środa, 22 marca 2017

46. Sketch Tower Bridge #14

-Cześć kochanie. - powiedział i ucałował jej czoło. Następnie usiadł obok na krześle i zamknął w uścisku jej drobną dłoń, do której podłączone były różne kabelki. - Nie masz mnie przypadkiem dosyć? - zapytał wpatrzony w jej nieruchomą twarz. - Ta kawa z automatu jest okropna. Musisz się obudzić, bo tylko ty potrafisz zrobić przepyszną kawę. Nikt inny. Nawet Louis nie potrafi. - zaśmiał się, na myśl o przyjacielu - Wiesz jaki dzisiaj mamy dzień? - zrobił chwilę przerwy dobrze wiedząc, że (TI) mu nie odpowie - Środę. Już piąty dzień nie słyszę twoje cudownego głosu. Nie słyszę twojego śmiechu. Nie poprawiasz mi włosów, kiedy spadają na oczy. Tęsknię za tobą. Tak bardzo za tobą tęsknię. - przyłożył jej dłoń do swojego policzka i wtulił się w nią jak w poduszkę. Tak bardzo tęsknił. Nie bał się do tego przyznać. Nie bał się uronić kilka łez. Cały jego świat, jego sens wyparował. - Pamiętasz jak byli tu rano chłopcy? - pociągnął nosem - Louis świrował i nie chciał wracać, a Zayn z Niall'em wyprawiali się już żeby znaleźć tego kto sprawił, że leżysz tutaj. Na szczęście Liam był z nimi. Ogarnął ich i wrócili do domu. Podobno planują nasze wspólne wakacje. Zastanawiają się tylko gdzie pojedziemy. Może na Majorkę, albo na Seszele. Chociaż Niall chciał nas zabrać do Irlandii. Ciągle się sprzeczają. Ale nie martw się, zawsze kończy się to bitwą na poduszki albo wspólną grą w Fifę. Ja i tak wiem, że decyzję o wyjeździe podejmiesz ty. Pojedziemy razem w piękne miejsce. Będziemy spacerować, pokaże ci wszystko co najpiękniejsze, dam ci wszytko co najlepsze. Zajmę się tobą. Będziesz jeździła z nami w trasy koncertowe. Przedstawimy cię fanom. Pokochają cię. Kupię ci twoje wymarzone zwierzątko. Sprawię, że będziesz najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Dla ciebie rzucę wyścigi. Tylko proszę, obudź się. - mówił wpatrzony w jej bladą twarz, zalewając się łzami. Tak bardzo chciał żeby otworzyła oczy. Obudziła się, wróciła do niego. Dla niego...

Każdy dzień wyglądał podobnie. Rzadko wracał do domu. Od kiedy ją tutaj przywieźli był tylko raz w domu, żeby wziąć dla siebie jakieś rzeczy, a także dla niej z nadzieją, że gdy się obudzi przebierze się i będzie mógł ją zabrać do ogrodu obok szpitala. Miał tą nadzieję. Mówią, nadzieja matką głupich. Ale Harry nie był głupi. Jego wielka wiara nie pozwalała dopuścić do siebie myśli, że (TI) może się nie obudzić, może odejść od niego na zawsze. 

-Panie Styles - usłyszał cichy głos i poczuł delikatne szarpnięcie. Potrząsną głową i przetarł dłonią twarz.
-Tak? - odwrócił się w stronę skąd dobiegał głos. Pielęgniarka.
-Niech pan pójdzie do domu. Nic pan tutaj nie zdziała, a muszę przyznać, że wygląda pan nieciekawie i z pewnością przyda się prysznic i porządny sen. - powiedziała sprawdzając urządzenia, do których podłączono jego skarb. Automatycznie spojrzał na jej twarz, a łzy same pojawiły się w jego oczach i spłynęły po policzkach. Patrzył na nią niepewnie. Może i ta pielęgniarka ma racje. Ale co jeśli się coś stanie, a jego nie będzie przy niej? Ona zawsze była przy nim w chwilach jego słabości.
-Panie Styles, zadzwonię gdyby coś się działo. - powiedziała stając obok mężczyzny. Harry spojrzał na nią chcąc upewnić się, że kobieta nie rzuca słów na wiatr. - Obiecuję. - powiedziała kładąc dłoń na sercu i podeszła do drzwi. Harry jeszcze chwilę się wahał, jednak wstał. Pochylił się na (TI) i ucałował jej chłodne czoło i dłoń. Tak bardzo chciał pocałować jej usta. Lecz nie mógł. Chciał by pamiętała ich pierwszy pocałunek. Zabrał telefon, ubrał kurtkę i ze łzami w oczach wyszedł z sali. Nie chciał wychodzić mimo iż nienawidził szpitali. W tej sytuacji musiał je polubić, "mieszkała" tu jego ukochana. Wyszedł na świeże powietrze, a w jego ciało uderzyła fala zimna. Po ciele przeszedł dreszcz, jednak po wejściu do samochodu zrobiło mu się ciepło. Tak dobrze pamiętał jak kilka dni wcześniej, na siedzeniu obok siedziała (TI), a oni jechali szczęśliwi na urlop. Sama myśl o tamtym dniu przywołała kolejną falę łez. Harry oparł głowę o kierownicę i próbował unormować oddech. Zamknął na chwilę oczy i oddychał głęboko. Dopiero po kilku minutach fala ustąpiła. Westchnął głęboko i po przetarciu policzków ruszył w stronę domu.


Było tu pusto. Nie było nikogo. Nie było czuć tego ciepła i delikatnych perfum (TI). Harry wszedł do swojego domu, jak do oddanego do mieszkania przed chwilą budynku. Nienaturalnie czysto, nienaturalny zapach. Wszystko było inne. Zdjął kurtkę i buty i ruszył do łazienki. Oparł dłonie o zlew i spojrzał w lustro. Nie wyglądał jak 5 dni temu. Oczy czerwone od łez, a pod nimi wory od braku snu. Przetłuszczone włosy, a oczy pozbawione iskry. Zdjął ubrania. Schudł... Wszedł pod prysznic i włączył letnią wodę. Uniósł twarz w stronę dyszy, a woda zalewała ją przez co nie widać było uronionych łez. Harry oparł się o ścianę i stał. Długo. Nie przejmował się sobą. Myślał o swoim Słoneczku cierpiącym w szpitalu.

Wyszedł z łazienki jak się później okazało po 40 minutach. Nie wiedząc co ze sobą zrobić położył się na łóżku. Na poduszce wyczuwalny był lekki zapach jej perfum. Spała tu ostatniej nocy przed ich wyjazdem. Harry przytulił poduszkę, która po kilku sekundach była mokra. Nie wiedział nawet kiedy zmorzył go sen.


-Jest źle! Szybko krew! - dało się usłyszeć zza drzwi. - Harry podniósł się i zaczął krążyć po korytarzu. 
-Tracimy ją! - usłyszał z sali, gdy jakaś kobieta wybiegła stamtąd. Słowa były jak miecz przebijający jego serce. Podbiegł do drzwi i pchnął je do przodu. Krótkim korytarzem szybko wbiegł do małego pomieszczenia, gdzie przez okno widać było zdenerwowanych lekarzy, biegające dookoła pielęgniarki i ją. Leżącą pośród nich. Spokojnie, wyglądała jakby spała. A tymczasem walczyła o życie. Harry uderzył pięścią w okno, a poliki pokryły się łzami. Uderzeniem zwrócił uwagę personelu na sali operacyjnej. Jedna z pielęgniarek wybiegła do chłopaka. 
-Nie może tu pan być. Proszę wyjść. - mówiła zdenerwowana. Nie dość, że trudna sytuacja z pacjentką, to jeszcze on nie chciał stąd wyjść. 
-Proszę mnie zostawić.  - odpychał skutecznie ręce kobiety.
-Panie Styles - usłyszał głos pielęgniarza - Proszę wyjść. 
-Tam jest moje Słoneczko. - mówił zapłakany wskazując na widok za oknem. Mężczyzna pokręcił zrezygnowanie głową i próbował wyciągnąć chłopaka z pomieszczenia siłą, gdy pielęgniarka wróciła do reszty. Harry stawiał się. Skutecznie. Jego mięśnie napinały się, chciał być tu z nią. Nagle jego ciało stało się wiotkie, a kolana ugięły się. Zacisnął oczy i jedną dłonią złapał się za serce, a drugą podparł ściany. Zjechał po niej na ziemię i zaczął szybko oddychać. 
-Godzina zgonu 4:30. 


Harry usiadł na łóżku zlany potem. Przetarł twarz i ponownie się rozpłakał. Proszę tylko niech to nie będzie proroczy sen... Chłopak wziął w dłonie telefon i spojrzał na wyświetlacz. Zdjęcie przedstawiało jego i (TI). Zrobił je w dzień gdy byli na plaży. Na górze ekranu widniała godzina. 3:50. Nagle jego telefon zadzwonił, a na wyświetlaczu pojawił się numer prywatny.
-Pan Harry Styles? - usłyszał cichy, kobiecy głos.
-Tak, to ja. - odpowiedział pociągając nosem.
-Tu Natalie, pielęgniarka ze szpitala St Thomas' Hospital. - Harry momentalnie się spiął, a jego serce przyśpieszyło. - Jest źle. Operują panią (TI). - powiedziała, a chłopak poczuł ukłucie w sercu.
-Za raz będę. - rzucił wstając z łóżka i rozłączył się. Szybko się ubrał, złapał telefon i klucze i wybiegł z domu, nie zawracając sobie głowy zamknięciem drzwi. Wbiegł do samochodu i ruszył.
Proszę tylko niech to nie będzie proroczy sen...







****************************************************************************
Witajcie

Bardzo trudno pisało mi się tą część i wielokrotnie się przy niej popłakałam. A jakie są Wasze opinie o tej części? Jak myślicie, czy sen Harry'ego był proroczy?



9 KOMENTARZY = NASTĘPNA CZĘŚĆ


LiwiaLila

10 komentarzy:

  1. Boże, płaczę. Oby wszystko było dobrze :'(

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak strasznie mi szkoda Harry'ego :( Boję się, że stanie się coś złego :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten imagin jest naprawdę piękny <3 Nie mogę się doczekać kolejnej części :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tą historię :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo wzruszajaca czesc a przy tym taka subtelna i delikatna ❤ za to uwielbiam Twoje opowiadania :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Co tu dużo pisać - po prostu przepiękny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Oby to nie był ten proroczy sen :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Boję się, że stanie się najgorsze a Harry się załamie :'(

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham to <3 Oby wszystko było dobrze :(

    OdpowiedzUsuń