Hej
Dzisiaj druga część imaginu z Malik'iem. zauważyłam że imaginu z nim są najmniej czytane stąd moja prośba. Jeśli chcecie mogę ich nie pisać. Wypowiedzcie się w komentarzach.
Moje małe pytanie. Co zachwyciło, spodobało Wam się w ostatnim imaginu z Harry'm z dedykacją że był on czytany ponad 180 razy?
W imaginie mogą pojawić się przekleństwa.
P.S. Co myślicie o tym imaginie z Zayn'em?
LiwiaLila
********************
***Następny dzień***Godzina 18:39***
Dzisiaj drugi dzień zmagań. Zadanie na dziś to noże. Każdy z przedstawicieli ma 5 noży. Jego zadaniem jest trafić w obracającą się tarczę. Na niej narysowane są kolorowe okręgi, każdy z nich ma przypisaną wartość punktową. Punkty sumują się. Kto ma ich najwięcej wygrywa. Proste? Proste. Wczoraj wieczorem, trochę pobalowaliśmy z gangiem. Trochę wypiliśmy, chłopaki zaliczyli jakieś dupeczki a ja wypróbowałam nowe papierosy przywiezione przez Dave'a. Wczoraj byłam osobą która wypiła najmniej. Wprawdzie mam mocną głowę do alkoholu, jednak dzisiejsze zadanie wymaga koncentracji i skupienia których dzisiaj mogłoby mi zabraknąć. Zakładam, że chłopaki przyjdą dopiero na 19:25 więc mam jeszcze dużo czasu. Dzisiaj postawiłam na stylówkę z pazurem. Czarne przetarte na kolanach spodnie, czerwona bluzka bez ramiączek, która świetnie uwydatniała moje duże piersi do tego czarna jeansowa kamizelka i wysokie czarne szpilki. Stanęłam przed lustrem, które zostało tutaj od wczoraj. Wyciągnęłam moją kosmetyczkę i zrobiłam nowy makijaż. Podkład, puder, korektor, rozświetlacz, na powiekach czarne z delikatną czerwienią "smoky eye", które dopełniłam robiąc czarną kreskę i nakładając tusz na rzęsy. Usta pokryłam czerwoną, matową szminką i byłam gotowa. Na uszy założyłam długie czarne kolczyki i popsikałam się ulubionymi perfumami. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 19:10. Schowałam moje kosmetyki i usiadłam przy oknie zapalając papierosa, który miał dodać mi odwagi. Jeden nie pomógł, dopiero kolejny zaspokoił mnie. Nagle mój telefon zawibrował. Spojrzałam na wyświetlacz Dave ;) . Kliknąłem pokaż wiadomość.
Zapraszamy naszą mistrzynię na czystą formalność związaną z wygraną drugiego etapu.
Jak ja uwielbiam tego faceta. Telefon schowałam do torebki. Szybko przeczesałam włosy dłonią i ruszyłam do sali. Z hukiem otworzyłam drzwi i równie dużym je zamknęłam. Szłam w stronę uśmiechnięte Dave z miną zwycięscy, rzucając pogardliwe spojrzenie przeciwnikom. Jednak oni nie zwracali uwagi na moje zachowanie, a ich wzrok który czułam zawieszony był na moim biuście.
-Witam, witam. - zaczął mój przyjaciel.
-Dobra, zaczynajcie. -rzuciłam pogardliwe i usiadłam na specjalnie przygotowany dla mnie krześle. Co chwilę spoglądałam na Mulata z Jednokierunkowych. On się ciągle na mnie patrzył, a gdy łapałam go na tym szybko odwracał wzrok. Oj, to takie słodkie, że za raz rzygnę. A wracając do konkurencji. Z nami już udział trzech gangów. Zdobyte przez nich punkty nie przekraczały 15. Przyszła kolej na nowych. Wytypowali tego blondynka, Niell'a, Niall'a czy jakoś tak. Pierwszy rzut - pudło, drugi-3 punkty, trzeci - pudło, czwarty -20, piąty -10. No, no, no 33. Dużo. Ale i tak będę miła więcej. Wzięłam swoje noże od Dave'a i podeszłam do miejsca skąd mieliśmy rzucać. Blondyn stał przed tarczą i zbierał swoje ostrza, gdy ja chcąc się pobawić rzuciłam swoje pierwsze. 30 punktów - maks. Chłopak odwrócił się w moją stronę a na jego twarzy malowało się przerażenie. Rzuciłam kolejny. Wbił się ponownie w czerwone kółko z napisem 30 lekko zahaczając o ucho blondyna.
-Zaczekaj, co ty robisz? - krzyknął Mulat. Spojrzałam na niego z lekką pogardą. Niech się powkurza. Podoba mi się to.
-Dobrze się bawię. - odpowiedziałam i rzuciłam kolejny nóż który przeleciał pomiędzy palcami prawej dłoni chłopaka trafiając w numer 20. Już mam 80 punktów, ale rzucę jeszcze dwa razy. Już miałam rzucać gdy nagle przy tarczy znalazł się Mulat. Wkurzyłam się na maksa. Wzięłam noże w dłonie i rzuciłam tak, że oba przeleciały pomiędzy uszami, po obu stronach głowy (If you know what I mean) blondyna, po czym wbiły się w koła z wartością 10. I jest setka. Spojrzałam uradowana na dwóch chłopców stojących pod tarczą. Ten cały Niall był przerażony. Żebyście go tylko widzieli jak go wyprowadzili z sali. Boki zrywać. Buzia i oczy szeroko otwarte. Ubaw po pachy. Zadowolona z kolejnej wygranej poszłam pozbierać noże. Nagle ktoś mnie dotknął w ramię. Odwróciłam się po czym szybko zrobiłam unik, unikając noża lecącego w moją stronę. Ostrze wbiło się w tarczę a ja spojrzałam na mojego napastnika. Był nim ten Mulat.
-I co nie udało się? - zapytałam patrząc na jego zdezorientowaną twarz. Jednym ruchem ręki wyciągnęłam nóż z tarczy po czym rzuciłam go nad chłopakiem tak, że wbił się w drewnianą belkę.
-Zaaportujesz? - zapytałam ze śmiechem. Chłopak był wyraźnie zdenerwowany gdyż jego żyły na szyi potwierdziły swoją obecność.
-Mogłaś mu coś zrobić! - krzyknął.
-Nie denerwuj się tak, bo ci żyłki pękną. - powiedziałam po czym pocałowałam go w szyję.
-Zayn idziesz ?! - usłyszeliśmy krzyk a przy drzwiach pojawił się Liam. A więc ma na imię Zayn. Ciekawie.
-Do zobaczenia Zayn. - szepnęłam uwodzicielsko po czym odeszłam ruszając zgrabnie moim tyłeczkiem. Wyszłam z sali po czym udałam się do szatni. Zabrałam moją torebkę i wyszłam na zewnątrz. Tam czekał na mnie Dave ze swoim czarnym najnowszym modelem Lamborghini. Podeszłam do miejsca pasażera, otworzyłam drzwi po czym z gracją zajęłam miejsce obok kierowcy. Nie zdążyłam dobrze zamknąć drzwi, a Dave ruszył. Jutro kolejny męczący dzień - podchody.
***Następny dzień***Godzina 18:30***
Dzisiaj trzeci dzień naszych zmagań oraz trzecie zadanie. Podchody. Nie są one jednak takie w jakie, gra młodzież. Każdy z przedstawicieli otrzymuje mapę części Londynu, w obrębie której się mamy poruszać ze wskazówkami jak dojść do kolejnej pozycji gdzie jest kolejna część mapy. Na całej trasie czekają na nas różnego typu przeszkody. Ale, żeby nie było tak łatwo mapa każdego z nas jest inna, każdy ma inną trasę którą ma dotrzeć do celu. Cel dla każdego z nas jest ten sam, podobnie jak przeszkody. Utrudnienia wszyscy mamy podobne jednak znajdują się w innych miejscach. Ogólnie, cała "gra" jest zaplanowana w taki sposób aby żadne z nas na siebie nie trafiło. W ciągu ostatnich sześciu lat zawsze wygrywałam tą konkurencje. 2 razy zdarzyło mi się dostać tę samą mapę. Przeszkody są za zwyczaj takie same dlatego wiem jak je pokonać. Odnośnie części mapy. Jak wspomniałam na każdym jej kawałku są wskazówki jak znaleźć jej kolejną część. Wszystkich części włącznie z tą, którą dostajemy na starcie jest 4. Ta ostatnia pokazuje już jak dojść do celu.
Spojrzałam na zegarek na moim lewym nadgarstku - 18:32. Poszłam za parawan i przygotowałam się do tego trudnego zadania. Chyba jednego z najtrudniejszych. Mimo, że będę to robić siódmy raz to i tak nigdy nic nie wiadomo. Założyłam na siebie czarne getry, tego samego koloru koszulkę z moją ksywką i czarną bluzę z kapturem (taka zakładana przez głowę). Na nogi włożyłam moje wygodne buty do biegania a włosy spięłam w niski kucyk. Zrobiłam lekki makijaż, aby nie wyglądać jak trup i zaczęłam się "pakować". W regulaminie tego zadania nie pisze nic o tym, że nie wolno nam niczego ze sobą brać (oprócz telefonu) , a życie nauczyło mnie że w tym wypadku warto mieć coś ze sobą. Do kieszeni bluzy włożyłam chusteczki, wsuwkę do włosów, mały scyzoryk, latarkę, zapałki i kilka drobniaków. Na ręce miałam założony zegarek, dzięki któremu mogłam być na bieżąco z czasem. Przejrzałam się w lustrze. Jest ok. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę! - krzyknęłam a te się otworzyły. W środku ujrzałam Dave'a. Uśmiechnięty jak zawsze. - Hej
-Cześć. Chodźmy już. - powiedział i pociągnął mnie za sobą. Idąc korytarzem w stronę hali, założyłam na głowę kaptur i zapaliłam sobie papierosa, który miał dodać mi odwagi i pewności siebie. Delektując się nikotyną weszłam do hal. Spojrzałam po przeciwnikach. Byli wszyscy. Podeszłam do Dave'a i kilku chłopaków z gangu.
-Dobra. Zasady znają wszyscy, mapy mają wasi szefowie. Powodzenia. - usłyszałam głos inicjatora, naszych zawodów po czym wyszedł z hali.
-Trzymaj księżniczko, powodzenia. - powiedział Dave po czym puścił do mnie oczko i szepnął do ucha imię i nazwisko wytypowanego przez Jednokierunkowych. Wybrali Louis'a Tomlinson'a. Dostałam do ręki mapę i wyszłam za pozostałymi na zewnątrz. Stanęłam obok Daniel'a z Białych Lwów i naciągnęłam na głowę kaptur. Po chwili do moich uszu doszedł głośny dźwięk wystrzału i pistoletu. Wszyscy się rozbiegli w różne strony w które prowadziły różne dróżki. Ja jako jedyna, pobiegłam przez zarośla. Tam znajdował się skrót. Kiedy byłam pewna, że nie widzę magazynu wyciągnęłam latarkę i oświeciłam światłem mapę. A więc główną ulicą, do studzienki w parku, tam ma być pierwsza "przeszkoda". Rozpoczęłam bieg w dobrze znanym mi kierunku. Zakładam, że pierwszą przeszkodą będzie rozmowa z pewną panią, czy jak w moim przypadku panem. Tak było przez ostatnie 6 lat. Słyszałam, że niektórzy za mapę dali się namówić na szybki numerek. Mnie to nie spotkało. Jestem inteligentna i mam swoje sposoby. Po kilku minutach biegu dobiegłam do parku. Bez problemu znalazłam właz. Z resztą kto by go nie znalazł, jako jedyny był otwarty. Z łatwością weszłam przez niego do kanałów. Na jednej ze ścian znalazłam czerwoną strzałkę. Poszłam w stronę którą wskazywała. Po przejściu około 500 metrów z bocznego "korytarza" wyłoniła mi się postać wysokiego mężczyzny. Był bardzo przystojny. Miał postawione do góry czarne włosy i lekki zarost.
-[TI]? - zapytał
-Tak.
-Jestem Jared. - powiedział i podał mi dłoń którą szybko uścisnęłam.
-Miło mi. Moje imię już znasz. Masz dla mnie mapę?
-A mapa. Jasne. Trzymaj. - podał mi ją. Nic za to nie chce? Dziwne, może nowy.
-Wielkie dzięki. Miło mi się rozmawia ale muszę uciekać. - powiedziałam rozkładając papier aby poznać dalszą część trasy. Dobra kanałami cały czas do prosta, potem ma być strzałka do włazu i mam wyjść na plac policji? Ich chyba pojebało. W każdym razie, stamtąd mam się udać na stary magazyn który słynie z miejsca do licznych zabaw seksualnych. Tam mam dostać kolejną wskazówkę.
-Jeszcze raz ci dziękuję. - powiedziałam i pobiegłam w stronę wyjścia z kanałów. Biegłam by zyskać na czasie. Chociaż i tak pewnie pozostali zatrzymali się na pierwszej przeszkodzie. Po kilku minutach znalazłam mój pośredni cel. Już miałam wychodzić, jednak przypomniałam sobie, że przecież właz jest na terenie policji. Wystawiłam głowę aby zobaczyć gdzie dokładnie się znajduję. Teren wokół mnie był oświetlony przez jedną lampę. Dziwne, zazwyczaj budynek policji jest oświecony a tu mały szok. Wystawiłam głowę trochę wyżej i zorientowałam się, że to wcale nie jest teren policji a teren niestrzeżonego parkingu. Wyszłam przez właz i stanęłam na drodze. Teraz byłam już pewna, że w cale nie jestem na terenie policji a na jedynym z parkingów. Może źle rozczytałam mapę? Spojrzałam jeszcze raz na kartkę i dokładnie ją prześledziłam. Wszystko jest ok. Może, chcieli wystraszyć osobę w ręce, której dostanie się ta mapa? To chyba prawdziwa wersja. Spojrzałam na zegarek na lewym nadgarstku. 5 minut opóźnienia. Sprawdziłam ostatni raz mapę by upewnić się czy droga którą będę teraz szła jest poprawna. Po jej sprawdzeniu zdjęłam z głowy kaptur a ręce włożyłam do kieszeń w bluzie. Wyszłam na Oxford Street. Nie chciałam wzbudzać sensacji wśród ludzi więc szłam spoglądając na sklepowe wystawy. Po kilku minutach drogi doszłam do mojego sekretnego przejścia. Weszłam w uliczkę pomiędzy dwoma budynkami. Była ona zakończona wysokim murem do którego przystawione były śmietniki. Dzięki mojej bardzo dobrej kondycji szybko pokonałam przeszkodę i zwinnie przeskoczyłam przed mur. Spojrzałam na mapę. Dokładnie ją przeanalizowałam i gdy byłam pewna gdzie mam biec rozpoczęłam bieg. Po kilkunastu minutach dość szybkiego biegu znalazłam się przed starym magazynem. Niedobrze zrobiło mi się na myśl co mogę zastać po przekroczeniu progu drzwi. Spojrzałam na zegarek. Muszę się uwijać jeśli chcę zachować tytuł zwycięscy kolejnej rundy. Ruszyłam na tyły gdzie znajdowały się drzwi. Położyłam dłoń na klamce i już chciałam otworzyć drzwi, jednak ktoś od wewnątrz mnie w tym uprzedził. Metalowy prostokąt się otworzył a ja ujrzałam wysokiego, napakowanego mężczyznę. Chyba wiedział po co tu jestem gdyż skierował mnie od razu na lewo. Szłam powoli korytarzem.
-Stój! - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się a moim oczom ukazała się postać z mojego dzieciństwa.
-[TI]?
-Megan? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Dziewczyna potwierdziła skinieniem głowy a ja rzuciłam jej się w ramiona.
-Moja Megan z liceum. - mówiłam tuląc do siebie dziewczynę.
-Moja [TI] z liceum. - odpowiedziała mi tym samym po czym wyswobodziłam się z jej uścisku.
-Tak dawno się nie widziałyśmy. Wiesz co, chciałabym pogadać ale teraz się troszkę śpieszę.
-A jasne. Proszę to mapa. - powiedziała z uśmiechem dając mi szary papier.
-Musimy się kiedyś wybrać do kawiarni. Powspominamy.
-Jasne. - odpowiedziała. - A teraz już biegnij moja ty zwyciężczyni. - powiedziała po czym ponownie mnie przytuliła i powiedziała jak wydostać się z tego miejsca. Po dokładnym wysłuchaniu jej wskazówek biegiem ruszyłam w stronę wyjścia. Pokonując kolejne korytarze magazynu słychać było jedynie jęki i wzajemny wykrzywianie imion ludzi. Na myśl co ci ludzie robią tuż za ścianą zrobiło mi się nie dobrze. Na prawdę. Wybiegłam na dwór i nabrałam dużo powietrza. Wdech, wydech. Wyciągnęłam z kieszeni bluzy mapę i otworzyłam ją. Podeszłam do lampy która wysiała na ścianie budynku. Idealnie oświeciła mi kartkę. Dziwne było to, że była to ostatnia część mapy. Ta która prowadziła do celu całego dzisiejszego zadania. Rysunek nagrody na mapie wzbudził we mnie wielkie podniecenie i fascynację. Ruszyłam szybko w kierunku parku gdzie znajdowała się meta. Podczas drogi zastanawiałam się co było drugą przeszkodą? Może ta sytuacja z policją na mapie? Nie mam pojęcia. Teraz liczy się tylko to aby jak najszybciej dotrzeć na metę. Biegłam ile sił miałam w nogach. Wbiegłam na londyńską ulicę na której spotykałam wielu ludzi. Szli spokojnie, niektóry byli prze zemnie niechcący trącani z powodu mojego szybkiego biegu. Dla mnie w tamtym momencie liczyła się jedynie meta i wygrana. Biegłam tak szybko, że w czasie tego biegu gumka do włosów zsunęła się uwalniając moje włosy od wysoko spiętego kucyka. Po kilku minutach biegu byłam zmęczona trzy razy bardziej jak po dużo dłuższym i męczącym biegu do magazynu. Stanęłam przy wejściu do parku i wzięłam 3 głębokie wdechy. Nagle mój wzrok przykuła kolorowa strzałka na chodniku. Szybko zaczęłam biec w stronę którą wskazała. Za około 300 m znajdowała się kolejna strzałka a za nią kolejna. Doprowadziły mnie one na obrzeża parku które były bardzo słabo oświetlone. Nagle ujrzałam wielki napis meta, kilka ławek na których siedzieli pozostali członkowie gangów a po środku nich podest i krzesło które było przeznaczone dla zwycięscy. Nikt tam nie siedział, ci mogło oznaczać tylko jedno. Jestem pierwsza. Szybko pobiegłam i wśród wiwatów i oklasków mojego gangu usiadłam na krześle, zakładając nogę na nogę i zapaliłam papierosa. Po jakiś 2 minutach zobaczyłam zmęczonego Louis'a który podbiegł w stronę zgromadzenia. Kiedy mnie zobaczył zacisnął mocno szczękę. Przeklął coś pod nosem po czym podszedł do swoich. Kilka minut później w parku zjawili się pozostali. Włosy każdego z nich były w totalnym nieładzie, zamki od spodni i bluz nie dokładnie dosunęte, a na szyi gdzieniegdzie dało się zauważyć czerwony odcisk ust. Chyba nie muszę mówić, co robili w zamian za dostanie mapy? Kiedy ujrzeli mnie na krześe na ich twarze oprócz zmęczenia i zawstydzenia, wiadomo czym, wkradło się zrezygnowanie i bezsilność. Sorry ale nie ja ich zgłaszałam do zawodów. Po chwili wszyscy rozeszli się z parku a ja usiadłam na ławce obok fontanny. Usiadłam i rozmyślałam. O mnie, o zawodach i o Mulacie. Głównie o nim. Nie ukrywam, chłopak jest cholernie przystojny, a wśród swoich przyjaciół wygląda najmężniej. Nie ukrywam, brałabym go, jednak to jego zachowanie. Nie wiem ile tu siedziałam ale chyba długo skoro na niebie wzeszło słońce. Wstałam z ławki i udałam się w stronę wyjścia z parku. Mimo wczesnej godziny, na ulicach nie było tak jak w nocy. Ludzie w eleganckich strojach przeciskali się przed tłumy aby szybko zdążyć do pracy, matki odprowadzały swoje pociechy do szkół i przedszkoli a starsze panie biegały od sklepu do sklepu starając się zrealizować listy zakupów. Po kilkunastu minutach doszłam do mojej samotni. Szybko znalazłam się w sypialni, gdzie po prysznicu momentalnie zasnęłam.
Obudziłam się o 17. Norma , po nieprzespanym dniu i nocy. Czas się zbierać. Wzięłam szybki prysznic, który skutecznie podciągnął mnie od myśli o Zayn'ie. Owinięta w ręcznik wyszłam do mojej garderoby. Odsunęłam drzwi szafy i rozpoczęłam poszukiwania odpowiedniego ubioru na 4 zadanie. Po długich poszukiwaniach i przemyśleniach, zdecydowałam się na jeansowe spodenki z wysokim stanem, koszulę z tego samego materiału z kilkoma rozpiętymi guzikami co sprawiało że widać było mój czerwony koronkowy stanik. Wszystko dopełniły wysokie szpile i mocny makijaż za którym , szczerze, nie przepadam. Ale wiecie, wymogi. Włosy zakręciłam lokówką. Na uszy założyłam moje ukochane kolczyki. Użyłam ulubionych perfum i można powiedzieć że byłam gotowa. Wróciłam do swojej sypialni. Zegarek wskazywał 18:20. Dobra, dzisiaj się spóźnię. Do ręki wzięłam średniej wielkości kopertówkę. Włożyłam niezbędne mi dzisiaj rzeczy i wyszłam z domu. Wyciągnąłam telefon i zadzwoniłam pod dobrze znany mi numer. Po 15 minutach byłam na magazynie. Moją drogę przerwał mi dźwięk przychodzącego sms'a. Odblokowałam ekran mojego drogiego sprzętu i ujrzałam wiadomość od Dave'a. Pisał , że z pewnych przyczyny dzisiejsza runda rozpoczyna się wcześniej więc od razu mam iść na halę. Zapomniałam powiedzieć na czym polega to zadanie. Dzisiaj pijemy alkohol. Przedstawiciele gangów siadają przy stole. Na jedną rundę składają się trzy kieliszki alkoholu (bądź szklanki). Po każdej rundzie każdy z nas dostaje 3 bardzo proste pytania, na które odpowiedź zna bo zazwyczaj dotyczą jego samego lub gangu. Jeśli ktoś odpowie źle odpada. Ludzie odpadają zazwyczaj po 2 bądź 3 kolejce. Ja jednak mam mocną głowę i procenty jak i pytania mi nie straszne. Udowodniła to nie tylko podczas zawodów ale i wspólnych wypadów do klubów czy domówek jeszcze w czasach szkolnych.
Podeszłam do drzwi hali które otworzyłam po czym zamknęłam uważając a moje pomalowane paznokcie. Z wielkim wdziękiem pokonywałam kolejne metry dzielące mnie z Dave'em, kusząc pozostałych mężczyzn. Przechodząc obok Jednokierunkowy rzuciłam wzrokiem na Mulata. Wyglądał dziś bardzo seksownie. Czarne rurki, biała koszulka opinająca jego wyrzeźbioną klatę a do tego czarna skórzana kurtka i tego samego koloru sztyblety. Jego czarne włosy były postawione do góry a perfumy dało się czuć na kilometr. Przechodząc obok niego spotkałam się z jego pełnym porządnie? wzrokiem. Pościłam mu oczko i udałam się do swoich. Szybko wyjaśniono zasady i zasiedliśmy przy okrągłym stole. Po mojej lewej siedział Ron z Brunatnych, a po lewej Harry (ten Loczek) z Jednokierunkowy. Po hali rozniósł się dźwięk gwiazdka a sponsor zawodów zaczął rozlewać. Wszystko było ok do drugiej rundy. Pierwszy padł Sam z Białych Lwów , po nim Ron. Po trzeciej rundzie padli kolejni. Zostałam ja i Loczek. Napełnioni kolejne trzy kieliszki a my na trzy opróżniliśmy szkło . Zaczęły się pytania. Najpierw był mój przeciwnik.
-Jak masz na imię? - zapytał sponsor.
-Ha..Har..Harry - wydukał już mocno wstawiony chłopak. Słaba główka.
- Masz rodzeństwo?
Po chwili zastanowienia chłopak udzielił twierdzącej odpowiedzi a w tle usłyszałam ciche tak, pochodzące od grupy Harry'ego.
- Gdzie się urodziłeś? - chłopak nie odpowiadał. Wymiękł?
- Londyn!- krzyknął jakby co najmniej okrył nowe prawo fizyczne czy pierwiastek. W tle usłyszałam szepty jego przyjaciół, a na twarzy sponsora zawitało zrezygnowanie. Wygraną mam w kieszeni. Mężczyzna podszedł do mnie.
- Jak masz na imię?
-(TI) - odpowiedziałam bez zastanowienia, głosem który wskazywałyby na to że wypiłam góra 2 kieliszki.
-Kto jest szefem twojego gangu?
-Dave - powiedziałam i wskazałam na mężczyznę stojącego kilka metrów ode mnie.
- Ostatnie pytanie. Urodziłaś się w Londynie?
- Nie, urodziłam się w (NM) - udzieliłam złożonej odpowiedzi i spuściłam głowę z twarzy sponsora na stół. Loczek z głową na stole spał i lekko pochrapywał.
-Mamy zwycięzcę !- krzyknął facet a ja dość prostym krokiem w moich kilkunasto centymetrowych szpilkach podeszłam do Dave'a. Sponsor życzył nam miłej nocy i wyszedł. W ślady za nim poszli pozostali który ciągnęli że sobą schlanych kolegów.
- Idę pogadać z Mike'iem. Będę czekał na ciebie za 10 minut w moim wozie. - rzucił mi szef i wyszedł . Nagle w hali zgasło światło a ja byłam zmuszona wyjść na zewnątrz. Do ust włożyłam kilka miętówek i stanęłam przed budynkiem. Nagle zobaczyłam Mulata siedzącego na schodach. Palił papierosa.
Wpadłam na świetny plan. Dostanie za swoje porządnie wobec mnie. Przeszłam obok chłopaka i usiadłam po jego prawej stronie.
- Hej Zayn.
- Cześć. Co taka piękność tu robi? - nie odpowiedziałam a usiadłam chłopakowi na kolanach. Jedną ręką złapałam chłopaka za szyję a drugą wyjęłam papierosa z jego dłoni. Pociągnęłam kilka razy po czym rzuciłam go na ziemię i drugą rękę położyłam na torsie chłopaka .
- Widziałam twój wzrok misiaczku. - powiedziałam i wpiłam się usta Mulata. Ten pocałunek, to było coś dziwnego. To nie był zwykły pocałunek z jakimś facetem. Czułam się tutaj jak nad przepaścią a przed upadkiem miały mnie uchronić usta, a dokładniej pocałunki chłopaka. Mulat zszedł z nimi na szyje, a następnie zaczął mnie całować za uchem. Jego rękę zjeżdżała coraz niżej aż znalazła się przy moim kroczu. Za daleko doszło. Przyłożyłam swoje usta do ucha chłopaka.
- Mnie tak łatwo nie przelecisz skarbie. - powiedziałam przygryzając płatek ucha po czym zeszłam z jego kolan. Podczas tej czynności przejechał dłonią po kroczu Zayn'a gdzie odznaczała się już jego duża erekcja.
Dumna z siebie podeszłam do samochodu szefa zostawiając samotnie podnieconego i zdezorientowanego Mulata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz