sobota, 18 czerwca 2016

22. Imagin z Louis'em część 1

Hej

Przepraszam że ta część tak się zakończyła ale wynika to z mojej sytuacji rodzinnej jak zapanowała podczas pisania części. Obiecuję że druga część będzie ciekawsza i na pewno tak się nie skończy. Do zobczenia w poniedziałek.


LiwiaLila
***************************
Przekroczyłam właśnie prób mojego gabinetu po czym cicho zamknęłam drzwi. Moje oczy skierowały się na zegarek wiszący na ścianie. 22:30. Stetoskop który dotąd znajdował się w kieszeni mojego kitla z moją pomocą szybko zmienił miejsce i znalazł się teraz na szafce. Moja dłoń powędrowała na włącznik czajnika. Już po chwili w gabinecie rozległ się dźwięk wrzenia wody. Z szafki wyciągnęłam kubek po czym wsypałam do niego kawę i zalałam wodą. Dodałam trochę cukru i z kubkiem kawy usiadłam na biurkiem. Nazywam się [TI][TN] i pracuję jako lekarz. Zapewne jeśli powiem wam, że mam dopiero 22 lata wyśmiejecie mnie. Ale to najczystsza prawda. Zapytacie jak, skoro studia medyczne trwają około 6 lat. A ja 22-latka po studiach i już pracuję. Zacznijmy od tego, że ja wyjątkowo wcześnie skończyłam szkołę. Nie, że ją rzuciłam czy coś. Po prostu byłam bardzo zdolna i nauczyciele stwierdzili że nie ma sensu abym siedziała w szkole i uczyła się coś co już wiem. Tak więc przeskoczyłam kilka klas. Dzięki temu szybko zapisałam się na studia. Medycyna - coś co kocham. Kocham pomagać ludziom, dlatego wybrałam ten a nie inny kierunek. Na studiach przez wszystkie lata byłam najlepsze i zawsze dostawałam nagrodę na koniec roku. Dzięki pomocy mojego kochanego profesora udało mi się otrzymać pracę w jednym z najlepszych szpitali w Londynie a może nawet i w całej Wielkiej Brytanii. Mój szef był ze mnie bardzo zadowolony dzięki czemu szybko awansowałam i otrzymałam własny gabinet. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi które za moim pozwoleniem otworzyły się a w drzwiach zobaczyłam pielęgniarkę, nie wiele starszą ode mnie.
-Pani [TI] przywieziono przed chwilą chłopaka z wypadku. Jest w złym stanie.
-Już idę. - odpowiedziałam odstawiając kubek na stolik. Stetoskop szybko założyłam na szyję po czym ruszyłam korytarzem za dziewczyną. Po chwili znalazłyśmy się w sali gdzie po kilku minutach wjechało łóżko z nowym pacjentem. Był to chłopak z tego co wiem od ratowników był to niejaki Louis Tomlinson, piosenkarz z zespołu One Direction i miał 23 lata.



 Powiem wam, że go wcale nie kojarzyłam. Naprawdę. Wiecie, na rzecz studiów i pracy musiałam zrezygnować ze wszystkich przyjemności. Ale wracając do mojego nowego pacjenta. Bez problemu można było stwierdzić złamanie otwarte prawej nogi.
-Szybko zawołaj doktora Smith'a. -  krzyknęłam a młoda pielęgniarka wybiegła z sali. Mój pacjent zasłabł co szybko stwierdziłam. Wykonałam podstawowe czynności w takiej sytuacji i już po chwili chłopak otworzył oczy. Był wyraźnie zszokowany,
-Dobry wieczór, [TI][TN] jestem lekarzem a ty jesteś w szpitalu. Teraz bardzo cię proszę leż spokojnie i powiedz czy coś cię boli.
-Bardzo boli mnie tutaj. - powiedział i wskazał na żebra. W tedy do sali wpadł mój przyjaciel doktor Barry Smith. Na nasze polecenie pielęgniarki zabrały młodego przystojniaka - czekajcie wspomniałam o tym, że był przystojny? Chyba nie. Więc on był bardzo bardzo przystojny. Mimo wielu ran wyglądał jak bóg. Ale wracając do naszej historii. Szybko znaleźliśmy się w sali do robienia prześwietleń i już po chwili podjęliśmy bardzo ważną decyzję. Chłopak miał złamane żebra. Trzeba było operować. Wytłumaczyłam pacjentowi co mu jest a on szybko podpisał zgodę na operację. Już po 20 minutach jechaliśmy na salę.
-Niech pani powie, że się obudzę i wszystko będzie dobrze. - powiedział Louis łapiąc mnie za rękę w drodze do sali.
-Obiecuję. - odpowiedziałam i uścisnęłam jego dłoń. Nasze drogi się rozeszły. Pielęgniarki zabrały chłopaka aby go ''uśpić" a ja i Barry poszliśmy się przygotować. Przyjmując pana Tomlinson'a na oddział automatycznie stałam się jego lekarzem prowadzącym, dlatego musiałam być przy operacji. Operacja przebiegła pomyślnie. Udało nam się poskładać żebra chłopaka i jego nogę. Jednak musiał mieć nogę  i część tułowia w gipsie. Zeszyliśmy również rany na skroniach piosenkarza. Przebrałam się po operacji i poszłam zobaczyć do sali chłopaka. Był w narkozie która powinna go trzymać około doby. Spojrzałam na zegarek -1:40. Pobiegłam do swojego gabinetu. Na stoliku leżał kubek. Nie musiałam próbować aby stwierdzić że kawa jest zimna. Wylałam ją i na jej miejsce wlałam wodę. Usiadłam za biurkiem i włączyłam komputer. Nowy pacjent = nowe papiery do uzupełnienia. Chciałam się z tym uporać jeszcze przed 2:30. Udało mi się. Skończyłam dokładnie o 2:25. Nagle drzwi mojego gabinetu otworzyły się z hukiem a do środka wpadł młody chłopak o kręconych brązowych włosach.
-Co z Louis'em? Żyje?! - pytał jednocześnie krzycząc.
-Proszę się uspokoić to jest szpital! - oburzyłam się gdy lokowaty zaczął krzyczeć. Nagle do gabinetu wpadł drugi chłopak. Miał brązowe włosy lekko postawione do góry.
-Harry ogarnij się. - mówił wstrząsająca chłopakiem. - Bardzo panią przepraszam za kolegę. Poniosły go emocje.
-Ja rozumiem ale to jest szpital w którym przebywają ludzie i jest 3 w nocy. Teraz proszę niech panowie powiedzą mi na spokojnie o kogo panom chodzi. - powiedziałam wskazując na aby usiedli na krzesłach. Już po chwili siedziałam za biurkiem i rozmawiałam z niewiele młodszymi ode mnie, może nawet rówieśnikami.
-Dostaliśmy informację, że nasz przyjaciel z zespołu miał wypadek. Przyjechaliśmy jak najszybciej.
-Jak się nazywa?
-Tomlinson Louis. - to ten chłopak którego operowałam.
-Czy rodzina pana Tomlinson'a przyjedzie tutaj? - zapytałam
-Niestety nie. - odrzekł szatyn.
-W takim razie poproszę dowód tożsamości. - wiecie, nie mogę komuś tak na słowo uwierzyć i podać informacji na temat pacjenta. Mężczyźni szybko pokazali mi swoje dowody osobiste. Loczek - Harry Styles, szatyn - Liam Payne. Ukradkiem wpisałam w Google nazwę ich zespołu i sprawdziłam czy się wszystko zgadza. Zgadzało się.
-Dobrze, w takim razie mogę panów poinformować. Pan Tomlinson został tutaj przywieziony w ciężkim stanie. Miał rozcięty łuk brwiowy, złamane żebra i otwarte złamanie prawej nogi. Na szczęście dzięki szybkiej operacji udało nam się opanować sytuację.
-Czy możemy go teraz odwiedzić? - zapytał pan Styles, który był na granicy płaczu.
-Aktualnie pański przyjaciel jest jeszcze pod wpływem narkozy. Powinien się wybudzić w ciągu najbliższej doby. Musi dużo odpoczywać.
-Ale ja bardzo proszę.
-No dobrze. Proszę za mną. - powiedziałam i wyszłam z gabinetu. Szłam korytarzem w stronę sali 275 a za mną szli przyjaciele pana Tomlinson'a. O mnie nikt by się nie martwił. :(

Stanęliśmy przed szklanymi drzwiami. Nagle podbiegło do nas dwóch chłopaków. Jeden Mulat a drugi blondyn. Nie on ma tylko pofarbowane końcówki.
-Pani doktor. - zwrócił się do mnie pan Payne - To pozostali członkowie zespołu, przyjaciele Louis'a. To Niall Horan - powiedział wskazując na blondyna- A to Zayn Malik. - wskazał na Mulata.
-Dr [TI] [TN]. - przedstawiłam się i podałam rękę obu mężczyznom. - Więc tak, proszę wchodzić po dwie osoby i proszę niech panowie nie siedzą tutaj za długo. - odpowiedziałam po czym udałam się do swojego gabinetu. Wchodząc zauważyłam zegarek na którym widniała godzina 4:00. Jeszcze 2 godzinki i do domu! Usiadłam za biurkiem po czym wyciągnęłam swój kalendarz i sprawdzałam co mam dziś w planach. Moją czynność przerwało pukanie do drzwi. Za moim głosem szybko ustąpiły.
-Przepraszam że przeszkadzam. - usłyszałam głos pana Payn'a.
-Nie przeszkadza pan. Proszę. - odpowiedziałam a mój rozmówca usiadł naprzeciw mnie.
-Bardzo chciałbym pani podziękować.
-Ale za co?
-Za uratowanie naszego przyjaciela.
-Ależ to moja praca. Robiłam to co powinnam.
-Może dla pani to mało znaczy, gdyż codziennie ratuje pani życie wielu osób jednak dla nas to bardzo wiele.
-Dla mnie każdy pacjent jest ważny, starszy czy młodszy, kobieta czy mężczyzna, niepełnosprawny czy pełnosprawny. Życie każdego jest bardzo ważne a poczucie, że je komuś uratowałeś jeszcze ważniejsze i to bardzo dużo znaczy. A więc dziękuję. - odpowiedziałam i się uśmiechnęłam promiennie.
-Chciałem jeszcze zapytać, jak długo Louis będzie w szpitalu?
-Panie Payne, trudno mi to określić. Przypuszczam że najwcześniej wyjdzie za 2 miesiące. Jednak czekają go stałe wizyty konyrolne.
-Skoro jest pani lekarzem prowadzącym Louis'a a on będzie tu trochę leżał, będziemy go codziennie odwiedzać więc może przejdziemy na ty? - zapytał nie pewnie. Nie wiem czy to dobry pomysł ale dzięki temu poznam tych chłopaków bardziej a w szczególności biednego Lou.
-[TI]- powiedziałam wyciągnąć dłoń do chłopaka
-Liam- odpowiedział po czym uścisnął moją dłoń i obdarował mnie uśmiechem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz