środa, 2 sierpnia 2017

54. Friends with benefits ~ Liam/Niall #16

Liam wparował wściekły do domu i zaczął mnie wyzywać. Nie wiedziałem o co mu chodzi, jak dotąd świetnie udawało nam się ignorować siebie nawzajem. Jeśli któryś z nas powinien wyciągnąć rękę na zgodę to był to właśnie Liam, a tymczasem rzucił się na mnie jak opętany. Zayn i Louis odciągnęli go zanim zdążył mnie udusić.
- Jesteś nienormalny! O co ci chodzi?! - krzyknąłem wściekły.
- (T.I.) się wyprowadziła. – warknął ostro. Zamarłem, zresztą nie tylko ja. Harry i Zayn również. Domyśliłem się, że Louis już wie, bo wskazywała na to jego ponura mina.
- Dokąd? - zapytałem łagodnie.
- A żebym to ja wiedział! Napisała tylko, że daleko stąd. - wyznał z grymasem i podał mi kartkę. Przeczytałem i podałem list chłopakom. (T.I.) była z nami od samego początku, a dla mnie i Liama od dawna kimś więcej niż przyjaciółką. Tym bardziej było mi przykro po przeczytaniu ostatniego zdania. Wierzyła, że ona i Liam są sobie pisani, więc musiała do niego coś czuć. Poczułem się jak zabawka, która była jej potrzebna jedynie po to, żeby się co do tego upewnić. Wiedziałem, że zawaliłem, ale nadal ją kochałem. Nie chciałem płakać przy chłopakach, dlatego w milczeniu udałem się do sypialni, zanim moje łzy ujrzały światło dzienne. Czułem się oszukany, osamotniony a do tego winny jej decyzji. Nic już nie miało sensu.

Niall wyszedł z pokoju bez słowa. Widziałem jego zaszklone oczy i pożałowałem, że tak na niego naskoczyłem. Uspokoiłem się i postanowiłem go przeprosić. Coś podpowiadało mi, że nadal zależy mu na (T.I.). Zapukałem, ale nie usłyszałem pozwolenia na wejście. Nie przejąłem się tym i otworzyłem drzwi. Chłopak leżał w bezruchu na łóżku, z głową skierowaną w stronę sufitu. Nawet nie drgnął, żeby zobaczyć kto przyszedł. Oczy miał napuchnięte, a policzki mokre od płaczu.
- Przepraszam, że tak na ciebie napadłem. Po prostu nie mogę sobie poradzić po jej odejściu i wyładowałem się na tobie. - powiedziałem cicho.
- Myślisz, że mi jest łatwo? - zapytał z wyrzutem, spoglądając na mnie.
- Byliście ze sobą kilka dni, poza tym szybko się pocieszyłeś po rozstaniu.. - zauważyłem, jednak po chwili pożałowałem swoich słów.
- A ty niby byłeś lepszy? Potrzebowałeś jej dla seksu, a potem zostawiłeś dla jakiejś gwiazdeczki! - krzyknął rozżalony. Zrozumiałem, że oboje zawaliliśmy.
- Jesteśmy siebie warci. - przyznałem ze skruchą.
- Mimo to (T.I.) woli ciebie. - powiedział z bólem.
- (T.I.) zniknęła. Tylko to się teraz liczy. - zauważyłem. Niall skinął głową i wstał z łóżka. Wróciliśmy do chłopaków, uśmiechając się blado.
- Pogodziliście się w końcu? - zapytał pogodnie Louis.
- Eee.. chyba tak. - wymamrotał Niall, drapiąc się po karku.
- To teraz możemy skupić się na najważniejszym, ustalić gdzie jest (T.I.). - wtrącił Harry.

Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale nie widziałam innego rozwiązania. Nie mogłam dłużej stać na drodze przyjaźni Liama i Nialla. Oboje byli dla mnie bardzo ważni i bolało mnie to, że przeze mnie nie rozmawiają ze sobą. Kupiłam bilet lotniczy to Irlandii. Blondyn wielokrotnie opowiadał o swoim rodzinnym mieście, ale nigdy nie udało nam się tam pojechać. Postanowiłam zrobić to sama. Niewielkie oszczędności pozwalały mi wynająć pokój u jakiejś starszej pani. Musiałam jak najszybciej znaleźć nową pracę. Rozesłałam swoje CV do wszystkich redakcji w pobliżu 30km, ale póki co nikt się nie odezwał. Zaraz po przylocie kupiłam nową kartę telefoniczną, a starą wyrzuciłam do kosza. Wiedziałam, że w przeciwnym razie chłopcy mnie znajdą. Potrzebowałam czasu, zresztą jak my wszyscy.

- Masz coś? - rzuciłem do Zayna, kiedy tylko przestąpił próg domu.
- Nic. Na lotnisku nikt jej nie widział. - powiedział pochmurnie.
- Liam, obawiam się, że nie zdążymy ustalić gdzie jest przed wyjazdem w trasę. - wyznał cicho Harry, jakby bał się mojej reakcji. Nie dopuszczałem do siebie tej myśli, ale czas mijał bezlitośnie.
- Trasa ma trwać 3 miesiące, nie zamierzam tyle czekać. - uniosłem się.
- Co zamierzasz? - zapytał Zayn.
- Nie mam pojęcia. - westchnąłem i wyszedłem z pokoju. Myśl, że już jej nie znajdę była dobijająca, ale z dnia na dzień stawała się coraz bardziej realna.

Starałam się nie hałasować, bo wiedziałam, że ta jędza już śpi. Po miesiącu bezskutecznych poszukiwań pracy w zawodzie musiałam przyjąć pierwszą lepszą ofertę, bo kończyły mi się pieniądze. W efekcie zaczęłam dorabiać jako barmanka. Nie dość, że wracałam do domu padnięta, to na dodatek w środku nocy, co nie odpowiadało pani Jansen. Nie dogadywałyśmy się od samego początku, ale nie było mnie stać na własne mieszkanie. Starałam się być miła, ale staruszka czepiała się o wszystko, a poza tym próbowała mnie wychowywać. Byłam dorosła, więc sama mogłam decydować o której wracam do domu albo co jem na obiad. Z każdym dniem coraz bardziej żałowałam swojej ucieczki. Tęskniłam za mieszkaniem urządzonym w moim stylu, pracą w redakcji, wieczorami filmowymi z chłopakami i urokiem Londynu po zmroku. A najbardziej brakowało mi Liama. Z internetu dowiedziałam się o trasie koncertowej, która miała się skończyć w przyszłym tygodniu. Zastanawiałam się, czy chłopcy jeszcze o mnie pamiętają. Przez chwilę myślałam, żeby zrobić im niespodziewaną wizytę po powrocie, ale zrezygnowałam, bojąc się ich reakcji.

To była najdłuższa trasa koncertowa w moim życiu. Kiedy zeszliśmy ze sceny po ostatnim koncercie, uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Byliśmy tak zmęczeni, że odpuściliśmy sobie imprezę pożegnalną na rzecz szybszego powrotu do domu. Trasa i tak trwała 3 dni dłużej niż planowaliśmy.
- Niall, wstawaj, już lądujemy! - szturchnął mnie Louis. Przetarłem ręką zaspane oczy i ubrałem bluzę. Po kilkunastu minutach wyszliśmy z samolotu.
- Chłopaki, ja mam dość. Potrzebuje wakacji, chcę pojechać do domu na kilka dni. - powiedziałem zaspanym głosem.
- Nikt ci nie zabroni, możesz nawet od razu iść i kupić bilet. - zaśmiał się brunet.
- Stąd nie dolecę do Irlandii. - powiedziałem i doznałem olśnienia.


**************************************
Hej kochane ♥️ Dotarłyśmy do przedostatniej części tego opowiadania, co o niej myślicie? Proszę, zostawcie ślad po sobie, żebym wiedziała, że tu jesteście xx
przynajmniej 5 komentarzy = następna część
littlegirl

PS. Nadal szukamy pisarek! -> littlegirl.nzhll@gmail.com

niedziela, 23 lipca 2017

58. Harry


Witajcie !
Nie było mnie tu od marca :( Najpierw wypadek, potem przygotowania do matury, a teraz praca spowodowały, że nie miałam czasu zaglądać na bloga  :(
Przepraszam za to.... Ale takie życie... Co myślicie o moim wpisie ?
Pozdrawiam i mocno ściskam !
 Zuza





 
-Hej [I.T.P] w co się dzisiaj ubierasz na to ognisko u Nathana ? - Zapytałam, stojąc przed szafą.
-Hej miśka ! Nie mam bladego pojęcia, od wczoraj się zastanawiam i nic nie wymyśliłam - Odpowiedziała.
-Kurczę, no nic. Nie zawracam Ci teraz głowy. Przyjadę po Ciebie przed 18 - Oznajmiłam.
-Będę czekać ! Do zobaczenia ! - Pisnęła i się rozłączyła.
Zrezygnowana zeszłam na parter i rozłożyłam się przed telewizorem.
-[T.I] - Krzyknęła z ogrodu rodzicielka.
Zwlekłam się z kanapy i wyszłam na taras.
-Co się dzieje mamo - Skierowałam w jej stronę.
-O której jedziesz do Nathana ? - Spytała.
-Zaproszenie jest na 19:00 ale koło 18:00 jadę po [I.T.P] - Odpowiedziałam.
-Czyli dzisiaj robisz za kierowcę ? - Zadawała pytania.
-Nie, trochę wypije jako toast, w końcu to jego urodziny. Będziemy spały sobie w samochodzie, po co namiot - Zaśmiałam się.
-Czyli jutro wracasz ? - Uśmiechnęła się
-Tak, czemu tak dopytujesz ? - Usiadłam koło niej.
-Bo zaprosiłam Adama dziś na kolację - Posłała mi oczko.
-Aaa, o więcej nie pytam - Zachichotałam.
Po 30 minutach rozmowy z mamą, udałam się do swojego pokoju. Stanęłam ponownie przed garderobą i wybrałam odpowiedni strój, rzucając go na łóżko.  Przeszłam do łazienki i wypełniłam wannę wodą. Rozebrałam się i zanurzyłam w ciepłej cieczy. Zrelaksowana umyłam włosy i wysuszyłam je. Nałożyłam makijaż i ubrałam się. Spakowałam do torebki potrzebne rzeczy,a do samochodu wrzuciłam poduszkę i koc. Pożegnałam się z rodzicielką i życzyłam udanej randki. Po 15 minutach byłam pod domem przyjaciółki.
-Hej - Przywitałyśmy się i ruszyłyśmy w stronę imprezy.
Przegadałyśmy całą drogę. Na miejscu zaparkowałam niedaleko innych aut. Z prezentem podeszłyśmy do solenizanta.
-Wszystkiego najlepszego !! - Wykrzyczałyśmy równo i złożyłyśmy życzenia Nathanowi.
Usiadłyśmy na ławeczkach, po środku nich przygotowane było palenisko. W tle słychać było chodzący agregat, a bliżej nas leciała muzyka.
-Czy to wszyscy ? - Zapytałam bruneta.
-Nie, przyjedzie jeszcze mój kuzyn i trzej znajomi - Posłał ciepły uśmiech.
-Miałam okazje go poznać ? W końcu znamy się 16 lat - Oznajmiłam.
-Nie. Mieszka w Londynie,a jakoś nie było okazji do przedstawienia Was - Odszedł, a ja usiadłam obok Jake.
Tak dobrze rozmawiało mi się, ze znajomym, że nie zauważyłam kiedy dotarł wcześniej wspomniany kuzyn Nathana.
Przywitał się ze wszystkimi podobnie jak jego znajomi, a mnie zostawili na koniec.
-Jestem Niall - Wyciągnął rękę.
Popatrzyłam chwile na blondyna i oddałam gest.
Następnie przedstawili się Louis i Liam. Ostatni podszedł chłopak o kręconych włosach i zielonych oczach.
-Jestem Harry - Posłał ciepłe spojrzenie, a ja zatonęłam w jego tęczówkach.
-Ja... Jestem [T.I] - Również się uśmiechnęłam.
Cholera, jakbym ich gdzieś już widziała, znała. Tylko skąd ? Pytania kłębiły się w mojej głowie.
Usiedliśmy wspólnie przy ognisku i chóralnie zaśpiewaliśmy STO LAT  21-latkowi.
Impreza zaczynała się rozkręcać. Wszyscy świetnie się bawili, Kolejne toasty, tańce i wygłupy......
[...]
Księżyc, znajdujący się idealnie na wprost mnie odbijał się w tafli wody pobliskiego stawku, Żarzące się ognisko i sześć osób, które nie poszły jeszcze spać. Harry ,Niall i Louis cicho opowiadali między sobą, o zakupie jakiegoś auta. Totalnie mnie to nie interesowało, wiec wzrok przeniosłam na Nathana i Alice. Tak bardzo się cieszę, że mój przyjaciel znalazł sobie bratnią duszę. Blondynka jest tak kochana, że darzą ją ogromną sympatią, co nie często  się zdarza, jeżeli chodzi o dziewczyny. Mimowolnie uniosłam kąciki ust, widząc jak się tulą. Obejrzałam się za siebie, było spowodowane to dziwnym chrapnięciem, w którymś z namiotów, Zbagatelizowałam jednak tajemniczy odgłos i podniosłam się z ławeczki.
-Ty też idziesz już spać ? - Skierował do mnie Nath.
-Nie... Idę się przejść. Wiesz jak lubię te okolicę. Zero miastowego zgiełku - Posłałam delikatny uśmiech.
-Wiem [T.I]. Jednak trochę się o Ciebie boję. Jest środek nocy, nie wiadomo co może się stać - Wyraźny grymas wdarł się na jego twarz.
-Nathan spokojnie. Jedyne co może mnie tu zaskoczyć to jakiś zając lub sarna. Niedługo wrócę - Poklepałam po ramieniu chłopaka i oddaliłam się od ogniska.
Miałam ochotę pobyć sama. Pomyśleć i zastanowić się nad swoim życiem. Przeszłam koło niewielkiego zagajnika, ominęłam staw i dotarłam do pobliskiej polanki. Rozsiadłam się na samym środku lekkiego wzniesienia, unosząc głowę ku niebu, To jest to, co kocham najbardziej. Podziwianie gwiazdozbiorów....

W tym samym czasie - ognisko ! 
-Ej no, gdzie jest Harry ?! - Oburzył się Niall.
-W sumie to nie wiem czy nie poszedł spać - Rzekłem
-Nie ma go w namiocie - Wydarł się Lou, który przygotowywał się do snu.
-Może poszedł na spacer - Wtrąciła Alice, ciągnąc mnie do namiotu.
-Dobranoc Niall ! - Krzyknęliśmy razem, do blondyna, który został sam przy palenisku.
-Świetnie ! - Wymruczał zdenerwowany.

Perspektywa [T.I] 
Odwróciłam się nerwowo, słysząc szelest gałęzi. Lekko wystraszona podkuliłam nogi, gdyby przyszło mi przed kimś lub czymś uciekać. Odgłos narastał, przez co zimny pot oblał me ciało. Przełknęłam głośno ślinę, czekając na postać zza krzaków. W blasku księżyca zauważyłam go od razu i odetchnęłam z ulgą.
-Wystraszyłeś mnie - Ponownie usiadłam po turecku.
-Wybacz, nie chciałem. Mogę - Skinął na miejsce obok, na co przytaknęłam głową.
-Pięknie tu. Mimo, że noc to księżyc ukazuje największe walory natury - Obejrzał się.
-Zgodzę się z Tobą - Posłałam uśmiech.
Siedzieliśmy w ciszy. Jednak nie była to cisza należąca do tych krępujących, gdzie ludzie nie wiedzą o czym ze sobą rozmawiać. Było przyjemnie, jakby to nasze myśli ze sobą debatowały.
Z racji bólu szyi wyprostowałam nogi i ciągnąc za rękę Harrego przeniosłam nas do pozycji leżącej.
-Teraz lepiej co ? - Zaśmiałam się i popatrzyłam w oczy chłopaka.
Idealnie było widać księżyc w jego zielonych tęczówkach.

wtorek, 18 lipca 2017

54. Friends with benefits ~ Liam/Niall #15

Nie. Tylko nie to. Nie teraz.
- Zwalniasz mnie? - zapytałam drżącym głosem.
- Przykro mi, (T.I.). - powiedział sztucznie. Poczułam łzy gromadzące się w moich oczach.
- Nie wierzę. Od dawna na to czekałeś, co? - rzuciłam wściekła i wyszłam z gabinetu, trzaskając drzwiami. Wzięłam kartonowe pudełko stojące na szafie i wyrzuciłam na ziemię wszystkie dokumenty, jakie się w nim znajdowały. Niech je posprząta ktoś, komu jeszcze płacą. Na miejsce papierów włożyłam swoje rzeczy i opuściłam redakcję. Nie chciałam tam być ani chwili dłużej, chociaż kochałam pracę dziennikarki. Miałam swój własny, całkiem przytulny kąt, w którym mogłam odciąć się od prywatnych problemów, których ostatnio trochę się nazbierało. Wstąpiłam do starbucksa po ulubioną kawę na poprawę humoru. Powinnam oszczędzać, przecież jestem bezrobotna! Wyśmiałam sama siebie w myślach. Z pudełkiem pod pachą i kubkiem kawy w ręce przemierzałam ulice Londynu w wyjątkowo słoneczny dzień. Wróciłam do mieszkania. Rzeczy z redakcji rzuciłam w kąt i udałam się do sypialni. Rurki i koszulę zamieniłam na dresowe spodenki i koszulkę Liama, którą mu podkradłam jeszcze za czasów liceum. Włączyłam pierwszy lepszy program w telewizji i udałam się do kuchni po coś do jedzenia. Po powrocie do salonu o mały włos nie stłukłam szklanej miski z popcornem. W telewizji leciał najnowszy teledysk chłopaków. Jak na złość, trafiłam na zwrotkę śpiewaną przez Nialla. Poczułam łzy zbierające się w oczach, a głód poszedł w zapomnienie. Usiadłam na kanapie i podkuliłam kolana pod brodę. Pomyślałam o Liamie, o tym jakie to musiało być dla niego trudne. Na nagraniu chłopcy wyglądali jak bracia, którzy nigdy się nie kłócą. Stwierdziłam, że właśnie tak powinno być, a ja stoję ich przyjaźni na drodze. Wiedziałam już co muszę zrobić.

Wyszedłem ze studia przed końcem próby. Czułem, że nie ujdzie mi to na sucho, zwłaszcza, że zaczęliśmy pracować nad nową płytą. Miałem jednak ważniejsze sprawy na głowie. Sprawdziłem telefon. Brak nieodebranych połączeń. (T.I.) powinna była skończyć pracę dwie godziny temu. Myślałem, że do mnie zadzwoni. Martwiłem się o dziewczynę, na której nigdy nie przestało mi zależeć. Chciałem zrobić wszystko, żeby wyciągnąć ją z dołka. Na samą myśl o tym, kto jest za to odpowiedzialny robiło mi się niedobrze. Nie mogłem patrzeć na Nialla nieprzejmującego się całą sytuacją. Z niejedną panienką zdążył już wrócić wieczorem do domu, podczas kiedy (T.I.) ledwo dawała radę się uśmiechnąć od czasu do czasu. Zamówiłem taksówkę i pojechałem do mieszkania blondynki. Chciałem już przy niej być, zamknąć jej drobne ciało w szczelnym uścisku i sprawić, by ta chwila trwała wiecznie. Wbiegłem schodami na drugie piętro, przeklinając brak windy w bloku. Zapukałem do drzwi, ale bez skutku. Odruchowo złapałem za klamkę i ku mojemu zdziwieniu, wszedłem do środka bez problemu. W pierwszej chwili pomyślałem, że pomyliłem mieszkania. To, w którym się znajdowałem nie przypominało przytulnego kąta (T.I.). Dziewczyna uwielbiała kwiaty, książki i różne niepraktycznie ozdoby, które zajmowały miejsce na ścianach i regałach. Natomiast tu nie znalazłem nic poza pustymi meblami i kartką na stole. Podszedłem bliżej i rozpoznałem jej pismo na papierze.

Wiedziałam, że jeśli nie zadzwonię postanowisz złożyć mi wizytę. Jak widzisz, trochę za późno. Ale nic nie szkodzi, będzie Ci łatwiej zaakceptować moją decyzję. Nie mogłam znieść myśli, że rozbiłam Twoją przyjaźń z Niallem. Powinniście trzymać się razem choćby nie wiem co, dlatego postanowiłam Wam to ułatwić. Moje życie nie potoczyło się tak jak chciałam, więc spróbuję zacząć je od nowa daleko stąd. Jeżeli jesteśmy sobie pisani, jeszcze kiedyś się spotkamy.
(T.I.)
Nie wiem ile czasu stałem zszokowany z listem w dłoniach. Nie docierało do mnie to, co właśnie przeczytałem. (T.I.) by mi tego nie zrobiła. Nie zniknęłaby z dnia na dzień pozostawiając po sobie jedynie kilka zdań. Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer dziewczyny, ale bez skutku. Wróciłem do domu. Czułem się, jakby ktoś pozbawił mnie jakichkolwiek chęci do życia. Miałem żal do Nialla, sądziłem, że to jego wina.
- Hej, wszystko okej? - zapytał na wejściu Louis. Ze łzami w oczach podałem mu list. Chłopak przeczytał go po cichu.
- To przez niego. - warknąłem, czując narastającą złość.
- Liam, nie możesz nikogo obwiniać. To była jej świadoma decyzja, musisz to uszanować. - tłumaczył, jednak nie miałem ochoty go słuchać. Wszedłem do salonu, gdzie siedziała cała reszta zespołu.
- Ty idioto, jesteś z siebie zadowolony?! - krzyknąłem, łapiąc blondyna za kołnierz koszuli. Gdyby nie reakcja reszty, byłbym w stanie roztrzaskać jego głowę o ścianę.

******************************************************
Hej, wiem, że trochę mi to zajęło, ale wracam już na dobre. Opowiadanie powoli dobiega końca, więc jeśli macie jakieś życzenia dot. kolejnego (z kim, o czym) to piszcie :)
Dajcie znać, że tu jesteście, bo nie chcę pisać sama dla siebie. Nie macie pojęcia ile satysfakcji daje mi każdy komentarz ♥️
littlegirl

PS. Nadal szukam pisarek do pomocy! -> littlegirl.nzhll@gmail.com

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Co dalej z blogiem?

Hej, tu littlegirl. Pewnie większość z Was zdążyła już przeczytać, że LiwiaLila musiała odejść z bloga. Wierzę, że jest Wam z tego powodu równie przykro co mnie, zwłaszcza, że cały ten blog to jej zasługa i wykazywała się tu największą aktywnością. Pytanie więc, co teraz?
Postaram się prowadzić go dalej najlepiej jak potrafię, jednak sama na pewno nie dam rady. Dlatego szukam chętnych dziewczyn do pomocy. Jeżeli lubisz pisać, masz czas i chęci -> napisz do mnie email: littlegirl.nzhll@gmail.com.

Poza tym, dajcie znać w komentarzach czy w ogóle jeszcze tu zaglądacie, bo Wasza aktywność ostatnio spadła praktycznie do zera. Bez Was ten blog nie przetrwa, muszę wiedzieć, że jest dla kogo pisać dalej :)

Wasza littlegirl ♥️

niedziela, 25 czerwca 2017

Bardzo ważna informacja!

Witajcie!

Muszę przekazać Wam bardzo smutną wiadomość. Ze względu na bardzo trudne problemy rodzinne odchodzę w bloga. Być może kiedyś jeszcze wrócę, jednak teraz trudno jest mi cokolwiek przewidywać. Administratorką bloga zostaje Laura - littlegirl. Fajnie byłoby, gdyby któraś z czytelniczek, a nawet kilka z Was zechciało wejść na moje miejsce i pomóc Laurze. Niech będzie Was jak najwięcej!

Opowiadanie Sketch Tower Bridge zostanie przeniesione na Wattpada, a tam publikować i kontynuować będzie je moja przyjaciółka. Jej profil tutaj. Nie jestem jednak w stanie Wam powiedzieć, kiedy się ono tam pojawi, gdyż moje przyjaciółka pisze już jedno opowiadanie i nie wiem czy będzie w stanie publikować dwa na raz. Wiedzcie jednak, że będzie ono kontynuowane.

Chciałabym Wam serdecznie podziękować. Za wszystkie komentarze, wejścia na bloga. Dzięki niemu mamy ponad 50 000 odwiedzin. Niesamowita liczba. Tworząc bloga nigdy nie sądziłam, że aż tyle osób będzie chciało czytać moje wypociny. Bardzo Wam za wszystko dziękuję.

Directioner Forever <3

Wasza LiwiaLila

wtorek, 13 czerwca 2017

54. Friends with benefits ~ Liam/Niall #14

Obudziłam się kilka minut po 10. Spojrzałam na swoje wczorajsze ubrania i chłopaka leżącego obok. Uśmiechnęłam się na ten widok, ciesząc się, że najgorsze już za nami. Nienawidziłam się z nim kłócić, a jak się dzień wcześniej okazało – nie było o co. Nadal byłam rozbita po zamieszaniu z Niallem, ale nie chciałam pokazywać, że jestem słaba. Chociaż ten jeden, jedyny raz. Obecność Liama w tak małej odległości przypominała mi o nocach, które razem spędziliśmy. Jakaś część mnie tęskniła za tą bliskością i czułością ze strony chłopaka. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej cieszyłam się w duchu, że między mną a Niallem nie doszło do niczego poważniejszego. Dużo trudniej byłoby mi o nim zapomnieć. Odpędziłam od siebie myśli związane z blondynem i położyłam głowę na torsie śpiącego Liam'a. Wsłuchując się w rytmiczne bicie jego serca zasnęłam jeszcze na chwilkę.


Jak ona mogła? Przesadziłem z tym, że zrzuciłem całą winę na (T.I.), ale nawet nie dała tego wytłumaczyć. Przecież między mną a tamtą zdzirą z klubu do niczego nie doszło. Problem w tym, że (T.I.) i tak mi nie uwierzy. Na jej miejscu sam bym sobie nie uwierzył. Wściekły, a zarazem załamany udałem się nad Tamizę. Widok płynącej rzeki zawsze mnie uspokajał, pozwalając nabrać dystansu do pewnych rzeczy. Nie miałem ochoty wracać do domu, tym bardziej, że czekał tam na mnie Liam. Nie chciałem z nim rozmawiać, jeszcze nie teraz. Ciągle czułem do niego żal, nie mogłem znieść myśli, że mnie oszukał. Przyjaciel się tak nie zachowuje do cholery. Kiedy wpatrywałem się w wodę, zrozumiałem, że zostałem sam. Już nic nie trzymało mnie przy życiu. Gdybym zniknął, pewnie nikt by nawet nie zauważył.

- Obudź się śpiochu. - mruknąłem czule nad uchem dziewczyny. Ciężko opisać słowami moją radość, gdy otworzyłem oczy tego ranka i zobaczyłem ją tak blisko siebie. Kosmyki włosów opadające na jej twarz unosiły się przy miarowym oddechu, a drobne dłonie spoczywały na mojej klatce. Wyglądała tak słodko i niewinnie. Jedyne co mi przeszkadzało, to ślady rozmazanego makijażu, przypominające o wczorajszych wydarzeniach. Wiedziałem, że muszę pomóc jej się pozbierać, ale nie wiedziałem jeszcze jak trudne to będzie.
- Która godzina? - zapytała zaspanym głosem, opierając się na łokciach tak, że nasze twarze znajdowały się w odległości kilkunastu centymetrów od siebie. Jeszcze kilka miesięcy temu pocałowałbym ją na dzień dobry bez dłuższego zastanowienia, a teraz mogłem o tym tylko pomarzyć.
- Południe prawie. - odpowiedziałem z uśmiechem. (T.I.) spojrzała na mnie przerażona i pobiegła w stronę łazienki. Zdziwiło mnie jej zachowanie, dlatego poszedłem za nią.
- Co się stało? - zawołałem, żeby usłyszała przez zamknięte drzwi.
- Za 2 godziny zaczynam swoją zmianę w pracy! - krzyknęła zdenerwowana. Zaśmiałem się pod nosem, doskonale wiedząc, ile czasu potrzebuje, żeby być gotowa do wyjścia. Nigdy nie przekroczyła godziny i 10 minut. Postanowiłem jednak nie stresować jej dodatkowo, dlatego udałem się do kuchni w celu przygotowania dla nas śniadania. Otworzyłem lodówkę i jedyne co w niej znalazłem to stara marchewka i kilka jajek. Przygotowałem tosty francuskie z cynamonem, pamiętając jak bardzo za nimi przepada, jednak nigdy nie ma ochoty ich przygotować. Obok gotowego śniadania ustawiłem dwa talerze i szklanki wypełnione sokiem pomarańczowym.
- Aaa, uwielbiam cię! - pisnęła zachwycona dziewczyna, rzucając mi się na szyję. Roześmiany przytuliłem ją do siebie i dopiero wtedy poczułem zapach nieziemskich perfum.
- Ładnie pachniesz. - szepnąłem, a policzki blondynki oblał rumieniec.
- Odwieziesz mnie do pracy? - zapytała z pełną buzią, kiedy konsumowała posiłek. Rozczulony tym widokiem nie odpowiadałem przez chwilę, jednak w porę oprzytomniałem.
- Eee.. tak, oczywiście. - pokiwałem głową na potwierdzenie swoich słów.
- Dzięki.
- Mogę też przyjechać po ciebie po pracy. Nie powinnaś być teraz sama. - zaproponowałem bez namysłu.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł. Nie chcę, żebyś czuł się w obowiązku pilnowania mojego samopoczucia. Dam sobie radę. - uśmiechnęła się delikatnie, chociaż w jej oczach błyszczały łzy.
- Dobrze, ale jutro do mnie zadzwonisz i gdzieś wyjdziemy. - oświadczyłem tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Niech będzie. - przytaknęła upijając łyk soku. Po śniadaniu odwiozłem (T.I.) do firmy, w której pracowała. Dziennikarstwo było jej pasją już na samym początku naszej znajomości. Kiedy szła na studia kibicowałem (T.I.) z całych sił, w przeciwieństwie do rodziców dziewczyny. Oni twierdzili, że powinna była iść na medycynę. Ciągłe narzekania dotyczące drogi jaką wybrała, sprawiły, że blondynka w końcu ograniczyła kontakt z rodziną do minimum. Krótko potem jej matka zachorowała i zmarła, ale ojciec nie raczył powiadomić o tym jednej z dwóch córek. (T.I.) bardzo to przeżyła, byłem wtedy przy niej non stop. Dopiero po roku wróciła do siebie, chociaż rana, jaką nosi w sercu z pewnością nie wygoi się nigdy. Wiedziałem, że niczego tak źle nie znosi jak utraty kogoś bliskiego, dlatego tym bardziej nie chciałem zostawiać jej teraz samej. Musiałem jednak uszanować jej wolę.

Weszłam do redakcji spóźniona kilka minut, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Zaraz po odjeździe Liama pozwoliłam emocjom wziąć górę. Przy nim musiałam udawać, że dobrze się trzymam. Za dużo o mnie wiedział i mógłby się niepotrzebnie zamartwiać. A przecież obiecałam sobie, że tym razem dam radę. Dotrzymam danego sobie słowa, chociaż dopiero za jakiś czas stanę na nogi. Starłam łzy z policzków i pewnym krokiem ruszyłam przed siebie. Zajęłam swoje stałe miejsce przy biurku z laptopem, a torbę powiesiłam na oparciu krzesła. Uruchomiłam sprzęt, by sprawdzić skrzynkę pocztową i nadrobić zaległości, jakie miałam ze względu na niedawny urlop.
- No proszę, kogo moje oczy widzą! - usłyszałam ironiczny głos tuż za sobą. Skrzywiłam się na samą myśl o rozmowie z nowym redaktorem naczelnym. Mówiąc wprost, był najzwyczajniej w świecie chamski.
- Ciebie również miło widzieć, Brian. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem, odwracając głowę w jego stronę.
- Pozwól do mojego gabinetu, musimy porozmawiać. - zażądał. Domyślałam się, że nie jest zachwycony częstą nieobecnością w pracy, na którą sobie pozwalałam. Podążyłam za mężczyzną do pomieszczenia znajdującego się w drugiej części budynku.
- Usiądź, proszę. - wskazał na krzesło naprzeciwko masywnego biurka, a sam zajął miejsce na skórzanym fotelu.
- Coś się stało? - zapytałam, udając zaskoczoną.
- Oh, (T.I.), jesteś tak ładna, jak głupiutka. - zaczął, a ja już miałam ochotę uderzyć go w twarz. - Będę z tobą szczery. Redakcja ma małe problemy finansowe, przez co zmuszony jestem zwolnić kilka osób. Ostatnio więcej cię nie ma w pracy niż jesteś, a dodatkowo nie dostarczasz tekstów na czas. Nie płacimy za nic nie robienie. Chyba rozumiesz, co chcę przez to powiedzieć...

*************************************
Cześć misie! Wybaczcie mi długą nieobecność, ale same wiecie jak to jest pod koniec roku szkolnego.. zresztą Was też tu ostatnio jakby mniej :( Na szczęście za prawie tydzień wakacje! ♥️

Co sądzicie o tej części? Jak myślicie, co zrobi Niall, a jak w nowej sytuacji odnajdzie się bohaterka? Obniżam trochę próg komentarzy, bo ostatnio nie było tyle, ile napisałam pod częścią.. 10 komentarzy = następna część :)
littlegirl

piątek, 9 czerwca 2017

46. Sketch Tower Bridge #24

Obudziło mnie delikatnie mizianie palcami po ramieniu. Uchyliłam powieki i ujrzałam Harry'ego, leżał na boku, oparty na łokciu, a drugą ręką dotykał mojego ciała.
-Dzień dobry księżniczko. - Powiedział z chrypką w głosie i uśmiechnął się ukazując słodkie dołeczki. Wyciągnęłam dłoń i włożyłam palce w jeden z nich.
-Dzień dobry książę. - Również się uśmiechnęłam. - Która godzina?
-6:50. 
-Musimy wstać i przygotować się. - Zaczęłam się podnosić jednak szybko wylądowałam na torsie chłopaka.
-Jeszcze mamy czas. Lepiej się poprzytulajmy. - Zamruczał w moje włosy.
-Będziemy się przytulać w samochodzie okey? - Spytałam pocierając jego tors. 
-Niech będzie. - Odpowiedział i pocałował moje ramię. - A więc zapraszam na prysznic. - podniósł się ochoczo i wyciągnął do mnie dłonie. 
-Panie Styles, nie zapędza się pan? - Uniosłam jedną brew, co wywołało u niego śmiech. 
-Oczywiście, że nie panno (TN). 
-Idź do łazienki, a ja zrobię nam śniadanie. - uśmiechnęłam się i przed wyjściem z sypialni obdarowałam Styles'a buziakiem w policzek. Oczywiście, dla niego to mało. Udałam się do kuchni i postanowiłam przygotować tosty. Kiedy wszystko było gotowe ułożyłam na stole naczynia i postawiłam dwie szklanki oraz sok. Po 10 minutach dołączył do mnie Harry. Ubrany był w czarne spodnie i szarą bluzę. Na stopach miał czarne skarpetki, a włosy jak zwykle zaczesane do tyłu. Usiadł przy stole i zabrał się za jedzenie. Po szybkim, przynajmniej w moim przypadku śniadaniu pobiegłam się przygotować. Wzięłam prysznic i wykonałam podstawowe poranne czynności. Zrobiłam delikatny makijaż i rozczesałam włosy. Ubrałam czystą bieliznę, czarne getry, czarny top i granatową bluzę z kapturem, a do tego czarne skarpetki. Spakowałam torebkę i zbiegłam na parter. Harry siedział i w najlepsze oglądał telewizję. 
-Harry, co ty wyprawiasz? Przecież nie mamy nic spakowane.
-Kochanie, a co ty chcesz pakować, hm? Portfel i telefon mamy przy sobie, a jedzenie i picie można zawsze kupić. Spokojnie. - Mówił zbliżając się do mnie. - Chłopaki za raz będą, ubieraj buty. - Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.


Kilka minut po 9 siedzieliśmy już w samochodzie Louis'a. Niall siedział obok kierowcy i wesoło opowiadał swój sen o gadającej pizzy. Siedziałam wtulona w bok Harry'ego i mimowolnie przymykałam oczy. Byłam śpiąca. Musiałam zasnąć, bo gdy otworzyłam ponownie oczy obok mnie znajdowały się różne torby, które z pewnością nie były tutaj gdy wsiadaliśmy do pojazdu.
-Jak się spało? - Usłyszałam zachrypnięty głos nad uchem, a po chwili miękkie wargi musnęły płatek ucha. Harry...
-Dobrze, dziękuję. A gdzie jesteśmy? I co to za torby? - Zamrugałam i przetarłam dłonią oko.
- Jeszcze jakieś 10 minut i jesteśmy na miejscu. Trochę ci się przysnęło Kochanie. -Zaśmiał się i przytulił. Pokazałam mu język, na co jego śmiech się wzmocnił. Wtuliłam twarz w jego ramię.
-Gdzie Zayn i Liam? - Spytałam rozglądając się po samochodzie. Niall spał, a Louis rozmawiał przez zestaw słuchawkowy.
-Jadą za nami. Spokojnie, Wszystko jest dobrze. - Musnął szybko moje usta i ułożył głowę na moim ramieniu przymykając oczy. Ułożyłam dłoń na jego głowie i wplotłam palce w gęste loki. Pociągnęłam za końcówki, a Harry mruczał. Bardzo przyjemnie.


-Jak tu pięknie. - Westchnęłam oglądając otoczenie. Duże jezioro z drewnianym podestem, otoczone małym laskiem. A obok mały dom zbudowany z bali z jasnego drewna. Raj na ziemi.
-Wiedziałem, że się spodoba. - Zaśmiał się Louis przechodząc obok z torbami.
-Co to za torby?
-A to Harry ci nie powiedział? - Uniósł brew.
-Nie - przeciągnęłam delikatnie.
-Chyb chciał ci zrobić niespodziankę. Zostajemy tutaj na noc. A to są wasze rzeczy. - Uniósł wyżej dwie torby, a mnie zamurowało. Jak to na noc?
-Aha, okey. - Mruknęłam i udałam się w poszukiwania Harry'ego. Znalazłam go przy samochodzie rozmawiał z mamą. Skąd to wiedziałam? ,,Kocham cię mamo".
-Dlaczego nie powiedziałeś mi, że tu zostajemy? - Zaczęłam kiedy skończył rozmawiać.
-Chciałem żebyś miała niespodziankę Miśku. - Odpowiedział podchodząc bliżej. Ułożył dłonie na moich ramionach, a następnie przejechał nimi po rękach i zacisnął dłonie na moich małych. - Spakowałem do torby różne ubrania, żebyś mogła sobie wybrać. Nie gniewasz się? - Spytał z miną zbitego psiaka.
-Nie - Uśmiechnęłam się i wspinając na palce musnęłam jego usta. Harry przyciągnął mnie do siebie i pogłębił pocałunek. Trwałby zdecydowanie dłużej, gdyby nie wyraźnie zniecierpliwiony głos zza nas się nie odezwał.
-Idziemy się rozpakować zakochańce, a potem ognisko. - Uśmiechnął się Niall i odszedł cały w skowronkach. Ruszyłam w stronę domku, zostawiając Harry'ego samego. Szybko podbiegł do mnie i musnął mój policzek, po czym ruszył biegiem do drzwi budynku. Chcąc być tam przed nim zaczęłam biec. Szkoda, że nie zauważyłam mocno wystającego korzenia drzewa.





************************************************************
Hej!

Przepraszam, że słabo z częściami. Koniec roku szkolnego, mam wiele na głowie. Bardzo Was przepraszam. A swoją drogą, myślicie, że bohaterce stało się coś poważnego?


LiwiaLila

niedziela, 4 czerwca 2017

50 000 wyświetleń

Hej!

W imieniu swoim i dziewczyn chciałabym Wam podziękować za 50 000 wyświetleń na blogu! Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek odwiedzi bloga aż tyle osób. Jestem Wam bardzo wdzięczna. To dzięki Wam ten blog działa, dajecie mi motywację do działania. Dziękuję Wam ♥❤



57. I Hate You I Love You #11

Trzymając Zayn'a za dłoń weszliśmy do garderoby Louis'a. Chłopak leżał na sofie z lodem na zranionym miejscu. Gdy tylko podeszłam bliżej podniósł się.
-Jak się czujesz? - Zapytałam troskliwie.
-Dobrze. Mówiłem ci przecież, że to tylko uderzenie w twarz. Nic wielkiego. - Uśmiechnął się na potwierdzenie swoich słów.
-Dobrze. Ale jakby coś się działo to masz to od razu zgłosić. - Dodałam szybko, na co on się zaśmiał. Śmieszek jeden.
-Dobrze, dobrze mamusiu.
-Jest sprawa - Zaczęłam odwracając się na chwilkę w stronę Zayn'a. - Zayn chciał ci coś powiedzieć. - stanęłam za Mulatem i pchnęłam go lekko do przodu.
-Ja... - Widać było jak trudno było mu przeprosić. Stanęłam tuż za nim i położyłam głowę na jego plecach. Dłonią chwyciłam jego i zaczęłam delikatnie gładzić kciukiem, żeby pokazać mu, że nie jest tu sam. - Sorry stary. To nie było w porządku. - Wypuścił ze świstem powietrza po kilku minutach. Udało się! Miałam ochotę wskoczyć mu na plecy i pocałować, ale przecież wiadome, że tego nie zrobię. Okey, wiem że coś do mnie czuje, ale ja nie jestem pewna naszej relacji. Zayn jest czasem nieobliczalny. Wiem, że obiecał że się tak już nie zachowa, ale nie można zaprzeczać naturze. Co gdybym to ja była na miejscu Louis'a? Ugh, nie chcę sobie tego wyobrażać.
-Spoko, nic się nie stało. Ale muszę przyznać. Masz niezłe uderzenie. - Zaśmiał się brunet. On tego nie zrobił. - Ale na więcej razy nie reaguj tak.
-Postaram się. - powiedział z uśmiechem Mulat. Czekaj, wróć. Z uśmiechem. Coś jest nie tak. Zayn odwrócił się do mnie i uśmiechnął. -Musimy już iść. Za chwilę zaczynają. - wskazał kciukiem drzwi i pociągnął mnie za dłoń. - Jak było? - spytał gdy tylko wyszliśmy z garderoby.
-Świetne. - powiedziałam ze szczerym uśmiechem.
-Starałem się.
-To było widać.
-Wiesz co. mam pytanie. Co robisz wieczorem? - spytał patrząc mi głęboko w oczy. Nie żebym ja nie robiła tego zagłębiając się w jego czekoladowych tęczówkach. 
-Chciałam wyjść gdzieś z Harry'm. Dawno się nie widzieliśmy, a jeszcze przed wyjazdem mieliśmy gdzieś się razem wybrać. A co? - nagle Zayn stał się jakiś inny. Jego tęczówki lekko pociemniały, a na szyi pojawiła się widoczna żyła. Coś nie tak? 
-Już nic. Chodźmy bo już zaczynają. - powiedział oschłym tonem wskazując palcem na miejsce za mną. Wzruszyłam ramionami i udałam się wolnym krokiem w serce hali. Zazdrosny? O Harry'ego? Nie...


Po 6 godzinach zmęczona wróciłam do mieszkania. Wydaje się, że to wszystko jest takie proste. Niestety prawda jest inna. Niektóre sceny kręci się po 10 razy, każda w innym oświetleniu, z innych kątów. Masakra. Ale cała ekipa jest świetna. Mili ludzie, rodzinna atmosfera. Stwierdzam, że czuję się tam jak w domu.
W przerwach między ujęciami Zayn siedział jak najdalej ode mnie. Odzywał się jedynie w trakcie nagrywania. Przypomina mi takim zachowaniem swoją starą wersję, Zayn'a Pojeba i Dupka. Nie chcę go takiego. Gdy tylko zabrzmiał dzwonek oznajmujący koniec pracy na dziś Malik wybiegł z hali nie wstępując do garderoby. Nie powiem, że nie byłam smutna z tego powodu bo byłam. Obiecał mi, że nie będzie się już tak zachowywał. Z resztą podobno mu na mnie zależało. Podobno. Zabrałam swoje rzeczy i po pożegnaniu się z ekipą wyszłam na dwór. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, 18:04. Nie wierzę, że przesiedziałam tutaj cały dzień. Wrzuciłam rzeczy do samochodu i usiadłam za kierownicą. Dwa wdechy i jedziemy.
Po 20 minutach zaparkowałam przed blokiem. Wpisałam przy drzwiach kod, a one ustąpiły. Weszłam na odpowiednie piętro, a następnie przekroczyłam próg mieszkania. Pierwszym co zrobiłam nie było zaświecenie światła, a zdjęcie butów. Okropnie bolały mnie nogi po całym dniu chodzenia. Odwiesiłam kurtkę na wieszak, a torbę rzuciłam na sofę. Chwyciłam za butelkę wody i upiłam trochę zimnej cieczy. Rzuciłam się na sofę i przymknęłam oczy, biorąc głębokie wdechy. Jedyne na co miałam ochotę to sen. Z zamyślenia wybudził mnie dźwięk sms-a:


Hej (TI) :* Wpadniesz do mnie?


Harry. Jeden sms postawił mnie na nogi. Wstałam z łóżka i zabrałam telefon oraz klucze. Na stopy ubrałam klapki i wyszłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi i podeszłam do tych naprzeciwko. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili ujrzałam radosną twarz mojego przyjaciela.
-(TI)! - Krzyknął i wziął mnie w swoje ramiona. 
-Hej Harry - Pogładziłam jego kark i pocałowałam w policzek. Chłopak wprowadził mnie do mieszkania i zamknął za nami drzwi. Bez słowa udałam się do małego salonu i usiadłam na sofie. Na jej końcu znajdował się szary koc. Chwyciłam go bez problemu i mocno się okryłam, a nogi położyłam na małym stoliku kawowym.
-Nie za wygodnie ci, hm? - Zapytał Harry wchodząc do pomieszczenia z tacą, na której znajdowały się ciastka, dwie szklanki i sok jabłkowy.
-Jest idealnie. - Zaśmiałam się i odchyliłam kawałek koca. Chłopak odstawił tacę na stolik i usiadł obok mnie.
-Zimno mi. - Mruknął i nie czekając na moją odpowiedź włożył głowę po moje ramię. Zaśmiałam się i ułożyłam dłoń na jego plecach, które zaczęłam delikatnie pocierać. Mruczał.
-Ale ty wybredny jesteś.
-Tak jak i ty. - Wystawił mi język.
-Nie wystawiaj języka bo ci krowa nasika. - Mądrala jedna.
-A krowa nie chciała i tobie nasikała. - Odpowiedziałam, czym wyraźnie go zaskoczyłam. Jego źrenice się rozszerzyły, a usta wygięły w literę "o".
-Nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie, panno (TN).
-Jeszcze nie raz zaskoczę pana, panie Styles.
-Dobra, koniec. - Dodał po chwili z uśmiechem. - Oglądamy mecz.
-Nie, proszę. - Jęknęłam.
-Oj, daj spokój. Jak coś to możesz spać. - uśmiechnął się i wyprostował przez co musiałam zdjąć rękę z jego ciała. - Tak będzie wygodniej. - pociągnął mnie na siebie tak, że teraz moja głowa leżała na jego torsie, a ręka obejmowała go w pasie. Harry ułożył swoją dłoń na moich włosach i delikatnie je przeczesywał oglądając mecz. Był taki słodki. Jego kręcone, brązowe włosy wręcz błagały o przycięcie. Ale wiedziałam, że tego nie zrobi. Mały rebeliant.
Mniej więcej w połowie meczu zrobiło mi się zimno. Najwyraźniej przez powietrze wpadające przez otwarte okno. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, a ja mimowolnie mocniej wtuliłam się w chłopaka.
-Zimno ci? - Spytał, a ja przytaknęłam głową. Zdjął z siebie część koca i otulił całym nim moje ciało. Przycisnął mnie mocniej do torsu i gładził po plecach. -Powinno być już ciepło. Śpij spokojnie. - pocałował mnie w czoło i wrócił do oglądania meczu. Oh Zayn, dlaczego nie możesz być taki jak Harry? 

Dlaczego ja ich w ogóle porównuję?





***************************************************************
Hej!

Bardzo Was przepraszam, że tak późno pojawia się 11 część. Jest to spowodowane moim brakiem czasu. Mam dużo na głowie i czasem już nie wyrabiam. Proszę o wybaczenie :*


LiwiaLila

niedziela, 28 maja 2017

46. Sketch Tower Bridge #23

-Mam się bać? - zapytała z lekkim strachem.
-Nie, nie - szybko zaprzeczyłem - Wiesz, że mamy teraz przerwę w zespole. - mówiłem, a ona przytakiwała - Razem z chłopakami chcielibyśmy wrócić do grania. Chcemy latem wyjechać w trasę. I chciałbym abyś pojechała razem z nami. Jako moje Kochanie. Mój Misiaczek. Mój Skarbek. - mówiłem całując za każdym razem jej policzek. Odsunąłem twarz i zauważyłem rumieńce, które  oblały policzki (TI). - To jak będzie? - spytałem zatracając się w jej niezwykłych oczach.
-Ja...nie wiem czy mogę. - powiedziała spoglądając na chłopców.
-Oczywiście, że możesz. Dla nas to sama przyjemność. - odezwał się Liam.
-A co na to wasz menadżer, tak?
-Paul nie ma nic przeciwko. Pytałem już. - uśmiechnąłem się i odgarnąłem jej kosmyk włosów z twarzy. Uśmiechnęła się do mnie lekko i potarła dłonią mój policzek. Taka ciepła.
-Skoro tak to chyba nie mam wyjścia, prawda? - spytała spoglądając to na mnie, to na resztę.
-Oj nie masz. - powiedziałem i szybko musnąłem jej usta, na co ona zachichotała.
-Świetnie! Teraz musimy tylko napisać piosenki i w czerwcu wydajemy płytę, a potem trasa. Już nie mogę się doczekać. - mówił wesoło Niall wiercąc się na dywanie.
-Na pewno ci się spodoba. - zaczął Zayn gładząc ramię mojej ukochanej - Nasze fanki są cudowne, a koncerty niesamowite. Najgorsze są jednak przejazdy. Ale mamy czasem więcej czasu na odpoczynek. - dodał.
-Ale niektóre fanki potrafią być okropne. - westchnął Niall.
-Kochanie - Odezwałem się do (TI), na co odwróciła twarz w moją stronę. Na jej policzku nadal widniał siniak. Skurwiel Todd - Kiedy przedstawię cię moim fankom jestem pewny, że przyjmą cię z radością. Ale niektóre są bardzo niemiłe. Chcą uprzykrzyć życie naszym dziewczyną i naszym rodzinom. Proszę żebyś nie wierzyła we wszystko co by powiedziały, dobrze? Kocham cię i jeśli ktoś twierdzi inaczej jest w wielkim błędzie. - powiedziałem i pocałowałem ją namiętnie. Jej policzki ponownie oblał rumieniec. Skryła twarz w moim zagłębieniu szyi i objęła w pasie. Przycisnąłem ją mocniej i pocałowałem w głowę. Moje Słoneczko.
-Słodko razem wyglądacie. - stwierdził Niall wpychając sobie do ust ciastka.
-Nie mów z pełną buzią. - Louis klepnął go w ramię i skrzywił się. (TI) spojrzała na nich i zaśmiała się.
-Usiądź sobie wygodnie - szepnąłem jej do ucha i delikatnie je przygryzłem. Dziewczyna zaśmiała się i oparła bokiem o mój tors. Wtuliłem twarz w jej włosy i zaciągnąłem się zapachem jabłkowego szamponu.
-Ktoś ma jeszcze ochotę na lody? - spytała nagle wskazując na puste pucharki na stoliku.
-JA! - krzyknął Niall i podniósł swoje naczynie do góry.
-Ja też się skuszę. - dodał Liam. (TI) podniosła się mimo moich jęków niezadowolenia. Niall i (TI) ostatecznie zabrali pucharki wszystkich i przynieśli lody dla wszystkich.
-Jak wrócę do Londynu po świętach to zapraszam was do mnie na imprezę urodzinową. - Louis odezwał się nabierając trochę lodów z pucharka Liam'a. Chyba myślał, że Payne nie zauważy. Przeliczył się. Przyjaciel klepną szatyna po palcach i oboje się zaśmiali.
-Kiedy masz urodziny? - zapytała zaciekawiona (TI).
-24 grudnia.
-Jak fajnie! W święta. - ucieszyła się.
-A co z naszymi świętami, hm? - zapytałem dotykając nosem jej szyi.
-Nie wiem Harry. Nie wiedziałam, że chcesz je spędzić ze mną. - powiedziała zaskoczona.
-Oczywiście, że chcę. Z racji ostatnich wydarzeń spędzimy je u nas w domu, a moja mama, Robin i Gemma przyjadą tutaj. - uśmiechnąłem się, a ona szybko pocałowała mnie w policzek. Nie zauważyliście, że jest coraz bardziej śmiała? Nigdy nie pomyślałbym, że będzie robić coś takiego w towarzystwie chłopaków.
-To cudownie. Bardzo lubię twoją rodzinę. A wy chłopcy? Przyjdziecie do nas?
-My jedziemy do swoich rodzin. Ale wracamy tutaj od razu po świętach, w końcu impreza Lou. No i oczywiście sylwester, który spędzimy razem. - odezwał się Zayn.
-Będę tęsknić. - usłyszałem mruczenie Irlandczyka, który tulił się do nóg (TI). Dziewczyna spojrzała na niego wzruszona i wplotła dłoń w jego włosy.
-Ja też będę. Ale przecież jeszcze się nie żegnamy. - zaśmiała się i pocałowała go w głowę, na co zrobiło mi się ciepło. Kto tu jest twoim chłopakiem, ja czy on? 
-Zmieniasz chłopaka? - wymruczałem jej do ucha, a ona odepchnęła delikatnie moją twarz. Już ja ci pokażę, mały Potworku.
-Co robimy? Jeszcze młoda godzina. - odezwał się Louis.
-Wybaczcie chłopcy, ale ja wymiękam. - odezwała się (TI) i przetarła oczy jak małe dziecko. Jak ktoś powie, że nie jest słodka to chyba nie ma oczu. 
-To my już pójdziemy. Jutro jest kolejny dzień. Możemy gdzieś pojechać. Co wy na to? - zaproponował Niall.
-Ja jestem za! - odezwał się każdy z nich.
-Co ty na to, hm? - zwróciłem się do (TI).
-Dobry pomysł. Nigdy nigdzie daleko nie byłam.
-Mam pomysł gdzie pojedziemy! - krzyknął nagle Louis. - Jutro przed 9 pojadę po Niall'a i zgarnę was. - zwrócił się do mnie i (TI).
-Ja mam blisko do Liam'a także nawet się przejdę. - powiedział Zayn.
-Czyli wszystko ustalone. - uśmiechnął się Liam i wszyscy wstali. - To co panowie, czas do domu skoro jutro o 9 mamy wyjeżdżać.


-Chłopcy są cudowni. - skomentowała (TI) kiedy przytulaliśmy się w łóżku.
-To prawda. Są jak bracia dla mnie. Już awansowałaś na ich siostrę, wiesz? Niall się najbardziej cieszy, bo nie ma brata. Także przygotuj się, że może cię adoptować. - zaśmiałem się, a ona wraz ze mną.
-Niall jest słodki.
-A ja to co? - zapytałem unosząc jedną brew. Zawisnąłem nad nią opierając się na rękach ułożonych obok jej głowy.
-Ty jesteś moim zazdrośnikiem. - zachichotała i uniosła twarz wyżej. Jej usta musnęły moje, a poczułem ciepło rozchodzące się po moim ciele. - Masz takie cudowne tatuaże. - przejechała po moich jaskółkach. Czułem jak jej palce rozpalają mnie od środka. Jej dłonie, takie delikatnie. - Śliczny statek. - dotknęła mojego ramienia. Dłonią pociągnęła moją twarz w dół i ponownie pocałowała moje usta. Tym razem drapieżniej, mocniej, przygryzając moją wargę. Uśmiechnąłem się przez pocałunek i dłonią gładziłem jej głowę oraz włosy. Jej dłoń przejechała od moich włosów, ciągnąc za nie delikatnie do sutków. Najpierw zrobiła kilka kółeczek na jednym, a potem na drugim. Poczułem ciepło i twardniejący problem w bokserkach. Jej drobne dłonie zjechały jeszcze niżej. Całowałem jej usta, policzki, kości szczęki aż doszedłem do miejsca za uchem. Zaczęła głośno mruczeć. A więc znalazłem miejsce dające jej największą przyjemność. 50 punktów dla Harry'ego. Jej drobne dłonie pociągnęły za gumkę moich bokserek. Moja erekcja zaczęła sprawiać mi wielki problem. Jeszcze trochę i to zajdzie za daleko. 
-Pora spać kochanie. Jutro musimy wstać przed 7. - pocałowałem ją ostatni raz i położyłem się obok. Wtuliłem się w jej plecy i okryłem nas szczelnie kołdrą.
-Dobranoc Harry. - wyszeptała. Umrę za raz. 
-Dobranoc (TI). - pocałowałem jej ramię i mocniej przytuliłem. Po kilku minutach czując jej równy oddech wyszedłem delikatnie z łóżka i ruszyłem do łazienki. Czeka mnie teraz kilka minut, na pozbycie się pewnego problemu. Ughh...







*******************************************************************************
Hej!

Nie wierzę, że to już 23 część! Bardzo dziękuję Wam za komentarze. Cieszę się bardzo, że to opowiadanie ma tak wiele czytelniczek.
Jak myślicie, czy fanki zaakceptują drugą połówkę Harry'ego? A może będą jakieś problemy?


15 komentarzy = następna część


LiwiaLila

piątek, 26 maja 2017

57. I Hate You I Love You #10

Nim się obejrzałam pięść Zayn'a zetknęła się z policzkiem Lou, a on upadł na ziemię. Uklęknęłam obok chłopaka i pomogłam mu usiąść.
-Boli cię coś? - dotknęłam policzka chłopaka, na co on syknął.
-Jest okey. Nie pierwszy raz mam obitą twarz. - zaśmiał się. Mi nie było do śmiechu. 
-Co ci odbiło? - skierowałam się do Zayn'a widząc, że na policzku Tomlinson'a formuje się ślad po uderzeniu.
-Niech trzyma łapy przy sobie. - powiedział ostro wskazując na chłopaka.
-On ma imię! - oburzyłam się. Myślałam, że się zmienił. 
-Nie zmienia to faktu, że powinien nie dotykać tego co moje! - krzyknął, a ja zdębiałam. ,,Tego co moje".
-Nie jestem twoja. - burknęłam i pomogłam Louis'owi wstać.
-Nie był bym tego taki pewien. - warknął na mnie, a dłonie Louis'a zacisnęły się w pięści.
-Ogarnij się. Nic nie zrobiłbym (TI). A ty jesteś jakiś narwany. Nie zachowuj się tak w stosunku do kobiet. - warknął chłopak, a mina Mulata zrzedła.
Zaprowadziłam go do jego garderoby i posadziłam na fotelu.
-Wiesz, że nie jestem chory, a po prostu dostałem w twarz? - zaśmiał się, gdy biegałam po pomieszczeniu szukając apteczki.
-Tak wiem. Ale....przepraszam cię za niego. Nie wiem co mu się stało. - powiedziałam siadając przed nim z odpowiednimi rzeczami. Przemyłam policzek i posmarowałam specjalną maścią.
-Nic się nie stało. Aczkolwiek bardzo mnie wkurzył. Zayn tak?
-Tak. - westchnęłam chowając rzeczy do apteczki.  - Nie wiem co mu odbiło. Nie zachowywał się tak.
-On ewidentnie coś do ciebie czuje. - powiedział i nagle poczułam jego dużą, dłoń pociągającą za mój nadgarstek. - Gdyby coś się działo to przychodź, dzwoń do mnie. Pomogę. Nie chcę żeby coś ci się stało. - wyszeptał ostatnie słowa. Złapał delikatnie moją dłoń i przysunął do swoich ust, delikatnie muskając jej wierzch. Zarumieniłam się lekko, a Lou zauważając to uśmiechnął się szeroko. Podał mi swój telefon i kazał wpisać swój numer w kontaktach. Zapisałam się i po chwili dostałam wiadomość z adresem chłopaka.
-Dziękuję bardzo. Musisz się przygotować, że teraz nie raz skorzystam. - zaśmiałam się, a on wraz ze mną.
-Bardzo się cieszę. Wreszcie nie będę sam w domu.


-Zayn mogę cię prosić do siebie? - usłyszałem za sobą surowy głos Eric'a i myślałem, że wybuchnę. Najpierw ten cały Louis, teraz on. Nie mam już siły. Wkurzony podszedłem do szefa.
-O co chodzi?
-Chodź do gabinetu. - wskazał na brązowe drzwi niedaleko nas i ruszył. Niechętnie poszedłem za nim. Wszedłem do małego pomieszczenia. Brązowe, masywne biurko ,skórzane fotele, biblioteczki. Klasa.
-Słyszałem o twoim wybryku. - zaczął gdy zająłem miejsce naprzeciwko niego. Oparłem się wygodnie o ramiona fotela i założyłem nogę na udo. - Wiesz, że takie zachowanie jest niedopuszczalne. - Ale tu chodzi o (TI) do cholery! Ten dupek nie miał prawa dotykać MOJEJ dziewczyny. Ona nie jest twoją dziewczyną. Ale nią będzie. Skąd ta pewność? Zakochałem się w niej i zrobię wszystko aby i ona pokochała mnie. 
-Poniosło mnie. - powiedziałem.
-Nie przeprosisz? - zapytał przejeżdżając dwoma palcami po brodzie.
-Wiesz, że tego nie robię. Ale obiecuję, że się poprawię. - powiedziałem jak najbardziej przekonujący.
-Niech będzie, że ci wierzę. A teraz wracaj na halę Za niedługo zaczynamy. - stuknął kilka razy w szybkę zegarka i wyszedł do sąsiadującego z jego gabinetem pomieszczenia. Westchnąłem i wyszedłem przeczesując włosy. Kilka metrów ode mnie stały dwie dziewczyny. Jedna wysoka blondynka o jasnych oczach, długich prostych włosach i dużych piersiach, a druga ruda nieco niższa, z grzywką zasłaniającą nieco jej oczy, z po prostu zajebistym tyłkiem. (TI) już ci przeszła? Patrzyły na mnie wzrokiem zachęcającym tylko do jednego. Ale przykro mi drogie panie, jestem zajęty. Odwróciłem głowę nie wykonując w ich stronę żadnego gestu i ruszyłem do naszej garderoby. Mam nadzieję, że będzie tam (TI). Apropo tamtych kobiet, mam nadzieję, że nie będą grać w filmie. Na dobrą sprawę wyglądają jak spod latarni. 


Wszedłem do naszej garderoby i radowałem się od środka. (TI) siedziała na kanapie z telefonem w dłoni.
-Cześć. - zacząłem niepewnie i usiadłem obok niej. Zablokowała ekran i spojrzała na mnie. Jej oczy. Chciałbym je widzieć codziennie po przebudzeniu.
-Co chciałeś?
-Źle się zachowałem, wiem to. - powiedziałem, a ona przytaknęła. Dobrze wiedziała, że nie potrafię przepraszać.
-Nie mnie przepraszaj, a Louis'a. Ma okropny siniak na policzku. - westchnęła. Nie chcę żeby była smutna.
-Nie bądź smutna, proszę. Nie panowałem nad sobą. Po prostu kiedy cię z nim zobaczyłem... Zależy mi na tobie, bardzo i nie chcę żeby ktoś mi cię odebrał. - powiedziałem i spuściłem głowę w dół.
-Zayn - Poczułem delikatne palce na policzku i wcale nie wyobraziłem ich sobie na innej części mojego ciała. Wcale - Boję się trochę ciebie. Jesteś nieobliczalny. A gdyby stało się tak, że to ja byłabym na miejscu Louis'a? Uderzyłbyś mnie? Musisz się postarać aby zdobyć moje serce. Ale wiem, że jesteś w stanie to zrobić. I ty też to wiesz. - mówiła patrząc na mnie tymi niesamowitymi oczyma. Przytaknąłem głową.
-Czy ja mogę cię przytulić? - zapytałem nagle.
-Chodź tu. - uśmiechnęła się i przysunęła. Objąłem ją ramionami i położyłem głowę w zagłębieniu jej szyi. Ma takie cudowne perfumy. Od dzisiaj moje ulubione damskie perfumy.
-Potrzebuję cię - mruknąłem pod nosem mając nadzieję, że tego nie usłyszała.
-Wiem, od czego możesz zacząć aby zyskać moje zaufanie. - Uniosłem na nią wzrok. Pewnie jakaś randka czy coś takiego. - Chciałabym abyś przeprosił Louis'a. Chcę abyś nauczył się przepraszać za swoje błędy. - powiedziała obejmując moje policzki drobnymi dłońmi.
-Co? - zapytałem zszokowany. No tego to się nie spodziewałem.
-Zayn, proszę. - powiedziała cicho z nadzieją w oczach. Liczy na mnie, wierzy we mnie. Może i mnie kocha? Kocha, kocha. Ale to przepraszanie. Cholera no! Ale jeśli dzięki temu będę mógł nazywać ją swoją dziewczyną to czy moja duma nie jest tego warta? Warta jej.
-Okey. Ale pójdziesz do niego ze mną. - wstałem, a ona wraz ze mną. Szybko objęła mnie w pasie przytulając się jak mała małpka. Zaśmiałem się i również ją objąłem. Już widzę, że jest to jej warte.



There's nothing that I won't do / Nie ma niczego, czego bym nie zrobił
Just to make you love me, love me, love me, / Abyś mnie pokochała, pokochała, pokochała
Throw away pride for you / Przełknę swoją dumę dla ciebie
Just to make you love me, want me, trust me / Abyś mnie pokochała, chciała mnie, ufała mi


Girl, there's nothing that I won't do / Dziewczyno, nie ma niczego, czego bym nie zrobił
Just to make you love me, love me, love me / Żebyś mnie pokochała, pokochała, pokochała





******************************************************************************
Hej!

Zastanawiałam się czy publikować ten rozdział.  Nie uważam go za dobry. A co Wy myślicie?

W tej części wykorzystałam słowa piosenki Charlie'ego Puth'a ,,My Gospel".

Chciałabym zwiększyć granicę komentarzy. Statystyki czytania tego opowiadania trochę spadają i nie wiem czy chcecie abym je jeszcze kontynuowała.


15 komentarzy = kolejna część


LiwiaLila

54. Friends with benefits ~ Liam/Niall #13

- Niall, kto to jest? - zapytała zmieszana (T.I.). Nie wiedziałem co powiedzieć, prawda zniszczyłaby wszystko, co próbowaliśmy odbudować.
- Czego chcesz? - warknąłem do brunetki.
- Jane, poznaj największego frajera, jaki chodził po tej ziemi. To o nim ci opowiadałam. - uśmiechnęła się z pogardą. Czułem się upokorzony, a złość narastała we mnie z każdą chwilą.
- Uważaj na słowa. - powiedziała ostro (T.I.). Nie wierzyłem w to, co usłyszałem. Była zazdrosna, a to znaczyło, że naprawdę jej zależało. Tylko jak tu teraz powiedzieć prawdę?
- To ty uważaj na niego. Za godzinę pojedziecie do twojego mieszkania a rano ci powie, żebyś o wszystkim zapomniała. Taki typ. - dziewczyna wzruszyła ramionami, a ironiczny uśmieszek nie znikał z jej twarzy. Zamarłem, kiedy spojrzałem na (T.I.). Nie da się opisać słowami tego, co kryło się w oczach blondynki.

Słowa nieznajomej wywołały u mnie emocje, których wcześniej nie doświadczyłam. Niesamowity gniew, pomieszany z żalem, rozczarowaniem i smutkiem, a przede wszystkim, z niesamowitym upokorzeniem. Straciłam panowanie nad sobą. Nie mogłam znieść myśli, że Niall oskarżał mnie o najgorsze, podczas gdy sam nie tracił czasu. Wzięłam do ręki szklankę z kolorowym drinkiem i wylałam zawartość na głowę chłopaka. Nie sprzeciwiał się. Brunetka zaśmiała się triumfująco, ale ucichła, gdy posłałam jej mordercze spojrzenie. Gardziłam nią tak samo jak blondynem. Chwyciłam kurtkę i czym prędzej ruszyłam w stronę wyjścia. Słyszałam nawoływania chłopaka, jednak nie zwolniłam kroku. Wręcz przeciwnie. Uderzyła mnie fala zimnego powietrza, przez co zadrżałam. Późna pora sprawiła, że ulice były puste. Nie ścierałam łez z policzków, bo co chwilę i tak pojawiały się nowe.
- (T.I.), zaczekaj. Daj mi wyjaśnić. Proszę. - głos Niall'a stawał się coraz głośniejszy, co znaczyło, że chłopak jest coraz bliżej. Odwróciłam się gwałtownie, przez co prawie na niego wpadłam.
- Wszystko zniszczyłeś. - syknęłam wściekła.
- Nic takiego nie miałoby miejsca, gdybyś od początku była za mną szczera! - krzyknął, a mi zabrakło słów. Jak mógł zwalić winę na mnie? Bez chwili zastanowienia wymierzyłam chłopakowi policzek. Złapał za piekące miejsce i spojrzał na mnie gniewnie.
- Jesteś zerem. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. - oświadczyłam ostro, po czym odwróciłam się na pięcie i szybko odeszłam. Potrzebowałam rozmowy i zrozumienia. Pomyślałam o pewnej osobie, jednak nie byłam pewna, czy będzie chciała poświęcić mi swój czas. Postanowiłam zaryzykować, więc wybrałam odpowiedni numer w telefonie i z drżącymi rękami słuchałam sygnałów oznaczających nawiązywanie połączenia.
- Halo? - odezwał się w końcu zaspany głos.
- Liam.. - zaczęłam, lecz głos mi się załamał z powodu płaczu.
- (T.I.)? Dlaczego płaczesz? Coś się stało? - pytał łagodnym tonem, ale wiedziałam, że się przejął.
- Bo.. Niall.. on.. zdradził mnie.. - łkałam do słuchawki.
- Gdzie jesteś? - przerwał mi chłopak stanowczo.
- Prawie pod domem. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Dobrze. Pospiesz się i wejdź do mieszkania. Nie możesz chodzić sama nocą po mieście. Zaraz będę. - oświadczył i rozłączył się, zanim zdążyłam odpowiedzieć. Zrobiłam tak, jak nakazał Liam, dzięki czemu po chwili znalazłam się w swoich czterech ścianach. Oparłam się plecami o ścianę i zaniosłam głośnym płaczem. Wyczerpana osunęłam się na podłogę, czekając na bruneta. Nie minął kwadrans, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Otwarte. - krzyknęłam drżącym głosem. Po chwili Liam tulił mnie do siebie, głaszcząc moje poplątane przez wiatr włosy.
- Cii.. już dobrze.. jestem przy tobie.. - szeptał, kołysając nami lekko w prawo i lewo. Bijące od niego ciepło działało na mnie kojąco, przez co powoli się uspokajałam.
- Przepraszam.. - powiedziałam cichutko, po czym zamknęłam oczy z wyczerpania. Sama nie wiem, kiedy zasnęłam. Poczułam tylko, że się unoszę, a po chwili moje ciało dotykało miękkiej pościeli.

Zdziwił mnie telefon (T.I.), a kiedy usłyszałem płacz, chciałem jak najszybciej znaleźć się przy niej. Byłem rozczarowany tym, co zrobił Niall. Nie spodziewałem się tego po nim. Nie cieszyłem się z nieszczęścia (T.I), ale byłem wdzięczny, że to właśnie do mnie zadzwoniła. Ubrałem dres i koszulkę leżącą na krześle, chwyciłem kluczyki i wybiegłem z domu. Ulice o tej porze były puste, dzięki temu mogłem jechać nieco szybciej niż pozwalały na to przepisy. Wbiegłem do jej mieszkania najszybciej jak potrafiłem. Pierwszy raz widziałem (T.I.) w takim stanie. Leżała skulona na ziemi, trzęsła się lekko. Miała policzki brudne od tuszu do rzęs, oczy spuchnięte, a włosy poplątane. Widok dziewczyny łamał mi serce. Przyciągnąłem ją do siebie tak, że siedziała między moimi nogami, a ja głaskałem ją po głowie. Kiedy wtuliła się we mnie mocniej i przestała zanosić się płaczem, odetchnąłem z ulgą.
- Przepraszam.. - powiedziała cichutko. Na dźwięk tych słów znieruchomiałem. Przeprosiła mnie, chociaż to ja byłem winny. Gdyby nie ja, nie byłaby teraz w takim stanie. Mimo to cieszyłem się jak dziecko, bo to oznaczało, że mi wybaczyła. Miarowy oddech blondynki upewniał mnie w przekonaniu, że zasnęła. Wziąłem drobne ciało (T.I.) na ręce i zaniosłem do sypialni. Chciałem położyć ją na łóżku, a sam przespać się na kanapie, ale dziewczyna przytuliła się do mnie tak mocno, że nie sposób było się wyswobodzić z tego uścisku. Zająłem miejsce obok niej i zasnąłem z uśmiechem na ustach. Tak długo marzyłem o tej chwili. Szkoda tylko, że dla (T.I.) na zawsze pozostanę tylko przyjacielem.

***************************************
Hej kochane, lekki poślizg, ale jest! Jak Wam się podoba ta część? Udało mi się Was zaskoczyć? :D
Dziękuję za komentarze pod poprzednią częścią, dacie radę 14 pod tą? :)
Miłego weekendu ♥️
littlegirl

czwartek, 25 maja 2017

Niall w sesji dla magazynu!

Hej

Niall wystąpił w sesji do czerwcowego numeru magazynu Billboard. Muszę przyznać, że Niall wyszedł mega seksi. Zdjęcia są cudowne, na wszystkich nasz Irlandczyk wyszedł cudownie ❤️







LiwiaLila

środa, 24 maja 2017

Tweety #43

1. tweet Harry'ego: Kochani! Czas trochę odpocząć. Do zobaczenia za dwa tygodnie w Londynie! I jakby ktoś pytał. Tak, ta piękność na zdjęciu to @(twój username) ❤





2. twój tweet: Na wspólnych wakacjach mój narzeczony woli telefon ode mnie. Foch @Louis_Tomlinson




tweet Luke'a (5SOS): Jadę do ciebie piękna i razem spędzimy czas @(twój username) ♥
tweet Lou: @Luke5SOS spadaj!
tweet Luke'a: @Louis_Tomlinson zluzuj majty hahahaha
tweet Lou: :/



3. tweet Zayn'a: Zdjęcie z serii "Z @Real_Liam_Payne w McDonald's"





4.twój tweet: Takiego zdjęcia to ja jeszcze w swojej kolekcji nie miałam ;D







5. twój tweet: @Harry_Styles myślał, że nie zauważę, że poszedł biegać beze mnie. Jak dobrze, że zostawił klucze od domu na stole :D






6. twój tweet: Zostałam wyciągnięta przez tego oto człowieka na golfa. Za raz idziemy na pole, a ja nie mam zielonego pojęcia jak mam w to grać. Błagam ratujcie





7. twój tweet: Cóż to za ciekawe zdjęcie z naszego albumu? Nieprawdaż @Louis_Tomlinson?



tweet Louis'a: @(twój username) tylko nie to!




8. tweet Liam'a: Buziaki dla @(twój username) z samolotu od @NiallOfficial ❤






9. tweet Zayn'a: Razem z @(twój username) i naszym baby Malik jedziemy na krótkie wakacje. Może gdzieś się spotkamy?






10. tweet Liam'a: Pluszak od najlepszego wujka świata dla małej Darcy Syles raz @(twój username) @Harry_Styles






****************************************************************************
Cześć!

Ostatnio mam małe zamieszenie w życiu i mało czasu na pisanie. Musicie mi wybaczyć. Myślę, że gdy wystawi się już oceny w szkołach będzie więcej luzu i będę miała więcej czasu na pisanie. Bardzo Was za to przepraszam. Mam nadzieję, że tweety chociaż w 10% zrekompensują brak kolejnych części dwóch ff.

Buziaki dla Was 💋

LiwiaLila

niedziela, 21 maja 2017

46. Sketch Tower Bridge #22

Obudził mnie krzyk. Ale nie byle jaki. Przeraźliwy krzyk, strachu, bólu i rozpaczy w jednym. Podniosłem się na łóżku i przetarłem sklejone powieki. Moje serce się złamało. (TI) stała plecami wciśnięta w ścianę. Płakała i krzyczała obejmując ramionami drżące ciało. Podniosłem się szybko z łóżka i zbliżyłem się do niej. Z każdym krokiem jej krzyk stawał się coraz bardziej donośny i przeraźliwy. Jak z jakiegoś horroru.
-Co się dzieje skarbie? - zbliżyłem się na mnie niż pół kroku.
-Nie rób mi krzywdy, błagam. - wyjęczała dławiąc się łzami. Moje kochanie... 
-Co ty wygadujesz (TI). Nie zrobię ci krzywdy. - zbliżyłem się starając nie patrzyć w przepełnione strachem i łzami oczy. Wziąłem ją w swoje ramiona i przyciągnąłem do torsu. Objąłem mocno ramionami i delikatnie nami kołysałem. Zbliżyłem usta do jej ucha i zacząłem szeptać.
-Nie bój się skarbie. To ja, twój Harry. Twój chłopak. Bardzo cię kocham i nie skrzywdzę cię. Ani ja, ani nikt inny. Nie dopuszczę do tego. - pocałowałem jej głowę, a ona zacisnęła dłonie na mojej koszulce. - Spokojnie, nie bój się. - pocierałem jej plecy i głowę. Pomagało. Po kilkunastu minutach uspokoiła się. Wziąłem ją na ręce i usiadłem na skraju łóżka. Zadrżała. Okryłem nas kołdrą i mocniej przycisnąłem do siebie. -Co się stało skarbie? Dlaczego krzyczałaś? - zapytałem kiedy była spokojna. Przecież wczoraj było wszystko dobrze. Nie bała się niczego. Więc co się stało teraz?
-Ja nie wiem Harry - wyszeptała pociągając nosem. Dłonią starłem łzy z jej delikatnych policzków, i założyłem za ucho pasemka włosów. - Przestraszyłam się, że nawet tu mnie ktoś znajdzie. - wtuliła twarz w mój tors, a ja wziąłem głęboki oddech. - Nie skrzywdzisz mnie, prawda? - uniosła na mnie swój niesamowity wzrok, a ja odpłynąłem.
-Oczywiście, że cię nie skrzywdzę. Kocham cię. Pamiętaj. - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek, nie chcąc ryzykować falą strachu po pocałunku w usta.
-Ja też cię bardzo kocham Harry - wyszeptała i wtuliła się. Po chwili poczułem na szyi jej miarowy oddech. Zasnęła. 


Kilka minut po 8 ponownie się obudziłem. Tym razem za sprawą alarmu. Podniosłem się w obawie o (TI). Spała obok mnie wtulona w kołdrę, a jej włosy rozrzucone były po całej poduszce. Mały słodziak. Nie mam pojęcia co stało się w nocy. Dlaczego krzyczała. Może chcę wiedzieć za wiele? Wstałem delikatnie z łóżka i skierowałem się do szafy. Wybrałem ubrania na dziś i poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i przebrałem. Dzisiaj, czarne bokserki, dresy i koszulka. Nic specjalnego. Spojrzałem na moje prawie ramię. Coś tu pusto. Może by odwiedzić tatuażystę? Wrzuciłem do kosza na pranie brudne ubrania i wyszedłem z łazienki. Zajrzałem szybko do sypialni. (TI) spała w tej samej pozycji. Zostawiłem lekko uchylone drzwi i zszedłem na parter. Wszedłem do kuchni i postanowiłem przygotować dla nas śniadanie. Po nocnej akcji naleśniki powinny poprawić humor. Nam obojgu. Przygotowałem ciasto i zacząłem smażyć placki. Kiedy miałem nakładać kolejną porcję ciasta, ktoś zadzwonił do drzwi. Szybko znalazłem się w holu i pociągnąłem za klamkę.
-Cześć.
-Hej Liam. - przywitałem przyjaciela i otworzyłem szerzej drzwi. - Wielkie dzięki, że pojedziesz do apteki. Ja nie dam rady. W nocy mieliśmy mały problem. - mówiłem szukając papierka od lekarza.
-Coś poważnego? - zapytał pocierając palcami brodę.
-(TI) zaczęła krzyczeć. Bała się mnie. Myślała, że ją skrzywdzę. - słowa wychodziły z moich ust z wielkim problemem. - Przecież wszystko było dobrze. I po tym jak ją znalazłem. I jak tu przyjechaliśmy. - pokręciłem głową zrezygnowany.
-Kupię coś uspokajającego. - rzucił Liam, a ja podałem mu receptę. Już chciał wychodzić, gdy zatrzymałem go. Wyjąłem z kieszeni płaszcza portfel i odpowiednią ilość pieniędzy.
-Trzymaj. Mam nadzieję, że wystarczy.
-Chyba sobie żartujesz. Nie wezmę tego. - sprzeciwił się - (TI) to również moja przyjaciółka. Martwię się o nią i nie chcę pieniędzy. Wiesz, że mam takie same w portfelu. - uśmiechnął się i wyszedł z domu. Schowałem pieniądze i wróciłem do kuchni.


-Dzień dobry - wyszeptałem siadając na łóżku obok dziewczyny pogrążonej we śnie. (TI) uniosła delikatnie powieki i uśmiechnęła się.
-Dzień dobry. - przetarła powieki i podniosła się. - Co tak ładnie pachnie?
-Śniadanko dla ciebie. Prosze. - podałem jej tacę z naleśnikami i sokiem. (TI) szeroko się uśmiechnęła.
-Dziękuję bardzo. Ale tego jest tak dużo. Musisz mi pomóc zjeść. - podała mi widelec i przesunęła tacę w moją stronę.
-Niech ci będzie małpko.
-Tylko bez takich. - pogroziła mi palcem i wzięła pierwszy kęs naleśnika. - Przepyszne.
-Cieszę się.
-Harry - zaczęła po chwili ciszy - Chciałabym cię przeprosić.
-Ale za co? - zapytałem wypijając trochę soku z jej szklanki.
-Za to w nocy. Ja...nie wiem co się stało. Obudziłam się i nagle.....było ciemno. Przestraszyłam się twojej sylwetki obok. - mówiła szybko z plątającym się językiem.
-Spokojnie. - pogładziłem jej ramię i pocałowałem w głowę - Wszystko jest okey. Opanowaliśmy sytuację. A teraz o tym zapomnimy. - uśmiechnąłem się co odwzajemniła - Pamiętaj tylko, że bardzo, bardzo cię kocham i nigdy cię nie skrzywdzę.
-Ja też cię bardzo mocno kocham. - przytuliła się do mnie i pociągnęła delikatnie za loki.
-Jak dziecko.
-Jestem takim małym dzieckiem Harry. - zaśmiała się, a ja wraz z nią.



-Kiedy przyjadą? - zapytała po raz setny w ciągu ostatnich pięciu minut.
-Za chwilę będą. - uśmiechnąłem się i pokręciłem głową. (TI) cicho jęknęła i ponownie się we mnie wtuliła. Jestem pewny, że w ciągu następnych 10 minut sytuacja powtórzyła się z 50 razy. Serio. Kiedy wreszcie zadzwonił dzwonek do drzwi wybiegła z salonu do drzwi, w akompaniamencie mojego głośnego śmiechu. Po chwili usłyszałem głosy moich przyjaciół, a kilka sekund później wszyscy weszli do salonu, w tym Zayn niosący mojego skarba na rękach. To z nim najlepiej się rozumie. 
-Jakie plany na wieczór? - zapytał Louis rozkładając się na fotelu i wciskając do ust kilka chipsów.
-Nie wiem. Możemy pograć na konsoli, albo w jakieś planszówki. - rzuciłem.
-Ja wiem! - krzyknął Niall szybko wstając, przez co prawie wywrócił stolik kawowy. - Zrobimy karaoke!
-Tak! - odpowiedział z jeszcze większym entuzjazmem Lou.
-Nie, proszę. - jęknęła niezadowolona (TI).
-Dlaczego?
-To nie fair. Jesteście piosenkarzami i potraficie śpiewać, w odróżnieniu do mnie. - powiedziała marudnie, na co się zaśmiałem. - Co ci tak śmieszno, hm?
-Przecież pięknie śpiewasz. Słyszałem. Grałaś wtedy na pianinie. - powiedziałem z szerokim uśmiechem wywołując na jej twarzy rumieńce zawstydzenia.
-Czego my się tut dowiadujemy o tobie mała? - zapytał Liam.
-Przegłosowane, robimy karaoke. - zadecydował Niall i włączył YouTube'a. - Może podzielmy się na dwójki. Będzie raźniej.
-Okey, to ja jestem z (TI). - wyrwałem się jako pierwszy. No co? Chciałem być pewny, że nikt mi nie zabierze ukochanej.
-Dobra, to ja jestem z Liam'em. - powiedział Lou. Czyli Niall z Zayn'em.
-To kto pierwszy? - Niall uniósł brew i odwrócił się do nas.
-My! - uniosłem dłoń do góry udając, że nie widzę niezadowolonego wzroku mojej dziewczyny.
-Co śpiewacie?
-Damo decyduj.
-Aha, teraz to damo. - powiedziała oburzona, ale po chwili na jej twarz wkradło się skupienie- Photograph Ed'a. - powiedziała cicho spoglądając na mnie znaczącym wzrokiem. Nie mogłem początkowo załapać o co chodzi, jednak po chwili przypomniałem sobie tamten dzień. Tamten telefon.
-Włączaj Niall! - odpowiedziałem i podszedłem do (TI). Usiadłem obok niej na ziemi i wziąłem na kolana. Pocałowałem szybko i odwróciłem nas w stronę telewizora, gdzie zaczęły pojawiać się słowa.


-Harry podjęliśmy decyzję, która zaważy nie tylko na twoim życiu. Wiesz, że (TI) jest w nim z tobą. - mówił spokojnie Liam. (TI) poszła do kuchni przygotować coś do jedzenia, a my postanowiliśmy wyjść na dwór "na papierosa". Oczywiście szedł na niego jedynie Zayn. Jednak powodem naszego wyjścia była rozmowa, którą przeprowadziliśmy już kiedyś. Trzeba było podjąć decyzję.
-Wiem. Powiem jej jak wrócimy do środka. - powiedziałem pocierając palcami skronie. - A jak nie będzie chciała?
-Uwierz mi, że będzie. Spokojnie. - Liam położył na moim ramieniu dłoń i potarł nią. - Wszystko będzie dobrze. Chodźmy.
Weszliśmy do salonu gdzie po chwili przyszła (TI) z tacą. Każdemu z nas podała pucharek z lodami i usiadła obok mnie na sofie.
-Kochanie - zacząłem.
-Tak? - odwróciła na mnie swoje cudowne oczy.
-Jest pewna sprawa.
-Jaka? - delikatnie się przeraziła. Widziałem to, przestała jeść, a oddech przyspieszył. 
-Razem z chłopakami podjęliśmy pewną decyzję.







****************************************************************************
Hej

Jak Wam minął dzień? Mi dość spokojnie. Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednią częścią. Jesteście niesamowite :* :D
Macie jakieś pomysły co do decyzji chłopaków?


15 komentarzy = następna część


LiwiaLila

piątek, 19 maja 2017

Solo Liam'a!

Cześć

Niezmiernie się cieszę, że mogę Was poinformować o długo wyczekiwanym solo Liam'a! Piosenka nisi tytuł "Strip That Down"! Jest to całkowicie inny klimat, jednak w jakiś sposób fajny i zaskakujący. Piosenki możecie oczywiście posłuchać tutaj! Czekam na Wasze odczucia ❤



wtorek, 16 maja 2017

57. I Hate You I Love You #9

-Dzięki za podwózkę i wniesienie walizek. - uśmiechnęłam się do Zayn'a, gdy postawił moje torby w moim mieszkaniu.
-Nie ma za co. - odwzajemnił i poprawił kurtkę. - Muszę się już zbierać. Jest późno, a jutro o 9 na planie. Przyjechać po ciebie?
-Nie, dziękuję. Mam przecież swój samochód. - zaśmiałam się na myśl o moim kochanym wozie.
-Jasne. To..do jutra. - powiedział wyraźnie zakłopotany. Podeszłam do niego i wspinając się na palce, pocałowałam jego policzek. Co to było, hm? 
-Dobranoc Zayn. - uśmiechnęłam się szczerze.
-Dobranoc (TI) - odpowiedział i już go nie było. Poczułam wtedy totalną pustkę i smutek. Co się ze mną do cholery dzieje?


Obudziłam się kilka minut po 7. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam w czarne rurki i duży szary sweterek, a na stopy włożyłam ciepłe szare skarpetki. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a makijaż składał się jedynie z kremu, tuszu do rzęs, czarnej kreski i szminki w delikatnym odcieniu. Zjadłam szybko śniadanie i postanowiłam napisać sms-a Harry'emu. Nie odpisywał, więc pewnie śpi. Posprzątałam trochę w mieszkaniu i gdy była odpowiednia godzina, ubrałam buty oraz kurtkę. Z torebką i scenariuszem w dłoni wyszłam z bloku. Na parkingu odnalazłam mój samochód i wsiadłam do środka. Dzisiejsze spotkanie miało być czymś w rodzaju próby, takie zapoznanie się z planem zdjęciowym, ekipą i pomysłami Eric'a. W czasie drogi postanowiłam się zatrzymać w Sturbucks'ie. Kupiłam dwie kawy, jedną dla mnie drugą dla Zayn'a. W czasie naszych wakacji zauważyłam, że bez kawy jest jak duch. Martwisz się o niego. 
Po 10 minutach jazdy zatrzymałam się przed wielkim budynkiem, którego adres przesłał mi szef. Zaparkowałam na parkingu i z moimi rzeczami ruszyłam do środka. Weszłam do budynku i doznałam niemałego szoku. Nie ładnie wyglądający z zewnątrz, okazał się pięknym i ciepło urządzonym w środku. W oczy rzuciła mi się sylwetka Mulata. Siedział lekko zgarbiony na fotelu w rogu sali i przeglądał coś w telefonie. Zbliżyłam się do niego z uśmiechem.
-Hej. - rzuciłam i stanęłam naprzeciwko niego.
-Cześć. - podniósł na mnie wzrok i podarował mi najpiękniejszy uśmiech na świecie. Do niedawna byłby to tylko zwykły uśmiech. - Pięknie dzisiaj wyglądasz. - skomentował skanując mnie wzrokiem, a ja oblałam się delikatnym rumieńcem.
-Dziękuję. Kupiłam dla ciebie kawę, proszę. - podałam chłopakowi kubek z jego imieniem, a on szybko zanurzył usta w napoju.
-Moja ulubiona. Dzięki. Ile jestem ci winien? - podniósł się wyciągając portfel.
-Daj spokój, to tylko kawa.
-Nie będziesz przecież płacić za faceta.
-Nie przekonasz mnie. - byłam twarda w swoim stanowisku.
-Okey, to może tak. Zapraszam cię na obiad, hm? - zapytał uśmiechnięty, a w moim podbrzuszu poczułam ciepło. Słynne motylki? 
-Niech ci będzie. - ostatecznie się zgodziłam.
-Super. A teraz zapraszam panią na plan. - uśmiechnął się i poprowadził mnie na wąski korytarz wyłożony panelami, co sprawiało przyjemną atmosferę. - Zapraszam. - otworzył przede mną drzwi, a ja ujrzałam pomieszczenie wielkie jak magazyn. Wszędzie było dużo ludzi, sprzętu, wszystkiego.
-Eric będzie za pół godziny, utknął w korku. - wyjaśnił chłopak i zaprowadził mnie do garderoby, którą mieliśmy dzielić wspólnie. Nie rzucasz się o ten fakt? 
-Poznałeś już kogoś?
-Nasze makijażystki i stylistki w jednym - zaśmiał się - Kilku mężczyzn z ekipy i na razie tyle.
-Mogłabym ich poznać?
-Co się mnie pytasz? Przecież to oczywiste. Chodźmy do dziewczyn. - podał mi dłoń, którą z chęcią chwyciłam. Zayn zaprowadził mnie do pomieszczenia mieszczącego się kilka metrów od naszej garderoby. Otworzył powoli drzwi. W środku siedziały dwie kobiety. Jedna na około 35 lat, a druga na 40. Były naprawdę piękne.
-Zayn, co to za ślicznotka? - zapytała kobieta o rudych włosach spiętych w warkocz. Podeszła do nas z szerokim uśmiechem.
-To (TI). Gra w filmie moją dziewczynę. - uśmiechnął się dumnie, jakby obwieszczał, że naprawdę jesteśmy parą. - (TI) to Mary. Mary (TI).
-Cześć (TI).  - przytuliła mnie szybko, a ja po chwili odwzajemniłam uścisk. - Przejdźmy od razu na ty.
-Cześć Mary. - uśmiechnęłam się co odwzajemniła, ciesząc się z mojego zwrotu.
-Witaj. Jestem Ophelia. Bardzo miło mi cię poznać. Cieszę się, że mamy taką kruszynkę w ekipie. Będziemy mogły cię ubierać we wszystko co tutaj mamy. - odezwała się wyraźnie starsza szatynka.
-Dzień dobry. Mi również miło. - uśmiechnęłam się.
-Jakby Zayn cię denerwował to możesz przyjść do nas i pogadać. - odezwała się Mary szukając czegoś w szufladzie.
-Hej! (TI) lubi moje towarzystwo, prawda? - zapytał oplatając mnie od tyłu ramionami. Kobiety wypuściły  ust ciche awww, a ja się zaśmiałam.
-Chodź ty Romeo, idziemy poszukać Eric'a. - pokręciłam głową z dezaprobatą i ruszyłam do drzwi.
-Już biegnę Julio. - zawołał teatralnie Zayn i podbiegł do mnie, wywołując tym śmiech Mary i Ophelii.
Ruszyliśmy w stronę, gdzie rzekomo znajdował się gabinet naszego szefa. Tak przynajmniej powiedział Malik. W czasie drogi, gdzieś po lewej stronie mignęła mi twarz chłopaka, którego już gdzieś widziałam.
-Poczekaj tutaj. - rzuciłam Zayn'owi i ruszyłam w tamtą stronę. Szłam szukając postaci i czułam uważny wzrok Mulata na mnie. Chciałam skręcić w lewo, lecz ktoś wpadł na mnie z prawej strony.
-Przepraszam bardzo. Zagapiłem się. - ten głos. Znam go! Podniosłam głowę, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Cześć. Louis jesteś prawda? - zapytałam uśmiechniętego chłopaka.
-Tak. Ty (TI). Pamiętam cię. - zaśmiał się i pomógł mi wstać. - Bardzo cię przepraszam. Zagapiłem się i ...- mówił chaotycznie drapiąc się po karku.
-Spokojnie Lou. Wszystko okey.
-Lou? - zapytał unosząc jedną brew.
-No Lou, od Louis.
-Podoba mi się. - przytaknął głową z uznaniem.
-Cieszę się. A teraz powiedz mi skąd się tutaj wziąłeś?
-Jak to jak. Gram. - wypiął dumnie pierś. - A ty?
-Też gram. - zaśmiałam się
-Nie grasz przypadkiem głównej roli? Tej dziewczyny?
-Gram, a ty kogo grasz?
-Jestem twoim kochankiem z przeszłości. - zaśmiał się, a ja wraz z nim.
-Żartujesz?
-Nie. Mogę ci pokazać scenariusz.
-Nie trzeba. - nie mogłam przestać się śmiać. Prawie straciłam równowagę, na szczęście Louis mnie złapał. Podziękowałam chłopakowi, a kątem oka zobaczyłam idącego w naszą stronę szybkim krokiem Zayn'a. Nawet z tak dalekiej odległości nie dało się nie zauważyć zaciśniętej szczęki i pięści. Tylko nie Zayn Pojeb Malik reaktywacja. Błagam.









***************************************************************************
Cześć!

Jak myślicie, Louis oberwie, czy Zayn zrobi się potulną owieczką?

Jak Wam w ogóle mija czas? Za niedługo koniec roku szkolnego :D


13 komentarzy = następna część


LiwiaLila

poniedziałek, 15 maja 2017

On The Loose czyli kolejna piosenka Niall'a

Hej

Wczoraj, czyli 14 maja na scenie Wango Tango wystąpił Niall ❤ Zaprezentował on swoją twórczość oraz nową piosenkę. On The Loose. Możecie jej posłuchać tutaj.  Piosenka ma w sobie to coś. Bardzo mi się podoba mimo iż jest trochę inna od Slow Hands i Slow Town. Oprócz swoich piosenek Nialler wykonał również cover piosenki Scared To Be Lonely Martina Garrix'a  & Dua Lipa. Co myślicie? Ja jestem zakochana w obu wystąpieniach Niall'a ❤