Hejka Directioners!
Jak po ostatnim imaginie z Zayn'em? Dzisiaj przychodzę do Was z historią i naszym Lou.
LiwiaLila
*********************************************************************************
Byłam właśnie w trakcie snu. Miałam niesamowity sen. Właśnie miałam wskoczyć do wielkiego jeziora gdy obudził mnie dzwonek telefonu.
-Halo -powiedziałam trochę nieprzytomna.
-Hej [TI]. - to była moja przyjaciółka [I.T.P].
-Dzięki za obudzenie.
-CO? O godzinie 11 ty jeszcze śpisz?! - krzyczała do telefonu
-Wróciłam wczoraj późno z pracy. Po co dzwonisz?
-Idziemy dzisiaj na imprezę do Liam'a.
-Co Liam robi imprezę? - byłam zszokowana. Grzeczny i poukładany Liam robi imprezę?
-No. Musimy iść. Będę po Ciebie o 17. Do zobaczenia! - powiedziała
-Hej - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Nie mogłam zasnąć więc zwlekłam się z łóżka i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i tosty. Zajadałam się moim śniadaniem albo raczej obiadem i przeglądałam różne strony. Nagle dostałam wiadomość od mojego chłopaka Louis'a.
-Hej skarbi. Będziesz dzisiaj na imprezie u Liam'a?
-Hejka. Tak a coś się stało?
-Nie. Po prostu tęsknię za Tobą.
-Widzieliśmy się wczoraj popołudniu.
-Wiesz jaki jestem.
-Do zobaczenia na imprezie. Buziaczki.
-Pa.
Z Lou poznałam się rok temu. Wpadliśmy na siebie w sklepie kiedy ja szukałam prezentu na urodziny mojego brata a on na urodziny swojej mamy. Oboje pomogliśmy sobie i tak to się zaczęło. Od 6 miesięcy jesteśmy szczęśliwą parą. Do godziny 14 obijałam się leżąc w salonie. Postanowiłam, że zacznę się przygotowywać. Wzięłam długą kąpiel. Następnie przyszedł czas na wybór ubrania. Zdecydowałam się na czarne rurki, białą zwiewną bluzkę i czarną ramoneskę z rękawem 3/4. Ubrałam się, włosy delikatnie zakręciłam lokówką i zrobiłam delikatny ale widoczny makijaż. Dokładnie o 17 usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Ubrałam moje kochane czarne szpilki, zabrałam torebkę i otworzyłam drzwi.
-Wow! [TI] wyglądasz świetnie. -powiedział mój chłopak.
-Dzięki. Ty również. Ale skąd się tutaj wziąłeś? [I.T.P] miała po mnie przyjechać. -mówiłam zdezorientowana.
-Mała zmiana planów. Pani pozwoli - powiedział podając mi dłoń. Szybko ją chwyciłam, zamknęłam dom na klucz i ruszyliśmy do samochodu Louis'a. Całą drogę śmialiśmy się jak szaleni. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Podeszliśmy i zadzwoniliśmy dzwonkiem. Drzwi otworzył organizator.
-W końcu jesteście! Wchodźcie - krzyczał Liam.
-No,no Payne nie spodziewałam się po tobie, że urządzisz taką imprezę -mówiłam wpatrzona w tłum ludzi tańczących w domu.
-Nie oceniaj książki po okładce. - powiedział Liam. Razem z moim chłopakiem weszliśmy do salonu gdzie zabawa była na całego. Szybko znaleźliśmy Niall'a, Zayn'a, Harry'ego i [I.T.P]. Przywitaliśmy się i wraz z Liam'em który do nas doszedł usiedliśmy na sofie. Piliśmy jakieś drinki. Czekaj [TI]. To były niesamowite drinki. Nigdy w życiu takich nie piłam. Rozmowa bardzo się kleiła i mieliśmy dużo tematów do poruszenia. Około 23 wyszłam na taras gdyż zrobiło się trochę duszno. Stanęłam przy barierce i zamknęłam oczy. Nagle poczułam, silne dłonie na moich biodrach. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Tomlinsona.
-Czemu mi uciekłaś?- zapytał całując moją szyję.
-Chciałam się przewietrzyć. A coś się stało?
-Nie....Albo tak.
-Co jest kochanie? - zapytałam z niepokojem.
-Mam na Ciebie ochotę - mówił błądząc rękoma po moim brzuchu.
-Louis, nie tutaj, Liam się obrazi.
-To jest silniejsze. Idziemy - powiedział biorąc mnie na ręce. Zaprowadził mnie do pokoju gościnnego w domu Payne'a. Spędziliśmy cudowną i namiętną noc. Rano obudziłam się o 6. Louis nadal spał obok mnie. Wyszłam z łóżka i ubrałam się. Obudziłam mojego chłopaka.
-Hej kochanie.
-No witam ślicznotkę [TI]. Tej nocy nie zapomnę nigdy w życiu. - powiedział całując mnie.
-Ja też. Słuchaj przydałoby się wracać do domu.
-Prawda. Już wstaję. - powiedział i zerwał się z łóżka. Chłopak poszedł się przebrać a ja w tym czasie ścieliłam łóżko.Kiedy byliśmy gotowi wyszliśmy po cichu z pokoju i po schodach zeszliśmy na parter. Liam, Niall, Zayn i Harry spali na podłodze w salonie. Wyszliśmy niezauważeni i domu i odjechaliśmy. Louis odwiózł mnie pod mój dom i pojechał gdyż miał umówione spotkanie ze swoją siostrą. Gdy tylko przekroczyłam próg zadzwonił mój telefon.
-[TI]?
-[I.T.P]? Jesteś w domu?
-Tak. Jak po imprezie?
-Dobrze, tylko dlaczego dzwonisz do mnie o godzinie 7:40 rano? - zapytałam trochę oburzona
-Widziałam jak razem z Louis'em szliście wczoraj do gościnnego u Liam'a. Zrobiliście to ?
-A co Cię to obchodzi?
-Chcę wiedzieć.
-Tak, i co z tym zrobisz?
-Nic. Może spotkamy się dzisiaj wieczorem, hm? Przyjdę do Ciebie o 16.
-Ok. Do zobaczenia. - rozłączyłam się i poszłam wziąć prysznic. Przebrałam się i o 9 ponownie wyszłam z domu. Pojechałam do sklepu zrobić drobne zakupy. Oczywiście zaatakowały mnie miliony paparazzi ale nauczyłam się z tym żyć i nie przeszkadzało mi to. Już o 10 byłam w domu. Posprzątałam trochę i zadzwoniłam do Liam'a. Zapytałam czy przyjechać i pomóc mu ogarnąć dom ale ten zaprzeczył mówiąc, że da sobie radę. Po 14 zabrałam się za przygotowanie posiłku na odwiedziny [I.T.P]. Przygotowałam lasagne. Ulubione danie mojej przyjaciółki. Kiedy do spotkania pozostała godzina poszłam się przebrać. Wybrałam ciemne rurki i biały top w czarne paski. Włosy zaczesałam w kok i o 16 byłam gotowa. Podeszłam do drzwi gdy tylko zadzwonił dzwonek.
-Hej.
-Hej - odpowiedziałam wpuszczając do środka moją kumpelę.
-Jak ty to robisz, że zawsze wyglądasz idealnie? zapytała ściągając buty.
-Nie wiem. - nagle zrobiło mi się nie dobrze. -Przepraszam [I.T.P] idź do salonu za raz wracam - powiedziałam i pobiegłam do łazienki. W natychmiastowym tempie zwróciłam całe moje śniadanie i obiad. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi do łazienki. Podniosłam głowę i zobaczyłam moją przyjaciółkę która coś trzymała w ręce.
-Jak dobrze, że mnie masz. - powiedziała rzucając w moją stronę jakieś pudełeczka. Obróciłam je i zobaczyłam, że trzymam w ręce dwa testy ciążowe.
-Po co mi to?
-Przecież robiłaś to z Louis'em?
-Wiele razy.
-Ale przyznaj, że dzisiaj pierwszy raz zwymiotowałaś ?
-No tak. Ale to może być spowodowane tym, że wczoraj wypiłam wiele różnych alkoholi.
-Ale na każdej imprezie mieszamy alkohole i jest dobrze. - powiedziała z uśmiechem - Zrób to proszę.
-No dobrze. - powiedziałam. Nie chciałam myśleć co by się stało gdybym naprawdę była w ciąży. Wyprosiłam [I.T.P] z łazienki i przystąpiłam do wykonania pierwszego testu. Odłożyłam go na szafkę i zrobiłam drugi. Po 4 minutach podeszłam i drżącymi rękoma wzięłam testy. Dwie kreski. Na obu. Co ja teraz zrobię? Louis pewnie mnie zostawi. Jest sławny, nie ma teraz czasu na opiekę nad dzieckiem. Ja nie przeżyję jak Tomlinson mnie zostawi. Zapłakana wyszłam z łazienki.
-I co ? -zapytała moja przyjaciółka. Nic nie powiedziałam podałam jej testy i usiadłam na łóżku.
-Gratuluję! Zostaniecie rodzicami! Czemu się nie cieszysz?
-Nic nie rozumiesz. Nie ma się z czego cieszyć! Louis mnie zostawi. Jest gwiazdą, nie będzie mieć czasu na opiekę nad dzieckiem.
-Ale rozumiem, że mu powiesz o tym?
-Oczywiście, że tak. Musi wiedzieć, że będzie miał dziecko. Niech wie co narobił. Sama sobie dziecka nie zrobiłam.
-Jedna rozsądna decyzja. - powiedziała [I.T.P]. Pożegnała się ze mną i wyszła gdyż dostała nagły telefon od swojego chłopaka. Ja siedziałam nadal zapłakana w sypialni. Postanowiłam się jutro spotkać z Louis'em i mu o wszystkim powiedzieć. Napisałam do niego sms-a a ten zgodził się i umówiliśmy się jutro o 14 u mnie w domu. Bardzo się denerwowałam. Musiałam z kimś porozmawiać. Na pewno nie z rodzicami (jak na razie ), na pewno nie z [I.T.P] i na pewno nie z żadnym z chłopaków nawet z Liam'em. Postanowiłam zadzwonić do Ed'a. Ed'a Sheeran'a poznałam kilka dni po poznaniu Liam'a, Niall'a, Harry'ego i Zayn'a. Chłopaki się przyjaźnią więc często się spotykaliśmy. Stałam się dla Ed'a jak siostra a on dla mnie jak brat. Zawsze mogłam z nim pogadać, wyżalić mu się. On nigdy na mnie nie krzyczał. Jeśli coś miał mi za złe to tłumaczył to na spokojnie. Bardzo to w nim lubiłam. Wzięłam telefon i wybrałam numer kumpla. Odebrał po 2 sygnałach.
-Hej Ed.
-Hej [TI]. Jak dawno z Tobą nie rozmawiałem. Co u Ciebie?
-Nie jest dobrze. Jesteś może w domu
-Tak jestem. Będę jutro około 10.
-Dzięki. To do zobaczenia.
-Narka - powiedział i rozłączył się. Dopiero teraz zauważyłam, że do mojego domu praktycznie codziennie ktoś przychodzi. Wstałam z łóżka i podeszłam do wielkiego lustra. Stanęłam bokiem i przetarłam policzki pozbywając się z nich łez. Podniosłam do góry bluzkę i dotknęłam swojego brzucha. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że najprawdopodobniej noszę w sobie malutką istotkę. Musiałam być pewna mojej ciąży. Popatrzyłam na zegarek. 19. Cholera moja pani ginekolog już dawno skończyła pracę. Trudno spróbuję zadzwonić na komórkę. Odebrała. Była bardzo miła i zgodziła się mnie przyjąć jutro o 8:00 rano. Byłam bardzo zadowolona. Wzięłam szybki prysznic i z laptopem usiadłam na łóżku. Włączyłam i po raz tysięczny zaczęłam oglądać ,,Titanica''. Około 21 zrobiłam się bardzo senna. Cóż się dziwić. Tyle wrażeń jednego dnia to dla mnie za dużo. Nastawiłam budzik na 6 i zasnęłam.
Jak planowałam tak i się obudziłam. O 7: 20 wyjechałam z domu. Między 7 a 8 w Londynie są bardzo duże korki gdyż ludzie jadą do pracy a dzieci do szkoły, a ja nie mogłam się spóźnić na wizytę. Udało mi się dotrzeć na czas. O 8 weszłam do gabinetu.
-Witam Cię [TI]. Co Cię do mnie sprowadza?
-Dzień dobry. Podejrzewam, że jestem w ciąży. Chciałabym to sprawdzić.
-A więc zapraszam. - powiedziała wskazując na przyrząd do robienia USG. Po 30 minutach wyszłam z gabinetu. Teraz byłam pewna. Jestem w ciąży. Mam nawet zdjęcia z USG. Powiem Wam, myślałam, że moje życie będzie teraz do bani, że to dziecko wszystko zniszczy. Jednak gdy patrzę na zdjęcia czuję się taka szczęśliwa. Wróciłam do domu po 9. Szybko posprzątałam i o 10 rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
-ED! - krzyknęłam rzucając się chłopakowi na szyje
-[TI] jak się cieszę, że Cię widzę. Jak się czujesz? Mówiłaś wczoraj, że źle u Ciebie.
-Wejdź - powiedziałam i wskazałam na wnętrze domu. Usiedliśmy w salonie a ja podałam kawę i ciastka.
-Chodzi o to, że .....
-Wysłów się [TI].
-Bo, ... bo ja jestem w ciąży.
-To świetna wiadomość. Louis już wie?
-Dzisiaj chcę mu powiedzieć. Ale boję się jego reakcji. Wiesz, on jest sławny. Razem z chłopakami rozwija karierę, on nie będzie mieć teraz czasu na opiekę nad dzieckiem.
-Louis jest odpowiedzialny. Nie zostawi Cię. Nie martw się. Pamiętaj jakby co to dzwoń. Jestem gotowy pomóc Ci w każdej chwili. - jego monolog przerwał dzwoniący telefon chłopaka. Ed wyszedł na chwilę do kuchni - Przepraszam Cię, ale dzwonił mój menager i muszę jechać na wywiad. Przepraszam Cię bardzo. - pożegnałam się z Ed'em i usiadłam na kanapie. Może Sheeran ma rację? Louis jest odpowiedzialny, nie zostawi mnie. W końcu to też jego dziecko.
Z rozmyślań wyrwało mnie burczenie brzucha. Spojrzałam na zegarek. Południe. Wzięłam się za robienie obiadu. O 14 rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Otworzyłam a w drzwiach ujrzałam Louis'a.
-Hej kotku.
-Hej misia. O czym chciałaś porozmawiać?
-Wejdź. - usiedliśmy w salonie - Kochanie pamiętasz naszą ostatnią noc u Liam'a?
-Oczywiście, że tak. To była najpiękniejsza noc w moim życiu.
-Bo chodzi o to że...ja...jestem w ciąży. - powiedziałam. Mój chłopak otworzył szeroko buzię i nic nie mówił.
-Skarbie...nie cieszysz się?
-Ja...ja przepraszam - powiedział i wybiegł z domu. Jednak słowa Ed'a się nie sprawdziły. Louis jest zwykłym dupkiem który przestraszył się ojcostwa. Jak on może?
Wiedziałam co zrobić. Wykonałam telefon do rodziców. Powiadomiłam ich o ciąży. Bardzo się ucieszyli. Powiedziałam mamie o moim pomyśle. Zgodziła się i szybko wykonała moją prośbę. W czasie kiedy ta była zajęta załatwianiem mi ,,pomocy" rozmawiałam z tatą. Bardzo się cieszył, że zostanie dziadkiem. Po 5 minutach dostałam od mojej mamy radosną wiadomość.
Było przed 15. Mój rudy przyjaciel na pewno zakończył już wywiad. Sięgnęłam po telefon.
-Hej Ed. Nie przeszkadzam?
-Hej [TI]. Nie, coś się stało? Powiedziałaś już Louis'owi?
-Tak stało się i tak powiedziałam Lou. Ten uciekł. Stchórzył.
-Co?!
-To co słyszysz. Dzisiaj rano mówiłeś, że jesteś gotowy mi pomóc w każdej chwili. Czy to aktualne?
-Oczywiście, że tak.
-Musisz mi pomóc. Muszę zniknąć z życia Louis'a. Z jego kręgu. Mam prośbę. Pojechałbyś ze mną do Nowego Jorku?
-Co ty wyprawiasz ?
-Muszę tam jechać. Mieszka tam przyjaciółka mojej mamy. Jest projektantką mody. Pomoże mi. Zrobisz to dla mnie?
-Oczywiście. Pakuj się jutro o 17 jestem po Ciebie. Polecimy prywatnym samolotem.
-Dziękuję Ci nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła. To do jutra.
-Pa.
Poszłam do swojej sypialni i zaczęłam pakować wszystkie moje rzeczy. Po 17 wszystko było gotowe. Zniosłam walizki i położyłam je przy drzwiach. Zadzwoniłam również do [I.T.P] i powiadomiłam o moim wyjeździe. [I.T.P] miała ochotę rozszarpać Louis'a na strzępy. Oby tego nie zrobiła. Poprosiłam ją również aby po moim wyjeździe przeprowadziła się ze swojego malutkiego mieszkanka w bloku do mojej posiadłości. Nie chciałam jej sprzedawać ale też nie chciałam wynajmować. Opcja z [I.T.P] była najlepsza. Napisałam również sms do każdego z chłopaków. W każdym z nich napisałam, że muszę wyjechać i żeby mnie nie szukali. Pisałam, że będę tęsknić i że jeśli chcą konkretów niech pytają Tomlinson'a. Zasnęłam bardzo wcześnie.
Rano o 6 byłam już gotowa. O 15 przyjechał po mnie Ed, o 17 wylecieliśmy a o 12 (zmiana czasu) byłam już w Nowym Jorku. Na lotnisku było dużo paparazzi i fanek Ed'a. Jak oni się dowiedzieli o tym, że leci ze mną? Zrobili nam bardzo dużo zdjęć. My nie zważając na to wszystko wsiedliśmy do czarnego samochodu i wraz z ochroniarzami Sheeran'a pojechaliśmy na adres który im podałam.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Wyszliśmy z samochodu a moim oczom ukazał się wielki gmach domu mody w którym szefową była przyjaciółka mojej mamy - Lisa. Poznałam ją kiedyś jak jeszcze mieszkałam w Polsce. Bardzo się polubiłyśmy i utrzymywałyśmy kontakt, jednak gdy przeprowadzałam się do Londynu zmieniałam numer telefonu i straciłam do niej numer. Wraz z Ed'em i jego ochroniarzem weszliśmy do budynku.
-[TI]! -usłyszałam swoje imię.
-Lisa! - krzyknęłam na widok około 50 letniej kobiety. - Jak dobrze Cię widzieć!
-Tak dawno się nie widziałyśmy. Witaj Ed!
-Dzień dobry pani.
-To wy się znacie?
-Jestem częstym klientem pani Wood. - powiedział mój przyjaciel. - Widzę, że jesteś w dobrych rękach. Muszę wracać jutro mam koncert. Przylecę do Ciebie w sobotę. Może być?
-Oczywiście. Już Cię nie zatrzymuję. Dziękuję bardzo, bardzo, bardzo - powiedziałam przytulając się do chłopaka. - I jakby chłopaki pytali nic im nie mów.
-Jasne. To do zobaczenia. Do widzenia - powiedział i wyszedł.
-Nie widziałyśmy się tak dawno. Chodź opowiesz mi dokładniej dlaczego przyjechałaś. - powiedziała kobieta i zaprowadziła mnie do swojego gabinetu. Usiadłyśmy na kanapach i rozkoszując się kawą opowiedziałam jej wszystko. Nie obyło się bez płaczu.
-Nie martw się. Wszytko będzie dobrze. Pomogę Ci. Będziesz u mnie mieszkać do póki nic sobie nie znajdziesz ok ?
-Dziękuję. - powiedziałam.
Wieczorem pojechałam z Lisą do jej domu, a raczej do jej apartamentu. Dostałam klucze do swojego pokoju i poszłam się rozpakować. Kiedy przekroczyłam próg zamarłam. Z mojego pokoju roztaczał się widok na cały Nowy Jork. Już się w nim zakochałam. Rozpakowałam się i zmęczona rzuciłam na łóżko. Sięgnęłam po telefon i zobaczyłam, że mam 12 nieodebranych połączeń od Liam'a, 8 od Niall'a i Zayn'a, 10 od Harry'ego 5 od [I.T.P] i 30 od Louis'a. Nie miałam ochoty rozmawiać z chłopakami, nie teraz. Zadzwoniłam jedynie do przyjaciółki i powiedziałam jej wszystko co i jak. Włączyłam przeglądarkę i przeglądałam różne strony internetowe. Na każdej, dosłownie na każdej znalazłam artykuł z nagłówkiem typu: ,,[TI][TN] i Louis Tomlinson nie są już razem?" ,,Dziewczyna członka One Direction w Nowym Jorku z Ed'em Sheeran'em. Zdrada czy przyjaźń?". Odrzuciłam telefon na bok i ze zmęczenia całym dniem zasnęłam. Obudziłam się rano o 4. W sumie, wczoraj zasnęłam około 18. Usiadłam na łóżku i głaskając swój brzuch rozmawiałam z moim maluszkiem i rozkoszowałam się widokiem budzącego się do życia Nowego Jorku.
Siedziałam tak do 7 gdyż wtedy mój brzuch dał znać o potrzebie jedzenia. Poszłam do kuchni i zastałam tam Lisę.
-Dzień dobry, jak się spało? - zapytała
-Dzień dobry, bardzo dobrze. A tobie?
-Również. Proszę naleśniki na śniadanko. A potem do pracy na 9.
-Do jakiej pracy? A za śniadanie bardzo dziękuję.
-Przecież skończyłaś szkołę projektowania ubrań prawda? No właśnie. Od dziś będziesz pracować u mnie. Będziesz wraz ze mną przygotowywać projekty. - nie wierzyłam co mówiła Lisa. Właśnie dostałam swoją wymarzoną pracę! AAAAA! Jestem taka szczęśliwa.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję. - mówiłam rzucając się na kobietę. Ta odpowiedziała mi śmiechem i pogoniła mnie abym zjadła naleśniki.
O 9 byłam już z kobietą w jej domu mody. Wszystko mi objaśniła. Poznałam bardzo dużo ciekawych ludzi, którzy ciepło mnie przyjęli. Kiedy jechałyśmy tutaj wpadłam na pomysł nowej kreacji. Kiedy przydzielono mi moją pracownię od razu zaczęłam szkicować. Tak mijał mi każdy dzień. Z dnia na dzień pod domem mody pojawiało się więcej paparazzi. Ed odwiedzał mnie najczęściej jak mógł. W tym czasie ja znalazłam sobie mieszkanie. Było 10 minut na piechotę do mojej pracy o 15 do Central Parku. Mój brzuszek z dnia na dzień rósł. Od Sheeran'a dowiedziałam się, że chłopaki mnie szukają a w szczególności Louis. Byli początkowo źli na Ed'a, że nic im nie chce powiedzieć jednak zrozumieli, że ja tego nie chciałam.
8 miesięcy później
Jestem właśnie w szpitalu. Godzinę temu na świat przyszedł synek mój i Louis'a. Szkoda, że go tu teraz nie ma. Z tego co wiem to aktualnie chłopaki mają trasę.
-Hej [TI]. Jak się czujesz? - usłyszałam głos mojego rudego przyjaciela
-Hej Ed. Dobrze, wręcz bardzo dobrze. Od godziny jestem matką! - zaczęłam krzyczeć na cały głos. Chłopak patrzył na mnie jak na psychopatkę jednak śmiał się.
-Córeczka czy synek?
-Synek, Tommy.
-Louis chciał tak dać na imię swojemu synowi.
-Wiem. - powiedziałam.
-Przyniosłam pani synka. Proszę. - powiedziała pielęgniarka podając mi mojego bobasa do rąk. On był taki malutki i taki podobny do Louis'a.
-Cały tata. - powiedział Ed podchodząc do mnie. - Mogę?
-Jasne. - powiedziałam podając mu dziecko.
-Hej Tommy. Jestem Ed twój rudy wujek. - powiedział co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Chłopak oddał mi chłopczyka i telefonem zrobił nam zdjęcie. Po chwili dostałam powiadomienie w telefonie. Ed dodał tweeta z naszym zdjęciem. Pisał, że godzinę temu został wujkiem małego Tommy'ego Tomlinson'a.
-Musisz zawiadomić Louis'a.
-Wiem. Za raz to zrobię. - powiedziałam. Ed był u mnie jeszcze godzinkę po czym poszedł do swojego hotelu. Nagle do sali wpadła Lisa która była bardzo uradowana gdy zobaczyła mojego potomka. Wzięła go na ręce a ja zadzwoniłam do Louis'a. Było po 21 więc koncert pewnie już się skończył. Odebrał po pierwszym sygnale.
-[TI]? - zapytał. W jego głosie można było wyczuć nadzieję
-Tak. Cześć Louis. Wiem, że zepsułam Ci życie ciążą, jednak chcę Cię jedynie powiadomić, że od godziny jesteś ojcem. Urodziłam chłopca. Naszemu synowi dałam na imię Tommy. To wszystko. Nie przeszkadzam w spokojnym życiu gwiazdy. - powiedziałam i rozłączyłam się. Mimo tego, że tak bardzo mnie skrzywdził nadal go kochałam. Na samą myśl o nim rozpłakałam się, a Lisa musiała mnie pocieszać.
Po tygodniu wyszłam ze szpitala. Ed po mnie przyjechał. Oczywiście zaatakowana zostałam przez paparazzi którzy byli ciekawi dlaczego nie ma przy mnie Louis'a i dlaczego nie jestem w Londynie. Nic nie mówiłam.
Rok później
Mój Tommy ma już roczek. Umie mówić mama, tata i Ed. Nawet próbuje chodzić lecz nie udaje mu się to. Ten rok był dla mnie pełen sukcesów i szczęścia. Kiedy zaczęłam pracę w domu mody Lisy moje projekty przyciągnęły uwagę krytyków mody i bardzo im się spodobały. Na to czekałam. Z pomocą Lisy otworzyłam własny dom mody który szybko zdobył uznanie w mieszkańcach nie tylko Nowego Jorku. A co do Louis'a. Nie odwiedził mnie ani razu. Lecz było to spowodowane ich trasami. Z tego co wiem od Ed'a to jedna z nich trwała 8 miesięcy, potem mieli przerwę chyba na miesiąc i kolejna trasa 3 miesiące. Na prośbę Tomlinson'a mój rudy przyjaciel codziennie wysyłał mu zdjęcia Tommy'ego. Chłopiec dostawał od ojca prezenty. Misie, jakieś zabawki, ubranka. Nie ukrywam. Brakowało mi go. I to cholernie.
Kiedy urodził się Tommy sprzedałam swój dom w Londynie [I.T.P]. Oby jej długo służył.
Dzisiaj jest mój pierwszy pokaz mody. Bardzo się denerwuję gdyż mają na niego przyjść specjalni goście (nie liczę krytyków). Tak bardzo chciałam żeby była tu ze mną Lisa, jednak zachorowała i nie dała rady przyjść. O 17:00 wszystko miało się zacząć. Kwadrans przed występem wyjrzałam na salę. Było w niej bardzo dużo ludzi. W pierwszych rzędach zobaczyłam krytyków i tych ważnych gości. Byli nimi Katy Perry, Ariana Grande, Zara Larsson, oczywiście mój Ed Sheeran i One Direction. Stop, wróć. One Directino!? Siedzieli tam całą piątką. Liam, Harry, Niall, Zayn i Louis. Właśnie Louis. Rozmawiali z Ed'em. Zakładam, że będzie chciał się ze mną spotkać. Jednak nie pozwolę aby zniszczył mi dzisiejszy dzień. Równo o 17 na sali zgasły światła. A na ściance pojawił się cień pierwszej modelki. Dziewczyna przeszła prezentując moją kreację. Z każdą wychodzącą osobą było coraz lepiej. Po godzinie pokazu wszyscy modele wyszli a na końcu szłam ja. Wyszłam na środek i stanęłam przed nimi. Ukłoniłam się i usłyszałam wielkie brawa. Kontem oka zobaczyłam, że piosenkarki i chłopaki włącznie z Lou biją mi brawo i stoją. To samo zrobili krytycy. Nie ukrywam, że się wzruszyłam. Podziękowałam wszystkim i wyszłam z wybiegu a za mną modele. Za kulisami pogratulowałam wszystkim, gdy nagle usłyszałam ten głos.
-Mama! - wołał mój synek.
-Tommy! - krzyknęłam i podbiegłam do opiekunki stojącej z moim dzieckiem. Odebrałam od dziewczyny malucha i odesłałam do domu. Po chwili podeszły do mnie 3 cudowne piosenkarki. Pogratulowały mi świetnego pokazu i synka :) oraz złożyły zamówienie na niektóre stylizacje z kolekcji. Byłam tym bardzo podekscytowana. Kiedy chciałam wyjść zza kulis usłyszałam moje imię.
-[TI]!
-ED! -krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
-Hej mały. Poszło Ci świetnie. Jak zawsze.
-Dzięki.
-Ktoś chciał z tobą porozmawiać. - powiedział i po chwili zobaczyłam cztery sylwetek idących w moją stronę.
-[TI]! - usłyszałam.
-Hej. Jak dawno się nie widzieliśmy. - powiedział Liam
-Hej. To prawda.
-To jest ten słynny mały Tommy Tomlinson ? -zapytał Niall a ja kiwnęłam głową. - Chodź do wujka Niall'a. - powiedział a ja podałam mu malucha.
-Gdzie Louis? - zapytałam
-Wyszedł gdzieś. Powiedział, że za raz wróci.
-To chodźcie do mojego gabinetu. Nie będziemy tak tu stać. - powiedziałam i zaprowadziłam chłopaków do mojego gabinetu. Weszliśmy do środka. Chłopaki zaniemówili kiedy zobaczyli, że na wielkiej tablicy korkowej mam przyczepione nowe projekty.
-Nigdy nie mówiłaś, że umiesz tak świetnie rysować.
-Bo nie umiem. - powiedziałam
-Jakbyś nie umiała to byś nigdy tu nie stała.
-No to w takim razie dziękuję.
-To może teraz powiesz nam dlaczego nas zostawiłaś? - zapytał Harry
-Siadajcie. - powiedziałam wskazując na fotele. Opowiedziałam im całą historię z mojej perspektywy. Nagle do drzwi do twojego gabinetu się otworzyły a do środka wszedł Louis z kwiatami.
-To my was zostawimy samych. - powiedział Liam. Zanim wyszli wzięłam od Niall'a Tommy'ego i posadziłam go w kojcu który był w rogu pokoju.
-Hej [TI].
-Cześć.
-To dla ciebie.
-Dziękuję.
-Świetny pokaz mody.
-Bardzo dziękuje.
-Słuchaj przepraszam, cię że wtedy tak wybiegłem. Musiałem to przemyśleć
-Wiem. Zepsułam ci życie. Przepraszam. - przerwałam mu.
-Nie nie zepsułaś. Po prostu byłem w szoku. Przepraszam.
-Dlaczego nie przyjechałeś ani nie odezwałeś się ani razu w ciągu tego całego roku?
-Bałem się, że mnie już nie chcesz znać.
-Lou, ja cię nadal kocham wariacie.
-Wiesz. Tak się składa że ja też Cię nadal kocham. - powiedział przytulając mnie.
-Obiecaj mi, że już mnie nie zostawisz. - powiedziałam patrząc prosto w jego niesamowite oczy.
-Obiecuję. Zaopiekuję się tobą i naszym synkiem najlepiej jak potrafię. - powiedział całując mnie. Tego mi brakowało. Właśnie tego. Nasze namiętności przerwał cichy płacz naszego synka. Louis odsunął się ode mnie i podszedł do kojca.
-Mogę? - zapytał
-Jasne. Przecież to twój synek. - odparłam
-Hej Tommy. Jestem twoim tatą. Wiesz? Bardzo Cię kocham. Nigdy Was nie zostawię. - mówił tuląc do siebie chłopczyka. Ten obraz bardzo mnie wzruszył. Ojciec i syn. Niesamowite. Łezka pociekła mi po policzku. Louis podszedł do mnie. Przytulił mnie i pocałował w głowę.
-Kocham Was. I nigdy Was nie zostawię.
Następny dzień był moim ostatnim w Nowym Jorku. Przed południem pożegnałam się z Lisą i podziękowałam jej za wszystko oraz załatwiałam ostatnie sprawy związane z przeniesieniem mojego domu mody do Londynu. Tak wracam do Londynu razem z Louis'em i naszym maluszkiem. Popołudniu razem z Louis'em i Tommy'm wybraliśmy się na spacer do Central Parku. Mój ukochany jedną ręką pchał wózek a drugą trzymał mnie w talii. Kiedy weszliśmy do parku zaatakowały nas fanki i paparazzi. Wszyscy pytali co się stało, że Louis jest ze mną? Czy jesteśmy ponownie razem? I tak dalej i tak dalej. Na szczęście szybko zjawili się ochroniarze One Direction i nas z tego wyciągnęli.
Następnego dnia o 12 mieliśmy samolot. O 17 byliśmy w Londynie. Na lotnisku czekali na nas fani chłopaków i fotoreporterzy. Zrobili masę zdjęć. Tego wieczoru poszliśmy wspólnie do Nando's na kolację. Po niej wszyscy rozjechali się do swoich domów. Ja i Tommy mieliśmy zamieszkać z Louis'em. Kiedy weszliśmy do domu usłyszałam głosy dochodzące ze wnętrza domu. Weszliśmy do salonu. Zobaczyłam tam mamę Lou i jego najstarsze siostry. Przywitaliśmy się a Lou nagle wyszedł z salonu. Po chwili wrócił i powiedział, że zabiera mnie na wycieczkę. Byłam na niego zła. Lou wyszedł przede mną i czekał już na mnie. Stał przy starym niebieskim samochodzie. Chłopak otworzył mi drzwi i pomógł wejść do pojazdu. Jechaliśmy kilka minut. Słońce świeciło wysoko na niebie mimo, że było już po 18. Nagle zauważyłam, że jesteśmy w Hyde Park'u. To tutaj Louis nagrywał swoją część do teledysku piosenki Night Changes. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam ten teledysk chciałam pójść kiedyś z Louis'em na taką randkę jak w tym teledysku. Oczywiście iść na randkę na której Lou nie byłby zabierany przez policję. Chłopak zaparkował i pomógł mi wyjść z samochodu. Dopiero wtedy zauważyłam, że jest ubrany w ciemny garnitur i jasny płaszcz. Wyglądał identycznie jak na teledysku. Chłopak złapał mnie za rękę i weszliśmy do parku. Szliśmy obok jeziora trzymając się za ręce. Doszliśmy do wielkiego drzewa kiedy Lou zauważył gołębie. Myślałam, że krzyknie Kevin! i narobi niezłego obciachu jednak tego nie zrobił. Podeszliśmy bliżej oglądaliśmy ptaki. Nagle Lou wstał i złapał mnie za ręce.
-Wiem, że bardzo podobała ci się moja solówka w teledysku do Night Changes i chciałaś iść na taką randkę. Dlatego proszę. Ale to nie jest randka. To jest coś innego - powiedział a ja się trochę przestraszyłam. Nagle Louis klęknął przede mną i z kieszeni wyjął czerwone pudełeczko. - Czy ty [TI][TN] zgodzisz się zostać moją panią Tomlinson? - zapytał z uśmiechem. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nagle się ocknęłam.
-TAK! - krzyknęłam i rzuciłam się na chłopaka. Kiedy się od niego oderwałam ten namiętnie mnie pocałował. Teraz wszystko będzie dobrze, ponieważ resztę mojego życia spędzę z Louis'em i naszym synkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz