niedziela, 15 stycznia 2017

52. Hazza cz. 1

Ten dzień nie zaczął się dobrze. Nic dziwnego, budzik dzwoniący nad uchem o 5 rano u nikogo nie wywołuje uśmiechu na ustach. Niechętnie otworzyłam oczy, żeby znaleźć grający sprzęt i jak najszybciej wyłączyć okropną melodię. Postanowiłam pospać jeszcze kilka minut, pomyślałam, że w najgorszym przypadku odpuszczę sobie jedzenie śniadania w domu. Obudziłam się, jak mi się przynajmniej wydawało, chwilę później. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 7:30. Natychmiast wyskoczyłam z łóżka, wyjęłam z szafy pierwsze lepsze ubrania i szybko narzuciłam je na siebie. Włosy, nieco wczorajsze, przeczesałam szczotką w błyskawicznym tempie i związałam w luźny kucyk w drodze do łazienki. Nie miałam czasu na zrobienie porządnego makijażu, więc tylko pomalowałam rzęsy. Ubrałam buty i chwyciłam leżącą na krześle torbę, po czym wybiegłam z domu, nawet nie zamykając za sobą drzwi. Miałam nadzieję, że zdążę na ostatni autobus przed lekcjami. W naszej szkole spóźnienie było traktowane jak najgorsze przewinienie. Cieszyłam się, że jeszcze miesiąc i moja noga więcej tam nie postanie. W biegu szukałam portfela w torbie, w którym znajdował się plik jednorazowych biletów. Przez nieuwagę potknęłam się o kostkę brukową i przewróciłam. Wszystkie rzeczy rozsypały się na chodnik, a kiedy wstałam, zauważyłam, że leciała mi krew z dosyć mocno podrapanych kolan. Przeklęłam cicho, widząc jak szkolny autobus przejeżdża obok mnie i zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Po chwili podszedł do mnie chłopak, którego widziałam pierwszy raz w życiu. Pozbierał resztę podręczników i podał mi je, delikatnie się uśmiechając. Poczułam jak moje policzki oblewa rumieniec, musiałam wyglądać jak uśmiechnięty burak.
- Musisz bardziej na siebie uważać. - powiedział zachrypniętym głosem, wskazując dłonią na zdarte kolana.
- Na co dzień mi się to nie zdarza, ale dziękuję za troskę. - odparłam zarówno zawstydzona, jak i lekko rozbawiona całą sytuacją.
- Nie wiem co cię tak śmieszy, to naprawdę nie wygląda dobrze. Bardzo boli? - zapytał z przejęciem. Jego reakcja trochę mnie zdziwiła, ale fakt, że jakiś chłopak, w dodatku bardzo atrakcyjny, przejmował się moim stanem nie przeszkadzał mi ani trochę, mimo że w ogóle go nie znałam.
- Piecze, ale da się wytrzymać. Przepraszam, ale muszę już iść, jeśli chcę zdążyć na drugą lekcję. - powiedziałam przewracając teatralnie oczami, co wyraźnie rozbawiło chłopaka.
- Jasne, rozumiem. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. - powiedział, a na jego twarzy pojawił się szeroki, szczery uśmiech.
- W takim razie, może zdradzisz mi przynajmniej swoje imię?
- Jestem Harry. Co robisz dziś wieczorem? - zapytał wprost, co w gruncie rzeczy nawet mi się spodobało.
- Dopiero co powiedziałeś mi jak się nazywasz, a już chcesz się umówić? - postanowiłam się z nim podroczyć, żeby przedłużyć rozmowę chociaż chwilę.
- Powiedziałaś, że spieszysz się do szkoły, dlatego pomyślałem, że dokończymy rozmowę jak będziesz miała więcej czasu. Zapiszę ci swój numer, jeśli będziesz miała ochotę - napisz. - mówił, szukając w kieszeniach czegoś do pisania. Podałam mu długopis, którego nie zdążyłam jeszcze schować, po tym jak wypadł mi z torby. Chwilę później Harry podał mi kartkę, uśmiechnął się jeszcze raz i odszedł w swoją stronę. Spojrzałam na tekst zapisany na papierze, jednak nie widniał na nim żaden numer, a jedynie niewyraźne litery, które z trudem odczytałam: "Będę tutaj na Ciebie czekał o 18 - nie spóźnij się! xx". Odwróciłam się w nadziei, że zdążę zatrzymać chłopaka, ale zniknął już z mojego pola widzenia. Mimo to uśmiechnęłam się do siebie, nie mogłam powiedzieć, żeby Harry mi się nie spodobał. Niestety musiałam skupić się na teraźniejszości, chociaż myślami byłam już na randce z przystojnym brunetem.
Ostatnia lekcja dłużyła się w nieskończoność. Przez większość czasu zastanawiałam się co powinnam ubrać na spotkanie. Ciepłe, a zarazem duszne wiosenne powietrze mogło oznaczać burzę, a w tym wypadku nie mogłam pozwolić sobie na krótkie spodenki. Z drugiej strony, jeśli cały wieczór ma być tak ciepło to bez sensu zakładać jeansy. Rozmyślenia przerwał mi wyrywający z transu dzwonek, zwiastujący koniec lekcji. Wrzuciłam piórnik i zeszyt do torby, i czym prędzej wyszłam z sali. Na korytarzu spotkałam swoją najlepszą przyjaciółkę z równoległej klasy. Powiedziałam jej o całej sytuacji, która przydarzyła mi się rano. Najbardziej ucieszyła ją wiadomość o randce, wiadomo. Postanowiłam z tego skorzystać i poprosiłam ją o zrobienie makijażu, w którym była mistrzynią. Obiecała, że wpadnie do mnie przed 17. Wróciłam do domu, zjadłam obiad i zaczęłam odrabiać lekcje. Zanim się zorientowałam, przyjaciółka wysłała mi smsa, żebym otworzyła jej drzwi. Wpadłam w panikę, bo dopiero wtedy dotarło do mnie, że mam mało czasu, aby zrobić się na bóstwo. Zaczęłam od wybrania ubrań na dzisiejszy wieczór. Zgodnie stwierdziłyśmy, że najlepszym rozwiązaniem przy niepewnej pogodzie będzie czarna sukienka przed kolano i niskie czarne converse. Włosy zostawiłam rozpuszczone, za to oczy postanowiłam podkreślić mocnym makijażem.
Wyszłam z domu wcześniej, żeby na pewno zdążyć na czas, przez co byłam na miejscu już o 17:50. Denerwowałam się jakbym zaraz miała zdawać jakiś egzamin, chociaż nie była to pierwsza randka w moim życiu. Widok zbliżającego się chłopaka przyprawił mnie o ciarki na całym ciele. Wyglądał idealnie, mimo że miał na sobie jedynie zwykłe jeansy i białą koszulkę. Brązowe loki opadały mu na czoło podczas chodzenia. Na mój widok uśmiechnął się szeroko i zdjął okulary przeciwsłoneczne.
- Cieszę się ze jesteś. Pięknie wyglądasz. Długo czekałaś? - powiedział całując mnie w policzek na przywitanie. Czułam, że zaczynam się rumienić.
- Dziękuję. Nie, przyszłam chwilę temu. W końcu miałam się nie spóźnić. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. - Dokąd idziemy?



CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTARZ= MOTYWACJA DLA NAS
************************************
Hej,
mam na imię Laura i jestem nową pisarką na tym blogu. Mam nadzieję, że spodoba Wam się to jak piszę, a jeśli nie to dajcie znać co mam poprawić. :) Bardzo liczę na Wasze komentarze, nawet nie wiecie ile sprawiają nam radości. :D Jak będą 3 to wstawię 2. część, na pewno dacie radę! <3
littlegirl

3 komentarze:

  1. WOW! Szkoda, że mi nie przytrafia się potknąć, upuścić rzeczy i spotkać przystojnego chłopaka

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny :* Hah, marzenie - w zwykły dzień spotkać Harry'ego, który do tego zaprasza na randkę :D Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! :) Czekam i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń