Początek tego imaginu stwierdzam, że mi nie wyszedł jednak chciałam abyście troszkę zrozumieli fabułę. Powiedzmy tak, do początku pasuje mi tylko jedno zdanie I hope you know what I mean.
Zapraszam na pierwszą część imaginu ! :D
Bardzo proszę Was o skomentowanie tego imaginu gdyż jestem ciekawa Waszych opinii.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
LiwiaLila
*************************************************************************************
Stanęłam właśnie przed drzwiami wielkiej firmy Z.J. Malik Architecture Studio. Pracuję tutaj od pół roku jako architekt. Pomyślicie pewnie, że moje życie jest cudowne skoro mam taką pracę. I tu się bardzo mylicie. Mam 27 lat i jestem samotną matką. Pomyślicie, że moja druga połówka odeszła ode mnie kiedy dowiedziała się o dziecku. Nic z tych rzeczy. Mój ukochany zmarł. Mój ukochany narzeczony Nathaniel. Zginął w wypadku samochodowym, kiedy ja byłam w 5 miesiącu ciąży z naszą córeczką. Po śmierci Nathaniela jego rodzice się ode mnie odwrócili. Według nich to prze zemnie ich syn zginął. Wtedy zostałam na świecie sama. Moi rodzice zginęli w wypadku kolejowym kiedy miałam 19 lat. Byłam jedynaczką. Kilka miesięcy po tej tragedii poznałam Nathaniela. Byliśmy szczęśliwą i kochająca się parą. To on pomógł mi pogodzić się z utratą rodziców i to dzięki niemu skończyłam studia na wydziale architektury. Jego rodzice bardzo mnie polubili. Jednak jak wspomniałam po wypadku się odwrócili. Ostatnie 3 miesiące mojej ciąży były bardzo ciężkie. Pracowałam bo nie miałam pieniędzy na życie a z wielkim brzuchem to nie było proste. Jednak w końcu przyszedł długo wyczekiwany prze zemnie dzień. 12 stycznia. Tego dnia na świat przyszła moja malutka śliczna córeczka -Melody. Pierwsze 4 miesiące były bardzo trudne. Musiałam połączyć opiekę nad małą z pracą bo za coś trzeba żyć. Na szczęście z pomocą przyszła mi moja sąsiadka która mieszkała piętro niżej niż moje (mieszkam w bloku). Sama zaproponowała mi to, że będzie się opiekować moją córeczką kiedy ja będę w pracy. Jej dzieci z wnukami mieszkają bardzo daleko stąd dlatego jak sama powiedziała była to dla niej wielka przyjemność. Nie ukrywam, że bardzo się cieszyłam z pomocy kobiety. Gdy Melody miała 3 lata do mieszkania naprzeciwko mojego wprowadziła się niewysoka rudowłosa dziewczyna. Na imię jej było Kate. Była bardzo miła dzięki czemu szybko się zaprzyjaźniłyśmy. Bardzo pomagała mi przy opiece nad Melody, gdyż z racji tego, że miała 3 latka nie mogła iść jeszcze do przedszkola, na nianię nie było mnie stać a do żłobka nie mogłam jej oddać. Nie mogłam jej tego zrobić bo kto wie jak naprawdę traktuje się tam dzieci. Jakieś 7 miesięcy temu przyszła do mnie Kate. Miała się zaopiekować Melody kiedy ja miałam iść do pracy. Pamiętam, że kompletnie zapomniałam o pracy i zasnęłam z małą na łóżku pozostawiając na stole w salonie kartki po rysowaniu moim i Melody. Oczywiście mała rysowała swoje pierwsze dzieła sztuki a ja wykorzystałam tą możliwość i zaczęłam troszkę szkicować różne budynki. Wyszło mi to całkiem dobrze. Ale wracając do tamtego dnia. Ze snu wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Poszłam otworzyć, w drzwiach stała Kate która była wyraźnie zszokowana moim widokiem jeszcze nie gotowej do wyjścia. Dopiero gdy ją zobaczyłam przypomniałam obie o pracy i zaczęłam się przygotowywać do pracy. Szybko się zebrałam i wybiegłam z mieszkania. Kiedy wróciłam Kate siedziała w salonie i coś przeglądała a Mel spała w kojcu w salonie. Okazało się, że rudowłosa przeglądała moje szkice. Była nimi zachwycona. Powiedziała, że w firmie architektonicznej w której pracuje poszukują nowego architekty. Postanowiłam spróbować. Już następnego dnia zaniosłam swoje CV do recepcji firmy, a następnego dnia otrzymałam wiadomość, że zostaję zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną. Byłam bardzo zdenerwowana. Ręce mi się trzęsły a ciało oblewało się drobnymi kropelkami potu którego zapach zakrywały subtelne perfumy z drogerii. Gdy zostałam poproszona weszłam do gabinetu szefa firmy. Nazywał się Zayn Malik. Gabinet był bardzo duży. 2 ściany były pokryte wielkimi oknami skąd roztaczał się widok na cały Londyn. Jednak wtedy nie za bardzo o tym myślałam. Usiadłam na krześle przy biurku i wtedy zobaczyłam jak dyrektor firmy jest przystojny. Z tego co mówiła Kate miał 28 lat, czyli był ode mnie o rok starszy i nie miał partnerki. Na początku rozmowa troszkę się nie kleiła, o ile na rozmowie kwalifikacyjnej rozmowa może się kleić, jednak gdy strach ze mnie zszedł wszystko było ok. Po godzinnym spotkaniu usłyszałam standardowy tekst - skontaktujemy się z panią i wyszłam. Nie liczyłam, że mnie przyjmą a jednak jeszcze tego samego dnia dostałam telefon, że zostałam przyjęta. Było to dla mnie wielkim zaskoczeniem. Codziennie wychodziłam do pracy z Kate i z nią wracałam gdyż pracowałyśmy w takich samych godzinach, na tym samy stanowisku a nawet w tym samym gabinecie. A zapytacie co z Melody? Opiekowała się nią sąsiadka której płaciłam za opiekę gdyż nie powiem w firmie wypłata mała nie była. Moi współpracownicy byli bardzo mili i ciepło mnie przyjęli. A szef, odnosiłam wrażenie że był troszkę oschły w niektórych momentach ale na ogół był miły i uśmiechnięty. Jedno co mi nie pasowało to to jak mnie traktował. Często ze mną rozmawiał, na codziennych konferencjach sadzał mnie obok siebie. Na spotkania zawsze przynosił ze sobą dwie kawy. Jedną dla siebie drugą dla mnie. Kate powiedziała, że musiałam mu zawrócić w głowie gdyż nigdy się tak nie zachowywał. Pan Malik był bardzo przystojnym mężczyzną do tego bogatym więc gdzie on mógłby się zakochać w samotnej matce z dzieckiem? Tak mijał mi każdy dzień. Pobudka, odprowadzenie Melody do sąsiadki, przygotowanie się i wyjście do pracy, powrót, zabranie małej, przygotowanie obiadu, zabawa, drobne porządki, kolacja, mycie i spanie. Mała rutyna która czasem była wzbogacana o spacer czy zakupy. Wszystko było dobrze. Do wczoraj. Tak do wczoraj. Od jakiegoś tygodnia Mel źle się czuła. Ciągle bolał ją brzuszek i głowa. Miała gorączkę. Myślałam, że się czymś zatruła lub przeziębiła lecz gdy pewnego razu zemdlała zawiozłam ją do szpitala. Tam zostałam skierowana do jakiegoś specjalisty. Byłam u niego wczoraj. Stwierdził, że Melody jest chora i potrzebuje przeszczepu nerki. W prawdzie można żyć z jedną jednak poinformowano mnie, że w wypadku gdyby Mel ponownie by zachorowała co może się zdarzyć nie przeżyje. Byłam załamana, moja malutka jest w niebezpieczeństwie. Nie mogę jej stracić. Okazało się, że do banku organów została "oddana" nerka która będzie odpowiednia dla Mel. Przeszczep mógł być wykonany w ciągu najbliższego tygodnia pod jednym warunkiem. Potrzebowałam pieniędzy. Bardzo dużo. 40 tysięcy. Sama nie mam tyle a i nie jestem w stanie tyle uzbierać w przeciągu tygodnia. Nie wiem co robić. Naprawdę. Wczoraj Mel dostała jakieś tabletki które miały złagodzić ból i pozwolono mi ją zabrać do domu. Melody nie rozumiała, że jest poważnie chora. Nie chciałam jej jak na razie tego mówić, nie wiadomo jakby to przyjęła. Cała drogę do domu przepłakałam. Położyłam do spania małą i poprosiłam Kate aby do mnie przyszła. Wszystko jej opowiedziałam nie ukrywając łez które lały się strumieniami. Rano jakoś się ogarnęłam i odprowadziłam Mel do sąsiadki. Nic jej nie powiedziałam o małej gdyż nie chciałam aby ta dawała mi jakieś pieniądze bo wiedziałam, że jest do tego zdolna. Potem wróciłam do siebie i przygotowałam się do pracy. Dzisiaj sama miałam jechać do firmy. Gotowa poszłam na parking i wsiadłam do swojego samochodu. Po 20 minutach byłam na miejscu. Stanęłam przed drzwiami firmy i szybkim ruchem ręki starłam łzy które spływały po moich policzkach w czasie drogi gdy tylko pomyślałam o tym, że Melody może zabraknąć. Przeczesałam dłonią moje ciemne włosy i przekroczyłam próg firmy. Ruchomymi schodami wyjechałam na 4 piętro gdzie mieściły się gabinety moich współpracowników, mój i Kate oraz część naszego szefa. Szybko skierowałam się stronę części pana Malika gdyż to właśnie tam znajdował się gabinet mój i rudowłosej (dziwne prawda, tylko gdy przyszłam do pracy pan Malik kazał przenieść gabinet Kate a za razem i mój do jego części ale może to tylko dlatego, że chce on zobaczyć jak pracuję?). Przywitałam się z panią Nancy, która jest sekretarką pana Malika i udałam się do siebie.
-Hej [TI], jak się czujesz? - zapytała Kate i objęła mnie gdy tylko zamknęłam drzwi gabinetu.
-Cześć Kate. Jakoś się trzymam. - odpowiedziałam i usiadłam przy swoim biurku
-Wiesz co, udało mi się uzbierać 5 tysięcy. Niestety nie mam więcej. - powiedziała Kate i postawiła przede mną kubek z kawą.
-Ja mam nie całe 4. Boże Kate, co ja mam zrobić? - powiedziałam i podparłam głowę o ręce.
-Może powinnaś poprosić pana Malik'a? On jest dla ciebie bardzo miły. Na pewno ci pomoże.
-Oszalałaś?! Pracuję u niego od niedawna. Wiesz co on sobie pomyśli o mnie! - oburzyłam się. Jeszcze pan Malik pomyśli, że przyszłam tu do pracy żeby wyłudzić od niego pieniądze. Chociaż może powinnam spróbować? To jest chyba moja jedyna szansa.
-Przepraszam Kate, że na ciebie naskoczyłam. Po prostu ta praca to coś czego nie mogę stracić ale Melody również nie mogę stracić. Chyba pójdę do pana Malik'a.
-Dobra decyzja. - powiedziała Kate i mnie przytuliła. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę po czym poszłam do pani Nancy.
-Jest może pan Malik? - zapytałam
-Oczywiście. Powiadomię go, że chcesz się z nim widzieć.
-Dobrze. - odpowiedziałam i już po chwili otworzyłam drzwi do gabinetu. Kiedy je zamknęłam i stanęłam przodem do mojego szefa ten wstał. Wyglądał cholernie seksownie. Ubrany był w czarne spodnie i tego samego koloru golf i sztyblety. Wszystko dopełniała szara marynarka. Jego czarne włosy były zaczesane do góry a kilkudniowy zarost sprawiał, że brałabym go tu i teraz. Boże co ja mówię! Źle się ze mną dzieje. Naprawdę. Kiedy jestem z nim w jedynym pomieszczeniu czuję coś dziwnego. Bardzo.
-Proszę siadaj. - powiedział głosem z lekką chrypką i wskazał na krzesło obok biurka. - Coś się stało?
-Poniekąd. Proszę pana, przychodzę tutaj z nietypową prośbą. - powiedziałam
-Mów mi Zayn, bo czuje się staro a jestem tylko starszy o rok. - powiedział z wielkim uśmiechem którego nie sposób było nie odwzajemnić. - Więc co to za prośba?
-Moja trzyletnia córeczka Melody od jakiegoś czasu źle się czuła. Wczoraj okazało się, że jest chora i potrzebuje przeszczepu nerki. Jest nawet organ jednak potrzeba na to dużo pieniędzy. - powiedziałam a po moich policzkach ciekły łzy. Przez cały czas moje oczy były utkwione w kubek stojący na biurku pana Malika, to znaczy Zayn'a.
-Ile potrzebujesz? - zapytał z wyraźnym współczuciem i opieką w głosie.
-40 tysięcy. Mam nie całe 9. Ja nie wiem co robić. Bardzo kocham moja malutką córeczkę. Ona ma dopiero 3 latka. Nie mogę stracić Melody, oprócz niej nie mam nikogo na tym świecie. - zaczęłam mówić a już przy pierwszych słowach moje łzy ciekły strumieniami. Zayn podszedł do mnie i mnie mocno do siebie przytulił. Płakał. Jego łzy spływały po moim karku. Kiedy powiedziałam, że oprócz Mel nie mam nikogo na tym świecie usłyszałam jak Zayn powiedział szeptem masz jeszcze mnie ale może się przesłyszałam.
-Ja przepraszam. - powiedziałam kiedy tylko doszło do mnie to, że właśnie płaczę i przytulam się do mojego szefa. Chciałam się od niego odsunąć jednak on nie pozwolił mi na to, wręcz przeciwnie wtulił mnie jeszcze bardziej w siebie.
-Ciiiii. Nie płacz proszę. Pomogę tobie i twojej córeczce. Nie jesteś sama. Pomogę wam i się wami zaopiekuję. Masz - powiedział i podał mi kartkę i długopis. - Napisz numer konta na który mam przelać pieniądze. - powiedział z uśmiechem a je nie mogłam w to uwierzyć.Szybko jednak się ogarnęłam i napisałam cyfry na kartce.
-Ja nie wiem jak się odwdzięczyć. Obiecuję, że kiedy tylko będę miała te pieniądze to ci je oddam.
-Nie trzeba. Potraktuj to jako pomoc. Nie chcę abyś mi zwracała tych pieniędzy.
-Może jednak jest coś co mogłabym zrobić aby chociaż w małym stopniu ci się odwdzięczyć? - zapytałam i spojrzałam na niego. Chwilę myślał po czym odezwał się.
-Wiesz, jutro piątek. Zapraszam cię na kolację. Przyjście na nią będzie czymś co według ciebie będzie odwdzięczeniem za moją pomoc. - powiedział i złapał mnie za rękę. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Przecież on może pomyśli, że pójdę razem z nim na kolację potem mnie wykorzysta i wyrzuci z pracy bo powie, że się na niego napaliłam lub coś takiego. Bardzo się bałam ale zrobię to dla niej, dla Melody.
-Dobrze. - powiedziałam nieśmiało.
-To cudownie. Przyjadę jutro po ciebie o 19. Pasuje?
-Tak. - odpowiedziałam a on obdarzył mnie uśmiechem - Muszę już iść. - powiedziałam a Zayn pocałował moją dłoń po czym odprowadził mnie do drzwi gdzie pocałował mnie w policzek. Boże co ja narobiłam.
Cu-do-wny!!!
OdpowiedzUsuń