wtorek, 18 lipca 2017

54. Friends with benefits ~ Liam/Niall #15

Nie. Tylko nie to. Nie teraz.
- Zwalniasz mnie? - zapytałam drżącym głosem.
- Przykro mi, (T.I.). - powiedział sztucznie. Poczułam łzy gromadzące się w moich oczach.
- Nie wierzę. Od dawna na to czekałeś, co? - rzuciłam wściekła i wyszłam z gabinetu, trzaskając drzwiami. Wzięłam kartonowe pudełko stojące na szafie i wyrzuciłam na ziemię wszystkie dokumenty, jakie się w nim znajdowały. Niech je posprząta ktoś, komu jeszcze płacą. Na miejsce papierów włożyłam swoje rzeczy i opuściłam redakcję. Nie chciałam tam być ani chwili dłużej, chociaż kochałam pracę dziennikarki. Miałam swój własny, całkiem przytulny kąt, w którym mogłam odciąć się od prywatnych problemów, których ostatnio trochę się nazbierało. Wstąpiłam do starbucksa po ulubioną kawę na poprawę humoru. Powinnam oszczędzać, przecież jestem bezrobotna! Wyśmiałam sama siebie w myślach. Z pudełkiem pod pachą i kubkiem kawy w ręce przemierzałam ulice Londynu w wyjątkowo słoneczny dzień. Wróciłam do mieszkania. Rzeczy z redakcji rzuciłam w kąt i udałam się do sypialni. Rurki i koszulę zamieniłam na dresowe spodenki i koszulkę Liama, którą mu podkradłam jeszcze za czasów liceum. Włączyłam pierwszy lepszy program w telewizji i udałam się do kuchni po coś do jedzenia. Po powrocie do salonu o mały włos nie stłukłam szklanej miski z popcornem. W telewizji leciał najnowszy teledysk chłopaków. Jak na złość, trafiłam na zwrotkę śpiewaną przez Nialla. Poczułam łzy zbierające się w oczach, a głód poszedł w zapomnienie. Usiadłam na kanapie i podkuliłam kolana pod brodę. Pomyślałam o Liamie, o tym jakie to musiało być dla niego trudne. Na nagraniu chłopcy wyglądali jak bracia, którzy nigdy się nie kłócą. Stwierdziłam, że właśnie tak powinno być, a ja stoję ich przyjaźni na drodze. Wiedziałam już co muszę zrobić.

Wyszedłem ze studia przed końcem próby. Czułem, że nie ujdzie mi to na sucho, zwłaszcza, że zaczęliśmy pracować nad nową płytą. Miałem jednak ważniejsze sprawy na głowie. Sprawdziłem telefon. Brak nieodebranych połączeń. (T.I.) powinna była skończyć pracę dwie godziny temu. Myślałem, że do mnie zadzwoni. Martwiłem się o dziewczynę, na której nigdy nie przestało mi zależeć. Chciałem zrobić wszystko, żeby wyciągnąć ją z dołka. Na samą myśl o tym, kto jest za to odpowiedzialny robiło mi się niedobrze. Nie mogłem patrzeć na Nialla nieprzejmującego się całą sytuacją. Z niejedną panienką zdążył już wrócić wieczorem do domu, podczas kiedy (T.I.) ledwo dawała radę się uśmiechnąć od czasu do czasu. Zamówiłem taksówkę i pojechałem do mieszkania blondynki. Chciałem już przy niej być, zamknąć jej drobne ciało w szczelnym uścisku i sprawić, by ta chwila trwała wiecznie. Wbiegłem schodami na drugie piętro, przeklinając brak windy w bloku. Zapukałem do drzwi, ale bez skutku. Odruchowo złapałem za klamkę i ku mojemu zdziwieniu, wszedłem do środka bez problemu. W pierwszej chwili pomyślałem, że pomyliłem mieszkania. To, w którym się znajdowałem nie przypominało przytulnego kąta (T.I.). Dziewczyna uwielbiała kwiaty, książki i różne niepraktycznie ozdoby, które zajmowały miejsce na ścianach i regałach. Natomiast tu nie znalazłem nic poza pustymi meblami i kartką na stole. Podszedłem bliżej i rozpoznałem jej pismo na papierze.

Wiedziałam, że jeśli nie zadzwonię postanowisz złożyć mi wizytę. Jak widzisz, trochę za późno. Ale nic nie szkodzi, będzie Ci łatwiej zaakceptować moją decyzję. Nie mogłam znieść myśli, że rozbiłam Twoją przyjaźń z Niallem. Powinniście trzymać się razem choćby nie wiem co, dlatego postanowiłam Wam to ułatwić. Moje życie nie potoczyło się tak jak chciałam, więc spróbuję zacząć je od nowa daleko stąd. Jeżeli jesteśmy sobie pisani, jeszcze kiedyś się spotkamy.
(T.I.)
Nie wiem ile czasu stałem zszokowany z listem w dłoniach. Nie docierało do mnie to, co właśnie przeczytałem. (T.I.) by mi tego nie zrobiła. Nie zniknęłaby z dnia na dzień pozostawiając po sobie jedynie kilka zdań. Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer dziewczyny, ale bez skutku. Wróciłem do domu. Czułem się, jakby ktoś pozbawił mnie jakichkolwiek chęci do życia. Miałem żal do Nialla, sądziłem, że to jego wina.
- Hej, wszystko okej? - zapytał na wejściu Louis. Ze łzami w oczach podałem mu list. Chłopak przeczytał go po cichu.
- To przez niego. - warknąłem, czując narastającą złość.
- Liam, nie możesz nikogo obwiniać. To była jej świadoma decyzja, musisz to uszanować. - tłumaczył, jednak nie miałem ochoty go słuchać. Wszedłem do salonu, gdzie siedziała cała reszta zespołu.
- Ty idioto, jesteś z siebie zadowolony?! - krzyknąłem, łapiąc blondyna za kołnierz koszuli. Gdyby nie reakcja reszty, byłbym w stanie roztrzaskać jego głowę o ścianę.

******************************************************
Hej, wiem, że trochę mi to zajęło, ale wracam już na dobre. Opowiadanie powoli dobiega końca, więc jeśli macie jakieś życzenia dot. kolejnego (z kim, o czym) to piszcie :)
Dajcie znać, że tu jesteście, bo nie chcę pisać sama dla siebie. Nie macie pojęcia ile satysfakcji daje mi każdy komentarz ♥️
littlegirl

PS. Nadal szukam pisarek do pomocy! -> littlegirl.nzhll@gmail.com

4 komentarze:

  1. Już nie mogę się doczekać kolejnej części! Może coś o Harry'm jako żołnierzu?

    OdpowiedzUsuń
  2. pisałam kiedyś coś takiego na drugim blogu, więc nie chcę dublować, ale zapraszam tam jeśli masz ochotę :) one-direction-imaginy-naat-i-snickers.blogspot.com "Make love not war" xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Spotkanie po latach i slub z Liamem XD
    Nastepny moze Zayn?

    OdpowiedzUsuń
  4. Może z harrym lub zaynem jako bad boy? 🤔

    OdpowiedzUsuń