- Cześć, co tam u ciebie?
- Dobrze. Rodzice wyjechali na weekend w delegację. A u ciebie?
- Spoko. To może wyjdziemy gdzieś?
- A może przyjdziesz do mnie ?
- Z wielką chęcią. Będę za godzinę. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na stolik i spojrzałam na zegarek. Godzina to nie dużo czasu. Pobiegłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Następnie wróciłam do swojego pokoju. Ubrałam czystą bieliznę. Następnie przyszedł czas na wybranie ubrań. Zdecydowałam się na czarne getry i szarą koszulkę mojego chłopaka, którą zwinęłam mu podczas jednej z moich wizyt u niego. Włosy spięłam w wysoki kucyk a na twarzy zrobiłam delikatny makijaż. Szybko pościeliłam łóżko i zabierając telefon zbiegłam do salonu. Usadowiłam się w salonie i włączyłam telewizor, aby umilić sobie czas oczekiwania na mojego chłopaka.
Z Harry'm byliśmy parą od 5 miesięcy. Bardzo się kochamy i spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. Mimo, że jesteśmy ze sobą te kilka miesięcy Harry nadal nie poznał moich rodziców. Nigdy nie było okazji. Zawsze jak Styles przychodził rodzice byli jeszcze w pracy, a wracali do domu kilka minut po wyjściu Loczka. A kiedy już byli w domu Harry nie mógł do mnie przyjść, gdyż zazwyczaj miał nagrania.
Usłyszałam dźwięk dzwonka i popędziłam do holu. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazała się uśmiechnęła postać Hazzy.
- Cześć - powiedziałam rzucając się na chłopaka z przytulasem.
- Hej skarbie. - powiedział całując mnie w głowę. Weszliśmy do środka. - To dla ciebie. - powiedział podając mi czerwoną różę.
- Dziękuję - odpowiedziałam i pocałowałam go namiętnie. - Napijesz się czegoś? - zapytałam wchodząc do kuchni.
- Może herbaty. - odpowiedział wesoło dołączając do mnie. Postawiłam czajnik z wodą, a do wazonu nalałam wody i włożyłam do środka różę. Zaniosę ją potem do siebie.
- Owocowa czy zwykła? - zapytałam sięgając po pudełka z esencjami.
- Zwykła. - wyciągnąłam dwa kubki i wrzuciłam do nich torebki. Następnie zalałam wodą i dodałam cytryny. - Prosze. - szepnęłam stawiając kubek na stole.
- Dzięki.
Usiadłam obok Hazzy i wsypałam do herbaty trochę cukru.
- Jadłeś śniadanie?
- Tak, a ty? - zapytał z troską.
- Oczywiście, że nie. - odparłam teatralnie - Ale nie mam ochoty. Zjem większy obiad.
- Trzymam cię za słowo . - powiedział Harry po czym przytulił mnie do siebie. Przytulanie się na dwóch krzesłach w kuchni nie jest czymś przyjemnym i wygodnym, więc przenieśliśmy się do salonu. Włączyliśmy jakiś film i w objęciach zasiedliśmy na sofie.
- To co jemy?
- Normalnie jak Niall. Nie jesteś chory? - zapytałam przykładając dłoń do czoła chłopaka, na co on się głośno zaśmiał.
- Wszytko jest okey skarbie. - pocałował mnie w czoło. - Więc co jemy?
- Może zrobiony pizzę?
- Idealnie.
Udaliśmy się do kuchni. Na blat wyciągnąłam wszystkie potrzebne składniki na pizzę. Jak się można domyślić nasze gotowanie polegało na rzucaniu w siebie mąką i częściami ciasta. Kiedy pizza jakimś cudem wylądowała gotowa w piekarniku przyjrzałam się kuchni. Aha, to jest moja kuchnia.
- Musimy posprzątać.
- Nic nie musimy. - odparł zabawnie Harry przytulając mnie od tyłu i kładąc głowę na moim ramieniu.
- Pizza się piecze, my posprzątamy i akurat kiedy skończymy będzie gotowa. - powiedziałam mierzwiąc jego Loki.
- Nich ci będzie. - powiedział i pocałował mnie.
- Ale się najadłam. - powiedziałam wsadzając naczynia do zmywarki.
- Ja też. To teraz trzeba to zrzucić. - krzyknął Harry i porwał mnie w swojej silne ramiona. Mimo moich krzyków zaniósł mnie do salonu. Włączył w telewizorze Youtube. Po chwili pomieszczenie wypełniło się pierwszymi taktami piosenki Måns'a Zelmerlöw'a Fire in The Rain. Razem z Harry'm skakaliśmy po całym pokoju głośno się śmiejąc i śpiewając. A raczej wykrzykując słowa piosenki. Normalnie jak dzieci.
Usiadłam zmęczona na kanapie jeszcze delikatnie się podśmiewując.
- Która godzina?
- 18 .
- Co??? Już???????? - zapytałam z niedowierzaniem. Podczas zabawy czas tak szybko leci.
- Już skarbie. A masz jakieś plany? - zapytał z podejrzanym uśmiechem Harry podpierając się lewą ręką.
- Ja nie, a ty?
- Może i mam. - szepnął zalotnie po czym musnął moje wargi.
- Ciekawe co to za pomysł. - dodałam jeżdżąc dłonią po jego torsie.
- Chcesz się przekonać? - zapytał wstając.
- Oczywiście.
- No to chodź. - rzucił i wziął mnie na ręce. Oplotłam go nogami w pasie i pocałowałam namiętnie. Uważając na schody Styles ruszył na piętro w stronę mojej sypialni, gdzie dobrze spożytkowaliśmy nieobecność rodziców w domu.
Harry obudził się następnego dnia bardzo wcześnie. Na jego torsie leżała (TI), jego ukochana. Chłopak zauroczony tym widokiem przyciągnął ją bliżej siebie i nakrył delikatnie odkryte plecy. (TI) poruszyła się sprawiając wrażenie, że za chwilę się obudzi. Tak się jednak nie stało. Harry zaśmiał się na widok kosmyków ciemnych/jasnych włosów spadających na jej twarz. Odgarnął je i ucałował jej czoło.
Harry leżał bardzo długo w łóżku delektując się widokiem dziewczyny i wspomnień ostatniej nocy. Postanowił zrobić jej niespodziankę. Delikatnie ściągnął (TI) ze swojego torsu, która szybko wtuliła się w poduszkę. Harry wstał i rozpoczął poszukiwania swoich bokserek. Po dość długich poszukiwaniach udało się znaleźć bieliznę, która szybko znalazła się na właściwym miejscu. Dłonią przeczesał włosy i twarz. Jeszcze nie pozbierał się po wczoraj. Z myślą o swoim skarbie wyszedł z pokoju cicho zamykając drzwi. Zszedł po schodach do kuchni w której zastał coś dziwnego. Jakiś mężczyzna siedział przy wysepce kuchennej i popijał kawę, jednocześnie czytając gazetę. Harry pomyślał, że to ogrodnik który przychodzi kilka razy w tygodniu aby zająć się ogrodem. Nie chcąc wyjść na nie wychowanego postanowił się przywitać.
- Dzień dobry, jestem Harry. - powiedział jeszcze lekko zaspany.
- Wiem jak masz na imię. - odparł mężczyzna, na co chłopak się zdziwił. Raczej dorośli i to jeszcze mężczyźni nie znali zespołu w którym śpiewa Styles.
- Jeśli można wiedzieć, skąd? - zapytał wyciągając z szafki 2 kubki.
- Słyszałem je całą noc z sypialni mojej córki. - odparł mężczyzna czym zwstydził i zmieszał Harry'ego. To był ojciec (TI) którego nie miał jeszcze przyjemności poznać. Chłopak stał zaskoczony i zażenowany jak słup soli.
- Dzień dobry skarbie. - powiedziała (TI) wchodząc do kuchni w roztrzepanych włosach i koszulce swojego chłopaka, która ledwo zasłaniała jej pośladki. Podeszła do Harry'ego i chciała go pocałować. Przerwało jej jednak głośne chrząknięcie. Dziewczyna zaskoczona odwróciła się o 180° i jej wzrok spotkał się ze wzrokiem jej ojca.
- Tata? Co ty tutaj robisz? - zapytała naciągając jak najbardziej koszulkę.
- Przyjechaliśmy wcześniej. Odwołali kilka spotkań.
- Wcześniej czyli kiedy?
- Wczoraj , po 19. - dziewczyna oblała się płomiennym rumieńcem. Jej rodzice słyszeli jak ich córka uprawia seks ze swoim chłopakiem, którego nawet nie znają. Wtopa na całej linii. - Masz już 21 lat. To nic dziwnego. Tylko pamiętacie o zabezpieczeniu. Jestem za młody żeby zostać dziadkiem. - powiedział śmiejąc się. (TI) zawstydzona odwróciła się i ukryła twarz na torsie Harry'ego. Oboje zdali sobie wtedy sprawy z pewnej rzeczy.
- Więc wreszcie możemy się poznać. (I.T.T) (T.N). - -powiedział nadal rozbawiony ojciec dziewczyny i podszedł do Harry'ego wyciągając ku niemu dłoń. Chłopak odsunął od siebie trochę dziewczynę i uścisnął dłoń mężczyzny.
- Harry Styles. - powiedział lekko zażenowany. Nie ma to jak wpadka przy pierwszym spotkaniu.
*****
- Nie wierzę! - krzyczał Louis , sądząc po dźwiękach turlając się po podłodze.
- Bo grunt to wywarcie dobrego wrażenia na przyszłym teściu. - krzyknął Niall i zawtórował śmiechem przyjacielowi.
- Jesteście niepoważni. - przerwał im Liam.
- Nie mów, że ciebie to nie śmieszy - wydukał z siebie Zayn.
- No dobra. Harry, przykro mi to mówić ale to była wtopa na całego. - zaśmiał się szatyn. Śmiali się wszyscy oprócz Harry'ego. Ich głosy było słychać w całym domu, a może i na całej dzielnicy?
- Z czego się tak śmiejecie? - zapytałam wychodząc do salonu z miesięczną Darcy na rękach. - Czy ja czegoś nie wiem? - zapytałam siadając obok narzeczonego.
- Twój cudowny narzeczony opowiadał nam jak to poznał twojego tatę. - wydukał pomiędzy śmiechem Louis.
- Śmiejcie się. Wiecie jakiego mieliśmy wiedy z Harry'm stracha. - mówiłam spoglądając na chłopaka. Darcy wyciągnęła do niego rączki za które on złapał i śmiejąc się do niej zabawnie nimi poruszał. Harry idelanie odnajduje się w roli tutusia.
- Wtopa stulecia! - przerwał moją wypowiedź Zayn.
- Żadna wtopa. Dzięki temu jest z nami teraz Darcy. - powiedziałam głaszcząc dziewczynkę po jej ciemnych włosach. Cały tata. Zielone oczy. Dołeczki w policzkach. Może odziedziczyła po nim talent do śpiewania? Harry wziął małą w swoje objęcia i przytulił ją do sobie. Jest dumny. Cholernie.
- Masz okropnych wujków. - szepnął dziewczynce do ucha.
- Co ty pieprzysz ? - oburzył się chrzestny małej - Louis. Czyli najbardziej poważna, dorosła i odpowiedzialna osoba w tym domu.
- Prawdę. - rzucił Harry nie odrywając wzroku od zasypiającej dziewczynki. Jej drobne palce obejmowały kciuk Styles'a, co wywoływało na jego twarzy szeroki uśmiech.
- Dziękuję. - szepnął do mojego ucha po czym pocałował mnie. Znaczenie tego dziękuję znają tylko dwie osoby na całym świecie. Ja i Harry.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
LiwiaLila
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz