czwartek, 8 grudnia 2016

46. Sketch Tower Bridge #5

Harry udał się do swojego pokoju gdzie rozpoczął poszukiwania odpowiednio małych ubrań. Wybrany komplet zabrał w dłonie i ruszył do drzwi łazienki.
- (TI)? Mogę? - zapytał uprzednio pukając kilka razy. Usłyszał ciche tak i nacisnął klamkę. Po wejściu do łazienki doznał szoku. Dziewczyna stała pośrodku łazienki z sukienką podwiniętą tak, że wyglądała jak króciutki top i ręcznikiem przewiązanym niżej rany na środku brzucha. Chłopak był zawiedziony. Jego zboczone ja liczyło na to, że zobaczyłam dziewczynę nagą, a tu taka niespodzianka. Odłożył szybko ubrania na blat obok umywalki i podszedł do (TI).
- Mogę ? - wskazał na ranę, na co dziewczyna zareagowała kiwnięciem głowy. Harry podszedł do niej i klęknął tak , że jego głowa była na wysokości jej brzucha. Delikatnie odsunął kawałek sukienki i jego oczom ukazała się okropna rana w całej okazałości. - To trzeba będzie szyć. Musimy jechać do szpitala. - powiedział i spojrzał w jej oczy. Biło od ich przerażenie połączone ze zmęczeniem.
- Nie, tylko nie do szpitala. - szeptała rozglądając się nerwowo po pomieszczeniu. 
- Mój przyjaciel jest lekarzem. Zadzwonię do niego i poproszę aby przyjechał, a ty za ten czas się wykąpiesz, dobrze? - zapytał spokojnie dotykając drżących rąk ( TI ), które momentalnie zastygły. Nic nie odpowiedziała. Harry podniósł się i podszedł do wanny. Dłonią sprawdził temperaturę wody. 
- Wskakuj do wanny, umyj się, tutaj masz różne kosmetyki tylko uważaj na ranę. Tutaj są ręczniki, a tu coś ciepłego. Ja pójdę na dół. Jak skończysz przyjdź do mnie. - powiedział z uśmiechem i skierował się do wyjścia. 
- Jeśli byś czegoś potrzebowała krzycz. - rzucił zamykając drzwi. 



- Cześć Ricky. Sorry, że o tej godzinie ale jesteś pilnie potrzebny. 
- Cześć. O co chodzi? - zapytał z charakterystycznym spokojem. 
- Moja koleżanka potrzebuje pomocy. Znalazłem ją dzisiaj pobitą między budynkami. Ma okropną ranę na brzuchu. To chyba trzeba szyć. Tyle że ona nie chce jechać do szpitala. 
- Będę za pół godziny. 
- Dzięki. - odpowiedziałem i rozłączyłem się. Włożyłem telefon do kieszeni i usiadłem na schodach. W razie gdyby mnie wołała. 
Na pewno będzie głodna. Może coś przygotuję? To chyba będzie dobry pomysł. Ruszyłem do kuchni gdzie zająłem się przygotowywaniem naleśników. W międzyczasie nastawiłem wodę na herbatę. Właśnie zdejmowałem ostatniego naleśnika kiedy usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi. Odłożyłem patelnię i podszedłem do drzwi. 
- Cześć Harry. 
- Ricky. Dzięki stary, że przyjechałeś. - powiedziałem wpuszczając go do środka. 
- Gdzie ta twoja dama?
- Z nią ogólnie jest długa historia. - a może raczej krótka i poplątana ? 



Wyszłam z wanny próbując się nie zabić. Starałam się uważać na ranę, jednak dość słabo mi to wychodziło. Stanęłam na miękkim dywaniku i odwróciłam głowę w stronę lustra. Jak bardzo jestem wdzięczna Bogu za to, że postawił Harry'ego na mojej drodze. Gdyby nie on to do teraz pewnie leżałabym w tamtej dziurze. Wiedziałam, że kiedyś mnie znajdą, jednak nie myślałam, że aż tak szybko. Z ręki wpuściłam okrywający moje ciało ręcznik i w lustrze ujrzałam odbicie mojego posiniaczonego ciała. Jednak pomysł z ręcznikiem na biodrach i sukienką jako top był dobry. Przynajmniej nie wie o tym. Tyle dobrego dla niego. Teraz tylko ten głupi brzuch. 
Wytarłam ciało ręcznikiem i spojrzałam na przyniesione przez chłopaka rzeczy. Przecież ja w tym utonę!
Założyłam czarne bokserki, białą koszulkę i szare dresy, które po ściśnięciu ściągaczem nadal spadały. Na ramiona założyłam ciepłą również szarą bluzę, a na nogach wylądowały białe, o kilka rozmiarów za duże skarpetki z Adidasa. Postanowiłam być trochę ciekawska i odsunęłam pierwszą szufladę w szafce pod umywalką. Co ja tu widzę. Suszarka, prostownica, gumki do włosów, różne szczotki, spinki i spineczki. To nie może należeć do Harry'ego. Ale on mieszka sam. Dziewczyn nie ma. Może to jednak jego? Przecież ma dłuższe włosy. Bez dłuższego zastanowienia wzięłam do ręki szczotkę i gumkę do włosów, dzięki czemu udało mi się zrobić coś podobnego do koka. Posprzątałam po sobie, a brudne ubrania złożyłam na kupkę i ułożyłam na pralce. Wyszłam po cichu z łazienki i od razu wiedziałam, że ktoś przyszedł. Może to ten lekarz? Proszę, nie!



-Wiesz jaka to odpowiedzialność? - zapytał po raz kolejny w ciągu 10 minut.
-Tak wiem. I chcę się podjąć tego zadania. Ocaliłem jej życie. Muszę jej pomóc. Taka dziewczyna jak ona zasługuje jedynie na dobre rzeczy. - przed oczami pojawiła mi się drobna postać (TI). Nie pozwolę, żeby coś jej się stało.
- Harry, pamiętaj co ci mówiłem. - zgromił mnie wzrokiem.
-Tak, tak pamiętam. - przytaknąłem od niechcenia. Nagle usłyszałem stąpanie małych stóp po schodach. Odwróciłem głowę do tyłu i ujrzałem moją tajemniczą dziewczynę. W moich ubraniach wydawała się jeszcze mniejsza. Mój mały skarb...



-Gotowa? - zapytał lekarz siadając obok mnie. Aby wszystkim było wygodnie Styles zdjął z kanapy poduszki i mogłam się położyć. Pan Ricky usiadł obok na krześle i przygotowywał się do zabiegu. Na szczęście nie musiałam się cała rozbierać, więc podciągnęłam do góry koszulkę i spuściłam trochę dresy.
-Teraz podam ci znieczulenie, może trochę zaboleć. - powiedział, a ja poczułam obcy przedmiot wbijający się w moje ciało. - Zaczynamy za kilka minut. Znieczulenie musi zadziałać. - wytłumaczył nam co dokładnie będzie robić, a mnie objęło przerażenie. Można zrezygnować?
- Zaczynamy. - oznajmił z uśmiechem lekarz.
-Ściskaj kiedy będzie boleć. - usłyszałam kojący głos przy uchu. Mimo znieczulenia bałam się. Podobno mogło nie zadziałać całkowicie. Chwyciłam więc dłoń Harry'ego i już na wstępie zaczęłam ściskać jego palce. Nie wiesz w co się właśnie wpakowałeś Loczek .... 







2 KOMENTARZE = KOLEJNA CZĘŚĆ 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTARZ= MOTYWACJA DLA NAS



Wiem, że dużo Was czyta ten imagin, a może raczej fanfiction (?). W każdym razie, jeśli podoba Wam się to opowiadanie i checie kontynuację to piszcie komenatarze. Będę wtedy wiedziała, że chcecie kolejne części. 

LiwiaLila

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz