niedziela, 1 maja 2016

16. Imagin z Liam'em

Hej!

Dzisiaj nietypowy imagin z Liam'em. Akcja tej historii odgrywa się w średniowieczu.


LiwiaLila

*****************************************************************************************************************

Siedziałam wraz z mamą i młodszym rodzeństwem w kuchni. Jedliśmy właśnie obiad. Nagle usłyszałam stukot kopyt. Podeszłam do okna i odsunęłam materiał. Moim oczom ukazał się widok dwóch zamkowych strażników, którzy schodzili z koni i kierowali się w stronę naszego domu.
-Mamo to strażnicy! - krzyknęłam a moja rodzicielka zaprowadziła moje rodzeństwo do naszej sypialni. W momencie kiedy wchodziła do kuchni usłyszałyśmy bicie w drzwi.
-STRAŻ! OTWIERAĆ! - krzyczał mężczyzna. Drżącymi rękoma otworzyłam drzwi a do domu wparowało dwoje uzbrojonych mężczyzn.
-Witamy po raz kolejny. Przyszliśmy odebrać pieniądze.
-Za co? - zapytała moja zszokowana matka. - Przecież oddaliśmy już cały dług.
-Wasze nazwisko nadal widnieje na liście zadłużonych. Natychmiast proszę przynieść pieniądze inaczej odbierzemy wam wszystko! - krzyknął strażnik. Przestraszyłam się. Kiedy mój ojciec zachorował pożyczyliśmy pieniądze żeby mieć czym zapłacić za leki i wizyty miejscowego lekarza. Jednak szybko oddaliśmy całą kwotę. Jak oni śmią wmawiać nam zadłużenie?
-ODDAWAJCIE PIENIĄDZE! TERAZ! - krzyknął jeden z mężczyzn i popchnął stół na którym leżały świecie. Na szczęście nie były zapalone.
-Nie mamy już pieniędzy. - odpowiedziała moja matka. Ci strażnicy byli nieobliczalni. Mogli w jednej chwili zabrać cały nasz dobytek, który nie był wielki. Nie mogłam na to pozwolić. Strażnik już chciał uderzyć moją matkę gdy krzyknęłam.
-Zostaw ją! Zabierzcie mnie. Zamiast pieniędzy. Mogę służyć na zamku. - powiedziałam. Spojrzałam na moja rodzicielkę. Była cała zapłakana. Kiwała głową na nie, jednak ja nie mogłam pozwolić na kolejny przejaw przemocy wobec nas.
-Zbieraj się. - powiedział mężczyzna i puścił moją matkę.
-Mogę zabrać suknię? - zapytałam
-Szybko. - odpowiedział oschle. Już po chwili byłam w naszej sypialni. Do materiałowej torby włożyłam koszulę nocną a pod poduszką zostawiłam mamie sakiewkę z pieniędzmi, które zarobiłam pracując w polu. Przynajmniej tak jej pomogę. Pożegnałam się szybko z rodzeństwem i wróciłam do kuchni.
-Już jesteś. Idziemy. - powiedział strażnik. Chciałam się pożegnać z matką jednak oni odciągnęli mnie od niej i wyprowadzili z domu. Związali mi ręce sznurem po czym jeden z mężczyzn wziął jego koniec i usiadł na konia. Strażnicy kroczyli na koniach a ja szłam obok nich jak skazaniec. Przechodziliśmy właśnie przez targowisko. Ludzie patrzyli na mnie z niepokojem i współczuciem. Wiedzieli jaka jest sytuacja w naszym domu i chcieli nam pomagać jednak ja z mamą odmawiałyśmy. Co by było gdyby król Payne się dowiedział? Skazał by nas na śmierć. Po około półgodzinnej drodze dotarliśmy na plac zamku. Nigdy tu nie byłam. Tu było niesamowicie. Wszędzie były piękne kwiaty. Po prostu cudo. Strażnicy zeszli z koni i odwiązali mnie. Jeden z nich gdzieś poszedł a drugi złapał mnie za ramie i prowadził. Szliśmy przez dziedzinie (przynajmniej tak mi się wydaje), a następnie weszliśmy do jakiegoś budynku przez drewniane drzwi. Po chwili zza rogu ukazała mi się kobieta na oko pięćdziesięcioletnia.
-To jest [TI] od dzisiaj będzie tutaj pracować. To jest Amber. Zostawiam cię. - powiedział bez emocji i wyszedł.
-Witaj. Jestem Amber. A więc teraz chodź. Pokażę ci twój pokój i przydzielę zadania.
-[TI]. Dobrze. - odpowiedziałam grzecznie i poszłam za starszą kobietą. Podczas drogi ta weszła to jednego pomieszczenia coś zabrała, a po chwili dalej kroczyłyśmy przed siebie. Doszłyśmy do końca korytarza i zatrzymały przed drewnianymi drzwiami. Kobieta pociągnęła za klamkę a moim oczom ukazał się szary pokój z dwoma łóżkami, komodą, stolikiem i oknem.
-Od dzisiaj będziesz tu mieszkać. Wiem, że nie są to warunki nawet godne służby ale jesteś teraz jedną z dwóch najmłodszych służących i nic innego nie mogę Ci przydzielić.
-Czyli nie mieszkam tu sama?
-Nie. Mieszka tu dwunastoletnia Armin. Ale nie martw się, ucieszy się z twojego towarzystwa. Przywieziono ją tutaj gdy miała 9 lat. Od tamtego czasu nie miała styczności z kimś niewiele starszym od niej.Właściwie ile masz lat dziecko? - zapytała mnie
-18 - odparłam.
-Dobrze. Ah zapomniałabym. Proszę to twój strój. Potrzebne rzeczy są w komodzie. Dzisiaj jest już późno dlatego pracę zaczynasz od jutra. Za chwilę powinna przyjść Armin dlatego idź się przebierz. Wieczorem powiadomię Was o kolacji.
-Naturalnie. Dziękuję bardzo. - powiedziałam przejmując rzeczy od kobiety. Ta wyszła zamykając za sobą drzwi. Położyłam na jednym z łóżek moją torbę. Wyjęłam z niej koszulę nocną i schowałam do komody a następnie się przebrałam. Suknia była szara do kostek z długim rękawem. Niby nic takiego a jednak była ładna. Inna niż te które miałam w domu. Kiedy byłam gotowa podeszłam do okna. Odsłoniłam dłonią materiał i ujrzałam coś niezwykłego. Z mojego okna roznosił się widok na królewskie ogrody i całą panoramę królestwa. Widziałam targowisko, pola uprawne, domy, las. Moje podziwianie przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłam głowę i ujrzałam niską dziewczynkę w szarej sukni. Takiej samej jak moja. Miała czarne włosy zaplecione w warkocz.
-Ty jesteś [TI]? - zapytała nieśmiale
-Tak. Czyli ty jesteś Armin? - odpowiedziałam i zadałam pytanie uśmiechając się co dziewczyna szybko odwzajemniła.
-Tak. Cieszę się, że nie będę sama.
-Ja również jestem zadowolona. - odparłam. Usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy rozmowę. Ja opowiedziałam brunetce całą moją historię a ta mi swoją. Dowiedziałam się, że matka Armin zmarła podczas jej porodu. Wychowywana była przez ojca i starszego brata. Niestety jej brat utopił się w rzece a ojciec z powodu epidemii zmarł. Została sama. Strażnicy zabrali ją na zamek i tak od 3 lat tutaj jest. Dowiedziałam się wiele o królestwie i ludziach tu żyjących. Dowiedziałam się, że król Payne oprócz syna ma również dwie córki. Jednak te wyszły za mąż. Jedna za jakiegoś hrabiego, a druga z księcia z innego królestwa. Natomiast syn króla i królowej - Liam, nie może się ustatkować. Nie może znaleźć wybranki serca. Ma on czwórkę zaufanych przyjaciół. Harry'ego, Niall'a, Zayn'a i jeśli się nie mylę i Louis'a. Wszyscy mają pochodzą ze szlacheckich rodzin a głowy tych domów są zaprzyjaźnione z królem i królową.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Do środka weszła Amber.
-Widzę, że się dogadujecie. Świetnie. Teraz chodźcie na kolację. - powiedziała kobieta a ja i dziewczynka wyszłyśmy z pokoju. Szłyśmy za staruszką różnymi korytarzami. W końcu doszłyśmy do sali. W środku przy dużym stole siedzieli wszyscy którzy służyli w zamku. Przywitałam się, a każda służąca i służący miło mnie powitali. Po kolacji przeszłam się z Amber po zamku. Wróciłam do pokoju gdy Armin już spała. Nie robiąc hałasu przebrałam się i położyłam do łóżka. O dziwo było wygodne. Ciekawe co robi teraz mama? I dzieciaki? Chciałam jeszcze pomyśleć jednak chęć zaśnięcia była silniejsza i z nią przegrałam.
Obudziłam się przed świtem. Byłam bardzo wypoczęta. Chwilę po mnie obudziła się Armin. Umyłyśmy się i przebrały. Po chwili wyszłyśmy na śniadanie. Po nim dostałam od Amber przydział zadań na dzisiaj. Rano miałam iść do szwaczki odebrać suknię dla królowej wraz z inną służącą a potem miałam się zając zmywaniem podłóg w zamku. Dzień zapowiadał się pracowicie. Po śniadaniu wraz z jak się okazało Armin wyszłyśmy do szwaczki po suknie. Droga trwała nie więcej niż 5 minut. Odebrałyśmy zamówienie i odniosłyśmy do zamku. Następnie zabrałam wiadro z wodą i tkaniny i poszłam myć posadzkę. Zaczęłam od biblioteki, potem poprzez komnaty gościnne i inne pomieszczenia i korytarze doszłam do sali balowej. W 2 godziny posadzka błyszczała i była gotowa na przyjęcie gości. Został mi tylko korytarz przed salą i schody. Wiadro umieściłam na ziemi i zabrałam się za mycie. Nagle podeszło do mnie dwóch strażników. Nie mogli mieć więcej niż 28 lat. Zaczęli się ze mnie wyśmiewać. Nagle jeden z nich podniósł mnie, uderzył w twarz i rzucił o ziemię tak, że wiadro się przewróciło a ja skaleczyłam się o ostry kawałek zbroi strażnika. Byłam cała mokra. Ale nie tylko ja. Podłoga tonęła we wodzie. Drugi mężczyzna podniósł mnie i już miał uderzyć lecz coś go powstrzymało. A raczej ktoś.
-STAĆ! - usłyszałam męski głos - Zostaw ją i nie zbliżaj się do niej bo usunę Cię ze służby. - krzyczała osoba. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zostałam puszczona, tak że spadłam ponownie na posadzkę. Strażnicy przeprosili i uciekli a mężczyzna który mnie uratował zbliżył się do mnie. Nie miałam pojęcia kto to jest.
-Nic ci nie jest? - zapytał i podał mi dłoń. Wtedy spojrzałam na niego. To był książę Liam. Szybko podniosłam się z ziemi i ukłoniłam spuszczając głowę w dół.
-Nie panie. Przepraszam za to całe zajście. Już sprzątam. - odpowiedziałam i z drżącą ręką wzięłam tkaninę i zaczęłam ścierać posadzkę.
-Nic się nie stało. To nie twoja wina. Ale na pewno nic ci nie jest? - zapytał kucając obok mnie. Co się dzieje, że książę pyta się mnie o zdrowie?!
-Wszystko jest dobrze panie. - odpowiedziałam nie podnosząc wzroku na niego. Nagle od wziął ode mnie tkaninę a dłonią ujął mój bod brudek czym zmusił mnie do spojrzenia w jego oczy.
-Jesteś piękna. - powiedział. Na same te słowa się zaczerwieniłam.- A do tego pięknie się rumienisz. Anioł nie dziewczyna. Na pewno nic ci nie jest? - zadał po raz kolejny to pytanie i wyciągnął z moich dłoni tkaninę na której odbił się ślad mojej zakrwawionej dłoni.
-Mój Boże. To trzeba opatrzeć. Trzeba wezwać medyka. Chodź. - mówił książę i próbował mnie podnieść.
-To nic takiego. Po za tym nie powinnam nawet rozmawiać z tobą panie. - powiedziałam wyciągając z jego rąk tkaninę którą zaczęłam ponownie ścierać podłogę z wody.
-Nie mów tak. Proszę.
-Nie mogę tak nie mówić. Jesteś moim panem a ja jestem służącą.
-Za niedługo już nią nie będziesz. Proszę zdradź mi swoje imię.
-[TI]. - odpowiedziałam. Co miał na myśli mówiąc ,,za niedługo już nią nie będziesz"?
-Pięknie. Ty jesteś piękna.
-Dziękuję, ale nie powinieneś panie mówić tak do służącej. - odpowiedziałam i spojrzałam w jego cudowne oczy. Czy ja się zakochałam?
 -Liam'ie gdzie jesteś? - usłyszałam męski głos a po chwili na schodach pojawił się wysoki mężczyzna w kręconych włosach.
-Tu Harry. Już idę. - odpowiedział do mężczyzny a może raczej chłopaka? To był chyba jedne z jego przyjaciół - Musimy się kiedyś spotkać. - powiedział ciszej do mnie książę i obdarzył mnie wielkim uśmiechem po czym odszedł. Kiedy on i Harry zniknęli z mojego pola widzenia mogłam przestać ukrywać ból jaki sprawiał mi każdy ruch dłonią. Zaczęłam szlochać jak dziecko. Jednak muszę być silna. Dla mamy, dla mojego rodzeństwa i dla księcia Liam'a. Chyba się w nim zakochałam.
Z wielkim bólem posprzątałam posadzkę. Spojrzałam na wielkie okno. Było już ciemno. Kiedy dzień tak szybko zleciał? Zabrałam wiadro i tkaniny i odniosłam je do schowka. Następnie poszłam do pokoju. Armin nie było. Podeszłam do bali z wodą i zanurzyłam w niej dłoń. Bolało i to bardzo. Wyciągnęłam ją po chwili i podeszłam do komody i wyjęłam z niech kawałek białego materiału. Zabandażowałam nim dłoń i szybko posprzątałam po moich zabiegach. Nagle do pokoju wpadła Armin.
-Co się stało? - zapytałam widząc jak dziewczynka rzuca się na łóżko
-Jestem taka wyczerpana. Dzisiejszy dzień był najgorszym dniem jaki tutaj odbyłam. Musiałam biegać po całym zamku ponieważ hrabia Horan miał zachcianki. To do kuchni to przed sypialnię księcia Liam'a. Nigdy nie było tak źle. - powiedziała i uniosła głowę do góry. - Boże [TI] co ci się stało w rękę? - zapytała zrywając się z łóżka.
-Nic takiego. Miałam starcie ze strażnikami. - powiedziałam.
-Co? Opowiadaj. - powiedziała brunetka i usadowiła się obok mnie. Opowiedziałam dziewczynce wszystko a ta obiecała dotrzymać tajemnicy. Nikt nie mógł się dowiedzieć o rozmowie z księciem.

                                                               Kilka tygodni później

Jestem w zamku już od kilku tygodni. Radzę sobie bardzo dobrze. Codziennie wieczorami obserwuję księcia Liam'a który przesiaduje w ogrodach i śpiewa. Zakochałam się już na dobre. Wydaje mi się, że on we mnie również. Bo przecież od kogo dostawałabym codziennie kwiaty z karteczką od twojego L ?
Dzisiaj Armin nie mogła zasnąć więc postanowiłam jej opowiedzieć jakąś historię.
 Kiedy skończyłam opowiadać drzwi do naszej sypialni się otworzyły a w nich ujrzałam Amber.
-[TI] potrzebuję twojej pomocy. Victoria się rozchorowała i potrzebuję osoby która zaniesie kolację rodzinie królewskiej. Dzisiaj wyjątkowo jedzą wszyscy we troje i wszystko musi być perfekcyjnie. - NIE! Będę musiała zanieść jedzenie rodzinie królewskiej! Dobra, tu nie chodzi o króla czy królową ale o księcia. Znowu go zobaczę. Przecież się spalę ze wstydu.
-Dobrze już idę. - powiedziałam. Chciałam zrobić dobre wrażenie. Z resztą ja i książę Liam ? To nie możliwe. Wstałam z łóżka i poszłam za Amber. Ta wypytała mnie o rękę a ja wszystko opowiedziałam wyłączając z historii rozmowę z księciem. W kuchni powitała mnie kucharka i dwie służące które wraz ze mną idą zanieść jedzenie. Okazało się, że będę niosła posiłek dla księcia. No dzięki ci Boże. Jest po prostu świetnie! O mój Boże. Dobra [TI] uspokój się, nie myśl o tym. Po prostu zaniesiesz to cholerne jedzenie i wrócisz do Armin i spędzicie wieczór na rozmowach. Tak. Nic się nie stanie. Idę!

(włącz piosenkę ,,Moments" )
Zabrałyśmy jedzenie i poszłyśmy do komnaty w której przebywała rodzina królewska. Miałam wejść jako ostatnia. Podeszłyśmy do drzwi a strażnicy je otworzyli. Weszłyśmy do środka. Komnata była wielka. Na środku stał duży stół a przy nim siedział król i królowa oraz ich syn. Dziewczyny podeszły do małżeństwa a ja do księcia. Kiedy kładłam przed nim talerz poczułam rękę w kieszeni mojej sukni. Odłożyłam jedzenie i szybko się wycofałam z pomieszczenia. Wróciłam do siebie. Armin nie było. Dziwne. Spojrzałam przez okno. Widziałam całe królestwo które żegnało się z dniem. Tutaj wszystko było takie inne. Takie piękne. Jednak nie mogłam odpędzić od siebie myśli o rodzinie i o księciu. Właśnie! Kieszonka! Sięgnęłam ręką do kieszeni i wyciągnęłam z niej zawiniętą karteczkę przewiązaną czerwoną tasiemką. Odwiązałam tasiemkę i rozwinęłam kartkę. Jak dobrze, że pani Rachel nauczyła mnie czytać i pisać.

Droga [TI]
Wiem, że uznasz to za niestosowne jednak nie wytrzymam ani chwili dłużej. Spotkajmy się dziś w nocy. Po kolacji przyślę kogoś po Ciebie. 

Na zawsze 
Twój Liam

Że co?! Książę Liam chce się ze mną spotkać? No chyba źle przeczytałam. Przestudiowałam tekst wiele razy i za każdym razem wychodziło to samo. To nie możliwe. Moje rozmyślania przerwały ponownie otwierane drzwi. W środku pojawiła się Aber.
-Witaj [TI]. Jestem z ciebie dumna. Bardzo dobrze sobie dziś poradziłaś. Przyszłam po ciebie gdyż książę Liam chce się z tobą spotkać. Czeka na ciebie w ogrodach.
-Co?
-TO! Szybko bo książę nie będzie na ciebie czekać! - pogoniła mnie. Szybko rozczesałam moje długie włosy i ruszyłam za Amber.
-Gdzie jest Armin? - zapytałam
-Poszła do Julii i Elen zagrać w jakieś gry. Nie martw się o nią. Teraz idź cały czas tą drogą i znajdziesz się przy fontannie. - powiedziała kobieta i odeszła ode mnie. Zdenerwowana szłam wśród roślin. Jest i fontanna. Obok niej stał ktoś do mnie tyłem. Podeszłam bliżej a postać się odwróciła. To książę Liam we własnej osobie. Nagle poczułam wielką chęć pocałowania go, poczucia jego bliskości. Zakochałam się na dobre.
-[TI] - powiedział książę i podbiegł do mnie i wpił się w moje usta. Oddałam ten pocałunek. On był nieziemski. Pełen uczucia, miłości. Odpłynęłam na ten moment.
-Przepraszam, ja nie powinnam. - powiedziałam kiedy doszło do mnie co zrobiliśmy. Chciałam stamtąd uciec. Odwróciłam się i już miałam biec gdy nagle ktoś mnie zatrzymał.
-[TI] wiem, że ty również nie jesteś mi obojętna. Kocham Cię! - powiedział książę i ponownie wpił się w moje usta.
-Ale panie my nie możemy. Ja jestem tylko służącą.
-Za kilka dni będziesz już moją żoną a wkrótce królową i matką moich dzieci. Nie pozwolę Ci odejść. - powiedział. Jego oczy były przepełnione szczerością i miłością.
-Ale co na to król?
-Od dłuższego czasu razem z matką mówią mi o tym abym znalazł sobie żonę. I właśnie znalazłem. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Nie tak nie może być. Służąca i król? Panie proszę
-Liam. Mów mi Liam. - przerwał mi.
-Liam proszę twoi rodzice cię znienawidzą.
-Nie mogą. W końcu jestem jedynym następcą tronu. Wszystko będzie dobrze tylko proszę wyjdź za mnie. - powiedział klękając przede mną i łapiąc moją dłoń.
-Skoro tak mówisz. Zgadzam się. - powiedziałam i skoczyłam w jego ramiona. Mężczyzna z radości okręcił mnie wokół własnej osi a następnie postawił na ziemi.
-Proszę to dla ciebie. Będzie to oznaką mojej miłości do ciebie i tego, że zostaniesz moją żoną. - powiedział i włożył mi na głowę tiarę. Była taka piękna. Delikatna wykonana ze srebra, wysadzana białymi szlachetnymi kamieniami.
-Nie mogę. Naprawdę. To jest takie cenne. Jeśli ktoś zobaczy
-To powiesz, że to ode mnie. - znowu mi przerwał.
-No dobrze. Kocham cię Liam. - powiedziałam i pocałowałam go.
-Ja ciebie również [TI].





Kiedy wróciliśmy do zamku wszędzie były zgaszone światła. Widać wszyscy już spali. Liam odprowadził mnie do mojego pokoju i pocałował na pożegnanie. Weszłam do pokoju buzując szczęściem. Kiedy podeszłam do łóżek zobaczyłam, że moja współlokatorka jeszcze nie śpi.
-[TI] gdzie ty byłaś? - zapytała Armina
-Byłam na spotkaniu z księciem Liam'em.
-CO?! - krzyknęła i rzuciła się na mnie - Co tym masz we włosach? - zapytała i wskazała na moją głowę.
-Siadaj, opowiem Ci. - odpowiedziałam i zaczęłam moja historię. Kiedy ją skończyłam dziewczynka nie mogła uwierzyć. Odesłałam ją więc do łóżka i sama położyłam się spać. Szkoda, że mama nie wie co mi się przytrafiło.
Rano obudziło mnie walenie w drzwi. Wstałam i otworzyłam. Przede mną ujrzałam dwóch strażników.
-Idziemy! - krzyknął jeden a drugi złapał mnie za ręce i zaczął prowadzić. Wyrywałam się. Nie wiedziałam o co chodzi.
-To z rozkazu króla! - krzyknął jeden z nich i uderzył mnie. Czyżby król dowiedział się o mnie i Liam'ie? No przecież wczoraj wszyscy spali. Strażnicy prowadzili mnie przez cały zamek. Ja rzucałam się na prawo i lewo. Nie mogli mnie tak traktować. Przechodziliśmy właśnie obok pokoju mojego narzeczonego.
-LIAM! RATUJ MNIE! - zaczęłam krzyczeć za co dostałam po twarzy. Nagle z sypialni wypadł książę i zaczął biec w naszą stronę.
-Zostawcie ją!- zaczął krzyczeć do strażników.
-To rozkaz króla. Mamy ją zamknąć. - powiedział mężczyzna.
-Zostawcie moją narzeczoną! - krzykną z gniewem Liam.
-To rozkaz króla! To tylko służąca. - odpowiedział drugi a ja dostałam po twarzy przez co jeszcze bardziej zalałam się łzami. Liam wybiegł przed strażników i stanął przede mną.
-Kochanie, co oni ci zrobili. Uratuję cię. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Idziemy. - powiedział strażnik i zaczął ciągnąć mnie po podłodze a ja krzyczałam. Liam biegł ponownie za nami jednak został zatrzymany przez zamkową straż. Boję się, tak bardzo się boję.


                                                                            Liam


Co oni wyprawiają? I dlaczego zabierają moją ukochaną? Przecież wczoraj wszyscy spali, nikt nie mógł nas zobaczyć. Nie pozwolę na takie traktowanie przyszłej królowej. Wpadłem do swojej komnaty. Zastałem w niej mojego ojca i Louis'a.
-A więc widziałeś już synu jak potraktowaliśmy tą dziewczynę. Nie skrzywdzi cię już więcej. - powiedział mój ojciec
-Co ty zrobiłeś! Ja ją kocham. Jest moją narzeczoną! Nie możesz jej tak traktować! - zacząłem krzyczeć.
-Uspokój się Liam'ie. To była jakaś służąca, poza tym to ona cię wczoraj zmusiła do spotkania i cię pocałowała. Nie pozwolę na coś takiego.
-Jak śmiesz tak mówić! To ja ją pocałowałem i ja ją tam zaprosiłem. Ja ją kocham i idę ją uwolnić! - krzyczałem bez opamiętania.
-Boże, nie do pomyślenia jest co by się mogło stać gdyby nie ty Louis'ie. Bardzo ci dziękuję. - powiedział mój ojciec w stronę mojego przyjaciela.
-To ty? Powiedziałeś mojemu ojcu o mnie i [TI]? JAK MOGŁEŚ! MYŚLAŁEM, ŻE JESTEŚMY PRZYJACIÓŁMI!- krzyczałem na hrabiego Tomlinson'a. Jak on mógł?!
-Liam, ja nie wiedziałem, że ją kochasz. To wyglądało tak jakby to ona cię. Wiesz.
-Nie wiem. Zrujnowaliście mi życie! Natychmiast ją wypuśćcie.


                                                                              [TI]

Zaprowadzono mnie do lochów. Okropne miejsce. Rzucono mnie jak psa za kraty i zamknięto. Usiadłam w rogu pomieszczenia i płakałam. A wszystko miało być takie cudowne. I czar prysł. Siedziałam tutaj dłuższy czas gdy nagle usłyszałam moje imię. Ktoś mnie wołał. To Liam!
-[TI] !
-Tutaj. - krzyknęłam i podeszłam do krat. Przede mną szybko zjawił się książę.
-Kochanie, przepraszam, że musiałaś tyle cierpieć. Przepraszam.
-Nie Liam, to ja przepraszam. Nie mogę być z tobą.
-Nie gadaj tak. Strażnicy już idą uwolnią Cię a za tydzień staniesz się moją żoną.
-Co?
-Postawiłem ojcu ultimatum albo ty albo ja odchodzę. Wybrał ciebie. Będziemy razem kochanie. - powiedział a ja nie mogłam przestać się cieszyć. Po chwili przyszedł do nas strażnik i otworzył drzwi z kraty. Wskoczyłam na mojego narzeczonego i namiętnie się pocałowaliśmy. Tego dnia zmieniło się wszystko.
Wieczorem przeniosłam się do komnaty znajdującej się obok pokoju mojego narzeczonego. Król Payne i jego żona zaakceptowali mnie, a tydzień później odbył się ślub mój i Liam'a. Całe królestwo się cieszyli. Jednak to, że pochodziłam z biednej rodziny ukryliśmy. Nikt tego nawet nie zauważył. Kilka dni po nocy poślubnej źle się czułam. Udałam się więc do medyczki. Ta stwierdziła, że jestem w ciąży. Nie mogłam przestać się cieszyć. Szybko poinformowałam o tym Liam'a i jego rodziców. Wszyscy się bardzo cieszyliśmy. Niestety nasze królestwo spotkało nieszczęście. 5 miesiące po tym król Payne podupadł na zdrowiu i ktoś musiał przejąć jego obowiązki. 2 dni temu odbyła się koronacja. Teraz oficjalnie jestem królową a mój mąż jest królem. Dzisiaj z samego rana wysłałam moje służące którymi zostały Armina i Julia aby udały się do mojego rodzinnego domu i powiadomiły moją matkę o tym, że rodzina królewska dziś wieczorem ją odwiedzi. Nie widziałam się z mamą tak długo. Ona chyba nawet nie jest świadoma tego, że jej córka jest już żoną, wkrótce zostanie matką i na dodatek jest królową. Gdy tylko służące wróciły zapytałam ich o reakcję mojej mamy. Podobno była bardzo zaskoczona. Zobaczymy co powie gdy mnie zobaczy. Po obiedzie wraz z Liam'em poszliśmy się przygotować do podróży. Gdy byliśmy gotowi wyszliśmy z zamku i wsiedliśmy do powozu. Mimo, że byłam już w 5 miesiącu ciąży to czułam się bardzo dobrze. Mój brzuch odznaczał się już w obcisłej sukience. Niestety przez ciążę nie mogłam nosić ulubionych sukni i byłam zmuszona nosić troszkę luźniejsze. Kiedy wraz z mężem jechaliśmy powozem przez miasto wszyscy wiwatowali na nasz widok.
W końcu podjechaliśmy pod mój rodzinny dom. Liam wyszedł jako pierwszy a następnie pomógł wyjść mi. Podeszliśmy do drzwi i zapukaliśmy. Te szybko się otworzyły a w nich zobaczyłam swoją matkę. Nic się nie zmieniła. No może troszkę ze siwiały jej włosy.
-Królu, królowo witam w moim domu. - powiedziała i zaprosiła nas do środka. Weszliśmy i ustawiliśmy się pod ścianą. Moja rodzicielka podeszła do nas i ukłoniła się. Dziwne, że nadal mnie nie rozpoznała.
-Mamo. To ja [TI]. - powiedziałam wreszcie. Nie mogłam już tego wytrzymać. Kobieta podniosła głowę i spojrzała na mnie.
-[TI]? Jak to? - zapytała ze łzami w oczach a ja pokiwałam głową i przytuliłam ją. Nagle do pokoju wbiegło dwoje dzieci. Chłopiec i dziewczynka. Przecież to moje rodzeństwo. Widziałam ich tak dawno. Teraz wyrośli.
-[I.B][I.S]! - krzyknęłam
-[TI]! - odkrzyknęły dzieciaki i podbiegły do mnie i zaczęły mnie przytulać. Po chwili Liam schylił się do mnie.
-Kochanie, nie możesz się przemęczać. - powiedział i ucałował mnie u ucho.
-Oczywiście. - odpowiedziałam i podniosłam się.
-Mamo, poznaj to jest mój mąż król Liam James Payne.
-Witam. - powiedział mój mąż i ucałował moją matkę w dłoń.
-To ja witam. Jestem zaszczycona, że goszczę w domu tak ważne osoby. Zapraszam do stołu. - powiedziała moja mama a ja i Liam usiedliśmy. Kiedy wraz z moim mężem opowiedzieliśmy mamie naszą historię ta nie mogła uwierzyć. Jednak była to najprawdziwsza prawda. Taki szyk słów w ogóle istnieje [TI]? Dobra nie ważne. Gdy skończyliśmy jeść Liam bawił się z moim rodzeństwem. Nie przypuszczałam, że król może bawić się z dziećmi, więc spojrzałam na niego pytająco a on podszedł do mnie.
-Przyzwyczajam się. Za 3 miesiące będę miał swojego szkraba. - powiedział i pocałował mój brzuch.


                                                                  Trzy miesiące później

Przed chwilą na świat przyszedł pierwszy syn i córka króla Liam'a James'a Payne'a. Czuję się już dobrze. Za chwilę wraz z moim mężem mamy wyjść na balkon zamku i pokazać nasze maluszki naszemu królestwu. Właśnie nadszedł ten moment.
-Panie i panowie, oto nasz król Liam James Payne z małżonką [TI] Payne i ich potomkowie syn Taylor Payne oraz córka Lilly Payne! - krzyknął posłaniec a ja wraz synem na rękach i Liam z córką na rękach wyszliśmy na taras. Usłyszeliśmy krzyki, wiwaty i oklaski. I kto by pomyślał, że zwykła dziewczyna zostanie tak obdarzona przez los?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz