czwartek, 19 stycznia 2017

53. Niall część I

Promienie słoneczne zmusiły mnie do uchylenia powiek. Otworzyłam je przez co powstała mała szparka, przez którą uderzyła we mnie jasność. W tym wypadku moim naturalnym odruchem było zakrycie kołdrą twarzy. Niestety tym sposobem odkryłam swoje stopy aż do kostek. Podrzuciłam delikatnie materiał przez co zakrył kończyny. Jednak znowu słońce raziło moją twarz. Trzeba wstać. Przetarłam rękoma oczy i już chciałam wstać kiedy zorientowałam się, że jestem całkiem naga. Przytuliłam do siebie kołdrę, a w mojej głowie pojawiły się wspomnienia z ostatniej nocy. Jakże gorącej, męczącej i romantycznej nocy. Wstając okryłam się materiałem i z powiekami tworzącymi małą szparkę udałam się w stronę drzwi szafy. Otworzyłam jedną z połówek i z górnej półki wygrzebałam długo nieużywaną część mojej garderoby. Szybko założyłam miękki szlafrok, a włosy przeczesałam dłonią nie mając siły wziąć do ręki szczotki. Założyłam na stopy ciepłe kapcie, co w połączeniu z miękkością materiału szlafroka sprawiło, że bezwolnie upadłam na łóżko i przyłożyłam do twarzy poduszkę zaciągając się jej zapachem. A dokładniej jego. Mało brakowało a zasnęłabym ponownie. Odrzuciłam poduszkę na bok i z zaspanymi oczami wyszłam z sypialni. Ostrożnie zeszłam po schodach i wchodząc do kuchni uderzył we mnie cudowny zapach naleśników. Nie kontaktując jeszcze ze światem usiadłam przy wysepce kuchennej. Podparłam się łokciami o blat, a na dłoniach ułożyłam głowę.
-Dzień dobry kochanie. Byłaś cudowna wczoraj. - usłyszałam męski głos w oddali, a po chwili poczułam miękkie usta na swoich. Uchyliłam bardziej powieki i ujrzałam mojego mężczyznę z kilkudniowym zarostem w samych bokserkach. Uśmiechnęłam się na widok jego i pojawiających się wspomnień z wczoraj.
- Cześć. - odpowiedziałam, chociaż bardziej brzmiało tak jak mruknięcie. Niall zaśmiał się głośno i wrócił na poprzednie miejsce przy kuchence.
-Naleśniki specjalnie dla pani. - powiedział podsuwając mi pod nos talerz z udekorowanymi owocami i bitą śmietaną naleśnikami. - A co do tego, kawa, herbata, sok? - pytał stawiając wodę w czajniku.
- Sok. - powiedziałam i rozbudziłam się gdy do mojego nosa dotarł zapach cudownej potrawy. Złapałam w dłonie sztućce i zaczęłam zajadać.
-Proszę. - chłopak podsunął mi pod nos szklankę z sokiem pomarańczowym, po czym zajął miejsce naprzeciwko mnie. Przed sobą miał talerz z w połowie zjedzonym naleśnikiem, a obok kubek z jego ulubioną kawą.
 -Jedz szybko, bo za godzinę będzie Theo. - powiedział kiedy kończyłam pić sok, przez co zakrztusiłam się.
-Co?
-Nie pamiętasz? - zapytał, a ja pokręciłam przecząco głową - Dzisiaj Greg i Denise mają dzień tylko dla siebie, i my opiekujemy się Theo - powiedział wkładając naczynia do zmywarki. Na śmierć o tym zapomniałam!
- Mówisz za godzinę?
- Tak - powiedział, a ja z prędkością światła wybiegłam na piętro. Zanim wbiegłam do naszej sypialni usłyszałam głośny śmiech z parteru. Śmiej się, śmiej mały leprechaunie...
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej kąplet bielizny oraz jeden z ulubionych strojów. Popędziłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na zamek, a ubrania położyłam na blacie obok umywalki. Zrzuciłam z siebie miękki szlafrok i weszłam po prysznic. Nigdy nie byłam zwolenniczką zimnych kąpieli, więc nie trudno się zdziwić że ciepła woda w połączeniu z delikatnym zapachem żelu sprawiła, że stałam się senna. Kiedy byłam na skraju zaśnięcia pod prysznicem wyszłam z kabiny i stanęłam na miękkim dywaniku. Wytarłam ciało i założyłam przygotowaną bieliznę, a następnie czarne getry i szarą bluzę z kapturem. Włosy upięłam w lekko roztrzepanego koka i przypiełam wsuwkami odstające z tyłu głowy kosmyki. Nałożyłam na twarz lekki krem i po skorzystaniu z toalety wróciłam do sypialni. Spojrzałam na zegarek. 20 minut, świetnie!
Szybko posprzątałam nasz pokój po namiętnej nocy i równo z dźwiękiem dzwonka wyszłam na korytarz.


****************************************


CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTARZ= MOTYWACJA DLA NAS


Liwia

2 komentarze: