- Jasne - odpowiedział z uśmiechem i podszedł do kuchenki.
- Gdybym zniknęła na dłużej ciastka wyciągnij z piekarnika, kiedy tutaj lampka zaświeci się na niebiesko. - powiedziałam wskazując na małą diodę - A odnośnie zupy. Za 5 minut dodaj to - postawiłam na blacie naprzeciwko niego miseczkę - pomieszaj żeby był jednolity kolor i wyłączysz o 16. - wytłumaczyłam na co chłopak kiwnął głową i wlepił wzrok w piekarnik. Z uśmiechem wyszłam do salonu.
- Nieźle wam idzie. - powiedziałam na widok choinki którą ubierał Niall, Lou i Zayn. Mimo tego, że Malik nie jest chrześcijaninem postanowił pomóc nam i spędzić wigilię wraz z nami. Dlatego wieczerzę będziemy bardziej traktować jako obfitą kolację.
- Ładnie ? - zapytał Lou robiąc pozę baletnicy, a raczej próbując ją wykonać.
- Ślicznie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Mogę się założyć, że gdyby nie pomagał im Zayn ta choinka wyglądałaby okropnie.
Sięgnęłam po kubek z sokiem pomarańczowym Zayn'a i upiłam trochę. Może się nie zorientuje. Odstawiłam kubeczek na stolik kawowy i rozsiadłam się na kanapie. Wszystko wyglądało tak cudownie. Kominek ozdobiony girlandą, w rogu pomieszczenia stała choinka jeszcze nie wypełni gotowa, ale była. Na stoliku znajdowało się kilka świeczek połączonych z zielonymi roślinami i ozdobami w stroik. Magia świąt! W szczególności tegorocznych. Chłopcy chcieli abym poczuła się jak w Polsce i postanowili przygotować że mną wigilię z polskimi potrawami. * Moi kochani chłopcy. A w szczególności jeden...
- I jak wam idzie? - usłyszałam za sobą ten seksowny głos, przez który cała się spięłam. Do salonu wszedł Liam otrzepujący seksownie włosy z płatków śniegu. Kto by pomyślał, że taka zwykła czynność może tak zawrócić w głowie.
- Jak widać świetnie, prawda (TI)?- usłyszałam w oddali głos Lou, który wybudził mnie w transu wpatrywania się w Liam'a. Poruszyłam głową kilka razy w prawo i lewo, i spojrzałam na chłopaków. Podśmiewali się. Idioci. Mam nadzieję, że Harry im nic nie powiedział. A jeśli tak to go zabiję.
- Co ? - odparłam zdezorientowana
- Nic, nic. - zakończył Niall nie mogąc pochamować chichotu. Świetnie! Kompromitacja na całej linii.
Zdenerwowana wróciłam do kuchni, po pierwsze z obawy o moje królestwo i dania, a po drugie- nie miałam ochoty siedzieć w jednym pomieszczeniu z chłopcami.
- I jak ? Nie spaliłeś niczego ? - zapytałam z wymuszonym uśmiechem wkładając głowę pod ramię chłopaka.
- Wlałem to coś do zupy i pomieszałem, a ciastka jeszcze się piekom. - powiedział dumnie mieszając.
- Super, bardzo dziękuję.
- Mogę ci pomóc?
- Jasne - odpowiedziałam i usłyszałam z jego ust ciche tak. Harry, Harry, Harry...
Wyciągnęłam z lodówki rybę i zajęłam się jej przygotowaniem. W międzyczasie miejsce ciasteczek zajęło ciasto marchewkowe, a czekoladowe ludziki znalazły się na blacie, gdzie musiały wystygnąć. Rybę włożyłam do piekarnika i po upewnieniu się, że zupa której pilnował Harry jest dobra zajęliśmy się przygotowaniem pierogów, czyli ostatnio ulubionego dania Horan'a.
- Od kiedy jesteś w kuchni? - usłyszałam w progu ten głos.
- Nie wiem. Może od 10. Nie pamiętam, bo rano jeszcze sprzątałam a potem robiłam wam obiad. - odpowiedziałam nie unosząc wzroku. Gdybym to zrobiła nie byłabym w stanie zrobić nic do końca dnia. Nagle poczułam duże, ciepłe dłonie na moich biodrach przez co się wzdrygnęłam.
- Musisz odpocząć, jeśli chcesz przeżyć do pierwszej gwiazdki. Bo raczej nie pojawi się na niebie o 17. - usłyszałam jego głos, a jego ciepły oddech ogrzewał mój kark.
- Liam, jest jeszcze tyle do zrobienia. - powiedziałam próbując zdjąć z bioder jego dłonie. Nie dlatego, że mi się to nie podobało. Wręcz przeciwnie. Poprostu nie chciałam tam się rozpłynąć.
- Spokojnie, zajmiemy się wszystkim. A ty teraz się położysz w sypialni, zjesz coś bo pewnie nic nie jadłaś od rana i odpoczniesz, dobrze ? - zapytał odwracając mnie przodem do siebie i podnosząc mój podbródek tak, że nasze spojrzenia się spotkały. Błagam, niech ten pieprzony rumieniec nie obleje moich policzków bo zapadnę się pod ziemię.
Chciałam protestować jednak Liam wziął mnie na ręce jak pannę młodą i ruszył w stronę schodów.
- Liam puść mnie
- Harry! Zajmij się jedzeniem! - krzyknął z piętra na co dostał głośne potwierdzenie. Liam wszedł do mojego pokoju i ułożył mnie na łóżku. Zaświecił lampę w rogu pokoju i ozdobne światełka na komodzie.
- Nie ruszaj się za raz wracam. - powiedział z uśmiechem i wyszedł z pokoju. Co on wyprawia? Ale może i ma rację. Od rana nic nie jadłam i jestem strasznie zmęczona. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
- Głupi jesteś!
- I tak mnie kochasz.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Też cię kocham. - odpowiedział z uśmiechem. - Skoro tak mówisz to spojrz w górę - uniosłam głowę do góry, ale zamiast ujrzeć celu obraz się rozmazał a ja pod wpływem głośnego hałasu otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku. Przetarłam dłonią oczy i spojrzałam na zegar. 17:10. Liam miał rację, potrzebowałam odpoczynku. Nagle usłyszałam kolejny hałas po nim kilka konkretnych wiązanek przekleństw wychodzących z ust kilku osób. To nie świadczy niczego dobrego. Wybiegłam z pokoju jak popażona i zbiegłam do salonu. W jednej chwili tego pożałowałam. Na środku pomieszczenia stała, a raczej leżała choinka a dookoła niej porozbijane bombki i rozbite światełka. Girlanda była w połowie zerwana, a o stroiku nie wspominam. Dookoła drzewka stali Zayn, Louis i Niall których właśnie opieprzał Liam.
- Co tu się stało? - zapytałam nie kryjąc zdenerwowania.
- (TI) - odparł zdenerwowany Liam. Spojrzałam na zbite ozdoby, a oczy zaszły mi łzami. To wszystko miało być takie cudowne. Jakby tego było mało poczułam unoszący się z kuchni smród spalenizny. Popędziłam do kuchni a za mną chłopcy, którzy na chwilę umilkli. W kuchni znajdował się Harry który właśnie otwierał na oścież każde okno. Na kuchence stał przypalony garnek, a na ziemi rozlane zupa. Jakby tego było mało z piekarnika unosił się dym. Podbiegłam i otworzyłam drzwiczki, kaszląc przez duszący zapach. Szybko założyłam rękawice i wyciągnęłam na blat naczynia. Spalona ryba, a obok niej dwa ciasta rozbiły mnie całkowicie. Nie chciałam nic mówić, a raczej nie mogłam. Wszystko miało być takie piękne, a wyszło jak zwykle. Czyli do dupy. Nie chciałam ranić chłopców, więc wybiegłam na oszklony balkon znajdujący się na piętrze. To moja wina, to ja pozwoliłam Liam'owi na to, żeby mnie zaniósł do sypialni. To wszystko przeze mnie.
Usiadłam na kanapie owijając się ciasno kocem. Położyłam głowę na kolanach i zaczęłam nucić tekst piosenki Last Christmas. Niekontrolowałam łez spływających po policzkach. Zawsze wszystko musi się psuć. Przeze mnie.
Nie wiem ile tu siedziałam, ale chyba długo gdyż na niebie zaczęły pojawiać się gwiazdy.
- (TI) - usłyszałam za sobą ten delikatny głos, jednak nie odwróciłam głowy. Nie chcę aby widział mnie w takim stanie. - Proszę nie płacz. To wszystko moja wina. - powiedział siadając obok mnie. Objął mnie ramieniem, ja niekontrolowane wtuliłam się w jego tors jednocześnie okrywając go kocem. - Mogłem dopilnować wszystkiego, ale wiesz jacy są chłopcy. - powiedział przyciągając mnie bardziej do siebie. Kiedyś pomyślałabym, że taka sytuacja nigdy się nie zdarzy, a jednak. Mam nadzieję, że to nie za sprawą Harry'ego.
- To moja wina, przepraszam. - zaczęłam szeptem - Mogłam się bardziej postarać.
- Hej Mała. Nie wygaduj głupot. Od tygodnia wszytko przygotowujesz. To nie twoja wina, tylko tych niedorozwojów.
- Nie mów tak. - zaśmiałam się cicho na określenie nadane chłopakom przez Liam'a.
- Mam dla ciebie niespodziankę. Ale najpierw musimy iść do ciebie do pokoju. - powiedział i nie czekając na moją odpowiedź wziął mnie na ręce i ponownie ruszył do mojej sypialni. Postawił mnie na środku pokoju i wskazał na łóżko.
- Masz 10 minut. - powiedział z uśmiechem i wyszedł. Podeszłam bliżej łóżka. Leżała na nim śliczna czerwona sukienka z rozkloszowanym dołem przed kolano. Obok łóżka leżały czarne szpilki. Pobiegłam do łazienki gdzie wzięłam ekspresowy prysznic i przebrałam się w przygotowane ubrania. Szybko zrobiłam makijaż, który dopełniłam czerwoną szminką, a lekko kręcone włosy jedynie przeczesałam dłonią. Użyłam perfum i po założeniu szpilek wyszłam z pokoju. Przed drzwiami stał Liam ubrany w czarny garnitur z pasującym krawatem.
- Liam o co chodzi z tym wszystkim? - zapytałam nie rozumiejąc sensu tego wszystkiego.
- Cichutko piękna. - powiedział i wystawił swoje ramię wskazując abym je złapała. Razem zeszliśmy na parter gdzie doznałam szoku. Wszytko wyglądało tak jak przed tym nieszczęściem. Przystrojona choinka stała w rogu salonu, a na kominku wisiała girlanda. Duży stół był nakryty.
- Liam, co to ma znaczyć? - zapytałam nadal niczego nie rozumiejąc.
- Przepraszamy za to wszytko. Tak się napracowałaś a my przez głupotę to zepsuliśmy. - usłyszałam głos Louis'a i ujrzałam całą czwórkę w garniturach wchodzących do salonu.
- Mamy nadzieję, że się podoba i niespodzianka się udała. - powiedział Niall. Czyli... Że...
- Wy to przygotowaliście ? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Wszystko dla ciebie. - usłyszałam przy uchu. Odwróciłam głowę i moje spojrzenie spotkało się z jego. Czułam jak jego brązowe tęczówki chcą zaglądnąć do środka mnie.
- Już dawno chciałem ci to powiedzieć. - jego głos spoważniał. Lekko się zaniepokoiłam. Już chciałam coś powiedzieć, jednak Li dał mi znak, żebym była cicho.
- Podobasz mi się od dłuższego czasu i trudno mi to przyznać, ale zakochałem się na amen. Wiem, że ja też nie jestem tobie obojętny. - powiedział patrząc mi w oczy. Jego dłoń dotknęła mojej, przez co splótł nasze palce. Czekajcie, wolniej. Podobam mu się? A on wie, że się w nim zakochałam. Harry!!!!
- Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał nie stąd ni z owąd. Przełknęłam ślinę. Tyle czasu na to czekałam i akurat w tym momencie musiał mi stanąć głos.
- Tak - odpowiedziałam z uśmiechem, który w dużo szerszy sposób odwzajemnił Payne.
- Kochanie - usłyszałam i skierowałam swój wzrok w górę. Harry stał obok nas i trzymał nad naszymi głowami gałązkę jemioły. Zaczerwieniłam się.
- Dalej no! - dopingowali nas chłopcy stający za nami. Liam posłał mi szeroki uśmiech a po chwili jego miękkie usta połączyły się z moimi. Chłopcy nie oszczędzili sobie oklasków i dopingu. Stwierdzam, że usta moje i Liam'a idealnie ze sobą współpracują. Są jak dwa brakujące puzzle w układance. Kiedy zabrakło nam powietrza odsunęliśmy się od siebie, a moje ciało szybko przyległo do torsu chłopaka. Objęłam go ramionami w talii, co odwzajemnił chowając twarz w moich włosach. Odwróciłam głowę w prawo tak, że mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Harry'ego.
- Dziękuję - wyszeptałam prawie nie słyszalnie i zaciągnęłam się zapachem perfum Liam'a.
,, Na zawsze i na wieczność"
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTARZ= MOTYWACJA DLA NAS
* W Wielkiej Brytanii nie ma wigili. Chętnych zachęcam do poczytania o ich świętowaniu Bożego Narodzenia
LiwiaLila
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz