Liam
wparował wściekły do domu i zaczął mnie wyzywać. Nie wiedziałem
o co mu chodzi, jak dotąd świetnie udawało nam się ignorować
siebie nawzajem. Jeśli któryś z nas powinien wyciągnąć rękę
na zgodę to był to właśnie Liam, a tymczasem rzucił się na mnie
jak opętany. Zayn i Louis odciągnęli go zanim zdążył mnie
udusić.
- Jesteś nienormalny! O co ci chodzi?! - krzyknąłem wściekły.
- (T.I.) się wyprowadziła. – warknął ostro. Zamarłem, zresztą nie tylko ja. Harry i Zayn również. Domyśliłem się, że Louis już wie, bo wskazywała na to jego ponura mina.
- Dokąd? - zapytałem łagodnie.
- A żebym to ja wiedział! Napisała tylko, że daleko stąd. - wyznał z grymasem i podał mi kartkę. Przeczytałem i podałem list chłopakom. (T.I.) była z nami od samego początku, a dla mnie i Liama od dawna kimś więcej niż przyjaciółką. Tym bardziej było mi przykro po przeczytaniu ostatniego zdania. Wierzyła, że ona i Liam są sobie pisani, więc musiała do niego coś czuć. Poczułem się jak zabawka, która była jej potrzebna jedynie po to, żeby się co do tego upewnić. Wiedziałem, że zawaliłem, ale nadal ją kochałem. Nie chciałem płakać przy chłopakach, dlatego w milczeniu udałem się do sypialni, zanim moje łzy ujrzały światło dzienne. Czułem się oszukany, osamotniony a do tego winny jej decyzji. Nic już nie miało sensu.
Niall wyszedł z pokoju bez słowa. Widziałem jego zaszklone oczy i pożałowałem, że tak na niego naskoczyłem. Uspokoiłem się i postanowiłem go przeprosić. Coś podpowiadało mi, że nadal zależy mu na (T.I.). Zapukałem, ale nie usłyszałem pozwolenia na wejście. Nie przejąłem się tym i otworzyłem drzwi. Chłopak leżał w bezruchu na łóżku, z głową skierowaną w stronę sufitu. Nawet nie drgnął, żeby zobaczyć kto przyszedł. Oczy miał napuchnięte, a policzki mokre od płaczu.
- Przepraszam, że tak na ciebie napadłem. Po prostu nie mogę sobie poradzić po jej odejściu i wyładowałem się na tobie. - powiedziałem cicho.
- Myślisz, że mi jest łatwo? - zapytał z wyrzutem, spoglądając na mnie.
- Byliście ze sobą kilka dni, poza tym szybko się pocieszyłeś po rozstaniu.. - zauważyłem, jednak po chwili pożałowałem swoich słów.
- A ty niby byłeś lepszy? Potrzebowałeś jej dla seksu, a potem zostawiłeś dla jakiejś gwiazdeczki! - krzyknął rozżalony. Zrozumiałem, że oboje zawaliliśmy.
- Jesteśmy siebie warci. - przyznałem ze skruchą.
- Mimo to (T.I.) woli ciebie. - powiedział z bólem.
- (T.I.) zniknęła. Tylko to się teraz liczy. - zauważyłem. Niall skinął głową i wstał z łóżka. Wróciliśmy do chłopaków, uśmiechając się blado.
- Pogodziliście się w końcu? - zapytał pogodnie Louis.
- Eee.. chyba tak. - wymamrotał Niall, drapiąc się po karku.
- To teraz możemy skupić się na najważniejszym, ustalić gdzie jest (T.I.). - wtrącił Harry.
Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale nie widziałam innego rozwiązania. Nie mogłam dłużej stać na drodze przyjaźni Liama i Nialla. Oboje byli dla mnie bardzo ważni i bolało mnie to, że przeze mnie nie rozmawiają ze sobą. Kupiłam bilet lotniczy to Irlandii. Blondyn wielokrotnie opowiadał o swoim rodzinnym mieście, ale nigdy nie udało nam się tam pojechać. Postanowiłam zrobić to sama. Niewielkie oszczędności pozwalały mi wynająć pokój u jakiejś starszej pani. Musiałam jak najszybciej znaleźć nową pracę. Rozesłałam swoje CV do wszystkich redakcji w pobliżu 30km, ale póki co nikt się nie odezwał. Zaraz po przylocie kupiłam nową kartę telefoniczną, a starą wyrzuciłam do kosza. Wiedziałam, że w przeciwnym razie chłopcy mnie znajdą. Potrzebowałam czasu, zresztą jak my wszyscy.
- Masz coś? - rzuciłem do Zayna, kiedy tylko przestąpił próg domu.
- Nic. Na lotnisku nikt jej nie widział. - powiedział pochmurnie.
- Liam, obawiam się, że nie zdążymy ustalić gdzie jest przed wyjazdem w trasę. - wyznał cicho Harry, jakby bał się mojej reakcji. Nie dopuszczałem do siebie tej myśli, ale czas mijał bezlitośnie.
- Trasa ma trwać 3 miesiące, nie zamierzam tyle czekać. - uniosłem się.
- Co zamierzasz? - zapytał Zayn.
- Nie mam pojęcia. - westchnąłem i wyszedłem z pokoju. Myśl, że już jej nie znajdę była dobijająca, ale z dnia na dzień stawała się coraz bardziej realna.
Starałam się nie hałasować, bo wiedziałam, że ta jędza już śpi. Po miesiącu bezskutecznych poszukiwań pracy w zawodzie musiałam przyjąć pierwszą lepszą ofertę, bo kończyły mi się pieniądze. W efekcie zaczęłam dorabiać jako barmanka. Nie dość, że wracałam do domu padnięta, to na dodatek w środku nocy, co nie odpowiadało pani Jansen. Nie dogadywałyśmy się od samego początku, ale nie było mnie stać na własne mieszkanie. Starałam się być miła, ale staruszka czepiała się o wszystko, a poza tym próbowała mnie wychowywać. Byłam dorosła, więc sama mogłam decydować o której wracam do domu albo co jem na obiad. Z każdym dniem coraz bardziej żałowałam swojej ucieczki. Tęskniłam za mieszkaniem urządzonym w moim stylu, pracą w redakcji, wieczorami filmowymi z chłopakami i urokiem Londynu po zmroku. A najbardziej brakowało mi Liama. Z internetu dowiedziałam się o trasie koncertowej, która miała się skończyć w przyszłym tygodniu. Zastanawiałam się, czy chłopcy jeszcze o mnie pamiętają. Przez chwilę myślałam, żeby zrobić im niespodziewaną wizytę po powrocie, ale zrezygnowałam, bojąc się ich reakcji.
To była najdłuższa trasa koncertowa w moim życiu. Kiedy zeszliśmy ze sceny po ostatnim koncercie, uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Byliśmy tak zmęczeni, że odpuściliśmy sobie imprezę pożegnalną na rzecz szybszego powrotu do domu. Trasa i tak trwała 3 dni dłużej niż planowaliśmy.
- Niall, wstawaj, już lądujemy! - szturchnął mnie Louis. Przetarłem ręką zaspane oczy i ubrałem bluzę. Po kilkunastu minutach wyszliśmy z samolotu.
- Chłopaki, ja mam dość. Potrzebuje wakacji, chcę pojechać do domu na kilka dni. - powiedziałem zaspanym głosem.
- Nikt ci nie zabroni, możesz nawet od razu iść i kupić bilet. - zaśmiał się brunet.
- Stąd nie dolecę do Irlandii. - powiedziałem i doznałem olśnienia.
- Jesteś nienormalny! O co ci chodzi?! - krzyknąłem wściekły.
- (T.I.) się wyprowadziła. – warknął ostro. Zamarłem, zresztą nie tylko ja. Harry i Zayn również. Domyśliłem się, że Louis już wie, bo wskazywała na to jego ponura mina.
- Dokąd? - zapytałem łagodnie.
- A żebym to ja wiedział! Napisała tylko, że daleko stąd. - wyznał z grymasem i podał mi kartkę. Przeczytałem i podałem list chłopakom. (T.I.) była z nami od samego początku, a dla mnie i Liama od dawna kimś więcej niż przyjaciółką. Tym bardziej było mi przykro po przeczytaniu ostatniego zdania. Wierzyła, że ona i Liam są sobie pisani, więc musiała do niego coś czuć. Poczułem się jak zabawka, która była jej potrzebna jedynie po to, żeby się co do tego upewnić. Wiedziałem, że zawaliłem, ale nadal ją kochałem. Nie chciałem płakać przy chłopakach, dlatego w milczeniu udałem się do sypialni, zanim moje łzy ujrzały światło dzienne. Czułem się oszukany, osamotniony a do tego winny jej decyzji. Nic już nie miało sensu.
Niall wyszedł z pokoju bez słowa. Widziałem jego zaszklone oczy i pożałowałem, że tak na niego naskoczyłem. Uspokoiłem się i postanowiłem go przeprosić. Coś podpowiadało mi, że nadal zależy mu na (T.I.). Zapukałem, ale nie usłyszałem pozwolenia na wejście. Nie przejąłem się tym i otworzyłem drzwi. Chłopak leżał w bezruchu na łóżku, z głową skierowaną w stronę sufitu. Nawet nie drgnął, żeby zobaczyć kto przyszedł. Oczy miał napuchnięte, a policzki mokre od płaczu.
- Przepraszam, że tak na ciebie napadłem. Po prostu nie mogę sobie poradzić po jej odejściu i wyładowałem się na tobie. - powiedziałem cicho.
- Myślisz, że mi jest łatwo? - zapytał z wyrzutem, spoglądając na mnie.
- Byliście ze sobą kilka dni, poza tym szybko się pocieszyłeś po rozstaniu.. - zauważyłem, jednak po chwili pożałowałem swoich słów.
- A ty niby byłeś lepszy? Potrzebowałeś jej dla seksu, a potem zostawiłeś dla jakiejś gwiazdeczki! - krzyknął rozżalony. Zrozumiałem, że oboje zawaliliśmy.
- Jesteśmy siebie warci. - przyznałem ze skruchą.
- Mimo to (T.I.) woli ciebie. - powiedział z bólem.
- (T.I.) zniknęła. Tylko to się teraz liczy. - zauważyłem. Niall skinął głową i wstał z łóżka. Wróciliśmy do chłopaków, uśmiechając się blado.
- Pogodziliście się w końcu? - zapytał pogodnie Louis.
- Eee.. chyba tak. - wymamrotał Niall, drapiąc się po karku.
- To teraz możemy skupić się na najważniejszym, ustalić gdzie jest (T.I.). - wtrącił Harry.
Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale nie widziałam innego rozwiązania. Nie mogłam dłużej stać na drodze przyjaźni Liama i Nialla. Oboje byli dla mnie bardzo ważni i bolało mnie to, że przeze mnie nie rozmawiają ze sobą. Kupiłam bilet lotniczy to Irlandii. Blondyn wielokrotnie opowiadał o swoim rodzinnym mieście, ale nigdy nie udało nam się tam pojechać. Postanowiłam zrobić to sama. Niewielkie oszczędności pozwalały mi wynająć pokój u jakiejś starszej pani. Musiałam jak najszybciej znaleźć nową pracę. Rozesłałam swoje CV do wszystkich redakcji w pobliżu 30km, ale póki co nikt się nie odezwał. Zaraz po przylocie kupiłam nową kartę telefoniczną, a starą wyrzuciłam do kosza. Wiedziałam, że w przeciwnym razie chłopcy mnie znajdą. Potrzebowałam czasu, zresztą jak my wszyscy.
- Masz coś? - rzuciłem do Zayna, kiedy tylko przestąpił próg domu.
- Nic. Na lotnisku nikt jej nie widział. - powiedział pochmurnie.
- Liam, obawiam się, że nie zdążymy ustalić gdzie jest przed wyjazdem w trasę. - wyznał cicho Harry, jakby bał się mojej reakcji. Nie dopuszczałem do siebie tej myśli, ale czas mijał bezlitośnie.
- Trasa ma trwać 3 miesiące, nie zamierzam tyle czekać. - uniosłem się.
- Co zamierzasz? - zapytał Zayn.
- Nie mam pojęcia. - westchnąłem i wyszedłem z pokoju. Myśl, że już jej nie znajdę była dobijająca, ale z dnia na dzień stawała się coraz bardziej realna.
Starałam się nie hałasować, bo wiedziałam, że ta jędza już śpi. Po miesiącu bezskutecznych poszukiwań pracy w zawodzie musiałam przyjąć pierwszą lepszą ofertę, bo kończyły mi się pieniądze. W efekcie zaczęłam dorabiać jako barmanka. Nie dość, że wracałam do domu padnięta, to na dodatek w środku nocy, co nie odpowiadało pani Jansen. Nie dogadywałyśmy się od samego początku, ale nie było mnie stać na własne mieszkanie. Starałam się być miła, ale staruszka czepiała się o wszystko, a poza tym próbowała mnie wychowywać. Byłam dorosła, więc sama mogłam decydować o której wracam do domu albo co jem na obiad. Z każdym dniem coraz bardziej żałowałam swojej ucieczki. Tęskniłam za mieszkaniem urządzonym w moim stylu, pracą w redakcji, wieczorami filmowymi z chłopakami i urokiem Londynu po zmroku. A najbardziej brakowało mi Liama. Z internetu dowiedziałam się o trasie koncertowej, która miała się skończyć w przyszłym tygodniu. Zastanawiałam się, czy chłopcy jeszcze o mnie pamiętają. Przez chwilę myślałam, żeby zrobić im niespodziewaną wizytę po powrocie, ale zrezygnowałam, bojąc się ich reakcji.
To była najdłuższa trasa koncertowa w moim życiu. Kiedy zeszliśmy ze sceny po ostatnim koncercie, uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Byliśmy tak zmęczeni, że odpuściliśmy sobie imprezę pożegnalną na rzecz szybszego powrotu do domu. Trasa i tak trwała 3 dni dłużej niż planowaliśmy.
- Niall, wstawaj, już lądujemy! - szturchnął mnie Louis. Przetarłem ręką zaspane oczy i ubrałem bluzę. Po kilkunastu minutach wyszliśmy z samolotu.
- Chłopaki, ja mam dość. Potrzebuje wakacji, chcę pojechać do domu na kilka dni. - powiedziałem zaspanym głosem.
- Nikt ci nie zabroni, możesz nawet od razu iść i kupić bilet. - zaśmiał się brunet.
- Stąd nie dolecę do Irlandii. - powiedziałem i doznałem olśnienia.
**************************************
Hej kochane ♥️ Dotarłyśmy do przedostatniej części tego opowiadania, co o niej myślicie? Proszę, zostawcie ślad po sobie, żebym wiedziała, że tu jesteście xx
przynajmniej 5 komentarzy = następna część
littlegirl
PS. Nadal szukamy pisarek! -> littlegirl.nzhll@gmail.com