poniedziałek, 30 stycznia 2017

46. Sketch Tower Bridge #7

Strach pomyśleć co stałoby się gdyby nie telefon, który zadzwonił w kieszeni marynarki chłopaka. Harry szybko odsunął się od dziewczyny, a jego tęczówki znowu przybrały jasną barwę zieleni. Potrząsnął kilka razy głową, jakby chciał wybudzić się z transu. Spojrzał przed siebie. Naprzeciwko niego stała przerażona (TI). Jej chudziutkie ciało trzęsło się, a policzki zalewały potoki łez.
-Ja... - zaczął spokojnym a zarazem zakłopotanym głosem. 
-Nie Harry - zaprzeczyła i szybko go wyminęła. Wypuściła z rąk notes i wybiegła z gabinetu. Harry stał przez chwilę nie wiedząc co robić. Zależało mu na (TI), jednak nie jej wybaczyć tego, że dotykała jego rzeczy. Nagle impuls przebiegł przez jego ciało, a chłopak wybiegł na korytarz w poszukiwaniu dziewczyny. 


Szybko kalkulując w głowie drogi ucieczki, najbliższą drogą wydało się ukrycie w łazience. Wpadłam do pomieszczenia i zamknęłam drzwi na zamek, po czym zjechałam po powłoce. Zalana łzami siedziałam na zimnych płytkach. Przecież, przecież Harry...on taki nie jest. On nie może taki być. Przecież on mnie uratował, zabrał z tej ławki. Co mu się stało?
Pytania zmieniały się w mojej głowie jak w kalejdoskopie. Nagle usłyszałam głośne kroki i uderzanie w kolejne to drzwi. 
-(TI)! - uderzenie. Chyba w drzwi sypialni. - Skarbie, proszę chcę to wytłumaczyć. - kolejne uderzenia. - Kochanie! - był blisko. Słyszałam kroki, które świadczyły o tym, że się zbliża. Wstrzymałam oddech i przetarłam dłonią mokre policzki.
- (TI) - usłyszałam jego głos za drzwiami, po czym uderzył kilka razy w ich powłokę - Wiem, że tam jesteś. Nie chcę zrobić ci krzywdy. Proszę wyjdź. Chcę to wytłumaczyć. - mówił, a z każdym kolejnym słowem jego głos się załamywał - Nie lubię kiedy ktoś dotyka moich rzeczy. To chyba naturalne, prawda? - zamilkł na chwilę. Jeśli oczekiwał odpowiedzi to na pewno jej nie dostanie. Westchnął i kontynuował - Ten notatnik, gabinet to taka moja strefa intymna i nie chcę żebyś się nimi interesowała. - powiedział po czym pod nosem wyszeptał ciche ,,na razie" - Nie wiem co się że mną stało. Nigdy się tak nie zachowywałem. Ale to tylko dlatego, że zależy mi na tobie i nie chcę abyś wplątała się w to gówno - mówił już dużo, dużo spokojniej. Zależy mu na mnie? - Nie mogę pozwolić aby stała ci się krzywda Skarbie. Nie skrzywdzę cię. Nie wybaczył bym sobie. Chcę złożyć ci obietnicę, a jednocześnie prosić o coś. Proszę, obiecaj mi że nie będziesz wchodzić do mojego gabinetu i wypytywać o notes, a ja obiecam że nigdy cię nie skrzywdzę i nie pozwolę aby stała ci się krzywda. - mówił, a mi zmiękło serce. Podniosłam się z kafelek i przekręciłam zamek. Popchnęłam drzwi i ujrzałam zapłakanego Harry'ego. Nie kontrolując swoich czynów rzuciłam się na chłopaka i wtuliłam w jego tors. On zaskoczony dopiero po chwili odwzajemnił uścisk i złożył pocałunek na mojej głowie. Jak ja jestem dziwna. Jeszcze kilka minut temu, ten chłopak chciał mnie ukarać w niewiadomo jak okrutny sposób, a teraz wybaczam mu i wtulam się w jego rozgrzane ciało. On przyciąga jak magnes. Ma w sobie coś co mówi mi, że on dotrzymuje obietnic i muszę mu zaufać. W końcu mnie uratował. Zapewne umarłabym z głodu na ławce nad Tamizą gdyby Harry nie zareagował.
- Harry...- zaczęłam łamiącym głosem
- Tak?
- Wybaczam ci i obiecuję. - odpowiedziałam i przytuliłam się do niego ponownie, zaciągając zapachem jego perfum.
- Ja też obiecuję i jeszcze raz przepraszam.
Nagle poczułam, że tracę grunt pod nogami, więc szybko zarzuciłam dłonie na kark chłopaka.
- Co ty robisz? - zapytałam widząc, że chłopak kieruje się do mojego pokoju.
- Wieczorem poznasz moich przyjaciół z zespołu. Teraz przygotuję ci kąpiel. Ty się umyjesz, a ja przygotuję nam obiad. Potem pooglądamy telewizję i przygotujemy coś do zjedzenia dla chłopaków, okey? - zapytał z szerokim uśmiechem ukazującym słodkie dołeczki.
-Tak - odpowiedziałam i cicho westchnęłam.
Harry odstawił mnie na ziemię dopiero w łazience. Puścił do wanny wodę i wlał lawendowy płyn do kąpieli.
- Tutaj są ręczniki. - powiedział kładąc na toalecie miękki materiał. - Za raz przyniosę ci jakieś moje rzeczy. - dodał z uśmiechem i wyszedł. Podeszłam do wanny i sprawdziłam temperaturę wody. Ustawiłam odpowiednią i poruszyłem kilka razy po powierzchni aby rozprowadzić płyn, który zamieni się w pianę.
Urzeczona zapechem podniosłam się i zachwiałam. Nie upadłam jednak, gdyż złapały mnie silne ramiona.
Spojrzałam w górę i ujrzałam nikogo innego jak Harry'ego.  Boże, jaki on jest przystojny. Zielone, błyszczące oczy, brązowe, kręcone włosy i malinowe usta stworzone jedynie do całowania. Zatrzymałam przez moment wzrok na nich, gdy niespodziewanie Harry połączył nasze usta w całość. Przez chwilę byłam w szoku jednak szybko oddałam pieszczotę. Chłopak umiejętnie nie przerywając pocałunku ustawił mnie do pionu i położył swoje dłonie na moich policzkach. Szybko jednak jedna z rąk zawędrowała tuż nad moje pośladki, a moje ręce pieściły jego miękkie włosy. Harry zaczął iść w przód przez co musiałam cofnąć się o kilka kroków. Nadal mnie całując schylił się i wyłączył wodę po czym skierował dłoń na szlufki ubranych przeze mnie dresów związanych w kokardę. Aby odciągnąć uwagę od jego poczynań przy spodniach przygrywał moją wargę, w konsekwencji czego udało mu się wtargnąć do moich ust, a nasze języki rozpoczęły zaciętą walkę o rywalizację. Kiedy zaczęło brakować nam powietrza zjechał z pocałunkami na szyję. Szybko znalazł mój czuły punkt poniżej ucha i to jemu poświęcił najwięcej czasu. Mimowolnie z moich ust wyszedł jęk, gdy przyssał się do skóry na obojczyku. Dmuchnął na czerwony ślad, a po moim ciele przeszedł dreszcz. Odsunął delikatnie głowę i spojrzał na mnie pełnym pożądania wzrokiem. Już go takiego dzisiaj widziałam.
- Podobało się? - zapytał z szerokim uśmiechem, a odcień zieleni jego tęczowek złagodniał.
- Tak - odpowiedziałam zawstydzona i spuściłam głowę, aby ukryć rumieńce. Harry złapał za mój podbródek i zmusił do spojrzenia na niego.
- Nie ukrywaj go, pięknie ci z nim. - powiedział i pocałował moje rozgrzane poliki. Odsunął się ode mnie i skierował do drzwi. Liczyłam, że zostanie. Aleś ty głupia jesteś (TI)!
- Wykąp się i przyjdź do kuchni na obiad. Ja muszę iść poradzić sobie z pewnym problemem. - powiedział radośnie i wskazał na swoje krocze, gdzie przez materiał ciemnych spodni wyraźnie odznaczała się pokaźna erekcja. Zamarłam. Harry zaśmiał się i wyszedł zostawiając mnie samą. O Boże...




************************************************
Hej

Nie wiem czy jest sens kontynuowania tego imaginu, gdyż nie pojawiają się pod nim żadne komentarze. Jeśli chcecie kolejną część to zostawcie po siebie komentarz.

2 komentarze = następna część

Wierzę, że dacie radę!

LiwiaLila

piątek, 27 stycznia 2017

54. Friends with benefits ~ Liam #1

Stosunkowo mało fanek One Direction na pytanie „Kto jest Twoim ulubieńcem?” odpowiada „Liam”. Nie wiem dlaczego, przecież to człowiek o złotym sercu, pięknym głosie i niebanalnej urodzie. Może się to wydawać trochę egoistyczne, ale nawet się cieszę, że tak jest. Przynajmniej mam go tylko dla siebie, chociaż on chyba nie do końca jest tego świadomy.
Liama poznałam jeszcze w średniej szkole. Od razu się zaprzyjaźniliśmy, co było nieuniknione ze względu na nasze podobne charaktery. Rozumieliśmy się bez słów i prawie we wszystkim zgadzaliśmy. Nawet to, że poszedł do X-Factor'a i stał się członkiem jednego z najsławniejszych zespołów świata nie wpłynęło na nasze relacje. Wtedy już wiedziałam, że nic nas nie rozdzieli. Ostatnio coś się między nami zmieniło. Przez przypadek pocałowaliśmy się na imprezie. Może nawet nie tyle przez przypadek, co pod wpływem alkoholu. Do niczego więcej nie doszło, ale następnego dnia stwierdziliśmy, że było całkiem przyjemnie. Nie chcieliśmy bawić się w związek ze względu na trasy chłopaków. Zazdrość, tęsknota, odpowiedzialność to nie dla mnie, ale nie chciałam rezygnować z bliskich stosunków z Liamem. Gdy byliśmy sami, coraz częściej zdarzało się, że powtarzaliśmy incydent z imprezy, a w miarę upływu czasu pocałunki przestały nam wystarczać. Chcieliśmy siebie więcej i więcej. Nie przeszkadzał mi taki układ, kiedy Liam był na miejscu. Reszta zespołu o niczym nie wiedziała, mimo to nie dziwiły ich nasze częste spotkania. Chodziliśmy na spacery, do kina, do kawiarni. Jak normalni przyjaciele. Przyjaciele z drobnymi korzyściami. Zgodnie z naszą umową, mogłam się spotykać z innymi chłopakami, a Liam z innymi dziewczynami, ale jakoś do tego nie doszło. Mieliśmy wolną rękę chociaż z tego nie korzystaliśmy, dlatego sądziłam, że jest tylko mój.
- O czym myślisz? - zapytał Liam głaszcząc mnie po głowie. Leżałam wtulona w jego nagi tors. Reszty zespołu nie było w domu, więc postanowiliśmy wykorzystać ich nieobecność.
- O nas. - odpowiedziałam krótko.
- A dokładniej? - nie odpuszczał.
- Myślałam, że mimo układu jaki teraz mamy, najważniejsza jest nasza przyjaźń.. Dlaczego mi nie powiedziałeś o tej piosenkarce, z którą się spotkałeś ostatnio? Dowiedziałam się z gazety, a nie od najlepszego przyjaciela.. - mówiłam z lekkim wyrzutem.
- Oooo, jesteś zazdrosna! - stwierdził z dumą.
- Nie jestem. Przecież masz wolną rękę. - upierałam się, chociaż nie brzmiało to zbyt przekonująco.
- Spotkaliśmy się w sprawach zawodowych, nie masz się czym martwić. - uspokajał mnie.
- Od kiedy zajmujesz się tym ty, a nie wasz manager? - zapytałam podejrzliwie, a Liam się zmieszał. Czyli jednak coś było na rzeczy.
- Masz mnie (T.I.). Jesteś cudowną przyjaciółką i dobrze mi z tobą, ale umawialiśmy się, że to co robimy nie zobowiązuje nas do niczego poważnego. Sama zresztą wyznaczyłaś takie zasady, więc chyba się nie obrazisz jak ci powiem, że się zakochałem.. - wyznał chłopak z zakłopotaniem, a ja poczułam łzy zbierające się w moich oczach. Zamknęłam powieki, żeby żadna nie wydostała się na zewnątrz. Nie mogłam mieć do niego pretensji, sama na to pozwoliłam. Wydawało mi się, że związek zepsuje naszą przyjaźń, a tak nigdy go nie stracę. Teraz widzę, że przez całą tą sytuację oddaliliśmy się od siebie.
- Nie obrażę się, przecież pragnę Twojego szczęścia. - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem, który Liam odwzajemnił, tyle, że szczerze. - Mogę mieć do ciebie prośbę?
- Oczywiście skarbie. - często używaliśmy wobec siebie pieszczotliwych zwrotów.
- Zakończymy cały ten układ, tylko pocałuj mnie ostatni raz. - wypaliłam. Zdałam sobie sprawę, że zabrzmiało to trochę żałośnie. Nie musiałam jednak długo czekać, żeby poczuć smak jego ust, od których w ostatnim czasie zdążyłam się uzależnić. Wyraziłam w tym pocałunku wszystko co czułam, czyli zawód, tęsknotę i miłość. Byłam pewna, że tylko się przyjaźnimy, nie wyobrażałam sobie jakby to było, gdybyśmy zostali prawdziwą parą. Dopiero kiedy go straciłam, zrozumiałam, jaki jest dla mnie ważny. Miałam tyle czasu, żeby coś zmienić, a teraz już za późno.. Oderwałam się niechętnie od chłopaka, chociaż próbowałam przeciągnąć tę chwilę w nieskończoność. Moje pięć minut minęło, nie mogłam już mieszać w jego życiu.
- (T.I.), nie chcę tego traktować jak pożegnania.. Nic się między nami nie zmieni, prawda? - szepnął patrząc mi w oczy.
- Coś się zmieni na pewno, ale niekoniecznie na gorsze.. - uspokoiłam go, chociaż sama potrzebowałam pocieszenia. Wstałam z łóżka, ubrałam się i wrzuciłam wszystkie swoje rzeczy do torebki. Kiedy wychodziłam z pokoju, spojrzałam jeszcze w stronę chłopaka.
- Żegnaj Liam.. - szepnęłam.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
                                            KOMENTARZ= MOTYWACJA DLA NAS

*********************************************
Hejkaa, wiem, że trochę krótkie, ale pisałam na szybko w telefonie :D
Kończą mi się ferie, dlatego nie wiem kiedy następna część.. Podoba Wam się początek? Zasada taka jak ostatnio, chciałabym, żeby były przynajmniej 3 komentarze :) x
littlegirl

Niall przefarbował włosy!

Hej

Na zdjęciu dodanym przez Niall'a widać jedynie fragment jego włosów jednak bez problemu można stwierdzić, że są ciemniejsze. Dzięki littlegirl :* uaktualniłam wpis o nowe zdjęcie Niall'a z Instagrama, na którym w pełni widać jego brązowe włosy. Jak dla mnie to nie Niall 😂 aczkolwiek wygląda całkiem ciekawie <3





czwartek, 26 stycznia 2017

Pytanie !

Hej

Od poniedziałku zaczynam ferie, ale dzisiaj jestem już w domu #kochambycchora
Ale do rzeczy. Myślę, że uda mi się w najbliższym czasie nadrobić zaległości z imaginami i będą się pojawiały w miarę systematycznie.


Doszła nowa opcja komentowania jako anonim. Liczę, że dzięki temu będzie więcej komentarzy bo jak na razie nie za bardzo się to sprawdza.

Ale ostatnia i najważniejsza sprawa. Zastanawiam się nad przeniesieniem Sketch Tower Bridge na Wattpada. Co o tym myślicie?

Miłego wieczoru :*

Liv

piątek, 20 stycznia 2017

52. Hazza cz. 2/ostatnia

- Dziękuję. Nie, przyszłam chwilę temu. W końcu miałam się nie spóźnić. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. - Dokąd idziemy?
- Zabiorę cię w wyjątkowe miejsce, przynajmniej dla mnie. - zaśmiał się. - Mam nadzieję, że wcześniej tam nie byłaś.
- To się okaże. - odparłam, puszczając chłopakowi oczko.
Harry złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się w stronę dobrze znanego mi parku. Pomyślałam, że naszym celem jest jedna z drewnianych ławek z widokiem na jezioro i szczerze mówiąc, nie zrobiło to na mnie dużego wrażenia. Chwilę później skręciliśmy na nieznaną mi dotąd ścieżkę miedzy drzewami. Zdziwiłam się, że nawet o takiej dróżce nie wiedziałam. Po kilku minutach zobaczyłam ogromną wierzbę płaczącą, sięgającą gałązkami aż do samej ziemi. Harry puścił moją rękę, co trochę mnie rozczarowało. Odsłonił ręką gałęzie, przypominające bardziej liany, tworząc przejście. Przeszliśmy przez zieloną "zasłonkę" i dopiero wtedy zauważyłam kraciasty koc rozłożony na ziemi, pudełko truskawek i tabliczkę mojej ulubionej czekolady. Choć może na pozór tandetne, uznałam to za niesamowicie słodkie.
- Pierwszy raz ktoś zrobił dla mnie coś takiego. - szepnęłam wpatrzona w jego zielone oczy.
- Miałem nadzieję, że ci się spodoba. - odpowiedział lekko zachrypniętym głosem. Staliśmy naprzeciw siebie. Harry niepewnie objął mnie w talii. Widząc, że nie mam nic przeciwko temu, nabrał z powrotem pewności siebie.
- Nie widziałaś jeszcze wszystkiego. - powiedział po chwili, odwracając mnie tyłem do siebie. Znowu odsłonił delikatnie pędy wierzby, tym razem z drugiej strony. Kilka metrów przed nami płynęła wąska rzeczka z niewielkim wodospadem, zapewne jedno z kilku ujść jeziora, znajdującego się w centrum parku. Za nią rozciągała się porośnięta majowymi kwiatami i kilkoma wierzbami łąka. Cudowny, mimo że dosyć zwyczajny widok. Nie byłam pewna, czy nagle stałam się wrażliwa na piękno natury, czy to obecność Harrego tuż za mną sprawiała, że wszystko wokół wydawało się lepsze niż wcześniej. Siedzieliśmy na kocu rozmawiając na niekończące się tematy. Okazało się, że interesuje nas ta sama muzyka, filmy i sposoby spędzania wolnego czasu. Kiedy słońce zaszło, postanowiliśmy wracać. Harry odprowadził mnie pod sam dom.
- Dziękuję za wspaniały wieczór. - powiedziałam cicho.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
Znów staliśmy bardzo blisko patrząc sobie w oczy. Odległość między nami zaczęła się zmniejszać, jednak kiedy dzieliły nas już centymetry, odsunęłam się krok do tyłu.
- Tak na pierwszej randce to chyba nie wypada. - uśmiechnęłam się delikatnie.
- W takim razie nie mogę doczekać się kolejnej. - szepnął wprost do mojego ucha. Poczułam jego miękkie wargi na policzku. Drgnęłam lekko. Miałam nadzieję, że chłopak tego nie zauważył. Już chciałam wejść do domu, kiedy coś mi się przypomniało.
- Harry!
- Tak? - zapytał odwracając się w moją stronę. Jak dobrze, że odszedł tylko kilka kroków.
- Jak chcesz się ze mną skontaktować następnym razem? - Harry spojrzał na mnie jak na idiotkę.
- Zadzwonię. - powiedział, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie, na co uśmiechnęłam się zwycięsko.
- Nie masz mojego numeru. - zaśmiałam się na widok zdziwionego chłopaka.
- Faktycznie.. - mruknął zawstydzony. Podał mi swoją komórkę, żebym mogła zapisać numer. Ciekawe, kiedy zorientowałby się, że go nie ma, gdybym sobie o tym nie przypomniała. Wróciłam do domu nie mogąc przestać się uśmiechać. Było już dosyć późno, więc umyłam się i poszłam spać. Następnego dnia wstałam chwilę przed południem, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło. Spojrzałam na ekran swojego telefonu. Miałam 3 nieprzeczytane wiadomości od nieznanego numeru. Okazało się, że to Harry. Chciał się zobaczyć jak najszybciej. Odpisałam mu, że nie mam planów na dzisiejszy dzień i możemy wybrać się wieczorem do kina. Popołudnie zleciało mi bardzo szybko. Nim się spostrzegłam, musiałam zacząć się szykować. Pomalowałam się delikatniej niż na poprzednie spotkanie. Ubrałam bordowe rurki, białą koszulę i czarne sztyblety. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki, a chwilę później usłyszałam dobrze znaną mi melodię.
- Tak? - zapytałam odbierając połączenie.
- Czekam pod domem. - powiedział Harry. Rozłączył się, nie czekając nawet na moją odpowiedź. Wyszłam z domu i przywitałam się z chłopakiem buziakiem w policzek, co poskutkowało tym samym dreszczem co dzień wcześniej. Podczas filmu mało rozmawialiśmy, bo oboje byliśmy zainteresowani fabułą. Nie mogłam się nadziwić, że na sali, poza nami, było tylko kilka osób a nie całe tłumy. W pewnym momencie nasze dłonie delikatnie otarły się o siebie. Chyba każdy dotyk Harrego przyprawiał mnie o ciarki na plecach i motylki w brzuchu. Nie odsunęłam ręki, czekając na dalsze krotki chłopaka. Chwilę później splótł nasze dłonie, uśmiechając się przy tym szeroko. Niepewnie położyłam głowę na jego ramieniu, dzięki czemu przez resztę filmu czułam zapach pięknych męskich perfum.
- Na której randce wypada? - szepnął tak, żeby nikt poza mną go nie usłyszał. Uniosłam głowę i spojrzałam w te śliczne zielone oczy.
- Myślę, że gdzieś tak na pią... - nie dane mi było dokończyć, ponieważ Harry złączył nasze usta. Całował delikatnie, jakby nie chcąc się narzucać. Niepewnie oddałam pocałunek, który stawał się coraz bardziej namiętny. Odsunęliśmy się od siebie dopiero kiedy jakaś starsza pani zwróciła nam uwagę. Zaśmiałam się cicho i z powrotem ułożyłam głowę na ramieniu chłopaka, a on objął mnie, przyciągając do siebie najbliżej jak tylko pozwalały na to fotele kinowe. Marzyłam, żeby ta chwila trwała wiecznie...

KOMENTARZ= MOTYWACJA DLA NAS
CZYTASZ = KOMENTUJESZ


******************************************
Hej, miałam dodać wczoraj, ale nie miałam Internetu, nie mam pojęcia dlaczego. Przyznaję bez bicia, że ten imagin wyszedł mi nudny, dlatego na tym go kończę. :D Następne będą lepsze, w końcu praktyka czyni mistrza :) Piszcie z kim ma być kolejny. Postaram się dodać coś w weekend, ale nie wiem czy mi się to uda. Umowa taka jak ostatnio - muszą być przynajmniej 3 komentarze! xx
littlegirl

czwartek, 19 stycznia 2017

53. Niall część I

Promienie słoneczne zmusiły mnie do uchylenia powiek. Otworzyłam je przez co powstała mała szparka, przez którą uderzyła we mnie jasność. W tym wypadku moim naturalnym odruchem było zakrycie kołdrą twarzy. Niestety tym sposobem odkryłam swoje stopy aż do kostek. Podrzuciłam delikatnie materiał przez co zakrył kończyny. Jednak znowu słońce raziło moją twarz. Trzeba wstać. Przetarłam rękoma oczy i już chciałam wstać kiedy zorientowałam się, że jestem całkiem naga. Przytuliłam do siebie kołdrę, a w mojej głowie pojawiły się wspomnienia z ostatniej nocy. Jakże gorącej, męczącej i romantycznej nocy. Wstając okryłam się materiałem i z powiekami tworzącymi małą szparkę udałam się w stronę drzwi szafy. Otworzyłam jedną z połówek i z górnej półki wygrzebałam długo nieużywaną część mojej garderoby. Szybko założyłam miękki szlafrok, a włosy przeczesałam dłonią nie mając siły wziąć do ręki szczotki. Założyłam na stopy ciepłe kapcie, co w połączeniu z miękkością materiału szlafroka sprawiło, że bezwolnie upadłam na łóżko i przyłożyłam do twarzy poduszkę zaciągając się jej zapachem. A dokładniej jego. Mało brakowało a zasnęłabym ponownie. Odrzuciłam poduszkę na bok i z zaspanymi oczami wyszłam z sypialni. Ostrożnie zeszłam po schodach i wchodząc do kuchni uderzył we mnie cudowny zapach naleśników. Nie kontaktując jeszcze ze światem usiadłam przy wysepce kuchennej. Podparłam się łokciami o blat, a na dłoniach ułożyłam głowę.
-Dzień dobry kochanie. Byłaś cudowna wczoraj. - usłyszałam męski głos w oddali, a po chwili poczułam miękkie usta na swoich. Uchyliłam bardziej powieki i ujrzałam mojego mężczyznę z kilkudniowym zarostem w samych bokserkach. Uśmiechnęłam się na widok jego i pojawiających się wspomnień z wczoraj.
- Cześć. - odpowiedziałam, chociaż bardziej brzmiało tak jak mruknięcie. Niall zaśmiał się głośno i wrócił na poprzednie miejsce przy kuchence.
-Naleśniki specjalnie dla pani. - powiedział podsuwając mi pod nos talerz z udekorowanymi owocami i bitą śmietaną naleśnikami. - A co do tego, kawa, herbata, sok? - pytał stawiając wodę w czajniku.
- Sok. - powiedziałam i rozbudziłam się gdy do mojego nosa dotarł zapach cudownej potrawy. Złapałam w dłonie sztućce i zaczęłam zajadać.
-Proszę. - chłopak podsunął mi pod nos szklankę z sokiem pomarańczowym, po czym zajął miejsce naprzeciwko mnie. Przed sobą miał talerz z w połowie zjedzonym naleśnikiem, a obok kubek z jego ulubioną kawą.
 -Jedz szybko, bo za godzinę będzie Theo. - powiedział kiedy kończyłam pić sok, przez co zakrztusiłam się.
-Co?
-Nie pamiętasz? - zapytał, a ja pokręciłam przecząco głową - Dzisiaj Greg i Denise mają dzień tylko dla siebie, i my opiekujemy się Theo - powiedział wkładając naczynia do zmywarki. Na śmierć o tym zapomniałam!
- Mówisz za godzinę?
- Tak - powiedział, a ja z prędkością światła wybiegłam na piętro. Zanim wbiegłam do naszej sypialni usłyszałam głośny śmiech z parteru. Śmiej się, śmiej mały leprechaunie...
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej kąplet bielizny oraz jeden z ulubionych strojów. Popędziłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na zamek, a ubrania położyłam na blacie obok umywalki. Zrzuciłam z siebie miękki szlafrok i weszłam po prysznic. Nigdy nie byłam zwolenniczką zimnych kąpieli, więc nie trudno się zdziwić że ciepła woda w połączeniu z delikatnym zapachem żelu sprawiła, że stałam się senna. Kiedy byłam na skraju zaśnięcia pod prysznicem wyszłam z kabiny i stanęłam na miękkim dywaniku. Wytarłam ciało i założyłam przygotowaną bieliznę, a następnie czarne getry i szarą bluzę z kapturem. Włosy upięłam w lekko roztrzepanego koka i przypiełam wsuwkami odstające z tyłu głowy kosmyki. Nałożyłam na twarz lekki krem i po skorzystaniu z toalety wróciłam do sypialni. Spojrzałam na zegarek. 20 minut, świetnie!
Szybko posprzątałam nasz pokój po namiętnej nocy i równo z dźwiękiem dzwonka wyszłam na korytarz.


****************************************


CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTARZ= MOTYWACJA DLA NAS


Liwia

wtorek, 17 stycznia 2017

Imaginy z gifami #27

1. Ty: Cześć chłopcy!
Liam, Harry, Louis & Niall: Hej
Zayn: Cz.cz..cz..cześć


2. Ty: Chłopcy zdjęcie!
Chłopaki:



3. Chłopcy są w trasie, a ty i Louis bardzo za sobą tęsknicie. Postanowiłaś zrobić mu niespodziankę. Umówiłaś się z Liam'em, że podjadą z Lou po ciebie do parku obok lotniska.
Będąc przy parku.
Liam: Patrz (TI)!
Louis: Nie ma jej tam. Tu się puknij.



Liam: Odwróć głowę Marchewo!
Louis lekko wkurzony odwraca się i widzi twoją uśmiechniętą twarz za otwartym oknem.
Ty: Hej kochanie!
Louis:



 4. Niall wraca do domu po 1,5 rocznej trasie. Wasza córka nie może przestać płakać na jego widok.
Niall: Nie płacz skarbie. Tatuś już jest z tobą.




5.  Chodzisz po garderobie i śpiewasz.
Ty: So baby pull me closer in the back seat of your Rover...
Niall i Louis:



6.  Harry z Jeziora Łabędziego



7. Ty: Kochanie ślicznie wyglądasz
Niall: Słodkości ty moja nie denerwuj mnie.



8. Podczas wywiadu.
Redaktor: Liam, jak uwiodłeś swoją dziewczynę (TI)?
Liam: 




9. Poszłaś na imprezę z chłopakami. Niall jest bardzo pijany i zapomina, że się znacie. Podchodzi do ciebie z pijackim uśmiechem.
Niall: Hejjjjjjj, Nialllll jestemmmm



10. Ty: Zayn! Zmień Loganowi pieluchę!
Zayn:


Ty (ostrym tonem): Zayn...
Zayn: Idę!



11. Dzisiaj do przedszkola córki twojej i Harry'ego, dzieci przychodziły z ojcami, aby oni pochwalili się swoimi zawodami. Harry jako, że jest piosenkarzem został poproszony o poprowadzenie zajęć muzyczno-tanecznych.
Harry: Rączki w górę dzieciaki! O tak!



12. Niall:


Ty: Co tak na mnie patrzysz?
Niall: Bo jesteś taka piękna, i jesteś moją dziewczyną i ....... mogę. Ot co



13. Jesteś z chłopcami w trasie. Teraz chłopaki mają przerwę pomiędzy przymiarkami, a występem. Liam jest bardzo smutny.
Zayn: Ej, Stary, co jest?
Liam: (wzdycha głośno) (TI) nie dała mi buziaka od dwóch godzin.



CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTARZ= MOTYWACJA DLA NAS


************************************************
Hej!

Na blogu pojawiła się nowa pisarka Laura. Liczę, że przyjmiecie ją ciepło i będziecie komentować jej świerne imaginy.
A odnośnie komentowania. Pojawiła się opcja anonimowego komentowania, więc liczymy że wzrośnie liczba komentarzy. Pamiętajcie, że dla Was to niewiele roboty, a dla nas wiele szczęścia :)


LiwiaLila

niedziela, 15 stycznia 2017

52. Hazza cz. 1

Ten dzień nie zaczął się dobrze. Nic dziwnego, budzik dzwoniący nad uchem o 5 rano u nikogo nie wywołuje uśmiechu na ustach. Niechętnie otworzyłam oczy, żeby znaleźć grający sprzęt i jak najszybciej wyłączyć okropną melodię. Postanowiłam pospać jeszcze kilka minut, pomyślałam, że w najgorszym przypadku odpuszczę sobie jedzenie śniadania w domu. Obudziłam się, jak mi się przynajmniej wydawało, chwilę później. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 7:30. Natychmiast wyskoczyłam z łóżka, wyjęłam z szafy pierwsze lepsze ubrania i szybko narzuciłam je na siebie. Włosy, nieco wczorajsze, przeczesałam szczotką w błyskawicznym tempie i związałam w luźny kucyk w drodze do łazienki. Nie miałam czasu na zrobienie porządnego makijażu, więc tylko pomalowałam rzęsy. Ubrałam buty i chwyciłam leżącą na krześle torbę, po czym wybiegłam z domu, nawet nie zamykając za sobą drzwi. Miałam nadzieję, że zdążę na ostatni autobus przed lekcjami. W naszej szkole spóźnienie było traktowane jak najgorsze przewinienie. Cieszyłam się, że jeszcze miesiąc i moja noga więcej tam nie postanie. W biegu szukałam portfela w torbie, w którym znajdował się plik jednorazowych biletów. Przez nieuwagę potknęłam się o kostkę brukową i przewróciłam. Wszystkie rzeczy rozsypały się na chodnik, a kiedy wstałam, zauważyłam, że leciała mi krew z dosyć mocno podrapanych kolan. Przeklęłam cicho, widząc jak szkolny autobus przejeżdża obok mnie i zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Po chwili podszedł do mnie chłopak, którego widziałam pierwszy raz w życiu. Pozbierał resztę podręczników i podał mi je, delikatnie się uśmiechając. Poczułam jak moje policzki oblewa rumieniec, musiałam wyglądać jak uśmiechnięty burak.
- Musisz bardziej na siebie uważać. - powiedział zachrypniętym głosem, wskazując dłonią na zdarte kolana.
- Na co dzień mi się to nie zdarza, ale dziękuję za troskę. - odparłam zarówno zawstydzona, jak i lekko rozbawiona całą sytuacją.
- Nie wiem co cię tak śmieszy, to naprawdę nie wygląda dobrze. Bardzo boli? - zapytał z przejęciem. Jego reakcja trochę mnie zdziwiła, ale fakt, że jakiś chłopak, w dodatku bardzo atrakcyjny, przejmował się moim stanem nie przeszkadzał mi ani trochę, mimo że w ogóle go nie znałam.
- Piecze, ale da się wytrzymać. Przepraszam, ale muszę już iść, jeśli chcę zdążyć na drugą lekcję. - powiedziałam przewracając teatralnie oczami, co wyraźnie rozbawiło chłopaka.
- Jasne, rozumiem. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. - powiedział, a na jego twarzy pojawił się szeroki, szczery uśmiech.
- W takim razie, może zdradzisz mi przynajmniej swoje imię?
- Jestem Harry. Co robisz dziś wieczorem? - zapytał wprost, co w gruncie rzeczy nawet mi się spodobało.
- Dopiero co powiedziałeś mi jak się nazywasz, a już chcesz się umówić? - postanowiłam się z nim podroczyć, żeby przedłużyć rozmowę chociaż chwilę.
- Powiedziałaś, że spieszysz się do szkoły, dlatego pomyślałem, że dokończymy rozmowę jak będziesz miała więcej czasu. Zapiszę ci swój numer, jeśli będziesz miała ochotę - napisz. - mówił, szukając w kieszeniach czegoś do pisania. Podałam mu długopis, którego nie zdążyłam jeszcze schować, po tym jak wypadł mi z torby. Chwilę później Harry podał mi kartkę, uśmiechnął się jeszcze raz i odszedł w swoją stronę. Spojrzałam na tekst zapisany na papierze, jednak nie widniał na nim żaden numer, a jedynie niewyraźne litery, które z trudem odczytałam: "Będę tutaj na Ciebie czekał o 18 - nie spóźnij się! xx". Odwróciłam się w nadziei, że zdążę zatrzymać chłopaka, ale zniknął już z mojego pola widzenia. Mimo to uśmiechnęłam się do siebie, nie mogłam powiedzieć, żeby Harry mi się nie spodobał. Niestety musiałam skupić się na teraźniejszości, chociaż myślami byłam już na randce z przystojnym brunetem.
Ostatnia lekcja dłużyła się w nieskończoność. Przez większość czasu zastanawiałam się co powinnam ubrać na spotkanie. Ciepłe, a zarazem duszne wiosenne powietrze mogło oznaczać burzę, a w tym wypadku nie mogłam pozwolić sobie na krótkie spodenki. Z drugiej strony, jeśli cały wieczór ma być tak ciepło to bez sensu zakładać jeansy. Rozmyślenia przerwał mi wyrywający z transu dzwonek, zwiastujący koniec lekcji. Wrzuciłam piórnik i zeszyt do torby, i czym prędzej wyszłam z sali. Na korytarzu spotkałam swoją najlepszą przyjaciółkę z równoległej klasy. Powiedziałam jej o całej sytuacji, która przydarzyła mi się rano. Najbardziej ucieszyła ją wiadomość o randce, wiadomo. Postanowiłam z tego skorzystać i poprosiłam ją o zrobienie makijażu, w którym była mistrzynią. Obiecała, że wpadnie do mnie przed 17. Wróciłam do domu, zjadłam obiad i zaczęłam odrabiać lekcje. Zanim się zorientowałam, przyjaciółka wysłała mi smsa, żebym otworzyła jej drzwi. Wpadłam w panikę, bo dopiero wtedy dotarło do mnie, że mam mało czasu, aby zrobić się na bóstwo. Zaczęłam od wybrania ubrań na dzisiejszy wieczór. Zgodnie stwierdziłyśmy, że najlepszym rozwiązaniem przy niepewnej pogodzie będzie czarna sukienka przed kolano i niskie czarne converse. Włosy zostawiłam rozpuszczone, za to oczy postanowiłam podkreślić mocnym makijażem.
Wyszłam z domu wcześniej, żeby na pewno zdążyć na czas, przez co byłam na miejscu już o 17:50. Denerwowałam się jakbym zaraz miała zdawać jakiś egzamin, chociaż nie była to pierwsza randka w moim życiu. Widok zbliżającego się chłopaka przyprawił mnie o ciarki na całym ciele. Wyglądał idealnie, mimo że miał na sobie jedynie zwykłe jeansy i białą koszulkę. Brązowe loki opadały mu na czoło podczas chodzenia. Na mój widok uśmiechnął się szeroko i zdjął okulary przeciwsłoneczne.
- Cieszę się ze jesteś. Pięknie wyglądasz. Długo czekałaś? - powiedział całując mnie w policzek na przywitanie. Czułam, że zaczynam się rumienić.
- Dziękuję. Nie, przyszłam chwilę temu. W końcu miałam się nie spóźnić. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. - Dokąd idziemy?



CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTARZ= MOTYWACJA DLA NAS
************************************
Hej,
mam na imię Laura i jestem nową pisarką na tym blogu. Mam nadzieję, że spodoba Wam się to jak piszę, a jeśli nie to dajcie znać co mam poprawić. :) Bardzo liczę na Wasze komentarze, nawet nie wiecie ile sprawiają nam radości. :D Jak będą 3 to wstawię 2. część, na pewno dacie radę! <3
littlegirl

45. Louis ~ część V

W ciągu ostatniego miesiąca wydarzyło się tyle, że nie jestem w stanie tego ogarnąć. W końcu zdjęli mi zarówno ortezę jak i gips. Dzięki złamanej nodze, mam zwolnienie z wf-u, czyli szatańskiego przedmiotu na którym panuje zasada stroju składającego się z białej koszulki i KRÓTKICH spodenek.
A jak pamiędzy mną a Louis'em? Piszemy ze sobą, czasem rozmawiamy przez telefon, ale w ciągu ostatniego miesiąca spotkaliśmy się tylko dwa razy. To nie tak, że on nie chciał. Lou wielokrotnie zapraszał mnie to na spacery, to do niego do domu. Jednak to ja odmawiałam. Nie chciałam żeby widział mnie taką wychudzoną i z czerwonymi od łez oczami. Natomiast w szkole staram się go unikać. Louis nic z tego nie rozumie, jednak kiedy chcę mu wytłumaczyć całą sprawę mówi, że sobie poradzimy razem. On nic nie rozumie. Boli mnie to, że nie mogę do niego normalnie podejść i porozmawiać w szkole, ale robię to dla jego dobra. Myślałam, że nie będzie aż tak źle jednak ostatnie spotkanie z Rachel, a dokładnie jej bratem dało mi dużo do myślenia. Dało mi do zrozumienia to, że nie mogę spotykać się z Lou...

Przekraczając próg szkoły mocniej opatuliłam szyję ciepłym szalem. Pociągnęłam nosem i zakaszlałam. Nienawidzę chorób. Poprawiłam pasek torby, gdy nagle zostałam pociągnięta w lewą stronę. Nim się obejrzałam stałam przyciśnięta do tylniej ściany szkoły przez mojego napastnika. Z lekką obawą uniosłam powieki i zobaczyłam jednego z moich dręczycieli, Zack'a - brata Rachel. Jeszcze jego mi tu brakowało.
- Witaj. Dawno cię nie widziałem. - powiedział głosem pełnym jadu i zbliżył niebezpieczne blisko swoją twarz do mojej. - Moja siostra mówiła, że kręcisz się obok Louis'a. Mam ci pokazać jak postępuje się z kimś kto się sprzeciwia planom mojej siostry? - wyszeptał ostatnie zdanie do mojego ucha i dmuchnął w nie powietrzem o intensywnym zapachu papierosów. Skrzywiłam się i odwróciłam twarz w drugą stronę. Zack szybkim i ostrym ruchem przywrócił ją na poprzednie miejsce i wbił wzrok w moje oczy. Jego spojrzenie jest przerażające.
- Albo odsuniesz się od Louis'a i zostawisz go Rachel albo wylądujesz w szpitalu z o wiele gorszymi obrażeniami jak po swojej próbie samobójczej... - skąd...On..? - i tym - powiedział a jego pięść spotkała się z moim brzuchem. Zgięłam się w pół a ręce powędrowały na brzuch. Łzy wypłynęły spod zamkniętych powiek. Kolejne siniaki. - Chcesz kolejnych? Z resztą, tobie to wszystko jedno. I tak nikt na ciebie nie patrzy. - zaśmiał się po czym splunął na mnie i po kopnięciu torby odszedł z uśmiechem na twarzy. Muszę chronić Louis'a. On nie może się ze mną zadawać...


Po wejściu do szkoły jak najszybciej weszłam do szatni. Zdjęłam kurtkę i odwiesiłam na wieszak. Przebrałam buty i ruszyłam w stronę klasy nr. 6. Dzisiaj skończył się czas użytkowania moich soczewek kontaktowych. Nie mam pieniędzy na nową parę, więc będę musiała korzystać z moich okularów. Nie lubię ich, przypominają mi o trudnym czasie z młodszych lat.
Starając się na nikogo nie natknąć szybko przeszłam przez korytarz i weszłam do jednej z niewielu otwartych sal podczas przerw. Zajęłam stałe miejsce w ostatniej ławce i wyciągnęłam książki na biurko. Przeczesałam dłonią włosy i poprawiłam okulary. Odzwyczaiłam się od nich.
Do moich uszu dotarł piskliwy i głośny śmiech Rachel co oznaczało, że zbliża się do sali. Weszła do środka ze swoją świtą, ubrana w chyba najkrótszą spódniczkę jaką widziałam, biały top który był naciągnięty tak aby odsłaniać jak najwięcej biustu oraz czarną kamizelkę. Z głośnym rechotem podeszła do swojej ławki i ułożyła na blacie różową torebkę z ćwiekami. Może i nie znam się na modzie, ale ta torebka średnio pasuje do tej stylizacji. Usiadła na krześle umiejętnie wypinając pośladki, założyła nogę za nogę i odrzuciła w tył długie włosy. Są zdecydowanie dłuższe jak ostatnio. Pewnie przedłużyła sztucznymi. Nagle do klasy wpadła zdyszana przyjaciółka Rachel. Podbiegła do niej i jedyne co usłyszałam to ,,Louis idzie". Ta jak poparzona wyjęła z torebki lusterko i szminkę, po czym pokryła usta różową barwą. Poprawiła się na krześle i zaczęła rozmawiać jak gdyby nigdy nic ze swoimi psiapsiółami.
Po chwili do klasy rzeczywiście wszedł Louis. Dzisiaj znowu w towarzystwie Landon'a, jednego z fajniejszych i porządnych chłopaków z naszej klasy. Chyba się zaprzyjaźnili. To dobrze.
Lou uniósł głowę do góry i spojrzał na mnie, a ja na niego. Nasze spojrzenia się spotkały, jednak szybko zostały przerwane przez piskliwy krzyk Rachel, która rzuciła się chłopakowi na szyję. Ten zdezorientowany i wyraźnie niezadowolony z jej wyczynu odsunął ją od siebie i udał się w moją stronę. Nie trwało to długo, bo zatrzymała go ponownie Rachel.
- Loui - zaczęła i wypięła się odsłaniając biust w 100% powiększony dzięki stanikowi push-up, jeśli nie dwóm założonym na raz.
- Sorry, ale nie jestem zainteresowany tobą. - powiedział wyraźnie wkurzony zaciskając szczękę i dłonie. Wyminął zszokowaną dziewczynę i podszedł do mnie.
- Przestaniesz mnie unikać? - zapytał z wyrzutem stając naprzeciwko mnie i opierając dłonie na blacie ławki. Spojrzałam w jego oczy i to było błędem. Zatonęłam w nich. Idiotka...
- Lou to nie jest rozmowa na teraz - powiedziałam rozglądając się ukosem po twarzach gapiów.
- Rezerwuję przerwę obiadową na rozmowę z tobą. - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. - Uśmiechnij się. Ciągle jesteś smutna, a mi kraja się serce. - powiedział i wygiął palcami moje usta w uśmiech po czym odszedł. On dotknął moich ust.... I prawdopodobnie stałam się teraz obiektem nie tylko kpin, ale i obiektem do zabicia dla Rachel...




USTAWIAMY POPRZECZKĘ, WIEM ŻE JĄ POKONACIE 
2 KOMENTARZE = KOLEJNA CZĘŚĆ 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTARZ= MOTYWACJA DLA NAS


******************************************************
Hej !

Ostatnio wielki przestój w komentowaniu. Dlaczego? Dodanie komentarza nie trwa długo a wywołuje wielki uśmiech na twarzy autora imaginu, a rady dają bardzo dużo. Tak więc koemntujcie, bo dzięki temu zaznaczyć swoją obecność i wkład w istnienie bloga.

I spóźnione życzenia urodzinowe dla naszego Zayn'a! Malik ma już 24 lata. Nieźle ten czas leci.
Tak więc kochany najlepsze życzenia dla Ciebie, dużo miłości z Gigi i powodzenia w solowej karierze :*













Liv

niedziela, 8 stycznia 2017

Tweety #39

1. tweet Harry'ego: Po trzymiesięczej trasie Darcy woli przytulić wujka @Louis_Tomlinson niż własnego tatę. Zniewaga!



2. twój tweet: @zaynmalik co ten pies robi w naszym salonie ?!


Tweet Zayn'a: @(twój username) jak widać stoi, ale tak na poważnie to będzie tam spał, bo wątpię żebyśmy wpuścili go do łóżka. Trochę miejsca w końcu zajmuje ;)


3. twój tweet: Czasami mam wrażenie, że żyję z trójką dzieci. Dzisiejszy dzień mnie w tym utwierdził

4. tweet Niall'a: Cała trójka w jednym miejscu. Teraz tatuś może zająć się mamusią @(twój username)



5. twój tweet: Czas na odprężenie po męczącym dniu 😀


Tweet Louis'a: @(twój username) zaczekaj na mnie. Błagam! 20 minut i jestem w domu


6. twój tweet: Po 20 minutach @zaynmalik znalazł idealne miejsce z idealnym zasięgiem. Szkoda, że musi leżeć na podłodze. A może i nie 😏 @Louis_Tomlinson Where are you?!



7. Twój tweet: Nie ignoruj mnie Haroldzie!
Mówić do @Harry_Styles to jak do ściany



8. twój tweet: Wybrałam się z @Real_Liam_Payne i @Louis_Tomlinson na przejażdżkę. Jednak słabo im idzie. Nie nadążają



9. tweet Niall'a: Irlandio naciągamy! Po raz pierwszy w trójkę 😘 #dumnytata #mamnajlepszazonenaswiecie



10. twój tweet: Jakby ktoś pytał jak wygląda lot samolotem z @Harry_Styles. No.... więc... tak to wygląda.....



11. twój tweet: Jestem pewna, że nie minęło 20 minut od dość sytego i pokaźnego śniadania. Boję się, że @zaynmalik upodabnia się do @NiallOfficial



LiwiaLila

wtorek, 3 stycznia 2017

46. Sketch Tower Bridge #6

- Jeszcze raz wielkie dzięki Ricky. - powiedział Harry i szybko wsunął białą kopertę do kieszeni płaszcza lekarza.
-Harry nie chcę pieniędzy. Wiesz, że nie biorę. - zaprotestował poważnym tonem szatyn i włożył rękę do kieszeni chcąc wyjąć jej zawartość, jednak Styles szybko interweniował.
-Ricky proszę cię. Weź je. Tyle razy mi pomogłeś.
- Niech ci będzie. - odpowiedział zrezygnowany - W każdym razie pamiętaj o codziennym zmienianiu opatrunku. Jutro, to znaczy dzisiaj mam dyżur w szpitalu więc sprawdzę kiedy będzie wolny termin i przyjedziecie na prześwietlenie. Jej kolano nie wygląda dobrze.
-Jasne. Jeszcze raz bardzo ci dziękuję.
-Jakby coś się działo dzwoń. Muszę lecieć. Cześć i ....powodzenia. Mam nadzieję, że wiesz w co się pakujesz?
- Tak i podjąłem ostateczną decyzję. Hej. - odpowiedział zdenerwowany brunet i zamknął drzwi za przyjacielem. Wciągnął i głośno wypuścił powietrze. Przeczesał dłonią włosy i skierował się do salonu gdzie czekała na niego (TI). Harry przekroczył próg pomieszczenia i spojrzał na sofę. Leżała tam przykryta kocem. Oczy miała przymknięte, a jej klatka piersiowa unosząca się miarowo dawały znak, że zasnęła. W końcu dostał również środek usypiający. Kto wie jakie warunki ma każdej nocy? Harry podszedł do sofy i klęknął przed twarzą jego anioła. Przez chwilę bił się z myślami jednak ostatecznie zbliżył swoją dłoń do jej policzka, który jeszcze 30 minut wcześniej pokrywały łzy.
-Obronię cię. Zaopiekuję się tobą, choćbym miał zmienić styl mojego życia, zaopiekuję się tobą aniele. - szeptał i pocałował dziewczynę w czoło. Zaczęło mu na niej zależeć? 
Harry spojrzał na zegarek na lewej ręce. Kilka minut przed 2. Chłopak delikatnie wziął na ręce (TI) i pokierował się w stronę pokoju gościnnego. Gdy wszedł na schody, dziewczyna westchnęła głośno i wtuliła się w tors Styles'a, czym nieświadomie wywołała u niego szeroki uśmiech. Nogą otworzył drzwi i ułożył dziewczynę wygodnie na dużym łóżku. Przykrył kołdrą, a (TI) wtuliła się w jedną z wielu leżących wokół niej poduszek. Harry zaśmiał się pod nosem i zasunął rolety, po czym zaświecił lampę w rogu pokoju i upewniając się, że jego aniołek jest bezpieczny wyszedł do swojej sypialni. Zaświecił lampkę nocną i udał się do połączonej z jego sypialnią łazienki. Rozebrał się i wszedł pod prysznic, gdzie zimna woda go orzeźwiła. Po kilku minutach wyszedł z łazienki i w sąsiadującej garderobie założył czyste bokserki i czarną koszulkę. Zasunął w swojej samotni rolety i położył się na łóżku. Zgasił lampkę i już chciał zasnąć, lecz przeszkodził mu dźwięk informujący o przyjściu sms'a. Chłopak wziął w dłoń komórkę i odblokował ekran.



Berlinio, Elbon, (30-18):2, k.m.t.r.


Uśmiech pojawił się na twarzy chłopaka. Szybko zablokował ekran i odłożył telefon na stolik obok. Zamknął oczy i po chwili zasnął.



Obudziła się kilka minut po godzinie 7. Czyli tak jak zawsze. Podniosła się do pozycji siedzącej i zauważyła, że nie jest u siebie. Siedziała na dużym łóżku, przykryta miękką kołdrą. Na przeciwko niej znajdowała się duża szafa, a na prawo od niej fotel, lampa która była zaświecona a na ścianach znajdowały się dwa wielkie okna, przysłonięte roletami. Na lewo od szafy ujrzała duże brązowe drzwi. Nagle uderzyły do niej wydarzenia z poprzedniego dnia. A może raczej wieczoru. Wszystko zawdzięczała Harry'emu. Przecież oni mogli tam po nią wrócić. Przeczesała dłonią włosy i odruchowo chwyciła się za brzuch na którym znajdował się nie trudny do wyczucia opatrunek. Dobrze, że skończyło się jedynie na tym - pomyślała. Wyszła powoli z łóżka i stanęła na miękkim dywanie. Ignorując pulsujący ból w kolanie podeszła do interesujących ją drzwi. Pchnęła je do przodu, a jej oczom ukazał się kremowy korytarz. Wyszła niepewnie z sypialni i zamknęła delikatnie drzwi. Zauważając, że po jej prawej stronie znajduje się jedynie duże okno zwróciła się w lewą stronę i ruszyła. Jej ciekawość wzrastała z każdym przemierzanym centymetrem. Po jej prawej stronie znajdowały się duże drzwi. Kawałek dalej, tym razem na lewej ścianie kolejne i po kilku metrach kolejne. Nie chciała ich otwierać. Jeśli któreś z nich prowadziłyby do sypialni Harry'ego mogłaby go obudzić. Zwieńczenie korytarza stanowiły duże schody prowadzące na parter. (TI) położyła dłoń na barierce i ostrożnie pokonała stopnie. Na parterze wszystko było bardziej przejrzyste. Na prawo hol, naprzeciwko salon, a na lewo drzwi do nieznanego jej pomieszczenia. A obok nich kuchnia. Dziewczyna postanowiła wejść do znajomego jej salonu. Przekroczyła próg i pierwsze co rzuciło jej się w oczy to czarny fortepian w rogu pomieszczenia. Niepewnie podeszła do niego i usiadła na stołku. Przysunęła się bliżej instrumentu i podniosła klapę. Ułożyła dłonie na klawiszach i przycisnęła jeden z wielu znanych jej akordów. Dźwięk wydobyty z instrumentu sprawił (TI) wielką radość. Dołączyła drugą dłoń i już po chwili dźwięki układały się w dobrze znany jej utwór. Runaway - Ed'a Sheeran'a. Po chwili dołączyła do melodii głos i teraz piosenka wybrzmiewała w całym domu.
Muzyka bardzo ją odprężała. Mimo tego, że ostatni raz miała okazję grać kilka lat temu nie zapomniała tej sztuki.
Właśnie zabrzmiał ostatni akord. Dziewczyna zdjęła ręce z klawiszy, a na jej ustach pojawił się tak rzadki uśmiech.
- Pięknie grasz. - usłyszała za sobą męski głos i cała podskoczyła na stołku. Szybko zamknęła klapę i wstała.
-Przepraszam, że cię obudziłam. I że grałam, nie powinnam tego robić bez twojej zgody. - powiedziała spuszczając głowę.
- Nie obudziłaś mnie. I możesz grać kiedy tylko zechcesz. Robisz to świetnie. - powiedział radośnie i podszedł do dziewczyny. - Wyspałaś się? - zapytał i podniósł jej podbródek dwoma palcami, tak że zmuszona była spojrzeć w jego hipnotyzujące zielone oczy.
-Tak. Dziękuję, że się mną zająłeś. Ale będę musiała już iść. - powiedziała i chciała odejść.
-Nigdzie cię nie wypuszczę. Chciałbym się tobą zająć. Pomóc ci, sprawić byś czuła się bezpiecznie. Jesteś bezdomna, prawda? - zapytał, a dziewczyna zaczęła się trząść. Nie spodziewała się tego. Tak szybko...
-Harry...ja....
-Chodź opowiesz mi o sobie, a ja opowiem o sobie. - powiedział posyłając jej uśmiech, który spowodował, że dziewczynie zmiękły kolana. Nie ukrywajmy, nigdy nie widziała tak przystojnego chłopaka. Potwierdziła słowa Hazzy kiwnięciem głowy i złapała go za wyciągniętą dłoń. Skierowali się do kuchni, gdzie chłopak posadził dziewczynę przy stole.
- Co zjesz na śniadanko? Mam naleśniki, które wczoraj...yyy.. to znaczy dzisiaj przygotowałem, ale nie będą tak dobre, mam jeszcze
-Naleśniki - przerwała mu. Nie przeszkadzało jej, że naleśniki nie są "świeże" i nie będą aż tak dobrze smakować. (TI) doceniała wszystko co miała i nie chciała wybrzydzać. Lepsze to niż nic. Harry nie odpuszczał i chciał jej zaproponować coś lepszego, jednak nie wygrał ze swoim aniołem. Z lodówki wyciągnął naleśniki i zabrał się za ich odgrzanie.
-A czego się napijesz?
-Poproszę herbatę. - powiedziała z uśmiechem - Pomóc ci ? - dodała
-Nie trzeba. Siedź słońce. - powiedział nie zdając sobie sprawy z tego jaką przyjemność sprawił (TI) używając określenia "słońce".
Po kilku minutach oboje siedzieli i zajadali naleśniki z dżemem, popijając herbatę.


-Więc, opowiesz mi coś o sobie? - zaczął chłopak zamykając drzwiczki zmywarki. Usiadł naprzeciwko dziewczyny i przyłożył do ust kubek z niedopitą herbatą.
-Wiec....mam na imię (TI)....od kilku dni mam 18 lat.....żyję z malowania i to chyba tyle - mówiła wpatrując się we wzorki na jej kubku
-Co z twoimi rodzicami ?
- Mój ojciec...on....jest alkoholikiem i on..... - zatrzymała się, a łzy nie pozwoliły jej dalej mówić. Harry z zatroskaną twarzą podszedł do niej i przytulił ją do swojego torsu.
-Nie musisz mówić. - szepnął gładząc ją po głowie.
-On....wrócił kiedyś do domu pijany.....i.....zakatował moją mamę.....i...mojego braciszka.....a ja...uciekłam- powiedziała i to były ostatnie słowa, które wypowiedziała oprócz później uchodzących z jej ust przepraszam, że płaczę i nie mogę tu zostać, zabieram ci czas. 
-Cichutko kochanie.......ciiiii..... - uspokajał ją chłopak przyciskając do torsu jej drobne ciałko, chcąc jak najdłużej przytrzymać przy sobie. (TI) przestała płakać po kilku minutach, głupio jej było z powodu całego zajścia.
-Harry ja bardzo przepraszam za to wszystko. Narobiłam ci tylko kłopotów.
-(TI) posłuchaj mnie uważnie. Chcę ci pomóc. Chcę abyś czuła się bezpieczna. Nikt już cię nie skrzywdzi. Zamieszkasz ze mną i pomogę ci stanąć na nogi. Spełnię każde twoje marzenie i będę na każde twoje zawołanie. - mówił trzymając jej twarz w swoich dłoniach.
-Harry ja...nie wiem co powiedzieć.
- Po prostu powiedz, że się zgadasz i ze mną zostajesz.
- Zgadzam się i zostaję z tobą. - powiedziała a Harry uradowany głośno krzyknął i porwał (TI) w ramiona. Okręcił się kilka razy wokół własnej osi, a towarzyszyły temu piski i śmiechy dziewczyny. Harry popędził do salonu i posadził na sofie swojego anioła.
-Teraz ty powiedz coś o sobie. - powiedziała radośnie i zarzuciła długie włosy na plecy.
-A więc jestem Harry. Harry Styles. Mam 20 lat. Mieszkam sobie tutaj sam. Mam starszą siostrę. Ma na imię Gemma. Jestem członkiem zespołu One Direction. I mam cudownych przyjaciół, którzy razem ze mną do niego należą, Louis'a, Liam'a, Niall'a i Zayn'a*. I to chyba tyle. - powiedział uradowany - Zapomniałem! - krzyknął i strzelił facepalm'a. - Kocham koty! - krzyknął gdy nagle jego telefon wydał dźwięk informujący o nowej wiadomości. Harry wyciągnął z kieszeni spodni komórkę i spojrzał na sms'a.
-Przepraszam cię (TI) ale jestem wzywany do studia. Nasz menager coś chce. Obiecuję, że wrócę szybko. - powiedział i wstał.
-Jasne. Biegnij bo na pewno czekają na ciebie. - powiedziała z uśmiechem i otuliła się leżącym na oparciu sofy kocem. Harry wybiegł po schodach na piętro i słuchać było tylko ciche przekleństwa. (TI) zaśmiała się pod nosem. Po chwili chłopak zbiegł na parter, założył kurtkę oraz buty i po pożegnaniu z aniołkiem wyszedł z domu.
Dziewczyna usiadła przy fortepianie i uniosła klapę do góry. Przejechała dłonią po klawiszach oraz zagrała gamę. Rozpoczęła swój osobisty koncercik muzyczny. Rozpoczęła piosenką Photograph Ed'a Sheeran'a i poprzez te znane jej piosenki jak i te których pamiętała jedynie fragmenty doszła do Skinny Love - Birdy. Nagle coś w niej kazało jej przestać grać. Zamknęła klapę i wstała. Wiedziała, że jet sama w domu. Czyż nie cudowna okazji na zwiedzanie?
Na parterze były drzwi dotąd jej nieznane. Podeszła do nich i pociągnęła za klamkę. Drzwi ustąpiły. Pomieszczenie było zwykłą pralnią. Teraz pozostało piętro. Wyszła po schodach i niepewnie podeszła do pierwszych  nich. Pociągnęła klamkę i ujrzała łazienkę. Tą samą, w której brała ostatnio kąpiel. Jeden sekret mniej. Wróciła na korytarz i podeszła do znajdujących się na przeciwległej ścianie jedynych drzwi. Pchnęła je do przodu, a jej oczom ukazała się średnich rozmiarów nowoczesna sypialnia z wyjątkowo dużym łóżkiem. To na pewno sypialnia Harry'ego. Nie chcąc być wścibską wyszła z niej. Na korytarzu pozostała jeszcze jedna tajemnica. Drzwi naprzeciwko niej. Podeszła i niepewnie złapała klamkę. Pociągnęła w dół i ku jej zaskoczeniu drzwi ustąpiły. Pchnęła je do przodu i weszła do pomieszczenia uprzednio zamykając drzwi za sobą. Pokój był typowym gabinetem. Na jednej ze ścian znajdowała się wielka półka wypełniona książkami. Na przeciwko niej duża sofa, obok której znajdowała się roślina z wielkimi liśćmi. Sercem gabinetu było masywne biurko z czarnym fotelem na środku pomieszczenia. (TI) podeszła bliżej niego. Czarny laptop, organizer z długopisami i ołówkami, jakieś zeszyty, książki i papiery. Uwagę dziewczyny przykuł leżący na komputerze notes. Wzięła go niepewnie do ręki i otworzyła pierwszą stronę. Była pusta. Podobnie jak 10 następnych. Na 11 stronie w każdej linijce wypisane był różne nazwy takie jak Frenloh, Dornold, Noitcerid, Keno. Nic jej to nie mówiło. Przy każdej nazwie na końcu linijki napisane były literki. A dokładniej dwie "P" lub "W". Przeważała jednak ilość literek "W". Następna strona była pusta. Tak jak i kolejna. (TI) otworzyła kolejną. Ta była zapisana. Tutaj było jeszcze więcej dziwnych nazw. Tym razem zamiast literek, na końcach linijek powtarzały się "+" "⠂" bądź "-". Dziewczyna nie miała pomysłu co mogły by znaczyć te hasła i znaczki. Chciała przewrócić następną kartkę jednak usłyszała donośny głos tuż za drzwiami.
-Gdzie jesteś (TI)? Już wróciłem!
Dziewczyna zestresowała się, a jej ciało było jak sparaliżowane. Nie dała rady nic zrobić. Strach ogarnął jej ciało i umysł. Nagle drzwi gabinetu otworzyły się, a do środka wszedł Harry. Na widok dziewczyny z otwartym notesem w dłoni jego twarz z wesołej przybrała wyraz złej, zdenerwowanej i wkurzonej.
-Co ty tu robisz? - zapytał ze złością w głosie
-Ja ....tylko..... - język plątał się dziewczynie i nie mogła nic powiedzieć.
-Kochanie, nie toleruję ani kłamstw ani wścibskości. - mówił podchodząc do dziewczyny, przez co ona coraz bardziej przesuwała się do tyłu. Jego zielone oczy ciemniały z każdą chwilą. - A takie cechy trzeba tępić. - mówił. Przerażona dziewczyna wpadła na ścianę i wzrokiem zaczęła szukać drogi ucieczki.
-Nie uciekniesz kochanie. Nie mogę tolerować tego co zrobiłaś. To nie było twoje. A za takie rzeczy należy się kara, nieprawdaż? - powiedział i stanął tuż przed nią tak, że niemal stykali się klatkami piersiowymi. - Spójrz na mnie. - warknął chłopak i skierował jej twarz na swoją. - Czeka cię kara moja droga. - wyszeptał do jej ucha i zaśmiał się. Jakby nie Harry. Co się z nim stało, a może po prostu Harry nie jest taki na jakiego wygląda?




------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej

Bardzo chciałabym znać Wasze opinie na temat tej części, także komentujcie :D :*

P.S. Słyszałyście że podobno Loui i Danielle nie są już parą? Po Nowym Roku pojawiły się zdjęcia gdy spacerowała trzymając się za ręce z innym chłopakiem.
Lou dodał również na Instagrama zdjęcie z opisem ,, Czułem się lepiej. Witaj 2017". Może to oznaczać poniekąd ich rozstanie. Chociaż wiemy, że ten rok a w szczególności końcówka nie były najlepsze. Buziaki do Ciebie Lou! 😘😘😘


Informacja do rozdziału:

* - imagin jest pisany tak jakby Zayn nie odszedł z One Direction

Liwia