niedziela, 4 czerwca 2017

57. I Hate You I Love You #11

Trzymając Zayn'a za dłoń weszliśmy do garderoby Louis'a. Chłopak leżał na sofie z lodem na zranionym miejscu. Gdy tylko podeszłam bliżej podniósł się.
-Jak się czujesz? - Zapytałam troskliwie.
-Dobrze. Mówiłem ci przecież, że to tylko uderzenie w twarz. Nic wielkiego. - Uśmiechnął się na potwierdzenie swoich słów.
-Dobrze. Ale jakby coś się działo to masz to od razu zgłosić. - Dodałam szybko, na co on się zaśmiał. Śmieszek jeden.
-Dobrze, dobrze mamusiu.
-Jest sprawa - Zaczęłam odwracając się na chwilkę w stronę Zayn'a. - Zayn chciał ci coś powiedzieć. - stanęłam za Mulatem i pchnęłam go lekko do przodu.
-Ja... - Widać było jak trudno było mu przeprosić. Stanęłam tuż za nim i położyłam głowę na jego plecach. Dłonią chwyciłam jego i zaczęłam delikatnie gładzić kciukiem, żeby pokazać mu, że nie jest tu sam. - Sorry stary. To nie było w porządku. - Wypuścił ze świstem powietrza po kilku minutach. Udało się! Miałam ochotę wskoczyć mu na plecy i pocałować, ale przecież wiadome, że tego nie zrobię. Okey, wiem że coś do mnie czuje, ale ja nie jestem pewna naszej relacji. Zayn jest czasem nieobliczalny. Wiem, że obiecał że się tak już nie zachowa, ale nie można zaprzeczać naturze. Co gdybym to ja była na miejscu Louis'a? Ugh, nie chcę sobie tego wyobrażać.
-Spoko, nic się nie stało. Ale muszę przyznać. Masz niezłe uderzenie. - Zaśmiał się brunet. On tego nie zrobił. - Ale na więcej razy nie reaguj tak.
-Postaram się. - powiedział z uśmiechem Mulat. Czekaj, wróć. Z uśmiechem. Coś jest nie tak. Zayn odwrócił się do mnie i uśmiechnął. -Musimy już iść. Za chwilę zaczynają. - wskazał kciukiem drzwi i pociągnął mnie za dłoń. - Jak było? - spytał gdy tylko wyszliśmy z garderoby.
-Świetne. - powiedziałam ze szczerym uśmiechem.
-Starałem się.
-To było widać.
-Wiesz co. mam pytanie. Co robisz wieczorem? - spytał patrząc mi głęboko w oczy. Nie żebym ja nie robiła tego zagłębiając się w jego czekoladowych tęczówkach. 
-Chciałam wyjść gdzieś z Harry'm. Dawno się nie widzieliśmy, a jeszcze przed wyjazdem mieliśmy gdzieś się razem wybrać. A co? - nagle Zayn stał się jakiś inny. Jego tęczówki lekko pociemniały, a na szyi pojawiła się widoczna żyła. Coś nie tak? 
-Już nic. Chodźmy bo już zaczynają. - powiedział oschłym tonem wskazując palcem na miejsce za mną. Wzruszyłam ramionami i udałam się wolnym krokiem w serce hali. Zazdrosny? O Harry'ego? Nie...


Po 6 godzinach zmęczona wróciłam do mieszkania. Wydaje się, że to wszystko jest takie proste. Niestety prawda jest inna. Niektóre sceny kręci się po 10 razy, każda w innym oświetleniu, z innych kątów. Masakra. Ale cała ekipa jest świetna. Mili ludzie, rodzinna atmosfera. Stwierdzam, że czuję się tam jak w domu.
W przerwach między ujęciami Zayn siedział jak najdalej ode mnie. Odzywał się jedynie w trakcie nagrywania. Przypomina mi takim zachowaniem swoją starą wersję, Zayn'a Pojeba i Dupka. Nie chcę go takiego. Gdy tylko zabrzmiał dzwonek oznajmujący koniec pracy na dziś Malik wybiegł z hali nie wstępując do garderoby. Nie powiem, że nie byłam smutna z tego powodu bo byłam. Obiecał mi, że nie będzie się już tak zachowywał. Z resztą podobno mu na mnie zależało. Podobno. Zabrałam swoje rzeczy i po pożegnaniu się z ekipą wyszłam na dwór. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, 18:04. Nie wierzę, że przesiedziałam tutaj cały dzień. Wrzuciłam rzeczy do samochodu i usiadłam za kierownicą. Dwa wdechy i jedziemy.
Po 20 minutach zaparkowałam przed blokiem. Wpisałam przy drzwiach kod, a one ustąpiły. Weszłam na odpowiednie piętro, a następnie przekroczyłam próg mieszkania. Pierwszym co zrobiłam nie było zaświecenie światła, a zdjęcie butów. Okropnie bolały mnie nogi po całym dniu chodzenia. Odwiesiłam kurtkę na wieszak, a torbę rzuciłam na sofę. Chwyciłam za butelkę wody i upiłam trochę zimnej cieczy. Rzuciłam się na sofę i przymknęłam oczy, biorąc głębokie wdechy. Jedyne na co miałam ochotę to sen. Z zamyślenia wybudził mnie dźwięk sms-a:


Hej (TI) :* Wpadniesz do mnie?


Harry. Jeden sms postawił mnie na nogi. Wstałam z łóżka i zabrałam telefon oraz klucze. Na stopy ubrałam klapki i wyszłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi i podeszłam do tych naprzeciwko. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili ujrzałam radosną twarz mojego przyjaciela.
-(TI)! - Krzyknął i wziął mnie w swoje ramiona. 
-Hej Harry - Pogładziłam jego kark i pocałowałam w policzek. Chłopak wprowadził mnie do mieszkania i zamknął za nami drzwi. Bez słowa udałam się do małego salonu i usiadłam na sofie. Na jej końcu znajdował się szary koc. Chwyciłam go bez problemu i mocno się okryłam, a nogi położyłam na małym stoliku kawowym.
-Nie za wygodnie ci, hm? - Zapytał Harry wchodząc do pomieszczenia z tacą, na której znajdowały się ciastka, dwie szklanki i sok jabłkowy.
-Jest idealnie. - Zaśmiałam się i odchyliłam kawałek koca. Chłopak odstawił tacę na stolik i usiadł obok mnie.
-Zimno mi. - Mruknął i nie czekając na moją odpowiedź włożył głowę po moje ramię. Zaśmiałam się i ułożyłam dłoń na jego plecach, które zaczęłam delikatnie pocierać. Mruczał.
-Ale ty wybredny jesteś.
-Tak jak i ty. - Wystawił mi język.
-Nie wystawiaj języka bo ci krowa nasika. - Mądrala jedna.
-A krowa nie chciała i tobie nasikała. - Odpowiedziałam, czym wyraźnie go zaskoczyłam. Jego źrenice się rozszerzyły, a usta wygięły w literę "o".
-Nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie, panno (TN).
-Jeszcze nie raz zaskoczę pana, panie Styles.
-Dobra, koniec. - Dodał po chwili z uśmiechem. - Oglądamy mecz.
-Nie, proszę. - Jęknęłam.
-Oj, daj spokój. Jak coś to możesz spać. - uśmiechnął się i wyprostował przez co musiałam zdjąć rękę z jego ciała. - Tak będzie wygodniej. - pociągnął mnie na siebie tak, że teraz moja głowa leżała na jego torsie, a ręka obejmowała go w pasie. Harry ułożył swoją dłoń na moich włosach i delikatnie je przeczesywał oglądając mecz. Był taki słodki. Jego kręcone, brązowe włosy wręcz błagały o przycięcie. Ale wiedziałam, że tego nie zrobi. Mały rebeliant.
Mniej więcej w połowie meczu zrobiło mi się zimno. Najwyraźniej przez powietrze wpadające przez otwarte okno. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, a ja mimowolnie mocniej wtuliłam się w chłopaka.
-Zimno ci? - Spytał, a ja przytaknęłam głową. Zdjął z siebie część koca i otulił całym nim moje ciało. Przycisnął mnie mocniej do torsu i gładził po plecach. -Powinno być już ciepło. Śpij spokojnie. - pocałował mnie w czoło i wrócił do oglądania meczu. Oh Zayn, dlaczego nie możesz być taki jak Harry? 

Dlaczego ja ich w ogóle porównuję?





***************************************************************
Hej!

Bardzo Was przepraszam, że tak późno pojawia się 11 część. Jest to spowodowane moim brakiem czasu. Mam dużo na głowie i czasem już nie wyrabiam. Proszę o wybaczenie :*


LiwiaLila

1 komentarz:

  1. Ta historia jest cudowna, jedna z moich ulubionych ❤❤

    OdpowiedzUsuń