środa, 2 sierpnia 2017

54. Friends with benefits ~ Liam/Niall #16

Liam wparował wściekły do domu i zaczął mnie wyzywać. Nie wiedziałem o co mu chodzi, jak dotąd świetnie udawało nam się ignorować siebie nawzajem. Jeśli któryś z nas powinien wyciągnąć rękę na zgodę to był to właśnie Liam, a tymczasem rzucił się na mnie jak opętany. Zayn i Louis odciągnęli go zanim zdążył mnie udusić.
- Jesteś nienormalny! O co ci chodzi?! - krzyknąłem wściekły.
- (T.I.) się wyprowadziła. – warknął ostro. Zamarłem, zresztą nie tylko ja. Harry i Zayn również. Domyśliłem się, że Louis już wie, bo wskazywała na to jego ponura mina.
- Dokąd? - zapytałem łagodnie.
- A żebym to ja wiedział! Napisała tylko, że daleko stąd. - wyznał z grymasem i podał mi kartkę. Przeczytałem i podałem list chłopakom. (T.I.) była z nami od samego początku, a dla mnie i Liama od dawna kimś więcej niż przyjaciółką. Tym bardziej było mi przykro po przeczytaniu ostatniego zdania. Wierzyła, że ona i Liam są sobie pisani, więc musiała do niego coś czuć. Poczułem się jak zabawka, która była jej potrzebna jedynie po to, żeby się co do tego upewnić. Wiedziałem, że zawaliłem, ale nadal ją kochałem. Nie chciałem płakać przy chłopakach, dlatego w milczeniu udałem się do sypialni, zanim moje łzy ujrzały światło dzienne. Czułem się oszukany, osamotniony a do tego winny jej decyzji. Nic już nie miało sensu.

Niall wyszedł z pokoju bez słowa. Widziałem jego zaszklone oczy i pożałowałem, że tak na niego naskoczyłem. Uspokoiłem się i postanowiłem go przeprosić. Coś podpowiadało mi, że nadal zależy mu na (T.I.). Zapukałem, ale nie usłyszałem pozwolenia na wejście. Nie przejąłem się tym i otworzyłem drzwi. Chłopak leżał w bezruchu na łóżku, z głową skierowaną w stronę sufitu. Nawet nie drgnął, żeby zobaczyć kto przyszedł. Oczy miał napuchnięte, a policzki mokre od płaczu.
- Przepraszam, że tak na ciebie napadłem. Po prostu nie mogę sobie poradzić po jej odejściu i wyładowałem się na tobie. - powiedziałem cicho.
- Myślisz, że mi jest łatwo? - zapytał z wyrzutem, spoglądając na mnie.
- Byliście ze sobą kilka dni, poza tym szybko się pocieszyłeś po rozstaniu.. - zauważyłem, jednak po chwili pożałowałem swoich słów.
- A ty niby byłeś lepszy? Potrzebowałeś jej dla seksu, a potem zostawiłeś dla jakiejś gwiazdeczki! - krzyknął rozżalony. Zrozumiałem, że oboje zawaliliśmy.
- Jesteśmy siebie warci. - przyznałem ze skruchą.
- Mimo to (T.I.) woli ciebie. - powiedział z bólem.
- (T.I.) zniknęła. Tylko to się teraz liczy. - zauważyłem. Niall skinął głową i wstał z łóżka. Wróciliśmy do chłopaków, uśmiechając się blado.
- Pogodziliście się w końcu? - zapytał pogodnie Louis.
- Eee.. chyba tak. - wymamrotał Niall, drapiąc się po karku.
- To teraz możemy skupić się na najważniejszym, ustalić gdzie jest (T.I.). - wtrącił Harry.

Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale nie widziałam innego rozwiązania. Nie mogłam dłużej stać na drodze przyjaźni Liama i Nialla. Oboje byli dla mnie bardzo ważni i bolało mnie to, że przeze mnie nie rozmawiają ze sobą. Kupiłam bilet lotniczy to Irlandii. Blondyn wielokrotnie opowiadał o swoim rodzinnym mieście, ale nigdy nie udało nam się tam pojechać. Postanowiłam zrobić to sama. Niewielkie oszczędności pozwalały mi wynająć pokój u jakiejś starszej pani. Musiałam jak najszybciej znaleźć nową pracę. Rozesłałam swoje CV do wszystkich redakcji w pobliżu 30km, ale póki co nikt się nie odezwał. Zaraz po przylocie kupiłam nową kartę telefoniczną, a starą wyrzuciłam do kosza. Wiedziałam, że w przeciwnym razie chłopcy mnie znajdą. Potrzebowałam czasu, zresztą jak my wszyscy.

- Masz coś? - rzuciłem do Zayna, kiedy tylko przestąpił próg domu.
- Nic. Na lotnisku nikt jej nie widział. - powiedział pochmurnie.
- Liam, obawiam się, że nie zdążymy ustalić gdzie jest przed wyjazdem w trasę. - wyznał cicho Harry, jakby bał się mojej reakcji. Nie dopuszczałem do siebie tej myśli, ale czas mijał bezlitośnie.
- Trasa ma trwać 3 miesiące, nie zamierzam tyle czekać. - uniosłem się.
- Co zamierzasz? - zapytał Zayn.
- Nie mam pojęcia. - westchnąłem i wyszedłem z pokoju. Myśl, że już jej nie znajdę była dobijająca, ale z dnia na dzień stawała się coraz bardziej realna.

Starałam się nie hałasować, bo wiedziałam, że ta jędza już śpi. Po miesiącu bezskutecznych poszukiwań pracy w zawodzie musiałam przyjąć pierwszą lepszą ofertę, bo kończyły mi się pieniądze. W efekcie zaczęłam dorabiać jako barmanka. Nie dość, że wracałam do domu padnięta, to na dodatek w środku nocy, co nie odpowiadało pani Jansen. Nie dogadywałyśmy się od samego początku, ale nie było mnie stać na własne mieszkanie. Starałam się być miła, ale staruszka czepiała się o wszystko, a poza tym próbowała mnie wychowywać. Byłam dorosła, więc sama mogłam decydować o której wracam do domu albo co jem na obiad. Z każdym dniem coraz bardziej żałowałam swojej ucieczki. Tęskniłam za mieszkaniem urządzonym w moim stylu, pracą w redakcji, wieczorami filmowymi z chłopakami i urokiem Londynu po zmroku. A najbardziej brakowało mi Liama. Z internetu dowiedziałam się o trasie koncertowej, która miała się skończyć w przyszłym tygodniu. Zastanawiałam się, czy chłopcy jeszcze o mnie pamiętają. Przez chwilę myślałam, żeby zrobić im niespodziewaną wizytę po powrocie, ale zrezygnowałam, bojąc się ich reakcji.

To była najdłuższa trasa koncertowa w moim życiu. Kiedy zeszliśmy ze sceny po ostatnim koncercie, uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Byliśmy tak zmęczeni, że odpuściliśmy sobie imprezę pożegnalną na rzecz szybszego powrotu do domu. Trasa i tak trwała 3 dni dłużej niż planowaliśmy.
- Niall, wstawaj, już lądujemy! - szturchnął mnie Louis. Przetarłem ręką zaspane oczy i ubrałem bluzę. Po kilkunastu minutach wyszliśmy z samolotu.
- Chłopaki, ja mam dość. Potrzebuje wakacji, chcę pojechać do domu na kilka dni. - powiedziałem zaspanym głosem.
- Nikt ci nie zabroni, możesz nawet od razu iść i kupić bilet. - zaśmiał się brunet.
- Stąd nie dolecę do Irlandii. - powiedziałem i doznałem olśnienia.


**************************************
Hej kochane ♥️ Dotarłyśmy do przedostatniej części tego opowiadania, co o niej myślicie? Proszę, zostawcie ślad po sobie, żebym wiedziała, że tu jesteście xx
przynajmniej 5 komentarzy = następna część
littlegirl

PS. Nadal szukamy pisarek! -> littlegirl.nzhll@gmail.com

niedziela, 23 lipca 2017

58. Harry


Witajcie !
Nie było mnie tu od marca :( Najpierw wypadek, potem przygotowania do matury, a teraz praca spowodowały, że nie miałam czasu zaglądać na bloga  :(
Przepraszam za to.... Ale takie życie... Co myślicie o moim wpisie ?
Pozdrawiam i mocno ściskam !
 Zuza





 
-Hej [I.T.P] w co się dzisiaj ubierasz na to ognisko u Nathana ? - Zapytałam, stojąc przed szafą.
-Hej miśka ! Nie mam bladego pojęcia, od wczoraj się zastanawiam i nic nie wymyśliłam - Odpowiedziała.
-Kurczę, no nic. Nie zawracam Ci teraz głowy. Przyjadę po Ciebie przed 18 - Oznajmiłam.
-Będę czekać ! Do zobaczenia ! - Pisnęła i się rozłączyła.
Zrezygnowana zeszłam na parter i rozłożyłam się przed telewizorem.
-[T.I] - Krzyknęła z ogrodu rodzicielka.
Zwlekłam się z kanapy i wyszłam na taras.
-Co się dzieje mamo - Skierowałam w jej stronę.
-O której jedziesz do Nathana ? - Spytała.
-Zaproszenie jest na 19:00 ale koło 18:00 jadę po [I.T.P] - Odpowiedziałam.
-Czyli dzisiaj robisz za kierowcę ? - Zadawała pytania.
-Nie, trochę wypije jako toast, w końcu to jego urodziny. Będziemy spały sobie w samochodzie, po co namiot - Zaśmiałam się.
-Czyli jutro wracasz ? - Uśmiechnęła się
-Tak, czemu tak dopytujesz ? - Usiadłam koło niej.
-Bo zaprosiłam Adama dziś na kolację - Posłała mi oczko.
-Aaa, o więcej nie pytam - Zachichotałam.
Po 30 minutach rozmowy z mamą, udałam się do swojego pokoju. Stanęłam ponownie przed garderobą i wybrałam odpowiedni strój, rzucając go na łóżko.  Przeszłam do łazienki i wypełniłam wannę wodą. Rozebrałam się i zanurzyłam w ciepłej cieczy. Zrelaksowana umyłam włosy i wysuszyłam je. Nałożyłam makijaż i ubrałam się. Spakowałam do torebki potrzebne rzeczy,a do samochodu wrzuciłam poduszkę i koc. Pożegnałam się z rodzicielką i życzyłam udanej randki. Po 15 minutach byłam pod domem przyjaciółki.
-Hej - Przywitałyśmy się i ruszyłyśmy w stronę imprezy.
Przegadałyśmy całą drogę. Na miejscu zaparkowałam niedaleko innych aut. Z prezentem podeszłyśmy do solenizanta.
-Wszystkiego najlepszego !! - Wykrzyczałyśmy równo i złożyłyśmy życzenia Nathanowi.
Usiadłyśmy na ławeczkach, po środku nich przygotowane było palenisko. W tle słychać było chodzący agregat, a bliżej nas leciała muzyka.
-Czy to wszyscy ? - Zapytałam bruneta.
-Nie, przyjedzie jeszcze mój kuzyn i trzej znajomi - Posłał ciepły uśmiech.
-Miałam okazje go poznać ? W końcu znamy się 16 lat - Oznajmiłam.
-Nie. Mieszka w Londynie,a jakoś nie było okazji do przedstawienia Was - Odszedł, a ja usiadłam obok Jake.
Tak dobrze rozmawiało mi się, ze znajomym, że nie zauważyłam kiedy dotarł wcześniej wspomniany kuzyn Nathana.
Przywitał się ze wszystkimi podobnie jak jego znajomi, a mnie zostawili na koniec.
-Jestem Niall - Wyciągnął rękę.
Popatrzyłam chwile na blondyna i oddałam gest.
Następnie przedstawili się Louis i Liam. Ostatni podszedł chłopak o kręconych włosach i zielonych oczach.
-Jestem Harry - Posłał ciepłe spojrzenie, a ja zatonęłam w jego tęczówkach.
-Ja... Jestem [T.I] - Również się uśmiechnęłam.
Cholera, jakbym ich gdzieś już widziała, znała. Tylko skąd ? Pytania kłębiły się w mojej głowie.
Usiedliśmy wspólnie przy ognisku i chóralnie zaśpiewaliśmy STO LAT  21-latkowi.
Impreza zaczynała się rozkręcać. Wszyscy świetnie się bawili, Kolejne toasty, tańce i wygłupy......
[...]
Księżyc, znajdujący się idealnie na wprost mnie odbijał się w tafli wody pobliskiego stawku, Żarzące się ognisko i sześć osób, które nie poszły jeszcze spać. Harry ,Niall i Louis cicho opowiadali między sobą, o zakupie jakiegoś auta. Totalnie mnie to nie interesowało, wiec wzrok przeniosłam na Nathana i Alice. Tak bardzo się cieszę, że mój przyjaciel znalazł sobie bratnią duszę. Blondynka jest tak kochana, że darzą ją ogromną sympatią, co nie często  się zdarza, jeżeli chodzi o dziewczyny. Mimowolnie uniosłam kąciki ust, widząc jak się tulą. Obejrzałam się za siebie, było spowodowane to dziwnym chrapnięciem, w którymś z namiotów, Zbagatelizowałam jednak tajemniczy odgłos i podniosłam się z ławeczki.
-Ty też idziesz już spać ? - Skierował do mnie Nath.
-Nie... Idę się przejść. Wiesz jak lubię te okolicę. Zero miastowego zgiełku - Posłałam delikatny uśmiech.
-Wiem [T.I]. Jednak trochę się o Ciebie boję. Jest środek nocy, nie wiadomo co może się stać - Wyraźny grymas wdarł się na jego twarz.
-Nathan spokojnie. Jedyne co może mnie tu zaskoczyć to jakiś zając lub sarna. Niedługo wrócę - Poklepałam po ramieniu chłopaka i oddaliłam się od ogniska.
Miałam ochotę pobyć sama. Pomyśleć i zastanowić się nad swoim życiem. Przeszłam koło niewielkiego zagajnika, ominęłam staw i dotarłam do pobliskiej polanki. Rozsiadłam się na samym środku lekkiego wzniesienia, unosząc głowę ku niebu, To jest to, co kocham najbardziej. Podziwianie gwiazdozbiorów....

W tym samym czasie - ognisko ! 
-Ej no, gdzie jest Harry ?! - Oburzył się Niall.
-W sumie to nie wiem czy nie poszedł spać - Rzekłem
-Nie ma go w namiocie - Wydarł się Lou, który przygotowywał się do snu.
-Może poszedł na spacer - Wtrąciła Alice, ciągnąc mnie do namiotu.
-Dobranoc Niall ! - Krzyknęliśmy razem, do blondyna, który został sam przy palenisku.
-Świetnie ! - Wymruczał zdenerwowany.

Perspektywa [T.I] 
Odwróciłam się nerwowo, słysząc szelest gałęzi. Lekko wystraszona podkuliłam nogi, gdyby przyszło mi przed kimś lub czymś uciekać. Odgłos narastał, przez co zimny pot oblał me ciało. Przełknęłam głośno ślinę, czekając na postać zza krzaków. W blasku księżyca zauważyłam go od razu i odetchnęłam z ulgą.
-Wystraszyłeś mnie - Ponownie usiadłam po turecku.
-Wybacz, nie chciałem. Mogę - Skinął na miejsce obok, na co przytaknęłam głową.
-Pięknie tu. Mimo, że noc to księżyc ukazuje największe walory natury - Obejrzał się.
-Zgodzę się z Tobą - Posłałam uśmiech.
Siedzieliśmy w ciszy. Jednak nie była to cisza należąca do tych krępujących, gdzie ludzie nie wiedzą o czym ze sobą rozmawiać. Było przyjemnie, jakby to nasze myśli ze sobą debatowały.
Z racji bólu szyi wyprostowałam nogi i ciągnąc za rękę Harrego przeniosłam nas do pozycji leżącej.
-Teraz lepiej co ? - Zaśmiałam się i popatrzyłam w oczy chłopaka.
Idealnie było widać księżyc w jego zielonych tęczówkach.

wtorek, 18 lipca 2017

54. Friends with benefits ~ Liam/Niall #15

Nie. Tylko nie to. Nie teraz.
- Zwalniasz mnie? - zapytałam drżącym głosem.
- Przykro mi, (T.I.). - powiedział sztucznie. Poczułam łzy gromadzące się w moich oczach.
- Nie wierzę. Od dawna na to czekałeś, co? - rzuciłam wściekła i wyszłam z gabinetu, trzaskając drzwiami. Wzięłam kartonowe pudełko stojące na szafie i wyrzuciłam na ziemię wszystkie dokumenty, jakie się w nim znajdowały. Niech je posprząta ktoś, komu jeszcze płacą. Na miejsce papierów włożyłam swoje rzeczy i opuściłam redakcję. Nie chciałam tam być ani chwili dłużej, chociaż kochałam pracę dziennikarki. Miałam swój własny, całkiem przytulny kąt, w którym mogłam odciąć się od prywatnych problemów, których ostatnio trochę się nazbierało. Wstąpiłam do starbucksa po ulubioną kawę na poprawę humoru. Powinnam oszczędzać, przecież jestem bezrobotna! Wyśmiałam sama siebie w myślach. Z pudełkiem pod pachą i kubkiem kawy w ręce przemierzałam ulice Londynu w wyjątkowo słoneczny dzień. Wróciłam do mieszkania. Rzeczy z redakcji rzuciłam w kąt i udałam się do sypialni. Rurki i koszulę zamieniłam na dresowe spodenki i koszulkę Liama, którą mu podkradłam jeszcze za czasów liceum. Włączyłam pierwszy lepszy program w telewizji i udałam się do kuchni po coś do jedzenia. Po powrocie do salonu o mały włos nie stłukłam szklanej miski z popcornem. W telewizji leciał najnowszy teledysk chłopaków. Jak na złość, trafiłam na zwrotkę śpiewaną przez Nialla. Poczułam łzy zbierające się w oczach, a głód poszedł w zapomnienie. Usiadłam na kanapie i podkuliłam kolana pod brodę. Pomyślałam o Liamie, o tym jakie to musiało być dla niego trudne. Na nagraniu chłopcy wyglądali jak bracia, którzy nigdy się nie kłócą. Stwierdziłam, że właśnie tak powinno być, a ja stoję ich przyjaźni na drodze. Wiedziałam już co muszę zrobić.

Wyszedłem ze studia przed końcem próby. Czułem, że nie ujdzie mi to na sucho, zwłaszcza, że zaczęliśmy pracować nad nową płytą. Miałem jednak ważniejsze sprawy na głowie. Sprawdziłem telefon. Brak nieodebranych połączeń. (T.I.) powinna była skończyć pracę dwie godziny temu. Myślałem, że do mnie zadzwoni. Martwiłem się o dziewczynę, na której nigdy nie przestało mi zależeć. Chciałem zrobić wszystko, żeby wyciągnąć ją z dołka. Na samą myśl o tym, kto jest za to odpowiedzialny robiło mi się niedobrze. Nie mogłem patrzeć na Nialla nieprzejmującego się całą sytuacją. Z niejedną panienką zdążył już wrócić wieczorem do domu, podczas kiedy (T.I.) ledwo dawała radę się uśmiechnąć od czasu do czasu. Zamówiłem taksówkę i pojechałem do mieszkania blondynki. Chciałem już przy niej być, zamknąć jej drobne ciało w szczelnym uścisku i sprawić, by ta chwila trwała wiecznie. Wbiegłem schodami na drugie piętro, przeklinając brak windy w bloku. Zapukałem do drzwi, ale bez skutku. Odruchowo złapałem za klamkę i ku mojemu zdziwieniu, wszedłem do środka bez problemu. W pierwszej chwili pomyślałem, że pomyliłem mieszkania. To, w którym się znajdowałem nie przypominało przytulnego kąta (T.I.). Dziewczyna uwielbiała kwiaty, książki i różne niepraktycznie ozdoby, które zajmowały miejsce na ścianach i regałach. Natomiast tu nie znalazłem nic poza pustymi meblami i kartką na stole. Podszedłem bliżej i rozpoznałem jej pismo na papierze.

Wiedziałam, że jeśli nie zadzwonię postanowisz złożyć mi wizytę. Jak widzisz, trochę za późno. Ale nic nie szkodzi, będzie Ci łatwiej zaakceptować moją decyzję. Nie mogłam znieść myśli, że rozbiłam Twoją przyjaźń z Niallem. Powinniście trzymać się razem choćby nie wiem co, dlatego postanowiłam Wam to ułatwić. Moje życie nie potoczyło się tak jak chciałam, więc spróbuję zacząć je od nowa daleko stąd. Jeżeli jesteśmy sobie pisani, jeszcze kiedyś się spotkamy.
(T.I.)
Nie wiem ile czasu stałem zszokowany z listem w dłoniach. Nie docierało do mnie to, co właśnie przeczytałem. (T.I.) by mi tego nie zrobiła. Nie zniknęłaby z dnia na dzień pozostawiając po sobie jedynie kilka zdań. Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer dziewczyny, ale bez skutku. Wróciłem do domu. Czułem się, jakby ktoś pozbawił mnie jakichkolwiek chęci do życia. Miałem żal do Nialla, sądziłem, że to jego wina.
- Hej, wszystko okej? - zapytał na wejściu Louis. Ze łzami w oczach podałem mu list. Chłopak przeczytał go po cichu.
- To przez niego. - warknąłem, czując narastającą złość.
- Liam, nie możesz nikogo obwiniać. To była jej świadoma decyzja, musisz to uszanować. - tłumaczył, jednak nie miałem ochoty go słuchać. Wszedłem do salonu, gdzie siedziała cała reszta zespołu.
- Ty idioto, jesteś z siebie zadowolony?! - krzyknąłem, łapiąc blondyna za kołnierz koszuli. Gdyby nie reakcja reszty, byłbym w stanie roztrzaskać jego głowę o ścianę.

******************************************************
Hej, wiem, że trochę mi to zajęło, ale wracam już na dobre. Opowiadanie powoli dobiega końca, więc jeśli macie jakieś życzenia dot. kolejnego (z kim, o czym) to piszcie :)
Dajcie znać, że tu jesteście, bo nie chcę pisać sama dla siebie. Nie macie pojęcia ile satysfakcji daje mi każdy komentarz ♥️
littlegirl

PS. Nadal szukam pisarek do pomocy! -> littlegirl.nzhll@gmail.com

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Co dalej z blogiem?

Hej, tu littlegirl. Pewnie większość z Was zdążyła już przeczytać, że LiwiaLila musiała odejść z bloga. Wierzę, że jest Wam z tego powodu równie przykro co mnie, zwłaszcza, że cały ten blog to jej zasługa i wykazywała się tu największą aktywnością. Pytanie więc, co teraz?
Postaram się prowadzić go dalej najlepiej jak potrafię, jednak sama na pewno nie dam rady. Dlatego szukam chętnych dziewczyn do pomocy. Jeżeli lubisz pisać, masz czas i chęci -> napisz do mnie email: littlegirl.nzhll@gmail.com.

Poza tym, dajcie znać w komentarzach czy w ogóle jeszcze tu zaglądacie, bo Wasza aktywność ostatnio spadła praktycznie do zera. Bez Was ten blog nie przetrwa, muszę wiedzieć, że jest dla kogo pisać dalej :)

Wasza littlegirl ♥️

niedziela, 25 czerwca 2017

Bardzo ważna informacja!

Witajcie!

Muszę przekazać Wam bardzo smutną wiadomość. Ze względu na bardzo trudne problemy rodzinne odchodzę w bloga. Być może kiedyś jeszcze wrócę, jednak teraz trudno jest mi cokolwiek przewidywać. Administratorką bloga zostaje Laura - littlegirl. Fajnie byłoby, gdyby któraś z czytelniczek, a nawet kilka z Was zechciało wejść na moje miejsce i pomóc Laurze. Niech będzie Was jak najwięcej!

Opowiadanie Sketch Tower Bridge zostanie przeniesione na Wattpada, a tam publikować i kontynuować będzie je moja przyjaciółka. Jej profil tutaj. Nie jestem jednak w stanie Wam powiedzieć, kiedy się ono tam pojawi, gdyż moje przyjaciółka pisze już jedno opowiadanie i nie wiem czy będzie w stanie publikować dwa na raz. Wiedzcie jednak, że będzie ono kontynuowane.

Chciałabym Wam serdecznie podziękować. Za wszystkie komentarze, wejścia na bloga. Dzięki niemu mamy ponad 50 000 odwiedzin. Niesamowita liczba. Tworząc bloga nigdy nie sądziłam, że aż tyle osób będzie chciało czytać moje wypociny. Bardzo Wam za wszystko dziękuję.

Directioner Forever <3

Wasza LiwiaLila

wtorek, 13 czerwca 2017

54. Friends with benefits ~ Liam/Niall #14

Obudziłam się kilka minut po 10. Spojrzałam na swoje wczorajsze ubrania i chłopaka leżącego obok. Uśmiechnęłam się na ten widok, ciesząc się, że najgorsze już za nami. Nienawidziłam się z nim kłócić, a jak się dzień wcześniej okazało – nie było o co. Nadal byłam rozbita po zamieszaniu z Niallem, ale nie chciałam pokazywać, że jestem słaba. Chociaż ten jeden, jedyny raz. Obecność Liama w tak małej odległości przypominała mi o nocach, które razem spędziliśmy. Jakaś część mnie tęskniła za tą bliskością i czułością ze strony chłopaka. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej cieszyłam się w duchu, że między mną a Niallem nie doszło do niczego poważniejszego. Dużo trudniej byłoby mi o nim zapomnieć. Odpędziłam od siebie myśli związane z blondynem i położyłam głowę na torsie śpiącego Liam'a. Wsłuchując się w rytmiczne bicie jego serca zasnęłam jeszcze na chwilkę.


Jak ona mogła? Przesadziłem z tym, że zrzuciłem całą winę na (T.I.), ale nawet nie dała tego wytłumaczyć. Przecież między mną a tamtą zdzirą z klubu do niczego nie doszło. Problem w tym, że (T.I.) i tak mi nie uwierzy. Na jej miejscu sam bym sobie nie uwierzył. Wściekły, a zarazem załamany udałem się nad Tamizę. Widok płynącej rzeki zawsze mnie uspokajał, pozwalając nabrać dystansu do pewnych rzeczy. Nie miałem ochoty wracać do domu, tym bardziej, że czekał tam na mnie Liam. Nie chciałem z nim rozmawiać, jeszcze nie teraz. Ciągle czułem do niego żal, nie mogłem znieść myśli, że mnie oszukał. Przyjaciel się tak nie zachowuje do cholery. Kiedy wpatrywałem się w wodę, zrozumiałem, że zostałem sam. Już nic nie trzymało mnie przy życiu. Gdybym zniknął, pewnie nikt by nawet nie zauważył.

- Obudź się śpiochu. - mruknąłem czule nad uchem dziewczyny. Ciężko opisać słowami moją radość, gdy otworzyłem oczy tego ranka i zobaczyłem ją tak blisko siebie. Kosmyki włosów opadające na jej twarz unosiły się przy miarowym oddechu, a drobne dłonie spoczywały na mojej klatce. Wyglądała tak słodko i niewinnie. Jedyne co mi przeszkadzało, to ślady rozmazanego makijażu, przypominające o wczorajszych wydarzeniach. Wiedziałem, że muszę pomóc jej się pozbierać, ale nie wiedziałem jeszcze jak trudne to będzie.
- Która godzina? - zapytała zaspanym głosem, opierając się na łokciach tak, że nasze twarze znajdowały się w odległości kilkunastu centymetrów od siebie. Jeszcze kilka miesięcy temu pocałowałbym ją na dzień dobry bez dłuższego zastanowienia, a teraz mogłem o tym tylko pomarzyć.
- Południe prawie. - odpowiedziałem z uśmiechem. (T.I.) spojrzała na mnie przerażona i pobiegła w stronę łazienki. Zdziwiło mnie jej zachowanie, dlatego poszedłem za nią.
- Co się stało? - zawołałem, żeby usłyszała przez zamknięte drzwi.
- Za 2 godziny zaczynam swoją zmianę w pracy! - krzyknęła zdenerwowana. Zaśmiałem się pod nosem, doskonale wiedząc, ile czasu potrzebuje, żeby być gotowa do wyjścia. Nigdy nie przekroczyła godziny i 10 minut. Postanowiłem jednak nie stresować jej dodatkowo, dlatego udałem się do kuchni w celu przygotowania dla nas śniadania. Otworzyłem lodówkę i jedyne co w niej znalazłem to stara marchewka i kilka jajek. Przygotowałem tosty francuskie z cynamonem, pamiętając jak bardzo za nimi przepada, jednak nigdy nie ma ochoty ich przygotować. Obok gotowego śniadania ustawiłem dwa talerze i szklanki wypełnione sokiem pomarańczowym.
- Aaa, uwielbiam cię! - pisnęła zachwycona dziewczyna, rzucając mi się na szyję. Roześmiany przytuliłem ją do siebie i dopiero wtedy poczułem zapach nieziemskich perfum.
- Ładnie pachniesz. - szepnąłem, a policzki blondynki oblał rumieniec.
- Odwieziesz mnie do pracy? - zapytała z pełną buzią, kiedy konsumowała posiłek. Rozczulony tym widokiem nie odpowiadałem przez chwilę, jednak w porę oprzytomniałem.
- Eee.. tak, oczywiście. - pokiwałem głową na potwierdzenie swoich słów.
- Dzięki.
- Mogę też przyjechać po ciebie po pracy. Nie powinnaś być teraz sama. - zaproponowałem bez namysłu.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł. Nie chcę, żebyś czuł się w obowiązku pilnowania mojego samopoczucia. Dam sobie radę. - uśmiechnęła się delikatnie, chociaż w jej oczach błyszczały łzy.
- Dobrze, ale jutro do mnie zadzwonisz i gdzieś wyjdziemy. - oświadczyłem tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Niech będzie. - przytaknęła upijając łyk soku. Po śniadaniu odwiozłem (T.I.) do firmy, w której pracowała. Dziennikarstwo było jej pasją już na samym początku naszej znajomości. Kiedy szła na studia kibicowałem (T.I.) z całych sił, w przeciwieństwie do rodziców dziewczyny. Oni twierdzili, że powinna była iść na medycynę. Ciągłe narzekania dotyczące drogi jaką wybrała, sprawiły, że blondynka w końcu ograniczyła kontakt z rodziną do minimum. Krótko potem jej matka zachorowała i zmarła, ale ojciec nie raczył powiadomić o tym jednej z dwóch córek. (T.I.) bardzo to przeżyła, byłem wtedy przy niej non stop. Dopiero po roku wróciła do siebie, chociaż rana, jaką nosi w sercu z pewnością nie wygoi się nigdy. Wiedziałem, że niczego tak źle nie znosi jak utraty kogoś bliskiego, dlatego tym bardziej nie chciałem zostawiać jej teraz samej. Musiałem jednak uszanować jej wolę.

Weszłam do redakcji spóźniona kilka minut, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Zaraz po odjeździe Liama pozwoliłam emocjom wziąć górę. Przy nim musiałam udawać, że dobrze się trzymam. Za dużo o mnie wiedział i mógłby się niepotrzebnie zamartwiać. A przecież obiecałam sobie, że tym razem dam radę. Dotrzymam danego sobie słowa, chociaż dopiero za jakiś czas stanę na nogi. Starłam łzy z policzków i pewnym krokiem ruszyłam przed siebie. Zajęłam swoje stałe miejsce przy biurku z laptopem, a torbę powiesiłam na oparciu krzesła. Uruchomiłam sprzęt, by sprawdzić skrzynkę pocztową i nadrobić zaległości, jakie miałam ze względu na niedawny urlop.
- No proszę, kogo moje oczy widzą! - usłyszałam ironiczny głos tuż za sobą. Skrzywiłam się na samą myśl o rozmowie z nowym redaktorem naczelnym. Mówiąc wprost, był najzwyczajniej w świecie chamski.
- Ciebie również miło widzieć, Brian. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem, odwracając głowę w jego stronę.
- Pozwól do mojego gabinetu, musimy porozmawiać. - zażądał. Domyślałam się, że nie jest zachwycony częstą nieobecnością w pracy, na którą sobie pozwalałam. Podążyłam za mężczyzną do pomieszczenia znajdującego się w drugiej części budynku.
- Usiądź, proszę. - wskazał na krzesło naprzeciwko masywnego biurka, a sam zajął miejsce na skórzanym fotelu.
- Coś się stało? - zapytałam, udając zaskoczoną.
- Oh, (T.I.), jesteś tak ładna, jak głupiutka. - zaczął, a ja już miałam ochotę uderzyć go w twarz. - Będę z tobą szczery. Redakcja ma małe problemy finansowe, przez co zmuszony jestem zwolnić kilka osób. Ostatnio więcej cię nie ma w pracy niż jesteś, a dodatkowo nie dostarczasz tekstów na czas. Nie płacimy za nic nie robienie. Chyba rozumiesz, co chcę przez to powiedzieć...

*************************************
Cześć misie! Wybaczcie mi długą nieobecność, ale same wiecie jak to jest pod koniec roku szkolnego.. zresztą Was też tu ostatnio jakby mniej :( Na szczęście za prawie tydzień wakacje! ♥️

Co sądzicie o tej części? Jak myślicie, co zrobi Niall, a jak w nowej sytuacji odnajdzie się bohaterka? Obniżam trochę próg komentarzy, bo ostatnio nie było tyle, ile napisałam pod częścią.. 10 komentarzy = następna część :)
littlegirl

piątek, 9 czerwca 2017

46. Sketch Tower Bridge #24

Obudziło mnie delikatnie mizianie palcami po ramieniu. Uchyliłam powieki i ujrzałam Harry'ego, leżał na boku, oparty na łokciu, a drugą ręką dotykał mojego ciała.
-Dzień dobry księżniczko. - Powiedział z chrypką w głosie i uśmiechnął się ukazując słodkie dołeczki. Wyciągnęłam dłoń i włożyłam palce w jeden z nich.
-Dzień dobry książę. - Również się uśmiechnęłam. - Która godzina?
-6:50. 
-Musimy wstać i przygotować się. - Zaczęłam się podnosić jednak szybko wylądowałam na torsie chłopaka.
-Jeszcze mamy czas. Lepiej się poprzytulajmy. - Zamruczał w moje włosy.
-Będziemy się przytulać w samochodzie okey? - Spytałam pocierając jego tors. 
-Niech będzie. - Odpowiedział i pocałował moje ramię. - A więc zapraszam na prysznic. - podniósł się ochoczo i wyciągnął do mnie dłonie. 
-Panie Styles, nie zapędza się pan? - Uniosłam jedną brew, co wywołało u niego śmiech. 
-Oczywiście, że nie panno (TN). 
-Idź do łazienki, a ja zrobię nam śniadanie. - uśmiechnęłam się i przed wyjściem z sypialni obdarowałam Styles'a buziakiem w policzek. Oczywiście, dla niego to mało. Udałam się do kuchni i postanowiłam przygotować tosty. Kiedy wszystko było gotowe ułożyłam na stole naczynia i postawiłam dwie szklanki oraz sok. Po 10 minutach dołączył do mnie Harry. Ubrany był w czarne spodnie i szarą bluzę. Na stopach miał czarne skarpetki, a włosy jak zwykle zaczesane do tyłu. Usiadł przy stole i zabrał się za jedzenie. Po szybkim, przynajmniej w moim przypadku śniadaniu pobiegłam się przygotować. Wzięłam prysznic i wykonałam podstawowe poranne czynności. Zrobiłam delikatny makijaż i rozczesałam włosy. Ubrałam czystą bieliznę, czarne getry, czarny top i granatową bluzę z kapturem, a do tego czarne skarpetki. Spakowałam torebkę i zbiegłam na parter. Harry siedział i w najlepsze oglądał telewizję. 
-Harry, co ty wyprawiasz? Przecież nie mamy nic spakowane.
-Kochanie, a co ty chcesz pakować, hm? Portfel i telefon mamy przy sobie, a jedzenie i picie można zawsze kupić. Spokojnie. - Mówił zbliżając się do mnie. - Chłopaki za raz będą, ubieraj buty. - Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.


Kilka minut po 9 siedzieliśmy już w samochodzie Louis'a. Niall siedział obok kierowcy i wesoło opowiadał swój sen o gadającej pizzy. Siedziałam wtulona w bok Harry'ego i mimowolnie przymykałam oczy. Byłam śpiąca. Musiałam zasnąć, bo gdy otworzyłam ponownie oczy obok mnie znajdowały się różne torby, które z pewnością nie były tutaj gdy wsiadaliśmy do pojazdu.
-Jak się spało? - Usłyszałam zachrypnięty głos nad uchem, a po chwili miękkie wargi musnęły płatek ucha. Harry...
-Dobrze, dziękuję. A gdzie jesteśmy? I co to za torby? - Zamrugałam i przetarłam dłonią oko.
- Jeszcze jakieś 10 minut i jesteśmy na miejscu. Trochę ci się przysnęło Kochanie. -Zaśmiał się i przytulił. Pokazałam mu język, na co jego śmiech się wzmocnił. Wtuliłam twarz w jego ramię.
-Gdzie Zayn i Liam? - Spytałam rozglądając się po samochodzie. Niall spał, a Louis rozmawiał przez zestaw słuchawkowy.
-Jadą za nami. Spokojnie, Wszystko jest dobrze. - Musnął szybko moje usta i ułożył głowę na moim ramieniu przymykając oczy. Ułożyłam dłoń na jego głowie i wplotłam palce w gęste loki. Pociągnęłam za końcówki, a Harry mruczał. Bardzo przyjemnie.


-Jak tu pięknie. - Westchnęłam oglądając otoczenie. Duże jezioro z drewnianym podestem, otoczone małym laskiem. A obok mały dom zbudowany z bali z jasnego drewna. Raj na ziemi.
-Wiedziałem, że się spodoba. - Zaśmiał się Louis przechodząc obok z torbami.
-Co to za torby?
-A to Harry ci nie powiedział? - Uniósł brew.
-Nie - przeciągnęłam delikatnie.
-Chyb chciał ci zrobić niespodziankę. Zostajemy tutaj na noc. A to są wasze rzeczy. - Uniósł wyżej dwie torby, a mnie zamurowało. Jak to na noc?
-Aha, okey. - Mruknęłam i udałam się w poszukiwania Harry'ego. Znalazłam go przy samochodzie rozmawiał z mamą. Skąd to wiedziałam? ,,Kocham cię mamo".
-Dlaczego nie powiedziałeś mi, że tu zostajemy? - Zaczęłam kiedy skończył rozmawiać.
-Chciałem żebyś miała niespodziankę Miśku. - Odpowiedział podchodząc bliżej. Ułożył dłonie na moich ramionach, a następnie przejechał nimi po rękach i zacisnął dłonie na moich małych. - Spakowałem do torby różne ubrania, żebyś mogła sobie wybrać. Nie gniewasz się? - Spytał z miną zbitego psiaka.
-Nie - Uśmiechnęłam się i wspinając na palce musnęłam jego usta. Harry przyciągnął mnie do siebie i pogłębił pocałunek. Trwałby zdecydowanie dłużej, gdyby nie wyraźnie zniecierpliwiony głos zza nas się nie odezwał.
-Idziemy się rozpakować zakochańce, a potem ognisko. - Uśmiechnął się Niall i odszedł cały w skowronkach. Ruszyłam w stronę domku, zostawiając Harry'ego samego. Szybko podbiegł do mnie i musnął mój policzek, po czym ruszył biegiem do drzwi budynku. Chcąc być tam przed nim zaczęłam biec. Szkoda, że nie zauważyłam mocno wystającego korzenia drzewa.





************************************************************
Hej!

Przepraszam, że słabo z częściami. Koniec roku szkolnego, mam wiele na głowie. Bardzo Was przepraszam. A swoją drogą, myślicie, że bohaterce stało się coś poważnego?


LiwiaLila