- Cześć skarbie, jak się czujesz? - zapytał, całując mnie w czoło, po czym zdjął kurtkę i buty.
- Trochę lepiej, ale ciągle kaszlę i boli mnie głowa. Dobrze, że przynajmniej temperaturę mam już w normie. - uśmiechnęłam się blado.
- Chociaż tyle.. - odpowiedział z równie delikatnym uśmiechem. - Wstąpiłem do sklepu wracając z pracy. Pomyślałem, że kupię twoją ulubioną czekoladę, ale potem doszedłem do wniosku, że może zrobimy razem coś dobrego, co ty na to?
- Jeśli będzie słodkie i czekoladowe, nie mam nic przeciwko! - powiedziałam radośnie, a chłopak jedynie przytaknął z uśmiechem. Wziął do ręki torbę z zakupami i skierowaliśmy się w stronę kuchni. Śmiało mogę stwierdzić, że to najładniejsze, zaraz po sypialni oczywiście, pomieszczenie w tym domu. Wszystkie blaty, wysepka na środku oraz różne półki pokryte drewnem w ciepłym, pomarańczowym odcieniu, natomiast szafki, ściany nad drewnianymi płytami i lodówka - czarne. Na początku nie mogłam przekonać się do takich ciemnych, przytłaczających kolorów. Nie trzeba było jednak dużo czasu, żebym zmieniła zdanie i stwierdziła, że to bardzo przytulna i ciepła kuchnia.
Chłopak postawił na stole mąkę, jajka, mleko, kakao i banany, ja w tym czasie zrobiłam nam herbatę. Kątem oka spojrzałam na produkty, a w moim oczach pojawiły się iskierki.
- Czekoladowe muffinki z bananami?! - prawie krzyknęłam z zachwytu, czego zaraz pożałowałam, bo poczułam okropne drapanie w gardle.
- Wiedziałem, że się ucieszysz. - powiedział dumie, obejmując mnie w talii. Odwróciłam się przodem do niego i pocałowałam w policzek.
- Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie. - stwierdziłam radośnie, co wyraźnie go usatysfakcjonowało. Przybliżył się, chcąc mnie pocałować, ale w ostatniej chwili się odsunęłam. - Kochanie, nie chcę, żebyś się zaraził. Daj mi jeszcze kilka dni, tak na wszelki wypadek.
- Zwariuję do tego czasu. - zaśmiał się, opierając swoje czoło o moje. Staliśmy tak przez chwilę, dopóki nie przypomniałam sobie o babeczkach i wzięliśmy się do pracy. Wrzuciłam wszystkie składniki do miski i zmiksowałam na gładką masę, przy okazji brudząc całą kuchnię. Chłopak cały czas uważnie mi się przyglądał.
- Jesteś piękna, a z tą mąką na policzkach wyglądasz uroczo. - stwierdził z powagą. Zarumieniłam się lekko. Blondyn odstawił kubek z herbatą i ręką delikatnie starł proszek z mojej twarzy.
Po godzinie siedzieliśmy już w salonie szukając filmu do obejrzenia. Na talerzu znajdowała się muffinkowa wieża, która znikała w szybkim tempie. Pod względem słabości do słodyczy byliśmy idealnie zgraną parą.
- Niall? - zapytałam po chwili, kiedy chłopak walczył z DVD próbując uruchomić w końcu jakąś komedię.
- Sekunda skarbie, zaraz mi się uda. - odpowiedział skupiony. - O, już. Teraz powinno już się włączyć.
- Zostaw to i usiądź obok mnie. Chciałabym ci coś powiedzieć.
- Coś się stało? - zapytał zajmując miejsce na kanapie i przytulając mnie do siebie.
- Nie, nic. To znaczy nic poważnego. Po prostu cieszę się, że się tu przeprowadziłam. No wiesz, że sam coś takiego zaproponowałeś. Naprawdę dużo to dla mnie znaczy. Nie chodzi tylko o wspólne mieszkanie. Cieszę się, że traktujesz mnie i to co nas łączy poważnie. - spojrzałam w jego niebieskie jak ocean tęczówki. Zawsze gdy to robiłam, traciłam kontakt z rzeczywistością. Po prostu odlatywałam.
- Kocham cię najmocniej na świecie - szepnął i musnął delikatnie moje wargi.
- Ja ciebie też kocham Niall.
- Nie obchodzi mnie czy się od ciebie zarażę, czy nie. Nie wytrzymam już dłużej. - powiedział i wpił się w moje usta. Całował mnie delikatnie, z czułością i ogromną tęsknotą. Mi również tego brakowało, dlatego oddawałam pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Wsunęłam dłonie w jego miękkie włosy i leciutko zacisnęłam pięści. Poczułam jak się unoszę, chłopak niósł mnie na rękach do sypialni, a później powoli położył na łóżku jakbym była z porcelany. Uwielbiałam kiedy był wobec mnie taki delikatny, opiekuńczy i czuły. Po chwili odsunął się ode mnie na odległość kilku centymetrów, tak, że znowu patrzeliśmy sobie w oczy.
- Pewnie jesteś zmęczona i chcesz się już położyć. - powiedział wstając z łóżka.
- Chyba żartujesz! Gdzie idziesz? - zapytałam zdezorientowana. Myślałam, że ten wieczór inaczej się skończy.
- Muszę coś załatwić. Wrócę późno, więc nie czekaj na mnie. Kocham cię - musnął szybko moje usta, wyszedł z pokoju i tyle go widziałam. Postanowiłam zrobić tak jak poprosił, zamknęłam oczy i prawie natychmiast zasnęłam.
Obudził mnie dopiero hałas dobiegający z parteru. Uspokoiłam się trochę, bo to znaczyło, że Niall już wrócił. Leniwie otworzyłam powieki i doznałam szoku. Wcale nie znajdowałam się w naszej sypialni, tylko w swoim starym pokoju. Zdezorientowana zeszłam na dół, nadal nie mogąc zrozumieć jak znalazłam się w rodzinnym domu. Zamiast blondyna w kuchni zastałam mamę smażącą naleśniki.
- Hej kochanie, w końcu wstałaś. Musiałaś się dobrze bawić na tej imprezie, bo przespałaś cały dzień! - uśmiechnęła się do mnie.
- Jaka impreza? Przecież ja miałam grypę.. Gdzie Niall? - zapytałam jeszcze bardziej zbita z tropu.
- Grypa? Przecież ty w ogóle nie chorujesz. Nie znam też żadnego Nialla.. Oh (T.I.), chyba miałaś bardzo realistyczny sen. - powiedziała mama z troską. Czułam zbierające się w moich oczach łzy, zerwałam się z krzesła i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, rzuciłam się na łóżko i rozpłakałam jak mała dziewczynka. Nie docierało do mnie, że cała ta historia była jedynie wytworem mojej wyobraźni. Przeglądałam listę kontaktów w telefonie, wszystkie wiadomości i konta na portalach społecznościowych. Ani śladu po znajomości z Niallem. Nigdy nie poznałam osobiście całego zespołu, nie zostałam dziewczyną jednego z członków, nawet nie byłam w Londynie.. To wszystko mi się śniło. Do końca dnia nie wyszłam z pokoju. Słuchałam w kółko Teenage Dirtbag - moim zdaniem najlepszego coveru 1D, co jakiś czas czując jak łzy spływają po moich policzkach.
Cześć misie! Dawno mnie tu nie było i wyjaśnienie właśnie tego dotyczy. Chcę Was przeprosić. Głupio mi zarówno przed Wami, jak i pozostałymi pisarkami, że tak rzadko coś wstawiam, ale marzec to zdecydowanie jeden z trudniejszych dla mnie miesięcy. Nauka, praca konkursowa do napisania, grypa i różne "wydarzenia towarzyskie" przez które nie mam wolnych weekendów sprawiają, że nie daję rady pisać na 2 blogi co tydzień nowej części. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach pojawi się część 7 Friends with benefits. Pamiętacie jeszcze o nim? :D
littlegirl
PS. Imagin wyżej pojawił się kiedyś na drugim blogu, gdzie mam zaszczyt pisać, dlatego może niektóre z Was już je czytały :) Ostatnio dużo tu Niall'a, ale pisałam je w grudniu i nie chciałam teraz zmieniać ;)
Naprawdę nie szkodzi, rozumiemy że masz inne zajęcia, więc nie masz się czym przejmować ;*
OdpowiedzUsuńWow, nie myślałam, że to tylko sen <3 Świetny imagin :*
OdpowiedzUsuńOo smutny trochę, ale mimo to świetny :*
OdpowiedzUsuńFriends with benefits? O jejku, uwielbiam to!
OdpowiedzUsuńNie masz się czym przejmować, nikt nie jest na Ciebie zły :*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać Friends with benefits! <3
OdpowiedzUsuńJa tak samo! :)
Usuń