię!
twój tweet: @Harry_Styles ja ciebie też!
tweet Louis'a: @(twój tweet) @Harry_Styles nawet tablicy Twitter'a nie oszczędzicie. Wstyd!
tweet Harry'ego: @Louis_Tomlinson zazdrościsz? 😁

5. tweet Niall'a: A nasza dzisiejsza randka odbędzie się tutaj. Spodoba się (TI)?


6. twój tweet: @zaynmalik mówił zrób ten tatuaż. No kiedy go zrobisz? Masz zamówioną kolejkę? I tak oto zrobiłam mój pierwszy tatuaż



LiwiaLila 

piątek, 23 września 2016

40. Louis

- O której będziesz? - zapytałam zalewając torebkę herbaty wodą.
- Będę przed 20. Muszę już iść. Pa skarbie. - powiedział po czym obdarowany codziennym buziakiem wyszedł z domu. I co ja będę robić cały dzień? Danielle w trasie, podobnie jak Perrie. Boże co ja będę robić? Dobra zacznę od śniadania a potem się zobaczy.
Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej jogurt, który przelałam do miseczki. Wrzuciłam ulubione musli i z naczyniem i łyżką w ręku usiadłam w salonie. Włączyłam telewizor i po chwili na ekranie pojawił się jakiś program na kanale muzycznym. Znowu ploty!  Westchnąłam na widok pojawiającego się tytułu. Stałe tematy, czyli aktorzy, filmy, piosenkarze, płyty, celebryty ( jakby to powiedział Harry) i inne takie. Nic ciekawego. Już chciałam przełączyć lecz moją decyzję zmieniły słowa prezenterki.
- Wczoraj wieczorem w jeden z londyńskich restauracji dziennikarze przyłapali członka zespołu One Direction - Louis'a Tomlinson'a z jego narzeczoną (TI) (TN). Czyżby rozpoczęły się przygotowania do ślubu?- oni wszystko wychwycą. Dotknęłam dłonią kamienia na pierścionku. Jest taki piękny. Z uśmiechem wstałam i odniosłam do kuchni miseczkę którą szybko umyłam. 9, co by tu porobić?  Po wejściu do łazienki już wiedziałam co będę robić. Pomieszczenie,  z którego korzystał Lou wyglądało jakby przeszedł po nim huragan. Na widok rozbitej na kafelkach buteleczce po wodzie toaletowej na usta sunęło mi się - co on tutaj robił?

Gdy łazienka wyglądała tak jak przed wejściem do niej Louis'a postanowiłam ogarnąć też inne pokoje. Sypialnia, garderoba, kuchnia, salon. Dom błyszczał gdy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Lou .....

Hej kotku!
Będę o 20. 

Tęsknię :*

Szybko mu odpisałam i usiadłam na wielkim fotelu. Przygotuję kolację. Popędziłam do łazienki. Umyłam się po czym owinięta miękkim ręcznikiem udałam się do garderoby. Założyłam komplet białej bielizny po czym rozpoczęłam poszukiwania idealnego stroju na dzisiejszą niezadowalającą pogodę. W końcu wybrałam białą koszulę z długim rękawem, czarne jeansy i marynarkę. Do tego ubrałam również czarne trampki slip on. Usiadłam przy toaletce i zrobiłam makijaż podkreślając przy tym czerwoną szminką usta. Moje falowane włosy przeczesałam dłonią, na lewy nadgarstek założyłam zegarek z dużą ozdobną tarczą. Gotowa szybko znalazłam ulubioną dużą torebkę ( która swoją drogą ostatnio często zmieniała swoje położenie bez mojej wiedzy) i spakowałam do niej potrzebne rzeczy. W holu wzięłam do ręki kluczyki i włożyłam na nos okulary przeciwsłoneczne. Wiem, że nie świeci słońce ale lubię je nosić. Podobnie jak czapki gdy nie jest zimno. Zamknęłam dom na klucz po czym szybko wsiadłam do mojego cudeńka. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i dołączyłam do ruchu. Po kilkunastu minutach zaparkowałam na podziemnym parkingu i ruchomymi schodami wyjechałam na piętro. Włosami zasłoniła delikatnie twarzy aby nikt mnie nie rozpoznał. Z racji, że w tej galerii Tesco było jedynym sklepem spożywczym udałam się tam najpierw. Pchają wózek wchodziłam w kolejne kolejki w poszukiwaniu produktów na kolację. Gdy wszystkie potrzebne składniki (+ 1000 rzeczy wziętych tak przy okazja) były w wózku ruszyłam do kasy. Zapłaciłam i wzięłam do rąk reklamówki, po czym ruszyłam do samochodu. A teraz módlmy się aby te reklamówki nie pękły 4 metry przed samochodem.

Tym razem miałam szczęście i wszystko dotarło do pojazdu w całości. Z racji wczesnej godziny postanowiłam skorzystać z okazji i pobuszować po sklepach. Było to dobrą decyzją gdyż wzbogaciłam swoje zapasy o nowe kosmetyki, dodatkowo kupiłam Louis'owi nową wodę toaletową. Nie wiem, czy wy też tak macie ale ja kocham wąchać męskie perfumy i tym podobne. One mają to coś w sobie.

W jednym ze sklepów natrafiłam na cudowną czarną, koronkową sukienkę. Była piękna. Okazało się, że została ostatnia. I to mój rozmiar. Uradowana zmierzyłam i mogłam śmiało stwierdzić, że dziś z Lou zaszalejemy w nocy. Zapłaciłam i zważając na późną godzinę wróciłam do domu. Po przebraniu się w dresy zbiegłam do kuchni i rozpoczęłam gotowanie. Postawiłam na makaron z sosem i kurczakiem. Wiem, że to danie według niektórych na obiad rodzinny, lecz Lou je uwielbia. Ja zresztą też. Tak więc przygotowanie go będzie idealnym pomysłem. Postanowiłam również przygotować ciasto marchewkowe, również z myślą o Tomlinson'ie. Ponieważ jego pieczenie trwa najdłużej zaczęłam od niego.

Zegar wskazywał 19:10. Wszytko było gotowe. Na subtelnie przystrojonym stole stały zapalone świeczki, kwiaty, zastawa i dwa kieliszki. Tuż obok nich godnie prezentowała się butelka naszego ulubionego wina. Zasunięte okna i przygaszone światło w niektórych pokojach dodawało romantyczność i tajemniczości. Powolnym krokiem podeszłam do wiszącego w holu lustra. Sukienka, którą dzisiaj kupiłam idealnie prezentowała się czarnymi szpilkami i makijażem z czerwoną szminką na ustach. Postawiłam włosy i użyłam ulubionych perfum. Całość prezentowała się znakomicie. Zauważając na zegarze 19:45 wróciłam do kuchni. W piekarnika wyciągnąłam blachę i odłożyłam aby ostygło. Ostatni raz spróbowałam sosu. Wyśmienity! Aby zająć sobie czas oczekiwania na Lou usiadłam w salonie przed telewizorem. Włączyłam go i rozpoczęłam wędrówkę w poszukiwaniu czegoś sensownego.

Jak to możliwe, że mając 300 kanałów nie ma na nich nic ciekawego. Aby bardziej się nie denerwować i zadbać o zdatności do korzystania z przycisków pilota zostawiłem na odcinku jakiegoś dennego serialu. Odruchowo spojrzałam na zegarek. 8:20. Gdzie on jest? Wzięłam do ręki telefon i odszukałam go w liście kontaktów, po czym podjęłam próbę połączenia się z nim. Pierwszy sygnał... , drugi..., trzeci...,czwarty i nic. Zadzwoniłam kilka razy jednak zawsze zgłaszała się poczta głosowa. Zdenerwowana zaczęłam dzwonić do chłopaków. Również nie odbierali. Co jest?


 Obiecał, że wróci wcześniej. Jest już 22:30. A jego dalej nie ma. A może on mnie zdradza? Po 5 latach związku w tym 2 narzeczeństwa? Może mu się wzbudziłam. Z resztą czemu ja się dziwię. Nie wyglądam jak te wszystkie dziewczyny z pierwszych stron czasopism. O takim wyglądzie mogę sobie pomarzyć. - biłam się ze swoimi myślami co chwila spoglądając na stojącą na nadal przystrojonym stole butelkę wina. Wypić czy nie? Oto jest pytanie.
Wstałam zapłakana z sofy i podeszłam do stołu. Do ręki wzięłam butelkę i ruszyłam do kuchni. Wyciągnąłam korkociąg. Po kilkuminutowym siłowaniu się z nim udało mi się otworzyć butelkę. Brać kieliszek czy nie? A co tam będę się przejmować. Przyłożyłam do ust butelkę i po chwili po moim przełyku rozniósł się smak mojego ulubionego wina. Nie ma to jak upić się winem.


(TI) mnie zabije. Miałem być o 20, a jest kilka minut po północy. Dlaczego dałem się namówić chłopakom. Zajebiście, jeszcze mi się telefon rozładował, a moje kochanie na pewno dzwoniło wiele razy.
Zaparkowałam w garażu po czym wszedłem do domu. Wszędzie było ciemno. Zdjąłem buty i marynarkę. Klucze rzuciłem na komodę i zamknąłem wejściowe drzwi. Następnie udałem się w głąb domu. Wszędzie było ciemno. Co się dziwisz idioto jest po północny! Zapaliłem w kuchni światło i w ciągu sekundy miałem ochotę zabić samego siebie. Na stole leżała zastawa, kilka świeczek i kieliszki. Na blacie kuchennym leżał garnek z sosem. Obok makaron, i ciasto jeszcze nie wyciągnięte z blachy. Jakim jestem idiotą! (TI) zrobiła dla nas kolację, a ja nawet nie zadzwoniłem żeby jej powiedzieć, że chłopaki wyciągnęli mnie na miasto. W oczy rzuciła mi się butelka po winie. Naszym ulubionym. Poszedłem i wziąłem ją do ręki. Pusta. Poszedłem do salonu. Otwarty barek, a na ziemi 2 inne butelki. Jedna po winie w połowie pusta, druga po polskiej wódce którą dostaliśmy od rodziców (TI) - pusta. Co ja na robiłem! Przetarłem dłonią twarz i postanowiłem trochę tutaj ogarnąć. Gdy doprowadziłem parter do porządku udałem się na piętro. Pierwsze drzwi na prawo otworzyły się za sprawą naciśnięcia klamki. W pokoju również panowała ciemność. Aby nie obudzić mojego skarba podszedłem do szafy i jak najciszej wyciągnąłem spodnie dresowe, koszulkę i czystą bieliznę. Poszedłem do łazienki i już po chwili stałem pod strumieniem ciepłej wody. Jestem idiotą. Ja Louis Tomlinson jestem dupkiem i idiotą. Gdy woda przestała mnie relaksować wyszedłem spod prysznica i przebrałem się. Wróciłem do sypialni, a mój wzrok spoczął na elektronicznym zegarze. 2:58. Położyłem się na łóżku i chciałem sprawdzić czy przypadkiem nie obudziłem (TI). Odwróciłem głowę i zauważyłem, że miejsce obok mnie jest puste. Zerwałem się i popędziłem w poszukiwaniu mojej narzeczonej. Łazienka, garderoba, na dole na pewno jej nie ma. Balkon? Też nie. Gabient, nie. Zostało mi ostatnie pomieszczenie. Pokój gościnny na końcu korytarza. Uchyliłem delikatnie drzwi i wszedłem do pomieszczenia, oświetlonego lampką nocną. Na łóżku leżało moje kochanie. Miała na sobie szpilki, śliczną sukienkę i rozmazany makijaż. Płakała. Przeze mnie. Idiota, idiota, idiota. Zgasiłem lampkę i delikatnie położyłem się na łóżku. Leżenie na plecach nigdy nie pozwalało mi zasnąć więc przekręciłem się na prawy bok co wywołało ruch dziewczyny. Myślałem, że się obudziła. Ta jednak odwróciła głowę w moją stronę i przytuliła do siebie trzymaną kurczowo poduszkę. Moją poduszkę. Boże, co ja zrobiłem? Chwilę wpatrywałem się w twarz (TI) po czym zamknąłem oczy. Na pewno przyszła tutaj specjalnie. Nie chciała spać w naszej sypialni. Gdyby alkohol naprawdę bardzo zadziałał to zasnęłaby na kanapie lub nie doszłaby dalej jak nasz sypialnia. Ona nie dość że wypiła mocny alkohol, to miała siłę zabrać moją poduszkę i tu przyjść. Lousi jesteś idiotą.

Przeraźliwy dźwięk budzika wdarł się do mojego snu. Niech ktoś to wyłączy! Wyciągnąłam dłoń w stronę stolika i włączyłam to cholerstwo. Kac. Nienawidzę. Na stoliku leżały tabletki i woda. Wzięłam je szybko i popiłam, aby potem rzucić się na łóżko. Ciakwe czy przyszedł do domu. Ale gdyby go nie było to skąd ta woda i leki? To zmusiło mnie do wstania. Powoli wyszłam z łóżka. Miałam na sobie jeszcze wczorajszą stylizację. Ściągnęłam szpilki i rzuciłam je pod okno. Udałam się do łazienki i przemyłam twarz wodą co pomogło mi pozbyć się części makijażu. Powolnym krokiem skierowałam się na parter.

W kuchni siedział Lou. Zamyślony z kubkiem kawy w ręku. Weszłam do środka nie zwracając na niego uwagi. Podeszłam do zlewu i napełniłam szklankę wodą.
- Jak się czujesz? - usłyszałam miękki głos
- W miarę.
- Możemy porozmawiać?
- Dlaczego wróciłeś wczoraj tak późno? - zapytałam odwracając się w jego stronę. Za raz się dowiem, że piepszył się z jakąś laską w klubowej łazience i mam się stąd wynosić.
- Paul powiedział, że nasza ostatnia płyta w rekordowym czasie stała się hitem i chłopaki chcieli to oblać. Nie chciałem z nimi iść ale oni mnie namówili i tak się jakoś przyciągnęło. Rozładowała mi się komórka i nie miałem jak zadzwonić. Przepraszam jestem idiotą.- powiedział spuszczając głowę na dół. Po moich policzkach spłynęły łzy. Gdy mówił z jego oczu biła szczerość, poczucie winy i miłość. Miłość która skierowana była tylko do mnie. Nie wytrzymałam i rzuciłam się chłopakowi na szyję.
- Przepraszam
- Ciii.. rozumiem. Po prostu myślałam, że mnie już nie chcesz i masz inną. Nie jestem taka ładna jak inne dziewczyny a o ich figurach mogę zamażyć
- Hej, hej, hej, co ty wygadujesz? Jesteś perfekcyjna w każdym calu. Mój mały słodki ideał.
- Oj już nie jestem taka mała.
- Mów co chcesz, dla mnie zawsze będziesz moim małym skarbem. - powiedział i skradł mi całusa. Mój duży Lou.



---------------------------------
Hej

Jeśli macie pomysły na imaginy piszcie w komentarzach lub na gmaila mojego i Zuzy.

Zachęcam również do napisania własnego imaginu i wysłania nam go. Na pewno zostanie on umieszczony na stronie.


LiwiaLilia


czwartek, 15 września 2016

39. Imagin z Niall'em

-Dlaczego ich jeszcze nie ma. -mówiłam stukając paznokciami w drewniane ramię fotela. - A jeśli coś im się stało? - zapytałam pełna przerażenia.
-Na pewno wszystko jest okey. - powiedział Eleanor próbując mnie uspokoić, chociaż sama była kłębkiem nerwów.
-Nie dzwonili ? - zapytała Perrie stawiając na stoliku tacę z kubkami. Wzięłam jeden do rąk i zanurzyłam usta w gorącej cieczy.
-Nie - odparła ze smutkiem Danielle. Edwards zajęła miejsce obok El i również wzięła do rąk kubek. Upiła trochę i odstawiła szkło na stolik. Dziewczyny były dość spokojne. Nie rozmawiały już o chłopcach, a o lakierach hybrydowych. Ja nie brałam udziału w tej konwersacji. Miałam przeczucie, że coś się stało. Coś złego. Nagle rozmowę dziewczyn przerwał dzwonek telefonu Danielle. Wszystkie zamarłyśmy a dziewczyna wzięła urządzenie do ręki.
-To Liam. - powiedziała i przyłożyła telefon do ucha. - Liam gdzie wy jesteście? ....Co? Ale jak?...O mój Boże, dobra podaj adres.....Za raz będziemy. - rozłączyła się. Jej twarz momentalni zrobiła się blada. Spojrzała na nas.
-Co z nimi? - zapytała Perrie odstawiając ponownie swój kubek.
-Oni....mieli wypadek. - powiedziała Dan. - Chłopcom nic się nie stało, ale Niall....nie wiadomo co z nim. - powiedziała ostatnie słowa zwracając twarz ku mojej. Wraz z tymi słowami mój świat się rozsypał. Boże, mój Niall. Zszokowana wypuściłam z rąk kubek z gorącą jeszcze herbatą. Ciecz wylała się na moje dłonie i nogi a kubek rozbił upadając na panele. Moje oczy wypełniły się łzami. Muszę jak najszybciej zobaczyć Niall'a. Nie zważając na piekące nogi i dłonie zaczęłam wstawać.
-Boże [TI] szybko do łazienki to trzeba przemyć wodą. - mówiła zdenerwowana El jednak ja nie słyszałam jej słów. W mojej głowie brzmiało jedynie chłopcom nic się nie stało, ale Niall....nie wiadomo co z nim. Do salonu wpadła Perrie i zaczęła okładać poparzone części ciała mokrym ręcznikiem.
-Zostawcie mnie, ja muszę do Niall'a. - mówiłam odpychając od siebie dłoń Pers i wstając. Nagły ból w nodze przerwał mi to, zmuszając mnie do ponownego zajęcia miejsca na fotelu.
-Siedź. Za raz do niego pojedziemy. Spokojnie. - mówiła Dan dotykając moich ramion. Jak ja mam być spokojna kiedy mój narzeczony jest w szpitalu, a ja nie wiem co z nim. Po moich policzkach płynęły łzy. Nie wiem, czy z tej niewiedzy i zaniepokojenia czy było to spowodowane bólem związanym z moimi piekącymi ranami. Po jakiś 10 minutach miałam dość. Zdenerwowana wstałam odtrącając od siebie przyjaciółki i poszłam do holu. Założyłam na ramię torebkę a do ręki wzięłam klucze. Na nogi włożyłam klapki i wróciłam do salonu.
-Mam jechać sama czy któraś pojedzie ze mną? - zapytałam unosząc dłoń z kluczami. Dziewczyny spojrzały na mnie ze współczuciem i po chwili byłyśmy w samochodzie.


- Nie można szybciej? - zapytałam gdy Perrie zatrzymała się na czerwonym świetle.
- Można, ale mandat będziesz płacić ty. - powiedziała rzucając mi współczujące spojrzenie. Nie była na mnie zła o to jak a nią naskoczyłam. Wiedziała, że się denerwuję. Resztę drogi spedziłyśmy w ciszy. Gdy ujrzałam budynek szpitala odpięłam pasy. Perrie jeszcze nie zdążyła dobrze zaparkować a ja już biegłam w stronę wejścia. Przekroczyła próg i moje spojrzenie rozpoczęło poszukiwanie recepcji. Po chwili stałam roztrzęsiona naprzeciwo starszej kobiety której wygląd kojarzył mi się z moją upierdliwą nauczycielką fizykii z liceum.
- Dzień dobry - powiedziałam a kobieta uniosła głowę przerywając czytanie jakiegoś czasopisma. Odniosłam wrażenie jakby chciał mnie zabić za przerwanie tej czynności. - Na jakim oddziale leży Niall Horan ? - zapytałam nerwowo przeskakując z nogi na nogę.
- Fanką. Wielu tu takich już było. Nie powiem ci.
- Jestem jego narzeczoną. - powiedziałam i dziwnym trafem spojrzałam na okładkę czasopisma kobiety, na której znajdowało się zdjęcie moje i Horan'a z jednej z naszych wspólnych sesji. Recepcjonistka również spojrzała na gazetę i bez słowa zaczęła wystukiwać coś na klawiaturze komputera. Cholera, czy ona nie może się pośpieszyć?
- Piętro drugie, oddział na lewo, sala 142. - powiedziała nie odrywając wzroku od ekranu. Powiedziałam ciche dziękuję i popędziłam korytarzem na którym była strzałka do wind. Moje zdenerwowanie sięgnęło zeniutu gdy na drzwiach windy ujrzałam kartkę, informującą o awarii. Przeklnęłam pod nosem i biegiem udałam się w stronę schodów. Szybko wchodziłam po dwa schody, jednak po pierwszym piętrze nogi mnie rozbolały i przyjęłam inną taktykę dzięki której równie szybko znalazłam się na drugim piętrze. Oddział na lewo. Podeszłam do szklanych drzwi i pociągnęłam je do siebie po czym cicho zamknęłam. Odwróciłam się i mój wzrok napotkał moich przyjaciół. Harry i Louis siedzieli z telefonami w dłoniach, Liam rozmawiał z Paul'em, a przy otwartym oknie na końcu korytarza stał Zayn. Palił. A przynajmniej tak mi się wydaje. Nie no, pali na 100%. Sięgnął do kieszeni po zapalniczkę. Postanowiłam podejść. Chciałam to zrobić po cichu jednak upuściłam torbę. Kichnęłam i pozbierałam rzeczy które wypadły. Wstając mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Liam'a. Też płakał. Ja po chwilowej przerwie również zaczęłam. Z płaczem rzuciłam się na chłopaka i przytuliłam do niego.
- Co z Niall'em? - zapytałam odrywając głowę od jego torsu.
- Jedyne co wiemy to to miał operację. Teraz jest u niego lekarz, za raz się wszystkiego dowiemy. - powiedział i jeszcze raz mnie przytulił po czym posadził pomiędzy Styles'em i Tomlinson'em. Oczywiście nie obyło się bez uwag dotyczących mojej niechęci do opatrznia ran na nogach.


Dlaczego to tak długo twa? Pytałam siebie opierając głowę o ramię Louis'a.
- Chcesz coś do picia? - z zamyślenia wyrwał mnie przepełniony troską głos El.
- Nie dziękuję. - odpowiedziałam i przetarłam mokre od łez policzki.  Nagle drzwi od sali się otworzyły, a ja na ich dźwięk energicznie się podniosłam.
- Panie doktorze co z nim? - zapytałam.
- Kim pani jest?
- (TI) (TN) narzeczona Niall'a. - powiedziałam i odruchowo dotknęłam pierścionka na mojej dłoni.
- Rzeczywiście, pan Horan o pani wspominał. Więc tak. Pani narzeczony ma złamane 2 żebra i nogę i rękę. Oprócz tego kilkanaście siniaków. Niektóre ran których doznał zaszyliśmy. Aktualnie pan Horan jest w śpiączce. Powinien się obudzić w ciągu najbliższych 48 godzin.
- Czy..Ja mogę o niego wejść? - zapytałam patrząc na drzwi.
- Proszę, ale pacjent nie może się przemęczać. W razie czego jestem w gabinecie. - wskazał dłonią na ostatnie w korytarzu drzwi i odszedł. Wzięłam kilka głębokich wdechów i delikatnie pchnęłam drzwi.

Sala była pochłonięta w mroku. Jedynymi źródłami światła były urządzenia monitorujące bicie serca i inne temu podobne, oraz duża lampa stojąca w rogu sali. Pośrodku pomieszczenia stało łóżko a w nim leżał blady jak ściana mój ukochany. Mój Niall. Podeszłam bliżej i ucałowałam jego zabandażowane czoło po czym usiadłam z boku na krześle i złamałam go z dłoń, w kilku miesiącach zadrapaną. Ją również ucałowałam. Gdy tylko pomyślę sobie co mogło się stać, że ta sytuacja jest jedną z lepszych jakich mogłam się spodziewać po słowach Liam'a, w moich oczach zbierają się łzy. I tak oto zapłakana siedziałam wtulona w dłoń narzeczonego. Nagle drzwi sali się otworzyły a do łóżka podeszła pielęgniarka.
- Niech pani z nim porozmawia. To pomaga. - powiedziała spisując coś z ekranów urządzeń. Obdarzyłam ją miłym uśmiechem. Może to pomoże.
- Hej skarbie. - zaczęłam gdy kobieta wyszła - Wiesz jakiego stracha mi napędziłeś. - mówiłam lekko zachrypniętym od płaczu głosem. - Tak bardzo chciałbym abyś się obudził. - powiedziałam po chwili ciszy i delikatnie wtuliłam się w jego zdrową nogę.

Każdy dzień w ciągu ostatniego tygodnia wyglądał podobnie. Niall się jeszcze nie obudził. Lekarze mówią, że to możliwe, jednak nie powinno to długo trwać. Ja nie wierzę już w żadne ich słowo. Codzienne mówienie, że skoro dziś się nie obudził to stanie się to następnego dnia mnie wykańcza.
W szpitalu jestem 24 godziny na dobę. Nie opuszczam Niall'a ani na minutę. No może z wyjątkiem wyjścia do łazienki. Siedzę obok jego łóżka i trzymając jego dwa razy większą dłoń od mojej, opowiadam mu równe rzeczy. Czasem wydaje mi się, że się uśmiecha ale to pewnie moje przywdzenia związane z tym co chciałabym zobaczyć.

Siedziała jak codziennie obok łóżka z dłonią chłopaka w ręce i wzrokiem utkwionym na jgo twarzy. Była taka spokojna. Wszytko takie było oprócz ust które kusiły na milę. Dalej chyba nie pociągnę. To po co się mu patrzysz na te usta? odezwało się moje drugie ja. No może to i racja ale... Nie wytrzymam. Zbliżyła swoją twarz ku jego i delikatnie musnęłam te miękkie usta, których nie czułam dobre 3 miesiące. Nagle poczułam jak ktoś porusza palcami, tak jakby chciał je wyprostować po długim bezwładzie. Szybko otworzyłam oczy i zobaczyłam widok, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Duże, niebieskie oczy jeszcze nie wypełni otwarte wpatrywały się we mnie.
- Obudziłeś się Niall - powiedziałam uradowana i objęłam narzeczonego.
- Witaj skarbie. Dobrze cię znowu widzieć. - odrzekł mrugają powiekami i ukazując w pełni swoje oczyska.
- Ciebie również . Wiesz jak się martwiłam. Ponad tydzień byłeś w śpiączce. - mówiłam rysując na jego dłoni serduszka.
- Który dzisiaj jest?
- 14 sierpnia
- Przegapiłem twoje urodziny. Przepraszam - powiedział głosem pełnym winy.
- Kochanie nic nie przegapiłeś. Spędziliśmy je razem, na rozmowie. No bardziej moim monologu ale to szczegół. Kocham cię, bardzo. - rzuciłam i pocałowałam chłopaka namiętnie. Odwzajemnił. Brakowało mi tego.
- Też cię kocham. - złączył palce naszych dłoni a uśmiechnął się szeroko.
- (TI) ?- odezwał się po chwili
- Tak?
- Co ci się stało w nogi? - cholera, że też ja nie ubrałam długich spodni.
- Nic takiego. - mówiłam próbując go uspokoić.
- Przecież widzę. Mów.
- Ehhhh..no... kiedy Danielle powiedziała mi , że mieliście wypadek to kubek z herbatą tak jakby no.. wypadł mi z rąk.
- Boże - powiedział i wyciągnął dłoń z ucisku po czym przetarł nią twarz. - To przeze mnie masz poparzone nogi. To wszystko to moja wina. - powiedział a ja ujrzałam łzę spływająca po jego policzku aż do szyji. Wyciągnąłam dłoń i ją starłam.
- To nie twoja wina. To poprostu moja nie uwaga. Odpoczywaj kochanie.


- Musisz coś zjeść.
- Ale to jedzenie nie jest takie jak w domu. - marudził jak pięcioletnie dziecko.
- Poszłabym do domu coś ugotować ale nie zostawię cię tutaj samego.
- Idź, ja z nim zostanę. Musisz odpocząć praktycznie w ogóle nie wracasz do domu. - usłyszałam za sobą spokojny głos Liam'a. Skierowałam pełen niepewności wzrok na narzeczonego.
- Na co czekasz? Zmykaj do domu. Przyda ci się odpoczynek i obiecałaś mi coś ugotować. - powiedział z uśmiechem blondyn. Pocałowałam go namiętnie po czym zabrałam z sofy swoje rzeczy. Wychodząc rzuciłam Liam'owi wzrok pełen wdzięczności i wyszłam. Przechodząc obok recepcji spostrzegłam, że obsługuje ją ponownie ta starsza kobieta. Odwróciłam głowę w jej stronę a ta obdarowała mnie uśmiechem. Że co?????


- Gdzie moje jedzonko? - zapytał Niall gdy przekroczyłam próg sali.
- Nie zapytasz się co u mnie, czy odpoczęłam. Totalny egoista. - rzuciłam i odłożyłam torebkę na sofę. Z reklamówki wyciągnąłam zapakowany obiad chłopaka. Gdy się odwróciłam zauważyłam błysk w oku. Horan i ta jego miłość do jedzenia. Czasem mam wrażenie, że jest ona silniejsza niż ta do mnie. Lecz szybko okazuje się, że o ja jestem na pierwszym miejscu. Podeszłam do łóżka i położyłam mu na kolanach talerz z pierogami. Niall je uwielbia, podobnie jak ja.
- Odpoczęłaś? - zapytał Li gdy siadałam na krześle po drugiej stronie łóżka.
- Tak dziękuję, że z nim zostałeś.
- To nic wielkiego.
- Jakie to jest dobre. - przerwał nam blondyn mówiący z pełną buzią. Zaśmiałam się pod nosem.




- Co ty masz w tej torbie? - zapytał Harry przecierając dłonią czoło.
- No wiesz - powiedział lekko zdezorientowany Horan - Ubrania, tysiące elektroniki, jedzenie, kosmetyki i jedzenie.
- Czyli tylko jedzenie. - skomentował Loczek otwierając mi drzwi. Szepnęłam ciche dziękuję i usadziłam się wygodnie.
- No to jedziemy! - Hazza ruszył.  Byłam bardzo zdziwiona gdyż dzisiaj jechał bardzo wolno i ostrożnie. Jak nie on. Kim jesteś i co zrobiłeś z Harry'm?
- Jak noga? - przerwał ciszę Loczek.
- Całkiem w porządku. Jednak gips musi zostać. To nie to samo co ręka. - powiedział i posmutniał. Wiem, że jest mu bardzo ciężko. Ale to Niall Horan, Irlandczyk z krwi i kości,  da radę. Chciałam dodać mu otuchy dlatego wygięłam nie naturalnie rękę do tyłu i złamałam jego dłoń. Na jego twarz od razu wkradł się wielki uśmiech. Jechaliśmy w ciszy, dopóki Harry nie włączył radia. Przymknęłam oczy i odchyliłam głowę. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

- Jesteś pewny, że wszystko jest gotowe?
- Tak.
- Ona zasnęła.
- To ją obudź.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł przyjacielu. Znienawidziłbyś mnie za moją metodę budzenia. - balansowałam pomiędzy snem a wybudzeniem. Chciałam jeszcze trochę pospać jednak rozmowa chłopaków mi na to nie pozwoliła. Otworzyłam oczy i ujrzałam obok siebie Styles'a.
- Jak się spało?
- Wyśmienicie - odrzekłam lekko się przeciągając - Gdzie Niall? - zapytałam zauważając brak jego osoby w pojeździe.
- Spokojnie, odprowadziłem go pierwszego do domu. Chodź. - powiedział ostatnie zdanie otwierając moje drzwi. Wyciągnął pomocną dłoń, którą z chęcią chwyciłam. Po chwili przekroczyliśmy próg domu. Wszędzie było ciemno. Co jest ?
- Gdzie Niall?
- Idź do salonu. - odparł próbując zakryć buzujące w nim szczęście. Zgodnie z poleceniem chłopaka udałam się do salonu. Zeszłam po schodkach stając na obniżonej podłodze salonu pogrążonego w ciemności. Zapaliłam światło.
- NIESPODZIANKA!- zza mebli ukazali się moi przyjaciele. Średnio rozumiałam o co im chodzi, jednak gdy spostrzegłam transparent 100 LAT (TI) w oku zakręciła mi się łza.
- 100 lat kochana - powiedziała Perrie i prawie się na mnie rzuciła. Rozpoczęło się długie składanie życzeń i przyjmowanie niepotrzebnie kupowanych prezentów. Szybko kolejka do mnie się skończyła a przede mną staną Niall podtrzymywany z jednej strony przez Liam'a.
- Kochanie, przegapiłem twoje urodziny więc postanowiłem przygotować ci troszkę spóźnioną imprezę. Wszystkiego najlepszego kotku. - powiedział a ja zalana łzami wtuliłam się w jego posiniaczone ciało. Chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie nie zważając na liczne rany. - Zapomniałbym - powiedział i skierował swój wzrok na Liam'a. Szatyn podał coś Horan'owi. - Kochanie, to twój prezent. Mam nadzieję, że się spodoba. - powiedział z uśmiechem i po kilku próbach otworzył czerwone pudełeczko i odwrócił w moją stronę. To co zobaczyłam, było spełnieniem moich najskrytszych marzeń. Był to naszyjniki z zawieszką w kształcie serca z niebieskiego kryształu. Był identyczny jak serce oceanu z Titanica - mojego ulubionego filmu. Niall dobrze wiedział, że zawsze chciałam taki mieć.
-Niall, on jest cudowny. Ale to musiało kosztować fortunę. - powiedziałam dotykając jego policzka.
- Najważniejsze, że ci się podoba. - odpowiedział z szerokim uśmiechem- Louis zapnij go (TI) na szyji - powiedział Niall do siedzącego najbliżej Tomlinson'a. Już po chwili miałam na szyji swoje własne serce oceanu.
- Dziękuję - wyszeptałam Niall'owi do ucha i wśród oklasków przyjaciół połączyłam nasze usta w namiętnym i dość gorącym pocałunku.



LiwiaLila 

wtorek, 13 września 2016

Urodziny Niall'a !




Dzisiaj, 13.09.2016 r. nasz blondynek kończy 23 lata !

Niall urodził się w Mullingar w Irlandii.

Ma 1,73 wzrostu i cudowne niebieskie oczy! I oczywiście swoje blond włoski 😍

Z okazji urodzin życzymy Ci Niall
- cudownej dziewczyny 💗
- powodzenia w karierze 🎤
- koncertu w Polsce 🌍

100 lat Głodomorze !!!!




















😘😍😁🎂🎉🎁🎼🎤🎶😎

poniedziałek, 12 września 2016

#38 imagin z Harrym część II

Hej !
Oto kolejna część przygód Harrego i Justyny. Nieco krótsza od reszty, ale tylko dlatego, by podnieść napięcie ! Jak potoczą się ich losy ? Co stanie się za chwilę ? Dowiecie się już jutro !
Miłego czytania ;)

....

Właśnie wrzuciłam ostatniego pieroga na blaszaną misę. Spojrzałam na Stylesa i posłałam delikatny uśmiech.
- Smacznego - Wypowiedzieliśmy równo i zasiedliśmy do stołu.
-Długo to jeszcze potrwa ? - Zapytałam niepewnie
-Ale co ? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Te ciężkie czasy - Posmutniałam.
-Nie potrafię odpowiedzieć Ci na to pytanie - Odłożył widelec i odszedł od stołu.

...
Bardzo się boję. Harry zapewniał mnie, że nikt nie wie o istnieniu tego domu i nikt nie ma prawa mnie tu znaleźć. Gdzieś daleko słychać było, jak przewożone były ciężkie działa. Przebłyski piorunów sprawiały, że każdy cień stojący w domu wyglądał jak postaci z horrorów.  Letnie wyładowania atmosferyczne to nie nowość, ale w tych okolicznościach są przerażające. Nakryłam wyżej koc i rozmyślałam co się ze mną stanie. Czy on chcę ukrywać mnie tu w nieskończoność ? Chcę stąd uciec ale nie ma dokąd. 
-Tato, co mam robić ? - Wyszeptałam ze łzami w oczach.
Odpowiedziała mi cisza. Nadal przed oczyma mam widok ojca klęczącego przed naszym domem i krzyczącego niezrozumiałe słowo. Z kilku kropel zrobił się potok na policzkach. Przysiadłam i spojrzałam przez okno.
-Kocham Cię tatusiu - Pociągnęłam nosem i wstałam.
Oparłam się o szybę i patrzyłam w niebo na burzę. Trochę się jej boję i przeważnie w takich momentach przy mnie był jeden, kochający w stu procentach mężczyzna. Otulał kocem i zabierał do swojej sypialni, bym zasnęła u jego boku. I tak się działo, a rano kiedy wstawałam czekał z ciepłą herbatą i małymi smakołykami. Zabrano mi go.... Rozmyślenia przerwał piorun, uderzając w pobliskie drzewo, powodując jego złamanie. Nie zastanawiając się długo porwałam z kanapy koc i wbiegłam na górę. Bez pukania weszłam do pokoju loczka.

Zadałabym głupie i standardowe pytanie czy śpi, ale widok siedzącego go na skraju łóżka, przeglądającego jakieś papiery spowodował odrzucenia pomysłu o pytanie.
-Przepraszam, że przeszkadzam - Uniosłam wzrok
-Nie przeszkadzasz. Chodź - Wyciągnął dłoń i podniósł się z miejsca.
Podeszłam bliżej, siadając z drugiej strony legowiska bacznie mu się przyglądając. Zielone oczy, sprawiały, że całe zło, jakie się wkoło dzieje odchodziło na chwile w niepamięć, kosmyki lokowanych, lecz krótkich włosów zgrabnie opadały na czoło, a linia szczęki idealnie uwydatniona. Siedział bez koszulki. Na klatce piersiowej miał liczne tatuaże, a wyrzeźbiona sylwetka tylko je podkreślała.
-Boisz się burzy.? - Raczej stwierdził niż zapytał.
-Troszeczkę - Odparłam nie słyszalnie.
-Połóż się - Odkrył narzutę i poklepał miejsce obok siebie.
Zgrabnie ułożyłam się na poduszce i okryłam kocem, który cały czas trzymałam. Nie ukrywam też, że trochę marzłam, gdyż paradowałam w samej koszulce i bieliźnie.
Harry odłożył dotychczasowe zajęcie i ułożył się koło mnie przymrużając lekko płomyk światła. Nie ukrywam ale zrobiło się dość romantycznie, jak we filmach, które miałam okazje oglądać z tatą. Brakowało tylko spojrzenia w oczy i namiętnego pocałunku.... Tak, tak pomyślicie, głupia ocknij się on Cię porwał, a jego koleżka zabił Ci ojca !! Zaraz Cię wykorzysta i zrobi coś, albo odda w ręce znajomych !.....

Ale kurczę... On jest jakiś inny. Biję od niego nieopisane ciepło i czuję się przy nim bezpieczna. Chcę mi pomóc... A na dodatek jest przystojny i .... STOP. Chwila... Nie mogę tak rozmyślać nad jego osobą.
-Hej księżniczko ! - Dotarł do mnie jego śmiech.
-Hmmm ? Przepraszam zamyśliłam się - Spojrzałam w jego stronę.
-Oby to było coś konkretnego. Wybaczam - Zaśmiał się.

Tak głupku ! Myślałam o Tobie. Masz mnie.
Uniosłam kąciki ust i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Harry zrobił to samo, przez co nasze oczy ponownie się spotkały, bliżej niż do tej pory.
Cholera, to na prawdę wygląda jak we filmie...
-Mogę z Tobą spać ? - Wypaliłam, bez przemyślenia.
-Pewnie. Chodź tu - Przysunął mnie bliżej siebie i delikatnie gładził me brązowe włosy.
Słyszałam jak rytmicznie bije jego serce. Uspokajało mnie to i na chwilę obecną zapomniałam o burzy, hulającej za oknem. Ułożyłam rękę na torsie chłopaka, bo taka pozycja była najwygodniejsza.
Matko co ten chłopak ze mną robi ? Wiem, że to nie na miejscu, praktycznie go nie znam, a leże z nim w jednym łóżku, w jego koszulce, trzymając rękę na wysokości jego pępka. To niedorzeczne, ale pragnienie, które we mnie buzowało przewyższało zdrowy rozsądek.
-Justyna ? - Wymamrotał.
-Hmm ?
-Miałaś kiedyś kogoś ? No wiesz, chodzi mi o chłopaka. - Jaki bezpośredni !!
-Jeżeli chodzi Ci o związek na poważnie to nie - Kreśliłam kółka po jego brzuchu.
Podniosłam się na łokciach co spowodowało, że nasze twarze znacznie się zbliżyły, a usta dzieliło jedynie kilka centymetrów......

                 xxx Zuza ;)

czwartek, 8 września 2016

#37 Imagin z Harrym część I

Was moi drodzy zapraszam do komentowania i czytania opowieści, które pojawiają się prawie codziennie na blogu ! :)


[...]
-Dlaczego go zabito ? - Pytałaś.
-Jak to możliwe ? - Patrzyłaś przenikliwie. 
-Odpowiedz ! Wytłumacz mi to ! - Krzyczałaś.
Zaczęłam monolog. Kończąc go obie płakałyśmy. Przytuliłaś. Pocieszyłaś dobrym słowem staruszkę. Przeprosiłaś za krzyk. Ze spuszczoną głową wyszłaś z pokoju, mijając się w progu ze swoją matką. Ta podeszła, obdarzyła uściskiem i jak gdyby nic wyszła,trzaskając drzwiami, które tak strasznie skrzypiały. A ja ? A ja oparłam głowę o bok bujanego fotela. Zamknęłam oczy i czułam jak życie ze mnie ucieka, a przed oczami pojawił się film całego 91-letniego życia.


Sierpień, 1945

 -Czy to prawda ? Mówią, że to koniec, że koniec wojny - Spojrzałam na swojego ojca.
-Nigdy nic nie jest pewne. Nie potrafię Ci odpowiedzieć córciu - Posmutniał.
Westchnęłam. Spokój nie trwał długo. Do naszego domu wparowało kilku żołnierzy niemieckich. Tatę zabrali od razu, ja próbowałam uciekać. Nie udało się. Dostałam w twarz, przewróciłam się na zdewastowaną trawę, wkładając dłoń w kałuże, po nocnym deszczu. Wymierzono we mnie karabinem. Słyszałam krzyk taty i strzał. Zabito go na moich oczach, zaraz i ja do niego dołączę. Zacisnęłam mocniej powieki i czekałam. Przeładowanie magazynku i ...
-Stój !!! Przyda się nam jeszcze - Młody mężczyzna podszedł do mnie i najzwyczajniej na świecie zabrał na ręce. 

Wszedł ze mną do powozu i zakrył chustą twarz. Płakałam. Co się ze mną stanie. I mój ojciec, który leży z przedziurawioną na wylot głową. Tak bardzo się boję. Poczułam szarpnięcie,dłonie na swoich udach i powiew zimnego wiatru na dłoniach. W oddali słyszałam niemieckie zdania i śmiechy wielu mężczyzn. Posadzono mnie na krześle i odsłonięto oczy. Przymrużyłam je,by przyzwyczaiły się do światła w pomieszczeniu. Rozejrzałam się wkoło. Przede mną metalowe biurko, szaro-białe ściany, lampa i drzwi za plecami. To wszystko. Ani ręce, ani nogi nie zostały skrępowane. Można by pomyśleć uciekaj dziewczyno ! Jednak nie było to takie proste, na korytarzu stało zapewne wielu żołnierzy i gdybym tylko wychyliła głowę, skończyłoby się to dla mnie utratą życia. Alee... Czemu nie?  I tak zbiją mnie, kiedy dowiedzą się kim jestem. Moja mama była Żydówką, a ojciec Polakiem. To mówi wszystko za siebie.....
Po paru godzinach pobytu w samotności, do pomieszczenia weszło kilku młodych, wysokich mężczyzn ubranych w zielono-szare mundury.
-Sie sprechen Deutsch ? - Zapytał mnie najwyższy.
Nie odezwałam się ani słowem.
-Do You speak English ? - Odezwał się chłopak z lokami na głowie.
Ponownie nie odpowiedziałam.
-Mówisz po polsku ? - Ponownie głos zabrał zielonooki.
A ja nadal milczałam 
**- Wy gavaritje pa russki ? - Trzasnął dłonią w blat blondyn.
Wystraszona, bez szans na ucieczkę, bez szans na przetrwanie uroniłam kilka łez.
-Mówię po polsku, angielsku i rosyjsku - Opuściłam głowę.
-Jak się nazywasz !? Kim jesteś ? - Dopytywali.
-Justyna - Popatrzyłam z przerażeniem na piątkę żołnierzy.
-Polka ? - Zapytał Mulat.
-Tak - Wyszeptałam.
-No panowie ! To kto pierwszy zabawi się dziś z brązowowłosą pięknością ? - Zaśmiał się chłopak o niebieskich oczach ?
-Ja ! - Wycedził bez namysłu loczek.


Zaczęłam płakać. Chłopak szarpnął moją rękę i wyprowadził z pokoju. Szłam za nim mając tysiące myśli w głowie. Co on mi zrobi. Dlaczego oni tacy są ?Na korytarzu zgasło światło, a raczej brak lamp. Odwróciłam się i zobaczyłam oddalające się małe płomyki. Teraz tylko ciemność. Znalazłam się na dworze. Poczułam muśnięcie wiatru i ciepłe powietrze. Chłopak nie mówiąc ani słowa otworzył drzwi samochodu i posadził mnie na miejscu pasażera. Tak bez słowa jechaliśmy około 20 minut. Zatrzymał auto, w dość odludnym miejscu. Po środku posesji stał duży dom, a wkoło rosły wierzby.
-Chodź - Złapał moja rękę. Tym razem było to delikatne dotknięcie. Mogło się wydawać jakby było ono przepełnione czułością i troską.
Trochę pewniej niż poprzednio złapałam się go i kroczyłam obok. Otwarł dom i wpuścił mnie do środka. Przez chwilę pomyślałam, że gdyby chciał mnie zabić albo mnóstwo innych rzeczy z półki 'grozy'  to wybrał idealne miejsce. Tak by nikt nie mógł mnie usłyszeć.
-Chcesz się czegoś napić albo zjeść ? Mam pełne szafki i lodówkę. Nie potrafię gotować, jeżeli chcesz przyrządź coś - Posłał delikatny uśmiech.
-Może pierogi ? - Powiedziałam cichutko.
-Kuchnia jest Twoja. Zaraz wracam. - Opuścił pomieszczenie.
Postanowiłam to wykorzystać i czym prędzej otwarłam okno wyskakując z niego. Obróciłam się by sprawdzić, czy nie poszedł w moje ślady, ale zderzenie z czymś na chwile uniemożliwiło mi racjonalne myślenie.
-Auu - Syknęłam, łapiąc się za głowę.
-No moja droga. Trochę kiepski pomysł. Wstawaj - Podał mi rękę,
-Nie musisz się mnie bać. Chcę Ci pomóc - Oznajmił.
-Co chcesz zrobić ?! Ty mi pomóc ?! Żartowniś się znalazł. Chcesz mnie wykorzystać i zabić ! - Rzuciłam się na niego i okładałam pięściami.
Ten jednak, o wiele silniejszy, złapał po prostu w swoją rękę dwie moje i przerzucił przez ramię, zabierając ponownie do domu. Usadził na kanapie i zaczął monolog.
-Nie chcę Ci nic zrobić. Do góry jest łazienka, masz tam czyste ubrania, odśwież się. Potem zejdź na dół. Wspólnie coś przygotujemy. Nikt nie wie o istnieniu tego domu. I nikt nie wie,że w tej chwili się tu znajdujesz ! Masz szczęście, że jestem wyższy rangą od reszty tych idiotów, bo oni nie postąpili by tak jak ja - Usiadł koło mnie.
-Zaufaj mi - Podał rękę.
-Pójdę się wykąpać - Uciekłam na piętro.
I co ja mam o tym wszystkim myśleć ? Uwierzyć w jego intencje ? Niby dlaczego chciałby mi pomóc ? Chodź z drugiej strony, gdyby chciał mi coś zrobić, pewnie by już to wykonał. A może jednak warto go posłuchać ? Wykapałam się i ubrałam w to co, leżało na półce. Czyli koszulkę.... no właśnie. Nie znam jego imienia. Zeszłam cicho na dół i zobaczyłam, że młody mężczyzna nie siedzi w mundurze,a zwykłej czarnej koszulce i spodniach o podobnym kolorze, krocząc boso przez salon.
-Tak w ogóle to jak masz na imię ? - Stanęłam za nim.
-Harry - Odwrócił się do mnie i na chwile jakby zabrakło mu słów.
-To jak ? Pierogi będą dobre ? - Zapytałam, delikatnie się uśmiechając.
-Będą idealne - Podążył za mną do kuchni.


** - Nie byłam w stanie napisać tego zdania cyrylicą, dlatego jest ono przetłumaczone jak się wymawia.


             xxx Zuza ;)



poniedziałek, 5 września 2016

Tweety #34

1. tweet Louis'a: Zapowiada się cudowny dzień w łóżku z @(twój username)


 tweet Harry'ego: @Louis_Tomlinson @(twój username) tylko żebym po tym CUDOWNYM dniu W ŁÓŻKU nie został wujkiem :D
tweet Louis'a: @Harry_Styles - One day I'll kill you! 

2. twój tweet: Cudowny dzień z @GemmaAnneStyles zakończony wypadem na przepyszne lody!


3. twój tweet: Unikatowe, nigdzie nie ukazywane zdjęcie mojego słoneczka z rana! :* @NiallOfficial !






4. tweet Louis'a: @Real_Liam_Payne już gotowy na randkę. Jak myślicie @(twój username) się zgodzi?





5. tweet Niall'a: @Louis_Tomlinson bardo dobrze sobie radzi w roli tatusia. @(twój username) nie masz się o co martwić ;)





6. twój tweet: @Harry_Styles poczuł się zazdrosny gdyż ja potrafię grać na kilku instrumentach a on nie potrafi. Od rana siedzi z @NiallOfficial i uczy się opanować gitarę. Ach mój słodziak!






LiwiaLila

czwartek, 1 września 2016

36. I'm a half a heart without you

-Wiedziałam, że lubisz kobiety ale nie myślałam, że posuniesz się do czegoś takiego! Jesteś zwykłym chamem! - krzyczała nie zważając na to, że słyszy ją cała dzielnica.
-Ale to był jednorazowy wyskok. Przepraszam. - prychnęła i usiadła na kanapie chowając twarz w dłonie. Chłopak kucnął przed nią.
-Nie wierzę. Dzwoniłeś do mnie wtedy wieczorem i kilka minut potem pieprzyłeś się z nią. - rzekła z niedowierzaniem.
-Kocham cię [TI] zrozum to, wiesz że to jedno
-Jak się z nią pieprzyłeś też mnie kochałeś? - przerwała mu - Jak mogłeś to zrobić wiedząc, że ja w domu jestem chora, SAMA! - prawie wykrzyczała ostatnie słowa. Chłopak spuścił głowę. Czuł się winny, nie mógł patrzeć jak jego ukochana dziewczyna płacze. Przez niego.
-Skarbie nie płacz proszę. - mówił próbując zetrzeć łzy z jej policzków. Dziewczyna szybko odepchnęła jego dłoń i wstała energicznie.
-Nie mów tak do mnie! - wykrzyczała i pobiegła do ich sypialni. Pod wypływem emocji i złamanego serca wyjęła z szafy torbę. Wrzuciła do niej jak najwięcej rzeczy chłopaka. Z łazienki wyniosła jego kosmetyki i wrzuciła do torby nie zważając na to, czy jakieś kosmetyki w szklanych opakowaniach się nie pobiją. Zalana łzami z torbą w ręku wróciła do salonu. Chłopak siedział na kanapie. Dziewczyna rzuciła torbę na ziemię, a za sprawą huku młodzieniec wstał. Zapłakany podszedł do ukochanej. Chciał ją nadal przepraszać. Ta się nie dała i kazała mu się wynosić. Kiedy był przy drzwiach zdjęła z palca pierścionek i rzuciła w niego.
-Daj go tej dziwce! - krzyknęła i zatrzasnęła za nim drzwi po czym zsunęła się po nich z płaczem. W ciągu jej dotychczasowego życia spotkało ją tyle przykrości. Gdy pojawił się on, wszystko się zmieniło. Przeszła zła passa a na nią wstąpiło szczęście, miłość i radość. Jednak nic nie może trwać wiecznie. O wszystkim zadecydował jeden głupi wyskok i jedna nieprzemyślana noc w jednym z hoteli w Las Vegas.


So your friends been telling me
You've been sleeping with my sweater
And that you can't stop missing me
Bet my friends been telling you
I'm not doing much better
'Cause I'm missing half of me

Więc twoi przyjaciele mówili mi, że
Sypiasz z moim swetrem
I nie możesz przestać za mną tęsknić
Założę się, że moi przyjaciele mówili Ci, że
Nie radzę sobie dużo lepiej
Ponieważ tęsknię za połową siebie

 -Cześć [TI]. - powiedział Louis wchodząc do domu [TI]. Rozumieli się bez słów. [TI] była do Louis'a jak kolejna siostra. 
-Witaj młoda. - powiedział Liam wchodząc jako kolejny. A za nim Zayn i Niall z ciastkiem w ręce. Wszyscy się przyjaźnili. Gdyby można było nagrać ich miny gdy dowiedzieli się, że ich niestały w uczuciach przyjaciel ma dziewczynę, to nagranie stałoby się hitem internetu. Chłopcy weszli w głąb domu. Nigdzie nie było ich "siostry". Zaczęli ją wołać. Na próżno. Zaczęli poszukiwania. Po kilku minutach po budynku rozległo się wołanie Zayn'a. Wszyscy pognali na piętro. Podeszli do stojącego w progu Mulata. Gdy podeszli bliżej zobaczyli coś. To już nie była dziewczyna to był jej wrak. Przesadnie chuda, ubrania wisiały na niej jak na wieszaku, oczy czerwone od płaczu, pokaleczone ręce. Coś musiała sobie zrobić. Siedziała na łóżku i kiwała się w przód i w tył. Uwagę przykuł sweter Harry'ego, który tuliła do piersi. Brakowało jej go. Wiedzieli o tym wszyscy, cierpiała jednak udawała silną. Tyle że to jej nie za bardzo wychodziło. Gdy tylko ktoś wypowiedział jego imię ta popadała w histerię. W oczach chłopaków pojawiły się łzy. Bardzo lubili Harry'ego jednak nie mogli mu wybaczyć tego co zrobił. Louis ostrożnie podszedł do łóżka. 
-[TI] - powiedział i dotknął jej ramienia na co dziewczyna podskoczyła. Wybudził ją z transu. - Wszystko okey? 
-Nic nie jest okey. - powiedziała pociągając nosem. Louis nie odezwał się. Po prostu ją przytulił i pozwolił jej się wypłakać. Gdy widział płaczącą siostrzyczkę jego serce łamało się. Na myśl przyszła mu tamta noc. 

***********
-Gdzie idziesz? - zapytał Mulat wchodząc do wspólnego salonu. 
-Yyyyy idę się przejść. - powiedział Harry po chwili zastanowienia. 
-A jak się czuje [TI] ? - zapytałem gdy pomyślałem o mojej siostrzyczce. Została sama, chora w Londynie. Biedactwo. Chcieliśmy ją zabrać ze sobą w trasę, lecz Paul stanął na przeszkodzie.
-Już lepiej. - powiedział i szybko wyszedł z pokoju hotelowego. 

Było grubo po 11 w nocy. Harry'ego nadal nie było, a co najgorsze wyłączył telefon. Wyszedł dobre 4 godziny temu. Na pewno tak długo nie spacerował. 

Kiedy się obudziłem rano poszedłem sprawdzić czy Loczek wrócił. Leżał na swoim łóżku. Nie trzeba było blisko niego podchodzić aby wyczuć damskie perfumy. Na jego szyi zauważyłem kilka malinek. Harry coś to narobił?

***********
 Kiedy tylko przez myśl przeszło mu, że tamtego wieczoru mógł coś zrobić. Wyjść razem z nim, szukać go, zrobiło mu się niedobrze. Przecież Harry i [TI] byli tacy szczęśliwi. On wszystko zepsuł. Po chwili i Louis płakał. Kilka minut zajęło dziewczynie i chłopakowi uspokojenie się. Dziewczyna podniosła czerwoną od płaczu twarz.
-Dziękuję. - powiedziała do Louis'a i jeszcze raz go mocno przytuliła. 
- Powinnaś z nim porozmawiać, z nim nie jest wiele lepiej jak z tobą. Potrzebujecie siebie.
 W tym samym czasie do pokoju wszedł Liam z tacą. Postawił ją na szafce nocnej. 
-Musisz coś zjeść. - powiedział do [TI]. 
-Harry zawsze robił mi śniadania do łóżka kiedy źle się czułam. Zawsze robił mi herbatę w tym kubku, i podawał płatki w tej miseczce. - powiedziała wpatrzona w tacę na stoliku. Po chwili po jej policzkach znowu płynęły łzy. Tak bardzo za nim tęskniła. Tak bardzo żałowała tego co mu powiedziała. Ale on ją tak bardzo skrzywdził. 


Tymczasem kilka ulic dalej 

 -Harry! - po willi rozniósł się krzyk Louise. Kobieta i jej towarzysz weszli w głąb domu. W salonie spotkali swojego przyjaciela. Nie wyglądał jak kiedyś. Zmizerniał, skóra straciła kolor, od dawna nie jadł i nie pił. Jego włosy nie wyglądały tak jak powinny a uśmiech, który nigdy nie schodził z twarzy był niemożliwy do wydobycia. No może gdy oglądał ich wspólne zdjęcia na telefonie. Robił to codziennie. Od rana do wieczora. Może i w nocy? Nie, w nocy przytulony do jej bluzy słuchał jej głosu nagranego na telefonie podczas wspólnego śpiewania. Brakowało mu jej. Bardzo. Teraz odczuwał, że postąpił jak zwykły gówniarz. Myślał, że uda mu się zataić fakt zdrady jednak paparazzi są wszędzie. 
-Harry, jak się czujesz? - zapytał Josh siadając obok przyjaciela. Nie jest z nim dobrze, podobnie jak z [TI] - przemknęło mu przez myśl. 
-A jak mam się czuć? - zapytał patrząc na przyjaciela - Jestem skończonym idiotą. Straciłem tyle w ciągu jednego wieczoru, przez głupotę. Josh co ja mam robić ona mnie nie chce. - mówił zakrywając twarz rękoma, przez co słowa były coraz miej możliwe do zrozumienia. 
-Teraz coś zjesz. Wyglądasz marnie. - powiedziała Louise stawiając przed chłopakiem tacę z kubkiem kawy i talerz z kanapkami. 
-Zawsze gdy [TI] była chora robiłem jej śniadanie do łóżka. - powiedział i uświadomił sobie jak bardzo skrzywdził nie tylko ją, ale i siebie i ich serca. 



Louise i Josh widząc, że u Hazzy nic nie zdziałają wyszli z willi One Direction i wrócili do swoich domów. Podobnie było w przypadku [TI]. Chłopcy również wyszli. Wracając Niall jak to Niall zmusił ich do podjechania do Nando's. Napisali Harry'emu sms'a, że wrócą później niż przypuszczali. 

 And being here without you
It's like I'm waking up to
Only half a blue sky
Kinda there but not quite
I'm walking 'round with just one shoe
I'm a half a heart without you
I'm half the man, at best
With half an arrow in my chest
I miss everything we do
I'm a half a heart without you

I będąc tu bez ciebie
To tak jakbym budził się dla
Tylko połowy niebieskiego nieba
Trochę tam, ale nie całkiem
Spaceruję tylko z jednym butem
Jestem połową serca bez Ciebie
W najlepszym wypadku jestem połową człowieka
Z połową strzały w mojej klatce piersiowej
Tęsknie za wszystkim, co robimy
Jestem połową serca bez Ciebie

Chłopak po odczytaniu wiadomości poszedł do swojego pokoju. Zakluczył drzwi i zasunął rolety. Chciał się odciąć od świata. Usiadł na łóżku. Chciał zapomnieć, jednak ból i tęsknota mu przeszkadzały. W sypialni wszystko przypominało mu jego ukochaną. Pościel, która jeszcze pachniała jej perfumami. Gumka do włosów na stoliku którą musiała zostawić i zdjęcia których było w sypialni pełno. Harry jak codziennie położył się na łóżku i w towarzystwie bluzy swojej byłej dziew, [TI] odsłuchiwał nagrania w telefonie. Nawet nie wiedział kiedy zasnął. Rano obudził się w złym humorze i stanie. Czyli nic nowego. Tak bardzo nie chce mu się wstać. Nie ma po co. Wie, że w kuchni  nie będzie czekała na niego dziewczyna ze śniadaniem, którą w ramach podziękowania pocałuje. Wie, że nikt nie obejrzy z nim filmu, nikt nie ugotuje z nim obiadu czy pójdzie na spacer. Nikt nie zaśnie w jego objęciach i nikt nie pomoże mu gdy koszmary będą trząść jego ciałem na każdą stronę. Nie ma po co żyć - to zdanie ciągle tkwiło w jego głowie. Jednak nie chciał się zabijać. Miał nadzieję, że kiedyś nadejdzie ten dzień gdy [TI] mu przebaczy. Wezmą ślub, spłodzą dzieci które potem będą wychowają na dobrych i uczynnych ludzi. Jednak to wszystko to tylko pieprzone wymysły mojej głowy! - krzyczały jego myśli. Dopiero teraz docenił czas spędzony w towarzystwie [TI]. Każdy poranek, dzień, wieczór. Docenił gdy jej już nie ma. Ponownie padł na łóżko. Kto by pomyślał, że myślenie męczy?

 Forget all we said the night
No it doesn't even matter
Cause we both got split in two
If you could spare an hour or so
We'll go for the lunch down by the river
We could really talk it through
 


Zapomnij o wszystkim, co powiedzieliśmy tamtej nocy
Nie, to nawet nie ma znaczenia
Bo oboje jesteśmy podzieleni na pół

-Musicie się spotkać. Ona tęskni tak samo jak ty. Wygląda gorzej od ciebie.
-Ale ona nie będzie się chciała spotkać. - zareagował szybko Harry na słowa Liam'a. I tu miał rację. [TI] bardzo cierpiała. Przez niego. Nie dziwne, że nie chciała się z nim spotkać. A może chciała, lecz nie chciała się to tego przyznać. Jeszcze ktoś mógłby pomyśleć, że wybaczyła zdradę. W sumie tak było. Szkoda, że nie miała tyle odwagi aby powiedzieć to Harry'emu. Za to Harry nie miał śmiałości po tym wszystkim poprosić o spotkanie. Przeczuwał, że skończy się to odmową. I tu by się zdziwił. Mimo tego, że w głowie układał sobie jak ją zaprosi, kiedyś nawet przyśniło mu się, że się spotkali. Gdy się obudził i odkrył, że to tylko jego wyobraźnia jego mina zrzedła i do końca dnia nie wychodził z pokoju.

Though I try to get you out of my head
The truth is I got lost without you
And since then I've been waking up to

Only half a blue sky
Kinda there but not quite
I'm walking 'round with just one shoe
I'm a half a heart without you
I'm half the man, at best
With half an arrow in my chest
I miss everything we do
I'm a half a heart without you

 Choć próbuję wydostać cię z własnej głowy
Prawda jest taka, że bez ciebie się gubię


I od tego czasu budzę się dla

Tylko połowy niebieskiego nieba
Trochę tam, ale nie całkiem
Spaceruję tylko z jednym butem
Jestem połową serca bez ciebie
W najlepszym wypadku jestem połową człowieka
Z połową strzały w mojej klatce piersiowej
Tęsknie za wszystkim, co robimy
Jestem połową serca bez ciebie



Minęły dwa miesiące. Harry i [TI] nie spotkali się od tamtego feralnego wieczoru. Z powodu złego stanu zdrowia Styles'a, chłopcy odwołali trasę. Codziennie odwiedzali [TI]. Z nią również nie było dobrze. Nabawiła się anemii. Strasznie schudła, nic nie je i nie pije. Kiedy chłopcy przyjdą to wymuszą aby zjadła cokolwiek, jednak wiadomo oni przychodzą na góra trzy godziny. Resztę czasu jest sama. Liam twierdzi, że jeszcze trochę i dziewczyna popadnie w anoreksję. Louis się załamał. Nie może wytrzymać kiedy widzi swoją "siostrzyczkę" w takim stanie, a gdy wraca do domu Harry ulatnia się z salonu do swojego pokoju i wychodzi czasem coś zjeść. Styles bardzo cierpi. Tak samo jak i [TI]. Wiele razy próbował o niej zapomnieć. Jednak pierwszej prawdziwej miłości się nie zapomina. A tym bardziej bólu z nią związanego. Jednak oboje nadal żyją z nadzieją, że nadejdzie dzień gdy się pogodzą. 



Ona szła wsłuchując się w słowa piosenki płynące z jej słuchawek. Half A Heart. To piosenka chłopaków. Jednak w tym momencie nie było to istotne. Najważniejsze było to jak tekst piosenki idealnie odzwierciedlał jej życie. 
Tymczasem po drugiej stronie parku tą samą ścieżką szedł on. Również zasłuchany w melodii płynącej z jego słuchawek. Half A Heart. Przypadek? Chyba nie, jego życie również idealnie opisywała ta piosenka. Oboje szli zamyśleni. Nagle z rozmyślań wyrwało każde z nich uderzenie. Oboje upadli. Chłopak szybko się podniósł i zaczął przepraszać po czym podał dziewczynie dłoń. Ta ją ujęła i podniosła się. 
-Dziękuję. - powiedziała i podniosła głowę. Przeżyła szok, ale nie tylko ona. On również. Spotkali się.- Harry? - zapytała ze łzami w oczach. Tak dawno go nie widziała. Wyraźnie zmizerniał. Mimo to, dla niej nadal był najprzystojniejszym mężczyznom na świecie. 
-[TI] - powiedział i wciągnął głośno powietrze. Był zszokowany tą sytuacją jednak cieszył się, że to właśnie na nią wpadł. - Usiądźmy. - wskazał na ławkę którą po chwili zajęli. Przez pierwsze kilka minut nie odzywali się. Nie wiedzieli co powiedzieć. 
-[TI] ja jeszcze raz bardzo przepraszam. - zaczął Harry z oczami wypełnionymi łzami. 
-Harry ja też przepraszam. Nie powinnam tego mówić. Tak bardzo przepraszam. - powiedziała i rzuciła mu się na szyję. Chłopak bez problemu objął ją. Teraz docenił to kiedy ma ją w swoich objęciach. Tak bardzo brakowało im tego. Dziewczyna odsunęła się od chłopaka i lekko zaczerwieniła co ukryła włosami. Harry zainterweniował i odsunął je tak, że bez problemu widać było rumieńce. 
-[TI] wiem, że mnie nienawidzisz jednak chciałbym coś wiedzieć. - powiedział łapiąc ją za ręce. Wciągnął głośno powietrze. Był przygotowany, jednak w tym momencie trudno było mu nawet oddychać a co dopiero zapytać o tak poważną rzecz. - Czy my jeszcze kiedyś będziemy razem? - popatrzył z nadzieją w oczach na ukochaną. [TI] nie wiedziała co powiedzieć. Tak długo pragnęła usłyszeć to z jego ust. I w końcu się doczekała. 
-Harry - zatrzymała się na chwilę - wiedz, że ja cię nadal kocham. - powiedziała i zawstydzona spuściła głowę. Chłopak złapał za jej podbródek i podniósł czym  zmusił ją do spojrzenia w jego błyszczące zielone oczy. 
-Ja też cię kocham i nigdy nie przestałem. - powiedział i złączył ich usta w namiętnym pocałunku. To nie był zwykły pocałunek. To pocałunek, który wyrażał wielką miłość, tęsknotę i jedno wielkie PRZEPRASZAM. Gdy ich usta przestały być jednością z uśmiechem na ustach odsunęli swoje twarze. Na twarzy [TI] pojawił się tak kochany przez Harry'ego rumieniec. 
-A więc zostaniesz moją dziewczyną ponownie? - zapytał pokazując ukrywany przez dwa miesiące szeroki uśmiech. 
-Ale nie skrzywdzisz mnie?
-Nie kochanie. Teraz jesteś tylko ty i ja. - powiedział stykając ich czoła razem po czym ponownie ją pocałował. 

Historia z happy endem. Jednak po przeczytaniu tej historii nasuwa mi się jedno pytanie. Dlaczego doceniamy kogoś dopiero gdy go stracimy? Coś czuję, że nigdy się tego nie dowiem. A może to i lepiej.


************************
Piosenka którą wykorzystałam to Half A Heart - One Directon <3

LiwiaLila