-Boli cię coś? - dotknęłam policzka chłopaka, na co on syknął.
-Jest okey. Nie pierwszy raz mam obitą twarz. - zaśmiał się. Mi nie było do śmiechu.
-Co ci odbiło? - skierowałam się do Zayn'a widząc, że na policzku Tomlinson'a formuje się ślad po uderzeniu.
-Niech trzyma łapy przy sobie. - powiedział ostro wskazując na chłopaka.
-On ma imię! - oburzyłam się. Myślałam, że się zmienił.
-Nie zmienia to faktu, że powinien nie dotykać tego co moje! - krzyknął, a ja zdębiałam. ,,Tego co moje".
-Nie jestem twoja. - burknęłam i pomogłam Louis'owi wstać.
-Nie był bym tego taki pewien. - warknął na mnie, a dłonie Louis'a zacisnęły się w pięści.
-Ogarnij się. Nic nie zrobiłbym (TI). A ty jesteś jakiś narwany. Nie zachowuj się tak w stosunku do kobiet. - warknął chłopak, a mina Mulata zrzedła.
Zaprowadziłam go do jego garderoby i posadziłam na fotelu.
-Wiesz, że nie jestem chory, a po prostu dostałem w twarz? - zaśmiał się, gdy biegałam po pomieszczeniu szukając apteczki.
-Tak wiem. Ale....przepraszam cię za niego. Nie wiem co mu się stało. - powiedziałam siadając przed nim z odpowiednimi rzeczami. Przemyłam policzek i posmarowałam specjalną maścią.
-Nic się nie stało. Aczkolwiek bardzo mnie wkurzył. Zayn tak?
-Tak. - westchnęłam chowając rzeczy do apteczki. - Nie wiem co mu odbiło. Nie zachowywał się tak.
-On ewidentnie coś do ciebie czuje. - powiedział i nagle poczułam jego dużą, dłoń pociągającą za mój nadgarstek. - Gdyby coś się działo to przychodź, dzwoń do mnie. Pomogę. Nie chcę żeby coś ci się stało. - wyszeptał ostatnie słowa. Złapał delikatnie moją dłoń i przysunął do swoich ust, delikatnie muskając jej wierzch. Zarumieniłam się lekko, a Lou zauważając to uśmiechnął się szeroko. Podał mi swój telefon i kazał wpisać swój numer w kontaktach. Zapisałam się i po chwili dostałam wiadomość z adresem chłopaka.
-Dziękuję bardzo. Musisz się przygotować, że teraz nie raz skorzystam. - zaśmiałam się, a on wraz ze mną.
-Bardzo się cieszę. Wreszcie nie będę sam w domu.
-Zayn mogę cię prosić do siebie? - usłyszałem za sobą surowy głos Eric'a i myślałem, że wybuchnę. Najpierw ten cały Louis, teraz on. Nie mam już siły. Wkurzony podszedłem do szefa.
-O co chodzi?
-Chodź do gabinetu. - wskazał na brązowe drzwi niedaleko nas i ruszył. Niechętnie poszedłem za nim. Wszedłem do małego pomieszczenia. Brązowe, masywne biurko ,skórzane fotele, biblioteczki. Klasa.
-Słyszałem o twoim wybryku. - zaczął gdy zająłem miejsce naprzeciwko niego. Oparłem się wygodnie o ramiona fotela i założyłem nogę na udo. - Wiesz, że takie zachowanie jest niedopuszczalne. - Ale tu chodzi o (TI) do cholery! Ten dupek nie miał prawa dotykać MOJEJ dziewczyny. Ona nie jest twoją dziewczyną. Ale nią będzie. Skąd ta pewność? Zakochałem się w niej i zrobię wszystko aby i ona pokochała mnie.
-Poniosło mnie. - powiedziałem.
-Nie przeprosisz? - zapytał przejeżdżając dwoma palcami po brodzie.
-Wiesz, że tego nie robię. Ale obiecuję, że się poprawię. - powiedziałem jak najbardziej przekonujący.
-Niech będzie, że ci wierzę. A teraz wracaj na halę Za niedługo zaczynamy. - stuknął kilka razy w szybkę zegarka i wyszedł do sąsiadującego z jego gabinetem pomieszczenia. Westchnąłem i wyszedłem przeczesując włosy. Kilka metrów ode mnie stały dwie dziewczyny. Jedna wysoka blondynka o jasnych oczach, długich prostych włosach i dużych piersiach, a druga ruda nieco niższa, z grzywką zasłaniającą nieco jej oczy, z po prostu zajebistym tyłkiem. (TI) już ci przeszła? Patrzyły na mnie wzrokiem zachęcającym tylko do jednego. Ale przykro mi drogie panie, jestem zajęty. Odwróciłem głowę nie wykonując w ich stronę żadnego gestu i ruszyłem do naszej garderoby. Mam nadzieję, że będzie tam (TI). Apropo tamtych kobiet, mam nadzieję, że nie będą grać w filmie. Na dobrą sprawę wyglądają jak spod latarni.
Wszedłem do naszej garderoby i radowałem się od środka. (TI) siedziała na kanapie z telefonem w dłoni.
-Cześć. - zacząłem niepewnie i usiadłem obok niej. Zablokowała ekran i spojrzała na mnie. Jej oczy. Chciałbym je widzieć codziennie po przebudzeniu.
-Co chciałeś?
-Źle się zachowałem, wiem to. - powiedziałem, a ona przytaknęła. Dobrze wiedziała, że nie potrafię przepraszać.
-Nie mnie przepraszaj, a Louis'a. Ma okropny siniak na policzku. - westchnęła. Nie chcę żeby była smutna.
-Nie bądź smutna, proszę. Nie panowałem nad sobą. Po prostu kiedy cię z nim zobaczyłem... Zależy mi na tobie, bardzo i nie chcę żeby ktoś mi cię odebrał. - powiedziałem i spuściłem głowę w dół.
-Zayn - Poczułem delikatne palce na policzku i wcale nie wyobraziłem ich sobie na innej części mojego ciała. Wcale - Boję się trochę ciebie. Jesteś nieobliczalny. A gdyby stało się tak, że to ja byłabym na miejscu Louis'a? Uderzyłbyś mnie? Musisz się postarać aby zdobyć moje serce. Ale wiem, że jesteś w stanie to zrobić. I ty też to wiesz. - mówiła patrząc na mnie tymi niesamowitymi oczyma. Przytaknąłem głową.
-Czy ja mogę cię przytulić? - zapytałem nagle.
-Chodź tu. - uśmiechnęła się i przysunęła. Objąłem ją ramionami i położyłem głowę w zagłębieniu jej szyi. Ma takie cudowne perfumy. Od dzisiaj moje ulubione damskie perfumy.
-Potrzebuję cię - mruknąłem pod nosem mając nadzieję, że tego nie usłyszała.
-Wiem, od czego możesz zacząć aby zyskać moje zaufanie. - Uniosłem na nią wzrok. Pewnie jakaś randka czy coś takiego. - Chciałabym abyś przeprosił Louis'a. Chcę abyś nauczył się przepraszać za swoje błędy. - powiedziała obejmując moje policzki drobnymi dłońmi.
-Co? - zapytałem zszokowany. No tego to się nie spodziewałem.
-Zayn, proszę. - powiedziała cicho z nadzieją w oczach. Liczy na mnie, wierzy we mnie. Może i mnie kocha? Kocha, kocha. Ale to przepraszanie. Cholera no! Ale jeśli dzięki temu będę mógł nazywać ją swoją dziewczyną to czy moja duma nie jest tego warta? Warta jej.
-Okey. Ale pójdziesz do niego ze mną. - wstałem, a ona wraz ze mną. Szybko objęła mnie w pasie przytulając się jak mała małpka. Zaśmiałem się i również ją objąłem. Już widzę, że jest to jej warte.
There's nothing that I won't do / Nie ma niczego, czego bym nie zrobił
Just to make you love me, love me, love me, / Abyś mnie pokochała, pokochała, pokochała
Throw away pride for you / Przełknę swoją dumę dla ciebie
Just to make you love me, want me, trust me / Abyś mnie pokochała, chciała mnie, ufała mi
Girl, there's nothing that I won't do / Dziewczyno, nie ma niczego, czego bym nie zrobił
Just to make you love me, love me, love me / Żebyś mnie pokochała, pokochała, pokochała
♥
******************************************************************************
Hej!
Zastanawiałam się czy publikować ten rozdział. Nie uważam go za dobry. A co Wy myślicie?
W tej części wykorzystałam słowa piosenki Charlie'ego Puth'a ,,My Gospel".
Chciałabym zwiększyć granicę komentarzy. Statystyki czytania tego opowiadania trochę spadają i nie wiem czy chcecie abym je jeszcze kontynuowała.
15 komentarzy = kolejna część
LiwiaLila
Biedny Lou :( <3
OdpowiedzUsuńWedług mnie ta część wyszła Ci świetnie <3
Buziaki kochana! :*
Marcelina
Aww słodko <3
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko że Louis oberwał XD <3
Świetna część kochana, całusy :*
Sandra x
Jak słodko <33
OdpowiedzUsuńBuziaki kochana! :*
Madzia x
nie na mowy, zebys zawiesiła te opowiadanie! Jest świetne, ta czesc również! Uwielbiam to jak piszesz xx
OdpowiedzUsuńLaura
Kocham tą historię <3 Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńWeronika ;*
To jest świetne! <3
OdpowiedzUsuńJula ;*
Nie mogę się doczekać kolejnej części :* Całusy :*
OdpowiedzUsuńNati
Niesamowity :* Miłego dnia kochana :*
OdpowiedzUsuńNina ;)