Hej
Z racji tego, że moje pomysły co do gifów i tweetów się wyczerpały dzisiaj druga część imginu z Lou. Z góry przepraszam za błędy gdyż piszę na telefonie. Do zobaczenia w środę.
LiwiaLila
*******************
-Ja już będę leciał. Nie chcę zabierać ci czasu. Jeszcze raz bardzo dziękuję i do zobaczenia.- powiedział Liam i wyszedł. Spojrzałam na zegarek. Nie sądzicie że za często na niego patrzę. Wskazywał 4:40. Odrzuciłam na bok mój kalendarz i włączyłam komputer. Szybko znalazłam piosenki zespołu do którego należał mój pacjent. Włączyłam pierwszą lepszą piosenkę. Było nią They don't about us. Była piękna. Coś czuję że szybko zostanę wielką fanką tego zespołu. Nie wiem nawet kiedy mój telefon zadzwonił oznajmiając mi że wybiła godzina 6:00. Koniec dyżuru. Wyłączyłam komputer, przemyłam kubek i spakowałam moje rzeczy do torby. Kitel powiesiłam na wieszaku a moje białe baleriny zmieniłam na czarne szpilki. Na plecy włożyłam czarny płaszczyk po czym zamknęłam swój gabinet. Już miałan iść do domu gdy postanowiłam zrobić pewną rzecz. Skierowałam się w stronę sali 275. Mijałam sale w których niektórzy pacjenci już nie spali i rozmawiali ze swoimi współlokatorami z sali. Już po chwili stałam przed drzwiami sali Tomlinson'a. Wejść czy nie wejść-oto jest pytanie. Dobra wchodzę, po to tutaj przyszłam. Najciszej jak mogłam otworzyłam drzwi i przekroczyłam próg. W sali panował pół mrok. Louis spał. Podeszłam do młodej pielęgniarki siedzącej w rogu sali.
-Ja już skończyłam dyżur, jeśli pan Tomlinson się obudzi lub coś się stanie to dzwoń do mnie.
-Dobrze pani doktor. - odpowiedziała mi ruda dziewczyna i powróciła do swojej pracy. Wychodząc spojrzałam na chłopaka. Jego twarz była taka spokojna. Ciekawe kiedy się obudzi nasz przystojniak?
Po chwili ocknęłam się z transu i po cichu wyszłam z sali. Szybko opuściłam szpital i ruszyłam na parking gdzie czekał na mnie mój samochód. Wsiadłam i już po 15 minutach byłam przed moim blokiem. Zaparkowałam i widom wyjechałam na ostatnie piętro gdzie mieścił się mój apartament. Wiecie jestem lekarzem, dobrze zarabiam to mogę sobie pozwolić. Weszłam do mojego mieszkania. W holu zdjęłam buty i płaszcz. Pierwsze co zrobiłam to udałam się do kuchni i postawiłam wodę w czajniku. Chyba wiecie dlaczego. Już po chwili delektowałam się kawą oglądając telewizję. Jak zwykle nudy. Skakałam po kanałach. Nagle natrafiłam na kanał na którym leciał program o najnowszych informacjach z życia fwiazd. Nowy album One Republic, skandal na koncercie, rozstanie najgorętszej pary show-biznesu, członek One Direction w szpitalu, pokaz mod.. co? Członek One Direction w szpitalu? Chodzi chyba o Louis'a. Zatrzymałam się na tym kanale i już po chwili prezenterka zaczęła przedstawiać widzom nowości.
-Jak wiemy wczoraj około północy do najleoszego londyńskiego szpitala został przewieziony członek sławnego boysband'u Louis Tomlinson. Chłopak uległ wypadkowi. Miejmy nadzieję, że szybko z tego wyjdzie i pojawi się na trasie która rozpoczyna się już za miesiąc. - a więc dlatego Liam pytał ile potrwa pobyt w szpitalu. Tyle było o Louis'ie. Wyłączyłam telewizor i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zmyłam makijaż i już po chwili leżałam w cieplutkim łóżeczku. Obok na szafce położyłam telefon. W każdej chwili mogą zadzwonić w sprawie mojego pacjenta. Z powodu wielkiego zmęczenia szybko zasnęłam. Już po chwili ( dla mnie) obudził mnie dzwonek telefonu.
-Halo?-powiedziałam lekko zaspanym głosem.
-Dzień dobry pani doktor. Tutaj pielęgniarka Roof. Dzwonię przekazać że pan Tomlinson obudził się kilka minut temu i chce się z panią spotkać.
-Będę za pół godziny. Dziękuję za wiadomość.-odpowiedziałam i rozłączyłam się. Ta wiadomość podziałała na mnie jak mocny energetyk gdyż już po chwili byłam gotowa. Ubrana w czarne rurki, bluzkę w biało-czarne paski, czarną skórzaną kurtkę i tego samego koloru sztyblety z torbą w dłoni wyszłam z mieszkania. Po upływie 10 minut byłam w szpitalu. Najpierw poszłam do swojego gabinetu gdzie zostawiłam kurtkę i torebkę a w zmian tego zabrałam kitel(co by się nikt nie przyczepił) i pognałam do mojego pacjenta. Po cichu weszłam do środka. W sali było jasno. Na łóżku zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha pana Tomlinson'a.
-Nie kłamała pani, mówiąc że wszystko będzie dobrze.
-W tych sprawach jestem ekspertem. Jak się pan czuje?
-Proszę tylko nie pan. Jestem nie wiele starszy od ciebie.
-O rok.
-Widzisz. To co. Louis jestem. - powiedział z uśmiechem podając mi dłoń. Ma taki zniewalający uśmiech. Ej [TI] bo się w nim zakochasz. Chyba już tak się stało.
-[TI].
-Ile tu będę?
- Co najmniej 2 miesiące. Twoje żebra i niga muszą wydobrzeć.
-Tak wiem. Pielęgniarka mi mówiła. Mam prośbę. Czy on mogłaby stąd iść? Chcę byś w sali sam.
-Oczywiście. -odpowiedziałam i już po chwili rozmowy dziewczyna wyszła zabierając swoje manatki.
-Pięknie wyglądasz.
-Dziękuję.
Nagle do sali wpadła 4 mężczyzn. Przyjaciela Lou.
-[TI] cześć, ty nie w domu?- zapytał Liam
-Hej. Na prośbę Louis'a przyjechałam. - wzięliśmy krzesła i usiedliśmy wokół łóżka Tomlinson'a. Z resztą chłopaków również przeszłam na ,,ty". Świetnie mi się z nimi rozmawiało. Nagle usłyszeliśmy śpiew i krzyki. Podeszłam do okna. Orzed szpitalen stało mnóstwo dziewcząt. Fanki 1D. Liam podszedł do mnie i spojrzał przez okno.
-Ja to załatwię.- odpowiedział i wyszedł. Juz po chwili fanki się rozeszły a uradowany Liam wrócił do nas. Kontynuowaliśmy rozmowę. Nie wiem nawet kiedy przyszła pora obiadowa. Zdałam sobie sprawę z tego że za nie całe 6 godzin zaczynam nocny dyżur. Pożegnałam się z chłopakami i wyszłam z sali.
Po powrocie do domu przygotowałam sobie obiad i poszłam się przespać. Budzik obudził mnie o 15:00. Wzięłam prysznic, zrobiłam deliktny makijaż i przebrałam się w podobny strój do tego z rana tyle że może sztyblety były koloru brązowego a bluzkę z długim rękawem zastąpiła czarna koszulka. Miałam jeszcze dużo czasu dlatego postanowiłam coś ugotować dla Louis'a. Od Niall'a dowiedziałam się że chłopak kocha marchewki. Postawiłam więc na krem marchewkowy. Spakowałam jedzenie do pojemnika i pojechałam do pracy. Dokładnie o 18 byłam w szpitalu. W gabinecie spięłam włosy w kucyk. Założyłam kitel i przebrałam obuwie. Nie będę latać w sztybletach po szpitalu. Zabrałam jedzenie i poszłam do Louis'a.
-Cześć
-Hej. Cieszę się że przyszłaś.
-Przyniosłam ci krem marchewkowy. Musisz coś zjeść, a nie ukrywajmy jedzenie szpitalne najlepsze nie jest.
-To prawda. Dziękuję.
-Dasz radę sam zjeść?
-Tak spokojnie. -powiedział chłopak przejmując ode mnie zdrową ręką miseczkę z kremem.
-Dobra, to ty zajadaj a ja idę po twoje wyniki i zrobię obchód. -powiedziałam z uśmiechem i wyszłam. Zrobiłam to co powiedziałam i po 1,5 godzinie ponownie siedziałam u Lou.
-Jest możliwość że mnie wypuszczą wcześniej?- zapytał
-Jeśli miałbyś profesjonalną opiekę 24 godziny przez 7 dni w tygodniu być może.
-A ty mogłabyś pełnić taką funkcję?-zapytał z uśmiechem
-W sumie......tak.
-A zgodziłabyś się mną zająć?
-Lou ale ja mam tutaj stałą pracę. Ty za jakiś czas wyzdrowiejesz i co ja wtedy zrobię.
-Zostaniesz prywatnym lekarzem One Direction.
-Lou, na was się chucha i dmucha. Rzadko jesteście chorzy. - przykro mi że muszę tak odpowiedzieć. Ale to prawda chociaż jego propozycja mnie zaintrygowała.
-Mam pomysł. Jest ordynator?
-Chyba tak, a co?
-Zawołaj go. - powiedział Louis a ja poszłam go poszukać. Szybko się z tym uporałam. Już po chwili staliśmy w sali Louis'a. Zostałam jednak wyproszona z niej lecz po chwili znowu mnie wpuścili.
-Panno [TI]. Gdy tylko pan Tomlinson wyjdzie ze szpital będzie pani jego opiekunką do czasu aż wyzdrowieje. Będzie to pani robiła w ramach pracy w szpitalu.- powiedział do mnie ordynator po 60-tce.
-Oczywiście. - jak mogłabym się nie zgodzić. Zrobię wszystko by być bliżej Lou. Ordynator wyszedł a ja usiadłam obok łóżka Louis'a.
-[TI] bo ja chcę ci coś powiedzieć.-zaczął niepewnie chłopak
-Tak?
-Bo, bo...
-Wysłowisz się wreszcie?
-Bo ja się w tobie zakochałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz