poniedziałek, 26 czerwca 2017

Co dalej z blogiem?

Hej, tu littlegirl. Pewnie większość z Was zdążyła już przeczytać, że LiwiaLila musiała odejść z bloga. Wierzę, że jest Wam z tego powodu równie przykro co mnie, zwłaszcza, że cały ten blog to jej zasługa i wykazywała się tu największą aktywnością. Pytanie więc, co teraz?
Postaram się prowadzić go dalej najlepiej jak potrafię, jednak sama na pewno nie dam rady. Dlatego szukam chętnych dziewczyn do pomocy. Jeżeli lubisz pisać, masz czas i chęci -> napisz do mnie email: littlegirl.nzhll@gmail.com.

Poza tym, dajcie znać w komentarzach czy w ogóle jeszcze tu zaglądacie, bo Wasza aktywność ostatnio spadła praktycznie do zera. Bez Was ten blog nie przetrwa, muszę wiedzieć, że jest dla kogo pisać dalej :)

Wasza littlegirl ♥️

niedziela, 25 czerwca 2017

Bardzo ważna informacja!

Witajcie!

Muszę przekazać Wam bardzo smutną wiadomość. Ze względu na bardzo trudne problemy rodzinne odchodzę w bloga. Być może kiedyś jeszcze wrócę, jednak teraz trudno jest mi cokolwiek przewidywać. Administratorką bloga zostaje Laura - littlegirl. Fajnie byłoby, gdyby któraś z czytelniczek, a nawet kilka z Was zechciało wejść na moje miejsce i pomóc Laurze. Niech będzie Was jak najwięcej!

Opowiadanie Sketch Tower Bridge zostanie przeniesione na Wattpada, a tam publikować i kontynuować będzie je moja przyjaciółka. Jej profil tutaj. Nie jestem jednak w stanie Wam powiedzieć, kiedy się ono tam pojawi, gdyż moje przyjaciółka pisze już jedno opowiadanie i nie wiem czy będzie w stanie publikować dwa na raz. Wiedzcie jednak, że będzie ono kontynuowane.

Chciałabym Wam serdecznie podziękować. Za wszystkie komentarze, wejścia na bloga. Dzięki niemu mamy ponad 50 000 odwiedzin. Niesamowita liczba. Tworząc bloga nigdy nie sądziłam, że aż tyle osób będzie chciało czytać moje wypociny. Bardzo Wam za wszystko dziękuję.

Directioner Forever <3

Wasza LiwiaLila

wtorek, 13 czerwca 2017

54. Friends with benefits ~ Liam/Niall #14

Obudziłam się kilka minut po 10. Spojrzałam na swoje wczorajsze ubrania i chłopaka leżącego obok. Uśmiechnęłam się na ten widok, ciesząc się, że najgorsze już za nami. Nienawidziłam się z nim kłócić, a jak się dzień wcześniej okazało – nie było o co. Nadal byłam rozbita po zamieszaniu z Niallem, ale nie chciałam pokazywać, że jestem słaba. Chociaż ten jeden, jedyny raz. Obecność Liama w tak małej odległości przypominała mi o nocach, które razem spędziliśmy. Jakaś część mnie tęskniła za tą bliskością i czułością ze strony chłopaka. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej cieszyłam się w duchu, że między mną a Niallem nie doszło do niczego poważniejszego. Dużo trudniej byłoby mi o nim zapomnieć. Odpędziłam od siebie myśli związane z blondynem i położyłam głowę na torsie śpiącego Liam'a. Wsłuchując się w rytmiczne bicie jego serca zasnęłam jeszcze na chwilkę.


Jak ona mogła? Przesadziłem z tym, że zrzuciłem całą winę na (T.I.), ale nawet nie dała tego wytłumaczyć. Przecież między mną a tamtą zdzirą z klubu do niczego nie doszło. Problem w tym, że (T.I.) i tak mi nie uwierzy. Na jej miejscu sam bym sobie nie uwierzył. Wściekły, a zarazem załamany udałem się nad Tamizę. Widok płynącej rzeki zawsze mnie uspokajał, pozwalając nabrać dystansu do pewnych rzeczy. Nie miałem ochoty wracać do domu, tym bardziej, że czekał tam na mnie Liam. Nie chciałem z nim rozmawiać, jeszcze nie teraz. Ciągle czułem do niego żal, nie mogłem znieść myśli, że mnie oszukał. Przyjaciel się tak nie zachowuje do cholery. Kiedy wpatrywałem się w wodę, zrozumiałem, że zostałem sam. Już nic nie trzymało mnie przy życiu. Gdybym zniknął, pewnie nikt by nawet nie zauważył.

- Obudź się śpiochu. - mruknąłem czule nad uchem dziewczyny. Ciężko opisać słowami moją radość, gdy otworzyłem oczy tego ranka i zobaczyłem ją tak blisko siebie. Kosmyki włosów opadające na jej twarz unosiły się przy miarowym oddechu, a drobne dłonie spoczywały na mojej klatce. Wyglądała tak słodko i niewinnie. Jedyne co mi przeszkadzało, to ślady rozmazanego makijażu, przypominające o wczorajszych wydarzeniach. Wiedziałem, że muszę pomóc jej się pozbierać, ale nie wiedziałem jeszcze jak trudne to będzie.
- Która godzina? - zapytała zaspanym głosem, opierając się na łokciach tak, że nasze twarze znajdowały się w odległości kilkunastu centymetrów od siebie. Jeszcze kilka miesięcy temu pocałowałbym ją na dzień dobry bez dłuższego zastanowienia, a teraz mogłem o tym tylko pomarzyć.
- Południe prawie. - odpowiedziałem z uśmiechem. (T.I.) spojrzała na mnie przerażona i pobiegła w stronę łazienki. Zdziwiło mnie jej zachowanie, dlatego poszedłem za nią.
- Co się stało? - zawołałem, żeby usłyszała przez zamknięte drzwi.
- Za 2 godziny zaczynam swoją zmianę w pracy! - krzyknęła zdenerwowana. Zaśmiałem się pod nosem, doskonale wiedząc, ile czasu potrzebuje, żeby być gotowa do wyjścia. Nigdy nie przekroczyła godziny i 10 minut. Postanowiłem jednak nie stresować jej dodatkowo, dlatego udałem się do kuchni w celu przygotowania dla nas śniadania. Otworzyłem lodówkę i jedyne co w niej znalazłem to stara marchewka i kilka jajek. Przygotowałem tosty francuskie z cynamonem, pamiętając jak bardzo za nimi przepada, jednak nigdy nie ma ochoty ich przygotować. Obok gotowego śniadania ustawiłem dwa talerze i szklanki wypełnione sokiem pomarańczowym.
- Aaa, uwielbiam cię! - pisnęła zachwycona dziewczyna, rzucając mi się na szyję. Roześmiany przytuliłem ją do siebie i dopiero wtedy poczułem zapach nieziemskich perfum.
- Ładnie pachniesz. - szepnąłem, a policzki blondynki oblał rumieniec.
- Odwieziesz mnie do pracy? - zapytała z pełną buzią, kiedy konsumowała posiłek. Rozczulony tym widokiem nie odpowiadałem przez chwilę, jednak w porę oprzytomniałem.
- Eee.. tak, oczywiście. - pokiwałem głową na potwierdzenie swoich słów.
- Dzięki.
- Mogę też przyjechać po ciebie po pracy. Nie powinnaś być teraz sama. - zaproponowałem bez namysłu.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł. Nie chcę, żebyś czuł się w obowiązku pilnowania mojego samopoczucia. Dam sobie radę. - uśmiechnęła się delikatnie, chociaż w jej oczach błyszczały łzy.
- Dobrze, ale jutro do mnie zadzwonisz i gdzieś wyjdziemy. - oświadczyłem tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Niech będzie. - przytaknęła upijając łyk soku. Po śniadaniu odwiozłem (T.I.) do firmy, w której pracowała. Dziennikarstwo było jej pasją już na samym początku naszej znajomości. Kiedy szła na studia kibicowałem (T.I.) z całych sił, w przeciwieństwie do rodziców dziewczyny. Oni twierdzili, że powinna była iść na medycynę. Ciągłe narzekania dotyczące drogi jaką wybrała, sprawiły, że blondynka w końcu ograniczyła kontakt z rodziną do minimum. Krótko potem jej matka zachorowała i zmarła, ale ojciec nie raczył powiadomić o tym jednej z dwóch córek. (T.I.) bardzo to przeżyła, byłem wtedy przy niej non stop. Dopiero po roku wróciła do siebie, chociaż rana, jaką nosi w sercu z pewnością nie wygoi się nigdy. Wiedziałem, że niczego tak źle nie znosi jak utraty kogoś bliskiego, dlatego tym bardziej nie chciałem zostawiać jej teraz samej. Musiałem jednak uszanować jej wolę.

Weszłam do redakcji spóźniona kilka minut, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Zaraz po odjeździe Liama pozwoliłam emocjom wziąć górę. Przy nim musiałam udawać, że dobrze się trzymam. Za dużo o mnie wiedział i mógłby się niepotrzebnie zamartwiać. A przecież obiecałam sobie, że tym razem dam radę. Dotrzymam danego sobie słowa, chociaż dopiero za jakiś czas stanę na nogi. Starłam łzy z policzków i pewnym krokiem ruszyłam przed siebie. Zajęłam swoje stałe miejsce przy biurku z laptopem, a torbę powiesiłam na oparciu krzesła. Uruchomiłam sprzęt, by sprawdzić skrzynkę pocztową i nadrobić zaległości, jakie miałam ze względu na niedawny urlop.
- No proszę, kogo moje oczy widzą! - usłyszałam ironiczny głos tuż za sobą. Skrzywiłam się na samą myśl o rozmowie z nowym redaktorem naczelnym. Mówiąc wprost, był najzwyczajniej w świecie chamski.
- Ciebie również miło widzieć, Brian. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem, odwracając głowę w jego stronę.
- Pozwól do mojego gabinetu, musimy porozmawiać. - zażądał. Domyślałam się, że nie jest zachwycony częstą nieobecnością w pracy, na którą sobie pozwalałam. Podążyłam za mężczyzną do pomieszczenia znajdującego się w drugiej części budynku.
- Usiądź, proszę. - wskazał na krzesło naprzeciwko masywnego biurka, a sam zajął miejsce na skórzanym fotelu.
- Coś się stało? - zapytałam, udając zaskoczoną.
- Oh, (T.I.), jesteś tak ładna, jak głupiutka. - zaczął, a ja już miałam ochotę uderzyć go w twarz. - Będę z tobą szczery. Redakcja ma małe problemy finansowe, przez co zmuszony jestem zwolnić kilka osób. Ostatnio więcej cię nie ma w pracy niż jesteś, a dodatkowo nie dostarczasz tekstów na czas. Nie płacimy za nic nie robienie. Chyba rozumiesz, co chcę przez to powiedzieć...

*************************************
Cześć misie! Wybaczcie mi długą nieobecność, ale same wiecie jak to jest pod koniec roku szkolnego.. zresztą Was też tu ostatnio jakby mniej :( Na szczęście za prawie tydzień wakacje! ♥️

Co sądzicie o tej części? Jak myślicie, co zrobi Niall, a jak w nowej sytuacji odnajdzie się bohaterka? Obniżam trochę próg komentarzy, bo ostatnio nie było tyle, ile napisałam pod częścią.. 10 komentarzy = następna część :)
littlegirl

piątek, 9 czerwca 2017

46. Sketch Tower Bridge #24

Obudziło mnie delikatnie mizianie palcami po ramieniu. Uchyliłam powieki i ujrzałam Harry'ego, leżał na boku, oparty na łokciu, a drugą ręką dotykał mojego ciała.
-Dzień dobry księżniczko. - Powiedział z chrypką w głosie i uśmiechnął się ukazując słodkie dołeczki. Wyciągnęłam dłoń i włożyłam palce w jeden z nich.
-Dzień dobry książę. - Również się uśmiechnęłam. - Która godzina?
-6:50. 
-Musimy wstać i przygotować się. - Zaczęłam się podnosić jednak szybko wylądowałam na torsie chłopaka.
-Jeszcze mamy czas. Lepiej się poprzytulajmy. - Zamruczał w moje włosy.
-Będziemy się przytulać w samochodzie okey? - Spytałam pocierając jego tors. 
-Niech będzie. - Odpowiedział i pocałował moje ramię. - A więc zapraszam na prysznic. - podniósł się ochoczo i wyciągnął do mnie dłonie. 
-Panie Styles, nie zapędza się pan? - Uniosłam jedną brew, co wywołało u niego śmiech. 
-Oczywiście, że nie panno (TN). 
-Idź do łazienki, a ja zrobię nam śniadanie. - uśmiechnęłam się i przed wyjściem z sypialni obdarowałam Styles'a buziakiem w policzek. Oczywiście, dla niego to mało. Udałam się do kuchni i postanowiłam przygotować tosty. Kiedy wszystko było gotowe ułożyłam na stole naczynia i postawiłam dwie szklanki oraz sok. Po 10 minutach dołączył do mnie Harry. Ubrany był w czarne spodnie i szarą bluzę. Na stopach miał czarne skarpetki, a włosy jak zwykle zaczesane do tyłu. Usiadł przy stole i zabrał się za jedzenie. Po szybkim, przynajmniej w moim przypadku śniadaniu pobiegłam się przygotować. Wzięłam prysznic i wykonałam podstawowe poranne czynności. Zrobiłam delikatny makijaż i rozczesałam włosy. Ubrałam czystą bieliznę, czarne getry, czarny top i granatową bluzę z kapturem, a do tego czarne skarpetki. Spakowałam torebkę i zbiegłam na parter. Harry siedział i w najlepsze oglądał telewizję. 
-Harry, co ty wyprawiasz? Przecież nie mamy nic spakowane.
-Kochanie, a co ty chcesz pakować, hm? Portfel i telefon mamy przy sobie, a jedzenie i picie można zawsze kupić. Spokojnie. - Mówił zbliżając się do mnie. - Chłopaki za raz będą, ubieraj buty. - Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.


Kilka minut po 9 siedzieliśmy już w samochodzie Louis'a. Niall siedział obok kierowcy i wesoło opowiadał swój sen o gadającej pizzy. Siedziałam wtulona w bok Harry'ego i mimowolnie przymykałam oczy. Byłam śpiąca. Musiałam zasnąć, bo gdy otworzyłam ponownie oczy obok mnie znajdowały się różne torby, które z pewnością nie były tutaj gdy wsiadaliśmy do pojazdu.
-Jak się spało? - Usłyszałam zachrypnięty głos nad uchem, a po chwili miękkie wargi musnęły płatek ucha. Harry...
-Dobrze, dziękuję. A gdzie jesteśmy? I co to za torby? - Zamrugałam i przetarłam dłonią oko.
- Jeszcze jakieś 10 minut i jesteśmy na miejscu. Trochę ci się przysnęło Kochanie. -Zaśmiał się i przytulił. Pokazałam mu język, na co jego śmiech się wzmocnił. Wtuliłam twarz w jego ramię.
-Gdzie Zayn i Liam? - Spytałam rozglądając się po samochodzie. Niall spał, a Louis rozmawiał przez zestaw słuchawkowy.
-Jadą za nami. Spokojnie, Wszystko jest dobrze. - Musnął szybko moje usta i ułożył głowę na moim ramieniu przymykając oczy. Ułożyłam dłoń na jego głowie i wplotłam palce w gęste loki. Pociągnęłam za końcówki, a Harry mruczał. Bardzo przyjemnie.


-Jak tu pięknie. - Westchnęłam oglądając otoczenie. Duże jezioro z drewnianym podestem, otoczone małym laskiem. A obok mały dom zbudowany z bali z jasnego drewna. Raj na ziemi.
-Wiedziałem, że się spodoba. - Zaśmiał się Louis przechodząc obok z torbami.
-Co to za torby?
-A to Harry ci nie powiedział? - Uniósł brew.
-Nie - przeciągnęłam delikatnie.
-Chyb chciał ci zrobić niespodziankę. Zostajemy tutaj na noc. A to są wasze rzeczy. - Uniósł wyżej dwie torby, a mnie zamurowało. Jak to na noc?
-Aha, okey. - Mruknęłam i udałam się w poszukiwania Harry'ego. Znalazłam go przy samochodzie rozmawiał z mamą. Skąd to wiedziałam? ,,Kocham cię mamo".
-Dlaczego nie powiedziałeś mi, że tu zostajemy? - Zaczęłam kiedy skończył rozmawiać.
-Chciałem żebyś miała niespodziankę Miśku. - Odpowiedział podchodząc bliżej. Ułożył dłonie na moich ramionach, a następnie przejechał nimi po rękach i zacisnął dłonie na moich małych. - Spakowałem do torby różne ubrania, żebyś mogła sobie wybrać. Nie gniewasz się? - Spytał z miną zbitego psiaka.
-Nie - Uśmiechnęłam się i wspinając na palce musnęłam jego usta. Harry przyciągnął mnie do siebie i pogłębił pocałunek. Trwałby zdecydowanie dłużej, gdyby nie wyraźnie zniecierpliwiony głos zza nas się nie odezwał.
-Idziemy się rozpakować zakochańce, a potem ognisko. - Uśmiechnął się Niall i odszedł cały w skowronkach. Ruszyłam w stronę domku, zostawiając Harry'ego samego. Szybko podbiegł do mnie i musnął mój policzek, po czym ruszył biegiem do drzwi budynku. Chcąc być tam przed nim zaczęłam biec. Szkoda, że nie zauważyłam mocno wystającego korzenia drzewa.





************************************************************
Hej!

Przepraszam, że słabo z częściami. Koniec roku szkolnego, mam wiele na głowie. Bardzo Was przepraszam. A swoją drogą, myślicie, że bohaterce stało się coś poważnego?


LiwiaLila

niedziela, 4 czerwca 2017

50 000 wyświetleń

Hej!

W imieniu swoim i dziewczyn chciałabym Wam podziękować za 50 000 wyświetleń na blogu! Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek odwiedzi bloga aż tyle osób. Jestem Wam bardzo wdzięczna. To dzięki Wam ten blog działa, dajecie mi motywację do działania. Dziękuję Wam ♥❤



57. I Hate You I Love You #11

Trzymając Zayn'a za dłoń weszliśmy do garderoby Louis'a. Chłopak leżał na sofie z lodem na zranionym miejscu. Gdy tylko podeszłam bliżej podniósł się.
-Jak się czujesz? - Zapytałam troskliwie.
-Dobrze. Mówiłem ci przecież, że to tylko uderzenie w twarz. Nic wielkiego. - Uśmiechnął się na potwierdzenie swoich słów.
-Dobrze. Ale jakby coś się działo to masz to od razu zgłosić. - Dodałam szybko, na co on się zaśmiał. Śmieszek jeden.
-Dobrze, dobrze mamusiu.
-Jest sprawa - Zaczęłam odwracając się na chwilkę w stronę Zayn'a. - Zayn chciał ci coś powiedzieć. - stanęłam za Mulatem i pchnęłam go lekko do przodu.
-Ja... - Widać było jak trudno było mu przeprosić. Stanęłam tuż za nim i położyłam głowę na jego plecach. Dłonią chwyciłam jego i zaczęłam delikatnie gładzić kciukiem, żeby pokazać mu, że nie jest tu sam. - Sorry stary. To nie było w porządku. - Wypuścił ze świstem powietrza po kilku minutach. Udało się! Miałam ochotę wskoczyć mu na plecy i pocałować, ale przecież wiadome, że tego nie zrobię. Okey, wiem że coś do mnie czuje, ale ja nie jestem pewna naszej relacji. Zayn jest czasem nieobliczalny. Wiem, że obiecał że się tak już nie zachowa, ale nie można zaprzeczać naturze. Co gdybym to ja była na miejscu Louis'a? Ugh, nie chcę sobie tego wyobrażać.
-Spoko, nic się nie stało. Ale muszę przyznać. Masz niezłe uderzenie. - Zaśmiał się brunet. On tego nie zrobił. - Ale na więcej razy nie reaguj tak.
-Postaram się. - powiedział z uśmiechem Mulat. Czekaj, wróć. Z uśmiechem. Coś jest nie tak. Zayn odwrócił się do mnie i uśmiechnął. -Musimy już iść. Za chwilę zaczynają. - wskazał kciukiem drzwi i pociągnął mnie za dłoń. - Jak było? - spytał gdy tylko wyszliśmy z garderoby.
-Świetne. - powiedziałam ze szczerym uśmiechem.
-Starałem się.
-To było widać.
-Wiesz co. mam pytanie. Co robisz wieczorem? - spytał patrząc mi głęboko w oczy. Nie żebym ja nie robiła tego zagłębiając się w jego czekoladowych tęczówkach. 
-Chciałam wyjść gdzieś z Harry'm. Dawno się nie widzieliśmy, a jeszcze przed wyjazdem mieliśmy gdzieś się razem wybrać. A co? - nagle Zayn stał się jakiś inny. Jego tęczówki lekko pociemniały, a na szyi pojawiła się widoczna żyła. Coś nie tak? 
-Już nic. Chodźmy bo już zaczynają. - powiedział oschłym tonem wskazując palcem na miejsce za mną. Wzruszyłam ramionami i udałam się wolnym krokiem w serce hali. Zazdrosny? O Harry'ego? Nie...


Po 6 godzinach zmęczona wróciłam do mieszkania. Wydaje się, że to wszystko jest takie proste. Niestety prawda jest inna. Niektóre sceny kręci się po 10 razy, każda w innym oświetleniu, z innych kątów. Masakra. Ale cała ekipa jest świetna. Mili ludzie, rodzinna atmosfera. Stwierdzam, że czuję się tam jak w domu.
W przerwach między ujęciami Zayn siedział jak najdalej ode mnie. Odzywał się jedynie w trakcie nagrywania. Przypomina mi takim zachowaniem swoją starą wersję, Zayn'a Pojeba i Dupka. Nie chcę go takiego. Gdy tylko zabrzmiał dzwonek oznajmujący koniec pracy na dziś Malik wybiegł z hali nie wstępując do garderoby. Nie powiem, że nie byłam smutna z tego powodu bo byłam. Obiecał mi, że nie będzie się już tak zachowywał. Z resztą podobno mu na mnie zależało. Podobno. Zabrałam swoje rzeczy i po pożegnaniu się z ekipą wyszłam na dwór. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, 18:04. Nie wierzę, że przesiedziałam tutaj cały dzień. Wrzuciłam rzeczy do samochodu i usiadłam za kierownicą. Dwa wdechy i jedziemy.
Po 20 minutach zaparkowałam przed blokiem. Wpisałam przy drzwiach kod, a one ustąpiły. Weszłam na odpowiednie piętro, a następnie przekroczyłam próg mieszkania. Pierwszym co zrobiłam nie było zaświecenie światła, a zdjęcie butów. Okropnie bolały mnie nogi po całym dniu chodzenia. Odwiesiłam kurtkę na wieszak, a torbę rzuciłam na sofę. Chwyciłam za butelkę wody i upiłam trochę zimnej cieczy. Rzuciłam się na sofę i przymknęłam oczy, biorąc głębokie wdechy. Jedyne na co miałam ochotę to sen. Z zamyślenia wybudził mnie dźwięk sms-a:


Hej (TI) :* Wpadniesz do mnie?


Harry. Jeden sms postawił mnie na nogi. Wstałam z łóżka i zabrałam telefon oraz klucze. Na stopy ubrałam klapki i wyszłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi i podeszłam do tych naprzeciwko. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili ujrzałam radosną twarz mojego przyjaciela.
-(TI)! - Krzyknął i wziął mnie w swoje ramiona. 
-Hej Harry - Pogładziłam jego kark i pocałowałam w policzek. Chłopak wprowadził mnie do mieszkania i zamknął za nami drzwi. Bez słowa udałam się do małego salonu i usiadłam na sofie. Na jej końcu znajdował się szary koc. Chwyciłam go bez problemu i mocno się okryłam, a nogi położyłam na małym stoliku kawowym.
-Nie za wygodnie ci, hm? - Zapytał Harry wchodząc do pomieszczenia z tacą, na której znajdowały się ciastka, dwie szklanki i sok jabłkowy.
-Jest idealnie. - Zaśmiałam się i odchyliłam kawałek koca. Chłopak odstawił tacę na stolik i usiadł obok mnie.
-Zimno mi. - Mruknął i nie czekając na moją odpowiedź włożył głowę po moje ramię. Zaśmiałam się i ułożyłam dłoń na jego plecach, które zaczęłam delikatnie pocierać. Mruczał.
-Ale ty wybredny jesteś.
-Tak jak i ty. - Wystawił mi język.
-Nie wystawiaj języka bo ci krowa nasika. - Mądrala jedna.
-A krowa nie chciała i tobie nasikała. - Odpowiedziałam, czym wyraźnie go zaskoczyłam. Jego źrenice się rozszerzyły, a usta wygięły w literę "o".
-Nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie, panno (TN).
-Jeszcze nie raz zaskoczę pana, panie Styles.
-Dobra, koniec. - Dodał po chwili z uśmiechem. - Oglądamy mecz.
-Nie, proszę. - Jęknęłam.
-Oj, daj spokój. Jak coś to możesz spać. - uśmiechnął się i wyprostował przez co musiałam zdjąć rękę z jego ciała. - Tak będzie wygodniej. - pociągnął mnie na siebie tak, że teraz moja głowa leżała na jego torsie, a ręka obejmowała go w pasie. Harry ułożył swoją dłoń na moich włosach i delikatnie je przeczesywał oglądając mecz. Był taki słodki. Jego kręcone, brązowe włosy wręcz błagały o przycięcie. Ale wiedziałam, że tego nie zrobi. Mały rebeliant.
Mniej więcej w połowie meczu zrobiło mi się zimno. Najwyraźniej przez powietrze wpadające przez otwarte okno. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, a ja mimowolnie mocniej wtuliłam się w chłopaka.
-Zimno ci? - Spytał, a ja przytaknęłam głową. Zdjął z siebie część koca i otulił całym nim moje ciało. Przycisnął mnie mocniej do torsu i gładził po plecach. -Powinno być już ciepło. Śpij spokojnie. - pocałował mnie w czoło i wrócił do oglądania meczu. Oh Zayn, dlaczego nie możesz być taki jak Harry? 

Dlaczego ja ich w ogóle porównuję?





***************************************************************
Hej!

Bardzo Was przepraszam, że tak późno pojawia się 11 część. Jest to spowodowane moim brakiem czasu. Mam dużo na głowie i czasem już nie wyrabiam. Proszę o wybaczenie :*


LiwiaLila